Rozdział
XV wieczór panieński Beaty, Wieczór kawalerski Kacpra
Mamy
piątek Ola i Mikołaj właśnie skończyli pracę. Wieczór
panieński i kawalerski odbywały się tydzień przed ślubem.
-Masz
plany na wieczór?- Zapytał niepewnym głosem Mikołaj.
-Yyyy...no
wiesz umówiłam się już z Beatą. Przepraszam.
-Nie
no nic sie nie stało.- Mikołaj przytulił Olę.
-Ale
może mnie odwieziesz co?
-Niech
będzie. Ale jedziemy moim autem.
-No
chyba żartujesz.
-Nie
dlaczego? Ja prowadzę, ja wymagam, jesteś na mnie skazana.
-Ty
sobie kpisz.- Powiedziała Ola wsiadając do samochodu Mikołaja.
-Nie
miałem nawet tego na myśli, ale jak wolisz.- Zażartował Mikołaj
i ruszył w stronę mieszkania posterunkowej.
-A
ty nie idziesz dziś na kawalerski?
-No
idę ale myślałem że najpierw gdzieś razem wyskoczymy.- Odrzekł
Mikołaj.
-A
no dobra, to możemy zjeść razem kolacje ale u mnie.
-No
czemu znowu u ciebie?
-Jak
znowu?
-No
ostatnio ciągle jemy kolacje u ciebie.
-Mikołaj
nie przesadzaj.- Partnerzy zamilkli. Nie odzywali się do siebie
nawet podczas kolacji. Po kolacji Mikołaj odwiózł Olę do Beaty i
sam pojechał do Kacpra. Beata organizowała wieczór panieński dla
czterech osób więc dziewczyny postanowiły że wybiorą się razem
na miasto do jakiegoś klubu. Panowie mieli nieco ambitniejsze plany
i postanowili ten wieczór spędzić podczas oglądania meczu.
Dziewczyny przebrały się w wieczorowe stroje i udały się do
klubu. Panowie oglądali już mecz. Mikołaj cały czas zastanawiał
się jak sie bawi Ola. Od dawna Ola nie wychodziła nigdzie bez
niego. A co jeśli coś jej sie stanie. Mikołaj nie mógł przestać
myśleć o Oli.
-Ej
Mikołaj, chcesz to piwo czy nie.- Wykrzyczał po raz któryś
Kacper.
-Nie
nie, prowadzę.- odpowiedział Mikołaj.
-Ej
no stary nie przesadzaj. Dziewczyny są dorosłe zadzwonią po
taksówkę.
-Nie
naprawdę, jeszcze ja muszę do domu dojechać.
-Oj
Mikołaj możesz tu nocować. Z resztą już niedługo nie będę
mógł oglądać meczy.
-Co
ty wygadujesz. Jak nie będziesz mógł oglądać.
-No
normalnie jutro mnie ograniczą.
-Co
ty w ogóle wygadujesz.
-Jeszcze
mi powiedz że tak nie jest.-Powiedział Kacper otwierając piwo.
-No
nie jest, ślub cie w niczym nie ogranicza. Pozawala ci robić
ulubione rzeczy z ukochaną osobą u boku.
-Mikołaj
ty chyba żartujesz, ty już coś piłeś?
-Bardzo
śmieszne wiesz no uśmiałem się jak Hiena.- Odrzekł Mikołaj
nakładając sobie sałatkę którą Beata przygotowała dla nich na
wieczór. Tym czasem Panie bawiły się bardzo dobrze w swoim
towarzystwie. Tańczyły i jak na wieczorze panieńskim piły. Oli
nagle zakręciło się w głowie i wyszła na zewnątrz aby
pooddychać świeżym powietrzem.
-Olka
coś się stało?- Zapytała Dorota która widziała jak Ola
wychodziła z klubu.
-Troszkę
mi się kręci w głowie.- odrzekła Ola podpitym głosem.
-Może
będzie lepiej jak wrócisz do domu.
-Nie
ne zaraz mi przejdzie.
-Jesteś
pewna?
-Tak
tak, idź do dziewczyn zaraz do was przyjdę.- Dorota poszła do
środka a Ola stała jeszcze przez chwilkę na dworze gdy nagle
podszedł do niej całkiem przystojny mężczyzna. Zaczął zagadywać
do Oli.
-Co
taka piękność robi tu sama?
-Odwal
się.- Powiedziała Ola wracając do klubu.
-Ej
poczekaj, nie uciekaj.
-Powiedziałam
że masz się odwalić. Nie dociera do ciebie.
-No
nie przesadzaj pogadać chciałem.
-Nie
przesadzam.-Powiedziała Ola wchodząc do klubu. Nieznany mężczyzna
złapał ją jednak za rękę i przyciągnął do siebie.
-Zostaw
mnie. Puszczaj.- Ola zaczęła się szarpać.
-Nie
szarp się to ci nic nie da.- Odrzekł mężczyzna. Trzymając Olę
za nadgarstki.
-Puść
to boli.- Krzyczała Ola.
-Puść
ja.- Krzyknął jakiś mężczyzna.
-Odwal
się.-Krzyknął mężczyzna trzymający Olę.
-Powiedziałem
że masz ją puścić.- Mężczyźni zaczęli się szarpać.
-Ej
spokój, spokój.- Zaczęła krzyczeć Ola. Po chwili ochrona
rozdzieliła panów.
-Mikołaj
co ty tu robisz?- powiedziała Ola- Niedobrze mi.
-Ej
no to są moje nowe buty.- Powiedział mężczyzna który jeszcze
przed chwilą szarpał się z Mikołajem.
-Przykro
mi stary.- powiedział Mikołaj, trzymając wymiotującą w tej
chwili Olę.
-Mikołaj
zawieź mnie do domu.
-Już
już tylko pójdę do środka po twoje rzeczy.
-Proszę.
Już je przyniosłam.- Powiedziała Dorota, która obserwowała całe
to zajście.
-Dzięki.-
Powiedziała Ola i ubrała kurtkę.
-Jedźmy
już.- Powiedział Mikołaj i pożegnał całe towarzystwo. Mikołaj
zawiózł Olę do siebie do mieszkania i położył spać. Rano Ola
wstała z ogromnym bólem głowy. Niestety musiała iść dziś do
pracy. Nie mogła sobie pozwolić na kolejne opuszczone dni w pracy
bez jakichkolwiek przyczyn. Ola wstała z łóżka ale nie za bardzo
wiedziała co robi u Mikołaja w domu.
-Co
ja tu robię?
-Przywiozłem
cię tu po panieńskim.
-Ale
dlaczego? Jeny ale mnie głowa boli.
-No
jakoś mnie to nie dziwi. Poszalałaś wczoraj.
-Dobra
weź daj spokój. Lepiej zrób śniadanie.
-Jeszcze
mi rozkazuje.
-Jak
jeszcze.
-No
to ty mi powinnaś usługiwać.
-A
to niby dlaczego?
-No
nie wygłupiaj się.
-O
co ci teraz chodzi.
-Ty
udajesz że nic nie pamiętasz prawda.
-Jak
nic nie pamiętam. Co ty teraz wygadujesz.
-No
jakiś koleś się do ciebie przystawiał i był dość nachalny.
Poszarpałem się z nim i ochrona nas wywaliła a potem....-Zaciął
się Mikołaj.
-Co
potem?
-No
ty...haha....-Mikołaj zaczął się śmiać panicznie.- Ty
mu....zwymiotowałaś na buty- Mikołaj wciąż nie mógł przestać
się śmiać.
-To
takie zabawne.- Powiedziała Ola, wstając z łóżka jeszcze
chwiejnym krokiem.
-No
proszę ktoś tu najlepiej nie wygląda.
-Dobra
weź skończ i chodź do pracy.
-O
nie ty nigdzie dziś nie idziesz.
-Co
ty wygadujesz, Przecież wiesz że muszę iść.
-Ola
nawet nie ma takiej opcji. Wiesz że góra na nas poluje już od
jakiegoś czasu.
-Jeny
to pójdę do taty powiem mu że źle się dziś czuje i zostanę na
komendzie. Nic ci się nie stanie jak pojedziesz na patrol beze mnie.
-Ola
jesteś pewna że chcesz dziś iść do pracy.
-No
tak nic mi nie jest wypije mocną kawę i nic mi nie będzie.
-Ola
jesteś pewna?
-Tak
jestem pewna.-Ola podeszła do Mikołaja dała mu buziaka i poszła
do kuchni przygotować śniadanie. Po śniadaniu policjanci udali się
do pracy. Jeszcze przed odprawą Ola poszła do Komendanta
porozmawiać. Podeszła do drzwi i delikatnie zapukała.
-Wejść.-
Powiedział Wysocki.
-Cześć
tato.
-O
Ola co cię tu sprowadza?
-Jakoś
nie najlepiej się dziś czuję i wolała bym zostać na komendzie.
-Jakoś
źle wyglądasz. Nie masz gorączki?- Wojciech podszedł do córki
chcąc sprawdzić czy nie ma ciepłego czoła, Ola natychmiast,
odepchnęła rękę ojca od twarzy.
-Tato.
To kobiece sprawy.- Burknęła Ola.
-No
dobrze dobrze, niech ci będzie możesz zostać na komendzie.
-Dziękuje.
-Odmeldujcie
się posterunkowa.
-Tak
jest. Do widzenia Komendancie.
-Do
widzenia. Do widzenia.- Ola wyszła z gabinetu ojca. Chwilę później
odbyła się odprawa. Mikołaj miał dziś patrol z Mieszkiem a Ola
została na komendzie razem z Emilką. Miały sporo papierkowej
roboty. Dziewczyny nawet zaczęły się dogadywać. Mimo tego co
Mikołaj i Jacek mówili o Emilce, Ola nabrała zaufania do niej.
Panie sporo rozmawiały nawet o wydarzeniach z tamtych felernych dni.
Dni podczas których oskarżono Emilkę o coś czego nie zrobiła.
Ola uwierzyła dziewczynie nie miał powodów aby jej nie wierzyć.
Po pracy Ola udała się do samochodu gdzie czekał na nią Mikołaj,
który miał ją odwieść do domu. Partnerzy mieli jeszcze w
planach kolację ale byli już tak zmęczeni że stwierdzili że to
niema sensu i pojechali do domu. Oboje zasnęli bardzo szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz