Rozdział
VII rozwód
Na zajudrz Mikołaj
był już u Oli w szpitalu. Wszedł na salę, dziewczyna jeszcze
spała, podszedł do łóżka,
usiadł na taborecie obok i zaczął rozmyślać „Ależ
ona pięknie wygląda gdy śpi”. W tym momencie na salę wszedł
Komendant.
-Mikołaj,
a co ty tu robisz?
-Ja.....-Komendant
nie dał
Mikołajowi skończyć.
-Byłeś
całą noc u Oli... Dziękuję że się nią opiekujesz. Weź sobie
dziś wolne.- I w tym momencie Mikołaj przypomniał sobie że
przecież o 10 ma sprawę rozwodową.
-Ale
przecież
ja mam dziś wolne.-Powiedział Mikołaj.
-Jak to?
-No
bo dziś
jest rozprawa.
-No
to cy ty tu jeszcze robisz, Jedź.-Powiedział
komendant.
-No dobrze.
-Spokojnie
ja się
zajmę Olą, w końcu to moja córka.
-Do
widzenia Panie komendancie.- Powiedział
Mikołaj i wyszedł z sali. Wojciech usiadł na miejscu Mikołaja.
Patrzył na córkę,
która
spała,
nie miał serca jej budzić. Na stoliku leżała zdjęcie Oli i
Mikołaja, oboje byli tacy zadowoleni. Wyglądali na zakochanych,
obok zdjęcia stał miś i szklanka z sokiem pomarańczowym. Sala
była malutka, stały w niej dwa łóżka,
na ścianie były narysowane dwie osoby siedzące na ławce pod
drzewem. Pozostałe trzy ściany były puste. Z okna był widok na
Izbę przyjęć. Wojciech spoglądał na zabieganych ludzi dookoła
gdy Ola wstała.
-O
cześć
tato, co ty tutaj robisz?
-Wpadłem
zobaczyć jak się czujesz.
-A
całkiem
dobrze, lepiej niż wczoraj.
-To
dobrze, widzę
powoli wracasz do sił.
-Tak,wracam
do sił.-Ola
usiadła na łóżku
i napiła się soku pomarańczowego.
-Mikołaj
był u ciebie. Siedział przez całą noc?
-Nie,
nie wiem, Jakoś
po północy,
pojechał do domu, musiał przyjechać tu rano.
-Dziś
ma sprawę rozwodową.
-Tak,
troszkę
się martwię.
-Nie
masz czym. Ładne
zdjęcie.- Powiedział Wojciech, podnosząc zdjęcie ze
stolika.-Wyglądacie na zakochanych.
-Tato
przestań.
-No
co przecież
nic nie mówię.
-No dobra.
-Przywiozłem
ci parę słodyczy ale widzę że Mikołaj mnie uprzedził.- Wojciech
otworzył szafkę Oli w której
było
mnóstwo
słodyczy,
włożył tam siatkę i ją zamkną.
-Tak
widzę
że oboje dbacie o moją figurę. -Zaśmiała się Ola. W tym
momencie zadzwonił telefon do Wojciecha.
-Przepraszam
że
przeszkadzam, ale dostaliśmy cynk z góry
że
mamy mieć dziś kontrole.
-Rozumiem
Dziękuję
za informacje Jacku.
-Ależ
nie ma za co. A jak się czuje Ola?
-Już
lepiej, dochodzi do siebie.
-To
wspaniale, proszę
ją pozdrowić od całej komendy.
-Dobrze
to do usłyszenia.-
Wojciech się rozłączył.
-Córciu,
ja muszę
już jechać do pracy. Cała komenda cię pozdrawia i życzy powrotu
do zdrowia. A kiedy wychodzisz, To bym po ciebie przyjechał.
-Jutro,
ale Mikołaj
był pierwszy.
-Ach,
No dobrze, trzymaj się.
Buziaczki.- Wojciech podszedł do córki
pocałował
ją w czółko
i wyszedł z sali. Ola usiadła na łóżku
i zaczęła wpatrywać się w zdjęcie. Myślała o Mikołaju i o
sprawie rozwodowej „czy
wszystko pójdzie dobrze, co jeśli
Kamila udowodni Mikołajowi romans z nią, ale w jaki sposób
przecież
oni nie mają romansu” rozmyślania przerwał jej SMS od Mikołaja.
Uśmiechnij
się to rozkaz.-
Ola była zdziwiona tym SMSem z kąt on wiedział że jest smutna,
przecież tu go niem. Postanowiła odpisać.
Przecież
jestem zadowolona.
Nieprawda,
kogo ty chcesz oszukać?
No
dobra, ale z kąt
wiesz.
Ola
znamy się
nie od dziś i wiem że się martwisz.
Masz
racje, martwię
się. A jak sprawa?
Na
razie ni jak, czekamy na Kamilę
bo jeszcze nie przyjechała.
Jak
dobrze pójdzie to sędzia
da mi rozwód,
nie biorąc
jej pod uwagę.
Trzymam
kciuki, a długo
jeszcze będziecie na nią czekać?
Sędzia
powiedział że jeszcze pięć minut poczekamy.
No to czekamy.
Dla
Mikołaja
było to najdłuższe pięć minut. Ale na szczęście już minęło.
Sędzia ogłosił wyrok. Mikołaj miał płacić alimenty na córki
ale na Kamile już
nie. Dziewczynki musiały zostać u Kamili jednak Mikołaj był
szczęśliwy bo w końcu, uwolnił się od tej kobiety. Mikołaj
zaraz po rozprawie kupił duży bukiet róż
i pojechał z nimi prosto do szpitala. Gdy wszedł na salę Oli
nigdzie nie było, Podszedł do pielęgniarki i zapytał się gdzie
ona jest. Pielęgniarka powiedział że Ola jest teraz na badaniu i
żeby chwilkę poczekał na nią na sali. Mikołaj postanowił tak
zrobić, usiadł na łóżku
a kwiaty położył obok. Na szafce leżało ich wspólne
zdjęcie.
Mikołaj wziął je do ręki i zaczął się zastanawiać po co Oli
ich wspólne
zdjęcie,
a jeśli Ola też coś do niego czuje, a co jeśli nic nie czuje.
Mikołaj postanowił że musi się tego jak najszybciej dowiedzieć,
ale przecież nie może zapytać się jej tak prosto z mostu czy coś
do niego czuje. Pomyślał że musi zrobić to w bardzo wyjątkowy
sposób.
Ale jaki. Do sali weszła
Ola.
-O
Mikołaj.-
Powiedziała dziewczyna widząc ukochanego siedzącego na jej łóżku.
-No
Hej, byłem
rano ale spałaś.
-Tak
wiem tata mi mówił.
-A..
to dla ciebie.-Mikołaj
podszedł do Oli i podał jej róże.
-O
jakie ładne,
z kąt wiedziałeś że takie lubię?
-Nie
wiedziałem,
po prostu spodobały mi się.- Powiedział Mikołaj przytulając Ole
do siebie.
-Dziękuję,
są piękne, ale gdybyś mógł
mnie puścić, ledwo oddycham.
-A
przepraszam.- Do sali wszedł
lekarz.
-Dzień
dobry, Państwu.
-Dzień
dobry.
-Więc
mam dla Pani dobre wieści.
-Jakie?-
Zapytała
zachwycona Ola.
-Pani
wyniki są
zadowalające więc jeśli Pani chce to nawet dziś może Pani
opuścić szpital.
-Na
prawdę,
to cudowna wiadomość.- Powiedział Mikołaj przytulając Ole.
-To
ja może
pójdę
przygotować już wypis.
-Dobrze.
-Słyszałeś
już dziś wychodzę.
-To
cudownie, dobra to ja pomogę
ci się spakować.
-No
dobra, to wiesz co ja zadzwonię
do taty a ty mnie spakuj.
-Rozkaz,
do wyższego
stopniem, no nie ładnie nie ładnie.
-Tak rozkaz.
-No
dobra idź
zadzwoń, pewnie się martwi o ciebie.- Ola popatrzyła na mikołaja
i wyszła z sali. Zadzwoniła do taty.
Pierwszy
sygnał,
drugi, trzeci.....itd.
-Wojciech
Wysocki nie mogę
teraz rozmawiać, po sygnale wiesz co robić.
Ola
próbowała
skontaktować się z ojcem jednak bez skutecznie. Wróciła
na salę gdzie czekał na nią Mikołaj.
-Tak szybko?
-Tata
nie odbiera, pewnie jest zajęty.
-Pewnie
tak, wiesz co nie przejmuj się
chodź po wypis.- Policjanci wyszli z sali, na korytarzu spotkali
lekarza.
-O
my właśnie
do doktora idziemy.- Powiedział Mikołaj
-To
dobrze bo ja wybierałem
się właśnie do was. Proszę oto Pani wypis, tu ma pani receptę na
leki, gdyby bul się nasilał to proszę do nas przyjechać, proszę
nie wykonywać żadnych intensywnych czynności bo może to się dla
Pani źle skończyć i proszę się dobrze odżywiać.
-Ale
ja się
dobrze odżywiam.- Burknęła Ola.
-No
właśnie
widziałem u Pani w szafce. - Ola się za rumieniła.
-No
widzisz Ola.- Powiedział
Mikołaj.
-A
mieszka Pani z kimś
czy sama?
-Sama.
A coś
się stało?
-No
tak lepiej by było
gdyby pani z kimś mieszkała.
-A dlaczego?
-Potrzebuje
Pani opieki, przez kilka dni lepiej żeby
ktoś był przy pani.
-Ja
będę.-
Wyrwał się mikołaj.
-No
dobrze, niech pani na siebie uważa,
Miłego dnia życzę.
-Dziękujemy
wzajemnie.
-Wiesz
co Ola, bo jak mam się
tobą zająć, to może zamieszkam z tobą przez kilka dni, wezmę
też urlop w pracy- Dla Oli było to spełnienie marzeń w końcu
będzie mogła spędzać 24 godziny na dobę z Mikołajem.
-Czemu
nie, w sumie to dobry pomysł.-Mikołaj
właśnie na taką odpowiedź liczył. Uśmiechną się i oboje
poszli do samochodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz