niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział VI Szpital


Rozdział VI Szpital

Mikołaj postanowił jechać najpierw na komendę, do ojca Oli, poinformować go o całej tej sytuacji. Mikołaj pewnym krokiem doszedł do pokoju Komendanta, zapukał.
-Wejść. Mikołaj a co ty tutaj robisz?- Zapytał Wojciech.
-Była strzelanina i Ola dostała, jest w szpitalu, na Polowej.
-Jezus ale co z nią?
-Trudno mi powiedzieć, dostała w brzuch i straciła przytomność.
-Dobrze, Mikołaj zaraz cię przydzielę do innego patrolu.
-Nie panie komendancie jadę z panem do szpitala, nie zostawię Olki samej.
-No dobrze tylko zgłoś to dyżurnemu.- I pojechali we dwóch do Szpitala. Do najważniejszej Kobiety w ich życiu. Mikołaj był cały roztrzęsiony, nie wiedział co się dzieje z jego ukochaną, całą drogę był jakiś rozkojarzony, co dawało się odczuć. Wojciech miał najgorszy scenariusz przed oczami że stracił po raz kolejny ważną osobę w swoim życiu. Po 20 minutach byli już w szpitalu. Biegli korytarzem pytając się każdej napotkanej pielęgniarki gdzie leży Aleksandra Wysocka. W końcu ją znaleźli. Oboje stali przed szklanymi drzwiami, Ola była podłączona do monitora, do ciała miała przyczepione liczne kabelki.
-Czy mogę wejść do córki?-Wojciech zapytał pielęgniarki.
-Dobrze ale tylko na pięć minut.- Wysocki wszedł do sali.
-A jak ona się czuje?- Zapytał Mikołaj.
-Jest stabilna ale straciła dużo krwi i jak na razie jest nieprzytomna.
-Ale wybudzi się?-Zapytał Mikołaj ze łzami w oczach.
-Trzeba mieć nadzieję.-I pielęgniarka odeszła. Dzień wydawał się bardzo ponury. Ciemne chmury okrywały niebo, delikatnie zasłaniając niebo. Padał deszcz, grzmiało. Po chwili z sali wyszedł Wysocki cały zapłakany, Mikołaj podszedł powiedział że będzie wszystko dobrze i usiadł na krześle na korytarzu. Około godziny 23 komendant powiedział że powinni z Mikołajem wrócić do domu. Mikołaj jednak nie chciał zostawić Oli samej i powiedział że jeszcze chwilką zostanie. Mikołaj wykorzystując nieobecność pielęgniarek wszedł na salę do Oli, usiadł na krześle obok łóżka, złapał Ole za rękę i zaczął do niej mówić. Głos miał płaczliwy.
-Hej Olcia, jak się czujesz. Pewnie cie wszystko boli. Nie martw się przejdzie.......Pamiętasz pierwszy dzień w pracy jak się spóźniłaś i wpadłaś na mnie w korytarzu...... Pamiętasz ja byliśmy w parku i karmiliśmy kaczki i ty wtedy wpadłaś do stawu i udawałaś że nie umiesz pływać ja skoczyłem żeby cię ratować...... Pamiętasz jak mi zawsze poprawiałaś humor ciastem wiśniowym....... A pamiętasz może jak byliśmy w parku, byłaś tam pierwszy raz. Olka ja tak dalej nie mogę obudź się proszę. -Mikołaj zaczął płakać.- A pamiętasz jak sobie obiecaliśmy że będziemy sobie o wszystkim mówić. Więc jest coś co musisz wiedzieć. Bo chodzi o to że ja...... Kocham cię Ola... do szaleństwa od pierwszego wejrzenia.-Ola otworzyła w tym momencie oczy.
-Mikołaj....-Słabiutkim głosem odpowiedziała Ola. Mikołaj mocno ją przytulił i zaczął płakać.
-Ola ty żyjesz....-Powiedział Mikołaj ze łzami w oczach.
-Co się stało?
-Nic nie pamiętasz?- Zapytał zdenerwowany a za razem szczęśliwy.
-Nie nic sobie nie przypominam.- Ola popatrzyła na Mikołaja z przerażeniem w oczach.
-Dostaliśmy wezwanie do włamania i jeden z włamywaczy strzelił do ciebie, naprawdę nic nie pamiętasz?
-Niestety nie.- Ola powiedziała ze łzami w oczach, po czym zapadła grobowa cisza.
-Dobra młoda czego potrzebujesz?-Tak naprawdę nic nie potrzebowała, nie wiedziała czy Mikołaj naprawdę wyznał jej miłość czy to był tylko sen.
-Nic, chociaż Tata....-Powiedziała Ola.
-Twój tata był tu, pojechał do domu jakieś 15 minut temu.
-Powinnam do niego zadzwonić pewnie się martwi.
-Raczej że się martwi, w końcu to twój tata. - Mikołaj spojrzał na Olkę i się uśmiechnął.
-Masz rację, zaraz zadzwonię.
-To ja już pójdę nie będę cię męczył. Na pewno nic nie potrzebujesz?
-Nie na pewno, choć, gdybyś mógł pojechać do mnie do domu i przywieźć mi parę rzeczy, nie mam kogo o to poprosić.
-Nie no jasne, daj mi klucze do domu i już jadę.
-Dziękuje jesteś kochany. - Ola przytuliła Mikołaja i dała mu buziaka w policzek. „czy ten buziak coś oznacza. Czy Olka słyszała gdy mówiłem jej że ją kocham” całą drogę do domu Oli, Mikołaj zadręczał się tymi pytaniami. Ola w tym czasie postanowiła zadzwonić do Ojca.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci....
-Wysocki słucham.-Powiedział Wojciech.
-Cześć Tato.- Powiedziała Ola radosnym głosem.
-Ola dziecko....-W głosie Wojciecha słychać było radość.-Jak się czujesz córciu?
-Dobrze, choć boli mnie brzuch.
-A pamiętasz co się stało?
-Niestety nie, ale Mikołaj mi już wszystko opowiedział.
-Mikołaj jest z tobą?
-Nie właśnie pojechał do mnie do domu po rzeczy dla mnie.
-O to miło z jego strony.
-Tak... bardzo.
-A kiedy wychodzisz ze szpitala?
-Nie wiem nie było jeszcze u mnie lekarza.
-No dobrze, Ja muszę kończyć słonko. Daj znać jak będziesz coś wiedziała.
-Dobrze, dobranoc tato.
-Dobranoc córciu.- Wojciech najchętniej podszedł by teraz do córki i ucałował ją do snu i opowiedział jakąś bajkę.
W tym samym czasie w domu Oli.
Mikołaj wszedł już do mieszkania, bywał tam znacznie często więc wiedział gdzie co jest, zapalił światło i powędrował do sypialni. Otworzył szafę, rozejrzał się po niej i zaczął się zastanawiać: „Po co kobietą aż tyle butów, mi wystarczą dwie pary.”, Ola miała ich całą szafkę, we wszystkich kolorach tęczy. Mikołaj wyjął z szafy dużą czarną podróżną torbę i zaczął pakować rzeczy dla Oli. Gdy już kończył pakować rzeczy usłyszał dzwonek do drzwi, ponieważ był sam postanowił otworzyć. W drzwiach stała kobieta, niska o blond włosach. Mikołaj popatrzył na nią, nigdy wcześniej jej nie widział.
-Cześć jest Olka?- Zapytała nieznajoma.
-Nie nie ma. Mikołaj Białach, jestem przyjacielem Oli.
-Beata Gruda, miło mi poznać. A o której będzie Ola w domu?
-No nie prędko.- Odpowiedział Mikołaj i posmutniał.
-Jak to, coś jej się stało?
-Tak miała wypadek, jest w szpitalu.
-Ale nic poważnego się jej nie stało?
-Postrzelili ją. Na razie wiem tyle że jest przytomna i nic nie pamięta.
-O jejku biedna, przekażesz jej że byłam?
-Jasne nie ma sprawy.
-To do zobaczenia.
-No cześć.-Mikołaj stał jeszcze przez chwilę w drzwiach po czym poszedł dokończyć pakowanie rzeczy. Po jakiś 15 minutach skończył, na łóżku Oli siedział prze słodki miś Mikołaj postanowił że weźmie go ze sobą do szpitala. Mikołaj zamkną za sobą drzwi i poszedł do samochodu. Wrzucił torbę do bagażnika i pojechał, po drodze zajechał jeszcze do całodobowego marketu aby zrobić drobne zakupy. Po 40 minutach Mikołaj był już w szpitalu u Oli. Na łóżku siedziała dziewczyna o brązowych włosach i pięknych niebieskich oczach świecących się przy świetle księżyca wpadającego przez okno obok łóżka. Dziewczyna wpatrywała się w księżyc, wyglądała jak by odpłynęła w myślach. Do sali wszedł mężczyzna z torbą podróżną, małym misiem i siatką z owocami, dziewczyna jak by wyrwana z rozmyślań spojrzała na niego.
-O nareszcie jesteś.- Powiedziała Ola patrząc na niego jak w obrazek.
-Tak, przywiozłem ci misia i owoce.-W tym momencie Mikołaj rozejrzał się po sali i dodał. -Mam też słodycze.- Ola uśmiechnęła się.
-Ty to wiesz jak mnie uszczęśliwić.
-No ba. Był już lekarz?
-Jeszcze nie. Ale pielęgniarka mówiła że zaraz przyjdzie.
-A jak się czujesz?
-Dobrze ale boli mnie brzuch.- W tym momencie na salę przyszedł lekarz. Podszedł do łóżka swojej pacjentki, popatrzył na kartę, potem na monitor, bo Ola była podłączona do jakieś aparatury. Coś wpisał w karcie i zaczął się przyglądać Oli.
-No dobrze, więc jak się Pani czuje?-Zapytał lekarz.
-Dobrze.
-A coś panią boli?
-Tak brzuch i nic nie pamiętam.
-No dobrze, a tak to wszystko w porządku?
-Tak, nic więcej mi nie dolega.
-No dobrze w takim razie zrobimy jeszcze kilka badań i jak wszystko będzie dobrze to za dwa dni wróci Pani do domu.
-A do pracy- Wtrącił się Mikołaj.
-A przepraszam kim Pan jest.
-Ja jestem przyjacielem Olki.- „No właśnie przyjacielem, czyli to musiał być tylko sen” pomyślała Ola a w jej oczach pojawiły się łzy, jednak powiedziała sobie że jest silna i nie będzie z tego powodu płakać.
-No więc do pracy raczej nie prędko może za dwa tygodnie a może dopiero za miesiąc zobaczymy jak będzie się rana goić.
-A co z tym że nic nie pamięta?
-No wie Pan to się często zdarza, Pana przyjaciółka z czasem odzyska pamięć. Jednak dobrze by było gdyby ktoś przy niej był, przez najbliższe tygodnie.
-No dobrze, zrozumiałem.
-Gdyby się coś działo to proszę wołać. A i niech pan za długo tu nie siedzi, Pacjentka powinna teraz dużo odpoczywać.
-Dobrze, nie zajmę jej dużo czasu.
-Do widzenia.
-Do widzenia.
-No to co młoda szalejemy.
-Dobra pokaż mi co tam mi przywiozłeś.
-A parę czekolad, kilka batonów i......Kinder niespodziankę.
-Na prawdę?- Ola uśmiechnęła się.
-No tak myślałaś że zapomnę o twoich ulubionych słodyczach. A tak w ogóle to jak byłem u ciebie to przyszła jakaś Beata...Gr....Gruda...Czy jakoś tak.
-Beata.A nie wiesz co chciała?
-Nie, powiedziała żebym ci przekazał że była u ciebie.
-A no dobrze, Siadaj co tak stoisz.
-Wiesz nie będę długo siedział, zaraz będę leciał jutro idę do pracy na rano.- Olka się zasmuciła. Mikołaj widząc to przytulił ją i wyszeptał jej do ucha:
-Nie martw się, jutro po pracy przyjadę.
-Ale obiecujesz? - spytała niepewnym głosem.
-Tak obiecuję i ze szpitala też cię odbiorę.
-Dziękuję- Powiedziała Ola i pocałowała Mikołaja w policzek.
-Nie masz za co mi dziękować.- Powiedział Mikołaj jeszcze mocniej przytulając Olę. Siedzieli tak przytuleni do siebie przez następne 10 minut, Ola czuła się w jego ramionach bezpiecznie, on cieszył się że może przytulać najważniejszą kobietę w jego życiu. W pewnym momencie Mikołaj podniósł się.
-No młoda, teraz naprawdę muszę iść.
-Nie zostań jeszcze chwilkę. Proszę.
-Olka naprawdę już dłużej nie mogę.
-No dobrze-Mikołaj podszedł do niej i dał jej buziaka w czoło. Ola uśmiechnęła się delikatnie.
-Dobranoc.- Powiedział Mikołaj wychodząc z sali.

-Dobranoc.-Odpowiedziała Ola, po chwili dziewczyna zasnęła, była bardzo zmęczona wydarzeniami tego dnia. Mikołaj wrócił do domu, całą drogę myślał o ukochanej, czy na pewno wszystko z nią dobrze i czy też go kocha.

czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział V. Podejrzenia o romans, strzelanina

Rozdział V. Podejrzenia o romans, strzelanina

Minęło już parę tygodni, przyjaźń posterunkowej Wysockiej i aspiranta Białacha zaczęła kwitnąć. Ola i Mikołaj spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Jej uczucie do Mikołaja narastało z każdym dniem coraz mocniej. Nie chciała mu jednak o tym mówić bała się że on może nie odwzajemnić jej uczucia i zniszczy w ten sposób ich przyjaźń, wolała z tym poczekać. Wystarczało jej że widziała Mikołaj codziennie w pracy i po pracy też często się widywali. Olka siedziała już gotowa do służby, specjalnie przychodziła do pracy wcześniej by móc porozmawiać przed pracą z Mikołajem. Siedziała przy biurku, pijąc herbatę i czekając na Mikołaja. W pewnym momencie otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł Mikołaj. Nie miał zbyt dobrego humoru co od razu rzuciło się posterunkowej w oczy.
-Cześć młoda.
-Cześ Mikołaj. A co ty taki nie w sosie.
-Kamila była u mnie rano i.....- w tym momencie się zaciął.
-I co....
-I zobacz co mi dała w kopercie.-Mikołaj podał posterunkowej zdjęcia na których byli razem, ktoś ich widocznie śledził.
-Ale z kąt ona je ma....-Zapytała przerażona Wysocka.
-Musiała nas śledzić. Powiedziała że wykorzysta te zdjęcia w sprawie i że teraz ma dowód na nasz romans.
-Chwila... Jaki romans....
-Nie wiem ale będziesz musiała zeznawać na sprawie, jako świadek.
-A brałeś już wolne?-Zapytała Ola.
-Nie jeszcze nie, wiesz co może pójdziemy dziś oboje?
-Myślę że to całkiem dobry pomysł.
-Dobra zbieraj się idziemy na odprawę.
-Ale niektóre zdjęcia są naprawdę ładne.-Powiedziała Ola podnosząc się z krzesła.
-To sobie weź i włóż w ramkę.-Zaśmiał się aspirant. Olka jednak postanowiła tak zrobić. Skoro nie mogła mieć jego samego to chociaż zdjęcie. I poszli na odprawę.
-00 do 05- Zawołał Jacek.
-Piątka zgłaszam się- Odpowiedziała Ola.
-Jesteście jeszcze na komendzie?
-Tak, a coś się stało?
-Komendant was prosi do siebie.
-No dobra już idziemy.- Ola odłożyła radio.
-Wiesz o co może chodzić?-Zapytał Mikołaj.
-Nie mam pojęcia.
-No dobra chodź.- I poszli do Komendanta. Mikołaj zapukał do drzwi.
-Wejść.-Powiedział Wojciech, dość zdenerwowanym głosem.
-Komendant nas wzywał coś się stało?-zapytał Mikołaj.
-Usiądźcie, musimy poważnie porozmawiać.
-Od jakiegoś czasu dochodzą mnie słuchy o rzekomym romansie dwójki policjantów na naszej komendzie. Wiecie coś na ten temat?- Odrzekł Wojciech zdenerwowanym głosem.
-Niestety nie.-Powiedział Mikołaj zdziwionym głosem.
-Mi też na ten temat nic nie wiadomo.- Od razu wtrąciła Ola.
-A to bardzo ciekawe.
-O co ci teraz chodzi?- Zapytała zdenerwowana Ola.
-Po prostu się pytam. Widziano was parę razy.
-No i co z tego, to już się spotkać nie można. To grzech jakiś.
-Nie no zrozumcie. Muszę sprawdzać wszystko.
-Czekaj bo nie rozumiem. Sprawdzać co?
-No, góra was od jakiegoś czasu obserwuje i mają swoje podejrzenia.
-Co proszę?- Powiedział zaskoczony Mikołaj.
-No podobno ktoś napisał donos o waszym rzekomym romansie i musieli to sprawdzić.
-Jezu ona nie może w końcu odpuścić.
-Kto nie może odpuścić?- Zapytał Komendant.
-Kamila, mija jeszcze żona.
-Ale o co tu chodzi, wyjaśnijcie.
-No Kamila, podejrzewa że Ola i ja mamy romans, bo czasem się zdarzy że wyjdziemy razem na piwo.
-Jeny, przecież my przez nią będziemy mieli poważne problemy.- Ola zaczęła mówić płaczliwym i zdenerwowanym głosem.
-Ola spokojnie, nikt nie będzie miał problemów no chyba że ona.
-Co masz na myśli?- Zapytał Wojciech.
-No bo ja mam na nią całkiem niezłego haka.
-Jakiego?- Zapytała Ola wycierając łzy.
-No bo już nie raz się zdarzyło że dziewczynki były u mnie bo Kamila upiła się do nieprzytomności.
-No i co w związku z tym?
-No jak się sąd dowie to zabiorą jej dziewczynki. A to był by dla niej ogromny cios. Zrobiła by wtedy wszystko aby dziewczynki były przy niej.
-No dobrze możecie odmaszerować.- Powiedział komendant widząc do czego zmierza rozmowa.
-A jak już tu jesteśmy, to mamy z Olką sprawę do Komendanta.
-Co się stało?
-Bo Mikołaj ma jutro sprawę rozwodową i chcieli byśmy wziąć wolne na ten dzień.
-Mikołaj to rozumiem ale po co ty?
-Bo ja będę zeznawać jako świadek. -Odpowiedziała speszona.
-No dobrze idźcie już.-I policjanci wyszli z gabinetu komendanta. Poszli na patrol. Ledwo weszli do radiowozu a dyżurny już miał dla nich sprawę.
-05 zgłoście się.
-piątka zgłaszam się.
-Jedźcie na Zieloną 13/2, ktoś zgłasza włamanie.
-No dobra włączamy górę i już ruszamy w drogę.
-Tylko uważajcie włamywacz podobno jest w środku.
-Dobra będziemy cały czas na radiu za 5 minut będziemy na miejscu. Tak jak Powiedziała Ola, po pięciu minutach byli już pod blokiem. Wysiedli z samochodu odbezpieczyli broń i weszli do środka, na korytarzu stała starsza pani, twierdziła że w jej mieszkaniu są włamywacze. Policjanci weszli do środka.
-Olka ubezpieczaj mnie.
-Dobra.-Policjanci byli już w środku, nagle dostrzegli dwoje mężczyzn stojących przed nimi w kominiarkach z bronią w reku.
-Żuć broń- Krzyknął Mikołaj.
-Ani mi się śni. - Powiedział jeden z bandytów. I w tym momencie strzelił do posterunkowej. Mikołaj odwrócił się w stronę partnerki, zobaczył upadającą Olę trzymającą się za krwawiący brzuch. Bandyci w tym czasie uciekli. Mikołaja sparaliżowało, jednak po chwili chwycił radio.
-00 potrzebna karetka bandyta postrzelił posterunkową Wysocką, jak zrozumiałeś?
-Już wysyłam karetkę. -Przez głowę Mikołaja przechodziły najgorsze myśli, a jeśli ona umrze, przecież to moja wina. Dziewczyna leżała na podłodze dookoła było mnóstwo krwi. Mikołaj podbiegł do Oli złapał ją pod głowę i zaczął do niej mówić.
-Olka ej nie opuszczaj mnie, Olka proszę odezwij się, Ola ja sobie bez ciebie nie poradzę.-Na twarzy Aspiranta pojawiły się kropelki bezbarwnej cieczy.
-Mikołaj.....-Wyszeptała Ola myśląc ze są to ostatnie chwile jej życia, ale nie dała rady mu powiedzieć że go kocha. Nie zdążyła dokończyć zdania. Ola straciła przytomność. Po około pięciu minutach przyjechała karetka, zabrali Olę do szpitala.


poniedziałek, 23 listopada 2015

Rozdział IV . Nienawidzę Cię.

Rozdział IV . Nienawidzę Cię.

Tego dnia posterunkowa Wysocka miała niesamowicie dobry humor. Jednak nie trwał on zbyt długo. Rano tuż po śniadaniu akurat kiedy miała już wychodzić do pracy, ktoś zapukał do drzwi. Ola niezwłocznie poszła otworzyć. Przed dziewczyną po raz kolejny stanął wysoki, szczupły brunet z ogromnym bukietem róż. To był Szymon, nie miał zamiaru się poddać. Dziewczyna stała w drzwiach czekając aż Szymon zacznie się tłumaczyć po co tym razem przyszedł. Jednak tym razem chłopak milczał. Ola ze zdumieniem wpatrywała się w chłopaka w jego niebieskie oczy pełne nadziei i tajemniczości. W pewnym momencie Szymon zbliżył się do Oli, ona jednak się odsunęła. Chłopak nie rezygnował, znowu podszedł do Oli, ta jednak nie miała już gdzie uciec, opierała się bowiem o ścianę. Szymon delikatnie objął dziewczynę w pasie, przytulił i pocałował. Ola jednak nie odwzajemniła pocałunku. Odepchnęła Szymona.
-Co ty wyprawiasz?
-Staram się o ciebie.
-Co. Nie wyraziłam się jasno. Nie chcę cie znać.
-Ale...Ja nie mogę bez ciebie żyć.
-No jakoś jak mnie zdradzałeś to ci nie przeszkadzało.
-Ola przeprosiłem. I to w dodatku nie raz.
-Przeprosiłem ty myślisz że to coś da.
-Ja naprawdę nie mogę bez ciebie żyć.
-Super. Ja sobie bez ciebie za to świetnie radze. A teraz się wynoś śpieszę się.
-Ola nie pozbędziesz się mnie tak prędko.- Szymon znów zbliżył się do dziewczyny tym razem nie próbował jej pocałować. Chciał bowiem poczuć tylko jej oddech na swojej twarzy. Podał dziewczynie kwiaty.
-Do widzenia, Wynoś się. -Dziewczyna wypchnęła chłopaka za drzwi i rzuciła w niego kwiatami.
-Do widzenia, nie myśl sobie że tak łatwo odpuszczę.
-Dobra weź już idź nie chce mi się patrzeć na ciebie.- Szymon wyszedł z mieszkania "Ale skąd on wie gdzie mieszkam." Zastanawiała się dziewczyna. Po chwili Ola postanowiła się tego dowiedzieć.
-Szymon.-Zawołała Ola.
-Tak.-W niebo wziętym głosem odpowiedział Szymon.
-A skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
-Twój tata mi powiedział.- Ola zamilkła. Szymon widząc że Ola stoi zaskoczona postanowił że już pójdzie. Dziewczyna stała w drzwiach jeszcze przez kilka minut, po czym poszła do pracy. Całą drogę zastanawiała się jak on mógł jej to zrobić. Przecież to jej ojciec widział jak cierpiała po rozstaniu z Szymonem, widział jak bardzo ją zdradził więc dlaczego. Dziewczyna weszła do pokoju służbowego. Miała łzy w oczach jednak nie płakała. Miała nadzieję że Mikołaj nic nie za uwarzy. Mikołaj był już na miejscu. Czekał już na posterunkową zdziwił się bo to zawsze ona była pierwsza. Gdy dziewczyna tylko weszła do pokoju Mikołaj zaczął ją wypytywać.
-Cześć Mikołaj.
-Cześć, spóźniłaś się.
-No tak wyszło.
-Co się stało?
-No wyobraź sobie że mój kochany tatuś w******a mi się w moje życie.- Dziewczynie po tyh słowach napłynął bezbarwny płyn do oczu. Zaczął delikatnie spływać po policzku.
-Hej Ola spokojnie powiedz mi co się stało.- Mikołaj podszedł do dziewczyny i delikatnie ją przytulił. Dziewczyna jednak nie przestawała płakać.
-No bo...-Dziewczyna mówiła zapłakanym głosem.- On powiedział....Szymonowi gdzie mieszkam.
-Jaki Szymon, i dlaczego twój tata miał mu tego nie mówić.
-No wyobraź sobie że się przeprowadziłam żeby nie mieć z nim kontaktu. Szymon to mój były. Byliśmy nawet zaręczeni. Potem mnie zdradził z moją przyjaciółką. Ja go kochałam a on nie umiał tego docenić. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.-Dziewczyna znowu zaczęła płakać.- A on mnie zdradził, rozumiesz zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką. Wyprowadziłam się z jego mieszkania, nie chciałam go znać no i było wszystko dobrze do puki on nie wrócił.- Ola znów zaczęła płakać jednak tym razem to ona przytuliła się do Mikołaja. Aspirant objął posterunkową i zaczął delikatnie jeździć ręką po jej plecach.- Wszystko wróciło, ten moment kiedy się dowiedziałam, przepłakane noce.
-Spokojnie. Już dobrze, nie płacz już. Makijaż ci spłynie.
-Ja tu przeżywam taką tragedię a ty boisz się o mój makijaż.
-Nie to nie o to chodzi. Po prostu....-W tym momencie do Pokoju wszedł zdenerwowany Komendant. Mikołaj automatycznie odsunął się od Oli.
-A wy czekacie na zaproszenie?
-O co ci chodzi?- Odezwała się Ola. Z niezbyt miłym tonem głosu.
-Jak ty się odzywasz do przełożonego?-Powiedział zdenerwowany Wojciech.
-Dobra weź sobie już odpuść. Po co przyszedłeś?
-Ola jak ty się zachowujesz. Odprawa zapomniałaś.
-No jeszcze 10 minut.
-Jeszcze 10 minut to było prawie pół godziny temu.
-Dobra weź skończ już.
-Ola czy ty płakałaś?- Wojciech zbliżył się do córki.
-Nie oczy tylko podlewam.
-Ola co się dzieje?
-Nic.- Dziewczyna wyszła z pokoju. Mikołaj nie był zdziwiony zachowaniem Oli, Wojciech jednak był zaskoczony.
-Mikołaj co się dzieje z Olą? Wiesz coś?
-Wiem.
-No to mów.- W tym momencie do pokoju wróciła posterunkowa.
-Mikołaj czekam na ciebie w radiowozie.
-No dobra już się zbieram.-Odrzekł Mikołaj, po czym założył kamizelkę.
-Mikołaj. to co dzieje się z Olą?
-Przepraszam ale nie mogę panu o tym powiedzieć. Ola sama panu powie w swoim czasie.
-Mikołaj martwię się o nią.-Powiedział Wojciech wychodząc z pokoju razem z Mikołaje.
-Ja też się o nią martwię.-Mikołaj poszedł do radiowozu gdzie czekała na niego Ola. Siedziała zapłakana. Łzy zmyły jej już cały makijaż. Mikołaj nie wiedział co ma zrobić. Wsiadł do radiowozu i oboje ruszyli patrolować ulice. Patrol minął im w ciszy żadnych wezwań, mandatów. Ola już nie płakała. Mikołaj siedział obok, postanowił jednak nie drążyć bardziej tego tematu. Po zakończonej służbie Mikołaj z Olą wrócili do siebie. Mikołaj cały czas myślał że Ola jest sama. Postanowił coś zrobić. Ola w tym czasie siedziała na kanapie i wpatrywała się w telewizor. Nagle koś zapukał do drzwi posterunkowej. Dziewczyna otworzyła. Jej oczom znów ukazał się wysoki brunet z kwiatami. Tym razem nie był to Szymon.
-Dobry wieczór czy Pani Aleksandra Wysocka?
-Tak. A o co chodzi?
-Przesyłka dla Pani. Proszę tu podpisać.-Dziewczyna podpisała. Brunet podał Oli kwiaty. I poszedł. Dziewczyna weszła do środka wstawiła kwiaty do wazonu. Zaczęła szukać liściku w końcu znalazła.

"Potknięcia i upadki są dowodem na to że próbujesz. Ola to twoja scena, twoje przedstawienie. Zmień scenariusz, improwizuj. Tu wszystko zależy od ciebie. Nie patrz na innych tylko na siebie. Bajka ma własną historie i księżniczkę. Bądź nią, bądź sobą."

Przyjaciel

Ola po tych słowach zaczęła zastanawiać się od kogo są te kwiaty. Musi znać tą osobę a przecież Szymon nie pisał by czegoś takiego. Ku jej zdziwieniu znów ktoś do niej przyszedł. posterunkowa znów otworzyła drzwi. Stał w nich Mikołaj z butelką wina w ręku.
-Hej Ola.
-No cześć. Wejdź proszę.
-Dzięki patrz co mi się po drodze do ciebie przykleiło do reki.- Mikołaj wchodząc do mieszkania podszedł do posterunkowej i pocałował w policzek. Zawędrował do salonu, jego oczom ukazał się przepiękny bukiet róż.
-Mikołaj a co ty tu robisz?
-No bo rano...wiesz i pomyślałem że nie chcesz być sama tego wieczoru.
-Dziękuje.-Ola podeszła do aspiranta i pocałowała go w policzek.
-Jakie ładne kwiaty od kogo?
-Od przyjaciela.
-Jaka tajemnicza.
-Nie no naprawdę, nie wiem od kogo podpisał się przyjaciel.
-Podpisał się czyli to on?
-Nie wiem.- Mikołaj spojrzał na Olę złowieszczym wzrokiem.- No nie patrz tak naprawdę nie wiem od kogo to.
-Dobra, dobra.
-Oj no naprawdę. Otworzysz wino?- Ola podała mu dwa kieliszki i korkociąg.
-No jasne, od czego jest przyjaciel.- Mikołaj spojrzał na posterunkową. Ola zaczęła się domyślać że to kwiaty od niego. Nie chciała jednak drążyć tego tematu, bała się że to mogą być kwiaty od kogoś innego.
-Proszę bardzo.-Mikołaj podał Oli kieliszek z czerwonym winem. Oboje usiedli na kanapie i rozmawiali. W pewnym momencie zaczęli opowiadać sobie historie z dzieciństwa i szkoły.
-Kilkanaście lat temu wybraliśmy się z rodzicami do kościoła, jak co niedzielę. Ja jako jedynaczka zawsze domagałam się spełniania swoich zachcianek. Jak zwykle dostałam jakiś tam pieniążek, który miał trafić na ofiarę do koszyka, pomimo że mama nie popierała dawaniu księdzom 'haraczu', jak to mawiała. Przechodziliśmy obok kolorowych straganów, gdzie lizaki aż krzyczały, żeby je przylepić do języka. Poprosiłam grzecznie rodziców o kilka 'na później'. Mama tłumacząc się brakiem pieniędzy, odmówiła mi. Przypominając sobie o pieniążku w kieszeni, wpadłam na chytry plan, że wykorzystam go później na słodkości. Mija msza, ksiądz z tacą tańczy sambę między wiernymi. Zaraz ja - aniołek w białej sukience - mam wrzucić ofiarę. Jednak gdy podszedł do nas ja... chwyciłam w te pędy cały kosz, logicznie kalkulując - było tam więcej hajsu, czyli więcej lizaków - i wyleciałam z kościoła prosto do straganów. Mama za mną, tata za mną, ksiądz za nami...
-Jenyś byłaś okropnym dzieckiem.
-Dzięki. Bardzo miły jesteś.
-No wiem.- W tle grała muzyka. Mikołaj wstał i zmienił kanał na bardziej romantyczny. Mikołaj zbliżył się do posterunkowej, delikatnie kładąc swą dłoń na jej twarzy. Powoli głaskał jej policzek i włosy. Zbliżyli ust do siebie. Ku zdziwieniu policjantów właśnie ktoś odwiedził posterunkową. Ola wyrwała się z objęć Mikołaja. Ruszyła w kierunku drzwi.
-Spodziewasz się kogoś?
-Nie...bosze to znowu on.- Z twarzy Oli momentalnie zniknął uśmiech. Poszła otworzyć, Mikołaj w tym czasie dolał wina do kieliszków. Za drzwiami nie było jednak Szymona. Był to ojciec posterunkowej.
-Hej córciu. Nie przeszkadzam ci?
-Nie nie, wejdź.- Wojciech zawędrował do salonu gdzie ku jego zdziwieniu na kanapie siedział Mikołaj.
-O Mikołaj. Witaj.
-Dobry wieczór.- Speszony sytuacją, aspirant podał Wojciechowi rękę na przywitanie. Wojciech był zdezorientowany. W salonie stały czerwone róże,w tle romantyczna muzyka a na stole stały kieliszki z czerwonym winem.
-Co cie sprowadza?- Zapytała ciut speszona całą sytuacją Ola.
-Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz.
-Dziękuje dobrze.- Powiedziała zdziwionym głosem posterunkowa.
-Na pewno nie przeszkadzam?
-Nie nie. Siadaj proszę.- W tym momencie Mikołaj podniósł się i założył kurtkę.
-Ja już pójdę, nie będę dłużej zawracać ci głowy.
-Nie no Mikołaj nie przesadzaj. Nikomu nie przeszkadzasz.
-Nie Ola naprawdę, lepiej będzie jak już pójdę.- Mikołaj podszedł do Wojciecha podał mu rękę, następnie podszedł do Oli przytulił ją i pocałował w policzek. Po chwili Ola została z ojcem sama.
-Ola.
-Tak.
-Wyjaśnisz mi to.
-Ale co?
-Kwiaty, wino, muzyka. Ola wy chyba nie...
-Nie,  nie jestem z Mikołajem, nie śpimy ze sobą, nie będziesz miał wnuków, jeśli to masz na myśli.
-Ola jeżeli wy jesteście razem.
-Nie jesteśmy razem zrozum to. Po co przyszedłeś.
-Płakłaś rano. Co się dzieje.
-Nic.
-Zadałem pytanie.
-A ja nie mam zamiaru odpowiadać.
-Pytam po raz ostatni czemu płakałaś?
-Wyobraź sobie że dziś rano pojawił się ktoś u mnie.
-Kto i co ma z tym wspólnego?
-Szymon tu był. I jestem ciekawa skąd miał mój nowy adres.
-Nie wiem.
-Do prawdy. A wydawało mi się że Szymon powiedział że ty mu to powiedziałeś.
-No może niechcący w rozmowie powiedziałem.
-A niechcący. A rozumiem zapomniałeś już jak cierpiałam po tym jak mnie zdradził. Już nie pamiętasz.
-Od tamtej pory chodzisz smutna, zamyślona. Myślałem że tęsknisz za nim. Nie widziałem żebyś się od tamtej pory śmiała.
-To sobie wyobraź że jestem szczęśliwa. A Szymona nie chcę znać.
-Ola widzę że nie jesteś szczęśliwa. Gdybyś była to rano nie płakała byś z tego powodu.
-Nie płakałam rano przez Szymona ale przez ciebie.
-Jak to przeze mnie?
-Wtrącasz się w moje życie.
-Ola nie wtrącam się a nawet jeśli to dla twojego dobra.
-Jak na razie to nic nie zrobiłeś dla mojego dobra.
-Kochasz go?
-Kogo?
-Szymona kochasz go czy nie?
-Nie.
-Kochasz innego?
-Co to za pytania?
-Kochasz kogoś innego?
-Tak. Kocham innego. Już wiesz wszystko co chciałeś wiedzieć?- W tym momencie w oczach Oli znów pojawiły się łzy.
-Co się dzieje?
-Nic.
-Ola co się dzieje?
-On mnie nie kocha.- Ola wybuchnęła płaczem i wtuliła się w ramie ojca.
-Ola kocha cię.
-Skąd możesz to wiedzieć. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pomagamy sobie razem się wygłupiamy i chodzimy na piwo.
-Ola on cie naprawdę kocha.
-Nie kocha.
-A ty skąd to wiesz. Powiedział ci.
-Nie.
-Więc skont? Ola zrób ten pierwszy krok. Powiedz mu co czujesz.
-A jeśli powie że mnie nie kocha, to będzie koniec naszej przyjaźni, nie będę go widzieć nigdy więcej. Nie usłyszę jak się śmieje, jak na mnie krzyczy jak się pokłócimy, jego kroku gdy chodzi po mieszkaniu. Już nigdy mnie nie przytuli gdy coś się stanie.
-Ola, jeśli kocha to będziesz go widzieć codziennie.
-A jeśli nie kocha co wtedy?- Ola po raz kolejny wybuchnęła płaczem.
-Ola jeśli to zniszczy waszą przyjaźń to znaczy że on na ciebie nie zasługuje. Wiem że sobie poradzisz bo jesteś silna. Wierzę w ciebie.-Ola wciąż płakała.
-Dziękuję, dziękuje że tu jesteś.-Ola wtuliła się w Wojciecha.
-Ola ja już muszę iść. Dobranoc- Wojciech wstał, pocałował Ole w czoło i wyszedł. Ola poszła do sypialni, wzięła prysznic i poszła spać. Zasnęła dopiero nad ranem. Prawie całą noc przepłakała. Zastanawiała się czy może Mikołaj ją kocha. A co by się stało gdyby Wojciech im nie przeszkodził. Czy Mikołaj chciał ją pocałować a może to tylko wytwór jej wyobraźni.

wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział III. Oświadczyny?

Rozdział III. Oświadczyny?

Mamy 30 września, piątek. Mikołaj I Ola kończą właśnie służbę. Olka siedziała przy biurku I kończyła sporządzać raport, Mikołaj w tym czasie poszedł się przebrać. Po paru minutach był już z powrotem, gdy tylko wszedł do pokoju Olka rzuciła mu się na szyję dała mu buziaka w policzek, delikatnie wsuwając czekoladę do kieszeni spodni. Mikołaj uśmiechnął się I powiedział:
-A to z jakiej okazji?
-No wiesz mamy dzień chłopaka. Wszystkiego najlepszego.
-No wiesz co mogłaś się bardziej postarać.
-Co? Ale....- W oczach Oli pojawiły się łzy.
-No po tobie spodziewałem się czegoś bardziej oryginalnego.
-Jak to?- Dziewczyna odsunęła się od Mikołaja powoli zmierzając w stronę biurka.
-Hej spokojnie, żartowałem tylko. Dziękuję bardzo.
-Proszę.- Odburknęła Ola siadając z powrotem przy biurku.
-Ej Olka żartowałem, naprawdę.
-Nie no spoko.- Ola odpowiedziała partnerowi, ignorując go. Minęło następne pięć minut w milczeniu. Mikołaj czuł że dziewczyna jest na niego zła, no może nie tyle zła co jest jej przykro. Postanowił ją przeprosić.
-Ola...
-Tak.
-Bo tak sobie pomyślałem...
-No mów mów....
-Może byśmy skoczyli dziś na piwo...
-No.
-Bo wiesz dziś dzień chłopaka I w ogóle...
-No nie ma sprawy, tylko muszę najpierw to skończyć.
-No dobro to ja będę czekał przy samochodzie.
-No to za 10 minut będę na dole.
-Ok. Widzimy się na dole.- Mikołaj wyszedł z komendy, Ola w tym czasie kończyła wypełniać papiery. Minęło niecałe dziesięć minut a Ola była już gotowa. Dziewczyna zeszła na dół. Przed komendą ujrzała młodego mężczyznę. To był Szymon, jej były chłopak. Ola stanęła jak zamurowana.
-Szymon, a co ty tu robisz?- Chłopak stał przed nią z ogromnym bukietem róż.
-Ola...ja zrozumiałem że kocham tylko ciebie.
-Co?
-Ola kocham Cię I chcę do ciebie wrócić. Proszę daj nam szansę.
-Szymon. Ty chyba oszalałeś.- Ola odeszła kawałek. Szymon podbiegł do niej I ukląkł przed nią. Mikołaj widząc to postanowił im nie przerywać tak cudownej chwili I pojechał. Było mu bardzo przykro ale postanowił ich zostawić samych. W końcu nie często zdarza się że chłopak oświadcza się dziewczynie. Załamany Mikołaj wrócił do domu. Postanowił że porozmawia z Olą rano jeszcze przed pracą do niej pojedzie.
-Ola proszę daj nam szansę.
-Nie po tym co mi zrobiłeś. W ogóle jak śmiesz coś takiego mówić.
-Przepraszam. Ja naprawdę kocham tylko ciebie.
-Do prawdy I dlatego mnie zdradziłeś.- Ola odeszła. Zawędrowała w stronę parkingu, w oczach miała łzy. Tym razem Szymon postanowił odpuścić. Ola wędrowała po parkingu szukając Mikołaja, jednak nigdzie nie mogła go znaleźć. Z każdym następnym metrem, który przeszła a Mikołaja nigdzie nie było do jej oczu napływało coraz więcej łez. Dziewczyna postanowiła w końcu odpuścić. Usiadła na ławce w parku I długo płakała. Załamana wróciła do domu. Przy drzwiach zostawiła wszystkie swoje rzeczy I poszła wypłakać się do poduszki. Dziewczyna przepłakała całą noc. Zasnęła dopiero nad ranem. Jednak jej sen nie trwał zbyt długo, ktoś właśnie zaczął się dobijać do jej drzwi. Dziewczyna podniosłą się przetarła zapłakane oczy I poszła otworzyć. W drzwiach stał Mikołaj. Ola gdy tylko go zobaczyła zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Wróciła do sypialni I zaczęła ponownie płakać. Nie była w stanie iść dziś do pracy więc napisała do Wojciecha wiadomość.
Przepraszam ale nie jestem w stanie iść dziś do pracy.
Potrzebuję jednego dnia wolnego.
Ola.
Mikołaj nie poddawał się I pukał do drzwi ponownie. Ola nie miała zamiaru mu otwierać. Mikołaj postanowił zadzwonić do dziewczyny. Ona jednak odrzucała jego połączenia. Zdesperowany Mikołaj nie wiedząc dlaczego przyjaciółka nie chciała go widzieć zaczął coraz mocniej dobijać się do drzwi.
-Ola, otwórz....... Co się stało że jesteś na mnie zła?....... Ola otwórz te drzwi..... Przepraszam cię ale nie wiem co ja zrobiłem.... Ola otwórz te cholerne drzwi.... Ola słyszysz mnie....Otwieraj te drzwi.... Nie pójdę dopóki mi nie otworzysz.... Bo je wywarze....-Ola po tych słowach podniosła się I otworzyła drzwi.-No w końcu. Co się dzieje, nie otwierasz drzwi, odrzucasz połączenia ode mnie.- Ola jednak nie słuchała co Mikołaj do niej mówił tylko poszła do salonu I włączyła telewizor, ignorując obecność Mikołaja.
-Ola nie ignoruj mnie. Co ja zrobiłem? I dlaczego płaczesz?- Ola jednak nie odpowiadała. Mikołaj zdenerwował się zabrał jej pilot I wyłączył telewizor, po czym usiadł naprzeciwko.
Popatrz na mnie I powiedz co się dzieje?
-Ty się pytasz co się dzieje....-Ola znów zaczęła płakać.
-No wyobraź sobie że nie wiem dlaczego mnie ignorujesz.
-No nie wiem...A przepraszam przecież to ja ciebie wczoraj wystawiłam.
-Ale o czym ty do mnie mówisz teraz?
-No wyobraź sobie że mieliśmy iść wczoraj na piwo. A ty sobie pojechałeś.
-No bo czekał na ciebie twój chłopak I potem on ci się oświadczył I nie chciałem wam przeszkadzać.
-Po pierwsze to jest mój były chłopak a po drugie nie oświadczał się tylko błagał żebym do niego wróciła a I jest jeszcze po trzecie jak już się z kimś umówię to idę na spotkanie z tą osobą mimo wszystko. A teraz idź bo się do pracy spóźnisz.
-Wziąłem sobie dziś wolne. A tak poza tym to przepraszam nie wiedziałem myślałem.....
-No właśnie myślałem... Typowy facet. Wy naprawdę nie znacie innej wymówki tylko myślałem.
-No wyobraź sobie że my mówimy prawdę.
-A to ciekawe. W czym cię niby oszukałam że mówisz że wy mówicie prawdę? -Nie to miałem na myśli.
-Wy zawsze macie co innego na myśli. Jeszcze mi powiedz że w ten sposób okazujecie uczucia. A zapomniałam wy czegoś takiego nie macie.
-Jak bym nie miał uczuć to by mnie tutaj nie było.
-Dobra skończ I wyjdź stąd.
-Nie nie wyjdę. Nie mam zamiaru tego robić.
-Wynoś się nie chcę Cię widzieć.
-Dobra wyjdę ale już nie wrócę.
-I bardzo dobrze, liczyłam na to.- Mikołaj odwrócił się na pięcie I wyszedł z mieszkania Oli.
-Olka naprawdę przepraszam.- Mikołaj szybkim krokiem podszedł I przytulił Olę. Dziewczyna wtuliła się w niego.
-Mikołaj. Przepraszam.- Wyszeptała dziewczyna, patrząc Aspirantowi prosto w oczy.
-Nie to ja przepraszam. Powinienem był się zapytać.
-Nie naprawdę, to moja wina nie powinnam tak na ciebie naskakiwać.
-Oj było minęło. To co zgoda.

-Yhym.-Dziewczyna kiwnęła głową.- Masz ochotę a kawę? 
-A wiesz co z miłą chęcią.- Dziewczyna poszła do kuchni a Mikołaj za nią. Usiedli przy stole. Pili kawę I rozmawiali. Bardzo długo rozmawiali patrząc sobie prosto w oczy. Olka zapatrzyła się w błękitne oczy Mikołaja I odpłynęła w marzeniach. Dziewczyna podniosła kubek z kawą do góry chcąc się napić, gdy niespodziewanie wylała na siebie kawę. 
-Kurdę.- Krzyknęła Ola. Mikołaj siedział jak zamurowany, nie wiedział co ma zrobić. Ola chcąc szybko zareagować zdjęła koszulkę. Mikołaj w tym momencie zaczął się śmiać. Ola stała przed nim bez koszulki, a on się z tego śmiał. 
-Przepraszam czy to że mogłam bardzo się poparzyć jest takie śmieszne?
-Yhym.- Mikołaj skinął głową patrząc na Olę.
-Będziesz się tak śmiał, czy może mi pomożesz?
-Nie pomogę.- Mikołaj śmiał się dalej. Dziewczyna poszła się przebrać. Gdy wróciła zobaczyła na stolę kartkę. Przepraszam ale musiałem już jechać, umówiłem się z dziewczynkami. Miłego dnia. Odezwę się wieczorem. Mikołaj.

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział II Park, jedyna osoba

Rozdział II Park, jedyna osoba

Wysocka siedziała już w pokoju i piła kawę. Czekając na Mikołaja zastanawiała się jak taki facet jak on może mieć problemy rodzinne i być w trakcie rozwodu. Przecież Mikołaj to super facet i nie wyobraża sobie że coś takiego mogło się wydarzyć. I jeszcze do tego ma dwie córki, to chociaż ze względu na nie próbował uratować tego małżeństwa, a może próbował ale bez skutecznie. Posterunkowa nie wiedziała co ma myśleć na temat wczorajszego zajścia. Była tak pochłonięta myśleniami że nie zauważyła jak Mikołaj przyszedł.
-Ola słuchasz mnie?
-Co? Coś mówiłeś?
-Ola od 10 minut mówię do ciebie.
-Przepraszam, możesz powtórzyć.
-Mówiłem że przepraszam cię za tą sytuacje z Kamilą.
-Niema sprawy.
-Ola co się dzieje jesteś jakaś nieprzytomna.
-Nie, po prostu zamyśliłam się.
-Ale na pewno.
-Tak tak, chodźmy na odprawę, bo tata urwie nam głowę jak się spóźnimy.
-Dobra leć zaraz do ciebie dołączę.- Powiedział Mikołaj i poszedł się przebrać. Na odprawie komendant mówił coś o zbliżającej się kontroli, ale ani Mikołaj jak i Ola byli myślami zupełnie gdzie indziej. Po odprawie policjanci poszli do radiowozu i pojechali patrolować ulice Wrocławia. Ola nie mogąc znieść tej ciszy powiedziała:
-Mikołaj mogę o coś zapytać?
-No jasne.
-Powiedz mi jak to jest że taki facet jak ty rozwodzi się.
-Taki facet jak ja?
-No bo gdybym ja miała takiego faceta to bym go nigdy nie wypuściła z rąk.
-Oj Olka Olka jak ty mało wiesz jeszcze o życiu. Ludzie popełniają błędy. Jednym z nich był mój ślub z Kamilą.
-Dlaczego Błąd?
-Widzisz, byliśmy z Kamilą dość młodzi gdy się zaręczyliśmy, nawet nie planowaliśmy ślubu, ale urodziła się Dominika i postanowiliśmy się pobrać na początku było cudownie, potem urodziła się Ania. Stwierdziliśmy że Dominika powinna mieć rodzeństwo. Dziewczynki poszły do szkoły więc nie potrzebowały już takiej opieki jak wcześnie, dlatego ja zająłem się pracą. No i wtedy wszystko się zaczęło.
-Co się zaczęło?
-Ciągłe podejrzenia Kamili o to że ją zdradzam, że rodzina się dla mnie nie liczy. Zresztą sama byłaś ostatnio świadkiem.- Rozmowę przerwał im dyżurny.
-00 do 05 zgłoście się.
-Piątka zgłaszam się co jest?
-Bójka na skrzyżowaniu Kopernika i Dąbrowskiego.
-Dobra a coś więcej.
-Podobno bójka o dziewczynę, Podjedźcie tam i zobaczcie co tam się dzieje.
-Dobra włączamy górę i już jedziemy.
-Dobra jak skończycie dajcie znać co tam się stało.
-Dobra do usłyszenia.- Policjanci włączyli górę i pojechali. Na miejscu jednak zobaczyli tylko starszą Kobietę.
-Dzień dobry, Aspirant Mikołaj Białach, posterunkowa Aleksandra Wysocka Komenda Miejska Policji we Wrocławiu. To Pani nas wzywała?
-Tak ja ale oni już poszli, znaczy się uciekli jak tylko zauważyli że po was zadzwoniłam. Już możecie sobie jechać.
-A mogłaby nam pani powiedzieć co tu się wydarzyło.
-No szłam sobie do sklepu kiedy zobaczyłam dwójkę chłopców bijących się i dziewczynę która próbowała ich rozdzielić, ale oni ją odepchnęli i bili się dalej. Jak to zobaczyłam to podeszłam do tej młodej damy i zapytałam czy mogę jakoś pomóc ale ona powiedziała że nie. No to postanowiłam zadzwonić po was no i jak ta młoda dama usłyszała że po was dzwonie to podeszli do mnie zaczęli strasznie przeklinać, ta młodzież jest teraz strasznie nie wychowana, jak dziewczyna może przeklinać przy chłopcu i to w dodatku przy starszej kobiecie. No i uciekli jak usłyszeli sygnały.
-A zna pani może te osoby?
-Nie niestety nie mam pojęcia kto tak wychował te dzieci.
-No dobrze, ale nic Pani nie zrobili?
-Nie przestraszyli się sygnałów.
-No dobrze a pamięta pani jak oni wyglądali.
-Nie to działo się tak szybko.
-No cóż nic już tu nie zdziałamy. Miłego dnia.- Powiedział Mikołaj i udał się w stronę radiowozu.
-Do widzenia.- Dodała Ola i również poszła do radiowozu. Mikołaj zdał relacje dyżurnemu a Ola w tym czasie kończyła sporządzać notatkę. Policjanci wrócili do patrolowania ulic Wrocławia. Reszta dnia minęła im całkiem spokojnie, wlepili mandat za palenie papierosów w miejscu publicznym. Wybiła 17 a policjanci byli gotowi do wyjścia.
-A może skoczymy na małe piwko?- Zapytał Mikołaj.
-W sumie to i tak nie mam na dziś żadnych planów.
-No to chodźmy.- Mikołaj przepuścił Olkę w drzwiach i wyszli z Komendy. Policjanci szli parkiem, mamy lato więc o tej porze jest w sumie południe. Dookoła nich nie było nikogo, byli samotni w parku. Gdy kogoś mijali to był w pośpiechu. Dookoła szumiały drzewa, a staw niedaleko wydawał się kołysać na delikatnym wietrze. Gdy wyszli z parku znaleźli się na bardzo zaludnionej w tym momencie ulicy, wręcz roiło się od samochodów i pieszych gnających w pośpiechu w nieznanym kierunku. Mikołaj rozglądał się dookoła jakby kogoś wypatrywał. Ola szła przed siebie nie patrząc gdzie idzie. W pewnym momencie ktoś złapał Olę za rękę i pociągną w bok.
-Co ty robisz- Krzyknęła Ola, szarpiąc się.
-Nic, chodź tutaj.
-A gdzie ty mnie prowadzisz?
-Zobaczysz.- Szli ulicami Wrocławia, Ola zastanawiała się gdzie Mikołaj ją prowadzi przecież mieli skoczyć tylko na piwo. Policjanci znaleźli się w Parku Południowym, nazywanym często parkiem zakochanych. Mikołaj zaprowadził Olę w całkiem Odludne miejsce, nie było tam dosłownie nikogo. Za to był przepiękny widok na Park, zabieganych ludzi nie mających czasu zatrzymać się i usiąść na ławce żeby porozmawiać. W oddali było widać Most Tumski. Mikołaj rozłożył koc i oboje usiedli.
-Mieliśmy iść na piwo. Czemu tu jesteśmy?
-Wiesz często tu przychodzę żeby pomyśleć, i wpadłem na pomysł że możemy tu przyjść i pogadać na spokojnie.
-Ale nie rozumiem o czym pogadać.
-No bo chcę cie jeszcze raz przeprosić za to całe zajście.
-Ale Mikołaj naprawdę nic się nie stało.
-No ale Kamila tak na ciebie najechała wczoraj, poza tym płakałaś.
-Nie no naprawdę nic się nie stało i nie płakałam przez to co powiedziała tylko przez to że się pokłóciliście. I skończ wreszcie o tym mówić bo się na ciebie obrażę.
-Czy ty mi grozisz.
-Zastanówmy się....Tak.
-O nie nie wybaczę ci tego.- Mikołaj zaczął łaskotać Olkę. Dziewczyna próbowała wyrwać mu się z objęć ale nie dawała rady. Już po chwili Mikołaj leżał na Oli a ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Ola czuła oddech Mikołaja na swojej twarzy. Patrzyli sobie prosto w oczy. Mikołaj podniósł się i usiadł obok leżącej Oli.
-Ola dziękuję.
-Za co?
-Jesteś jedyną osobą od jakiegoś czasu która wywołuje u mnie uśmiech.- Mikołaj przytulił Olę.
-Proszę, przyjaciele od tego są.- Ola przytuliła Mikołaja. Siedzieli w parku jeszcze przez długie godziny opowiadając sobie o dzieciństwie, szkole i w ogóle o wszystkim. Doszło do tematu miłości.
-Wiesz kiedyś pewna osoba powiedziała mi że wiek to tylko liczby, miłość na to nie patrzy, miłość nie jest na pokaz tylko dla nas.-Ola posmutniała w tym momencie.
-Ola co się stało?
-Powiedziała to moja Mama kilka dni przed śmiercią.
-Przykro mi.- Mikołaj przytulił ponownie posterunkową. Oli do oczu napłynęły łzy jednak nie płakała.
-No pora się zbierać.-Powiedział Mikołaj wstając z koca.
-Masz rację.- Dodała Ola i pomogła złożyć Mikołajowi koc. Mikołaj odprowadził Olę pod sam blok.
-No to może wejdziesz na kawę jak już tu jesteś.
-A z miłą chęcią.- Partnerzy weszli do bloku. Potem do mieszkania Posterunkowej Wysockiej. Ola pokazała Mikołajowi gdzie jest salon i poszła do kuchni przygotować kawę. Mikołaj w tym czasie podszedł do szafki na której stało mnóstwo zdjęć, niestety na żadnym Mikołaj nie dostrzegł Oli. Obok leżało kilka książek nie były zakurzone, co oznaczało że dziewczyna wciąż je czyta. Ola weszła do salonu, postawiła kawę na stole i usiadła. Po chwili dołączył do niej Mikołaj. Bardzo długo rozmawiali. Potem włączyli telewizor i oboje zasnęli. Gdy Mikołaj się obudził było już po godzinie 1.00. Gdy się podnosił przez przypadek obudził Olę.
-Co się dzieje?- Zapytała zaspanym głosem Ola.
-Nic po prostu jest już późno i muszę wracać.

-No dobra.- Ola wstała zamknęła za Mikołajem drzwi i poszła do sypialni. Była bardzo zmęczona więc od razu zasnęła.