czwartek, 3 grudnia 2015

Rozdział VII rozwód

Rozdział VII rozwód

Na zajudrz Mikołaj był już u Oli w szpitalu. Wszedł na salę, dziewczyna jeszcze spała, podszedł do łóżka, usiadł na taborecie obok i zaczął rozmyślać „Ależ ona pięknie wygląda gdy śpi”. W tym momencie na salę wszedł Komendant.
-Mikołaj, a co ty tu robisz?
-Ja.....-Komendant nie dał Mikołajowi skończyć.
-Byłeś całą noc u Oli... Dziękuję że się nią opiekujesz. Weź sobie dziś wolne.- I w tym momencie Mikołaj przypomniał sobie że przecież o 10 ma sprawę rozwodową.
-Ale przecież ja mam dziś wolne.-Powiedział Mikołaj.
-Jak to?
-No bo dziś jest rozprawa.
-No to cy ty tu jeszcze robisz, Jedź.-Powiedział komendant.
-No dobrze.
-Spokojnie ja się zajmę Olą, w końcu to moja córka.
-Do widzenia Panie komendancie.- Powiedział Mikołaj i wyszedł z sali. Wojciech usiadł na miejscu Mikołaja. Patrzył na córkę, która spała, nie miał serca jej budzić. Na stoliku leżała zdjęcie Oli i Mikołaja, oboje byli tacy zadowoleni. Wyglądali na zakochanych, obok zdjęcia stał miś i szklanka z sokiem pomarańczowym. Sala była malutka, stały w niej dwa łóżka, na ścianie były narysowane dwie osoby siedzące na ławce pod drzewem. Pozostałe trzy ściany były puste. Z okna był widok na Izbę przyjęć. Wojciech spoglądał na zabieganych ludzi dookoła gdy Ola wstała.
-O cześć tato, co ty tutaj robisz?
-Wpadłem zobaczyć jak się czujesz.
-A całkiem dobrze, lepiej niż wczoraj.
-To dobrze, widzę powoli wracasz do sił.
-Tak,wracam do sił.-Ola usiadła na łóżku i napiła się soku pomarańczowego.
-Mikołaj był u ciebie. Siedział przez całą noc?
-Nie, nie wiem, Jakoś po północy, pojechał do domu, musiał przyjechać tu rano.
-Dziś ma sprawę rozwodową.
-Tak, troszkę się martwię.
-Nie masz czym. Ładne zdjęcie.- Powiedział Wojciech, podnosząc zdjęcie ze stolika.-Wyglądacie na zakochanych.
-Tato przestań.
-No co przecież nic nie mówię.
-No dobra.
-Przywiozłem ci parę słodyczy ale widzę że Mikołaj mnie uprzedził.- Wojciech otworzył szafkę Oli w której było mnóstwo słodyczy, włożył tam siatkę i ją zamkną.
-Tak widzę że oboje dbacie o moją figurę. -Zaśmiała się Ola. W tym momencie zadzwonił telefon do Wojciecha.
-Przepraszam że przeszkadzam, ale dostaliśmy cynk z góry że mamy mieć dziś kontrole.
-Rozumiem Dziękuję za informacje Jacku.
-Ależ nie ma za co. A jak się czuje Ola?
-Już lepiej, dochodzi do siebie.
-To wspaniale, proszę ją pozdrowić od całej komendy.
-Dobrze to do usłyszenia.- Wojciech się rozłączył.
-Córciu, ja muszę już jechać do pracy. Cała komenda cię pozdrawia i życzy powrotu do zdrowia. A kiedy wychodzisz, To bym po ciebie przyjechał.
-Jutro, ale Mikołaj był pierwszy.
-Ach, No dobrze, trzymaj się. Buziaczki.- Wojciech podszedł do córki pocałował ją w czółko i wyszedł z sali. Ola usiadła na łóżku i zaczęła wpatrywać się w zdjęcie. Myślała o Mikołaju i o sprawie rozwodowej „czy wszystko pójdzie dobrze, co jeśli Kamila udowodni Mikołajowi romans z nią, ale w jaki sposób przecież oni nie mają romansu” rozmyślania przerwał jej SMS od Mikołaja.
Uśmiechnij się to rozkaz.- Ola była zdziwiona tym SMSem z kąt on wiedział że jest smutna, przecież tu go niem. Postanowiła odpisać.
Przecież jestem zadowolona.

Nieprawda, kogo ty chcesz oszukać?

No dobra, ale z kąt wiesz.

Ola znamy się nie od dziś i wiem że się martwisz.

Masz racje, martwię się. A jak sprawa?

Na razie ni jak, czekamy na Kamilę bo jeszcze nie przyjechała.
Jak dobrze pójdzie to sędzia da mi rozwód, nie biorąc jej pod uwagę.

Trzymam kciuki, a długo jeszcze będziecie na nią czekać?

Sędzia powiedział że jeszcze pięć minut poczekamy.
No to czekamy.

Dla Mikołaja było to najdłuższe pięć minut. Ale na szczęście już minęło. Sędzia ogłosił wyrok. Mikołaj miał płacić alimenty na córki ale na Kamile już nie. Dziewczynki musiały zostać u Kamili jednak Mikołaj był szczęśliwy bo w końcu, uwolnił się od tej kobiety. Mikołaj zaraz po rozprawie kupił duży bukiet róż i pojechał z nimi prosto do szpitala. Gdy wszedł na salę Oli nigdzie nie było, Podszedł do pielęgniarki i zapytał się gdzie ona jest. Pielęgniarka powiedział że Ola jest teraz na badaniu i żeby chwilkę poczekał na nią na sali. Mikołaj postanowił tak zrobić, usiadł na łóżku a kwiaty położył obok. Na szafce leżało ich wspólne zdjęcie. Mikołaj wziął je do ręki i zaczął się zastanawiać po co Oli ich wspólne zdjęcie, a jeśli Ola też coś do niego czuje, a co jeśli nic nie czuje. Mikołaj postanowił że musi się tego jak najszybciej dowiedzieć, ale przecież nie może zapytać się jej tak prosto z mostu czy coś do niego czuje. Pomyślał że musi zrobić to w bardzo wyjątkowy sposób. Ale jaki. Do sali weszła Ola.
-O Mikołaj.- Powiedziała dziewczyna widząc ukochanego siedzącego na jej łóżku.
-No Hej, byłem rano ale spałaś.
-Tak wiem tata mi mówił.
-A.. to dla ciebie.-Mikołaj podszedł do Oli i podał jej róże.
-O jakie ładne, z kąt wiedziałeś że takie lubię?
-Nie wiedziałem, po prostu spodobały mi się.- Powiedział Mikołaj przytulając Ole do siebie.
-Dziękuję, są piękne, ale gdybyś mógł mnie puścić, ledwo oddycham.
-A przepraszam.- Do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry, Państwu.
-Dzień dobry.
-Więc mam dla Pani dobre wieści.
-Jakie?- Zapytała zachwycona Ola.
-Pani wyniki są zadowalające więc jeśli Pani chce to nawet dziś może Pani opuścić szpital.
-Na prawdę, to cudowna wiadomość.- Powiedział Mikołaj przytulając Ole.
-To ja może pójdę przygotować już wypis.
-Dobrze.
-Słyszałeś już dziś wychodzę.
-To cudownie, dobra to ja pomogę ci się spakować.
-No dobra, to wiesz co ja zadzwonię do taty a ty mnie spakuj.
-Rozkaz, do wyższego stopniem, no nie ładnie nie ładnie.
-Tak rozkaz.
-No dobra idź zadzwoń, pewnie się martwi o ciebie.- Ola popatrzyła na mikołaja i wyszła z sali. Zadzwoniła do taty.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci.....itd.
-Wojciech Wysocki nie mogę teraz rozmawiać, po sygnale wiesz co robić.
Ola próbowała skontaktować się z ojcem jednak bez skutecznie. Wróciła na salę gdzie czekał na nią Mikołaj.
-Tak szybko?
-Tata nie odbiera, pewnie jest zajęty.
-Pewnie tak, wiesz co nie przejmuj się chodź po wypis.- Policjanci wyszli z sali, na korytarzu spotkali lekarza.
-O my właśnie do doktora idziemy.- Powiedział Mikołaj
-To dobrze bo ja wybierałem się właśnie do was. Proszę oto Pani wypis, tu ma pani receptę na leki, gdyby bul się nasilał to proszę do nas przyjechać, proszę nie wykonywać żadnych intensywnych czynności bo może to się dla Pani źle skończyć i proszę się dobrze odżywiać.
-Ale ja się dobrze odżywiam.- Burknęła Ola.
-No właśnie widziałem u Pani w szafce. - Ola się za rumieniła.
-No widzisz Ola.- Powiedział Mikołaj.
-A mieszka Pani z kimś czy sama?
-Sama. A coś się stało?
-No tak lepiej by było gdyby pani z kimś mieszkała.
-A dlaczego?
-Potrzebuje Pani opieki, przez kilka dni lepiej żeby ktoś był przy pani.
-Ja będę.- Wyrwał się mikołaj.
-No dobrze, niech pani na siebie uważa, Miłego dnia życzę.
-Dziękujemy wzajemnie.
-Wiesz co Ola, bo jak mam się tobą zająć, to może zamieszkam z tobą przez kilka dni, wezmę też urlop w pracy- Dla Oli było to spełnienie marzeń w końcu będzie mogła spędzać 24 godziny na dobę z Mikołajem.

-Czemu nie, w sumie to dobry pomysł.-Mikołaj właśnie na taką odpowiedź liczył. Uśmiechną się i oboje poszli do samochodu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz