Rozdział
XI kłótnia
Minęły
jakieś dwie godziny gdy pierwsi goście zaczęli odjeżdżać, po
następnej godzinie zostali we trójkę
Ola Mikołaj i Wojciech.
-To
może
pomożemy ci sprzątać tato.
-Nie
nie musicie.
-Ale
my pomożemy-
Powiedział Mikołaj i razem z Olą zaczęli znosić naczynia do
kuchni. W pewnym momencie gdy Wojciech gdzieś wyszedł Mikołaj
pocałował Olę.
-Co
ty robisz?
-No
całuję
moją księżniczkę.
-Mikołaj
nie tutaj.
-Ale
twojego taty tu nie ma.
-Ale
może
wejść w każdej chwili.
-Ale
Ola, dlaczego? Myślę
że powinniśmy mu o tym powiedzieć.
-O
czym chcecie mi powiedzieć.-
Do kuchni przyszedł Wojciech....
-No...bo....my....no...-Zaczęła
mówić
Ola
-No
mówcie wreszcie.
-No
bo my chcemy wrócić
już do pracy- Powiedziała Ola.
-Nie
prawda.-Powiedział
Mikołaj.
-O
co tu chodzi.
-Mikołaj
co ty robisz?
-No
bo jak by to Panu powiedzieć.
-Prosto
z mostu.
-Bo
my.....jesteśmy.....-Powiedziała
Ola.
-Spotykamy
się.-
dopowiedział Mikołaj.
-Chwila,
jak to?
-No
tak wyszło.-
Odpowiedziała Ola.
-Aspirancie,
Dałem
panu moją córkę
żebyś ją czegoś nauczył, a nie zaciągnął do łóżka.
-Ale
tato, to nie tak.
-Przepraszam
ale to nie mija wina że
się zakochałem w Pana córce.
-Jak
wrócicie będziecie
jeździć w osobnych patrolach.
-Ale
jak to. Tato nie możesz
tego zrobić.
-Dlaczego
Pan miesza w to pracę.
-Ne
podoba mi się
wasze nieodpowiedzialne zachowanie, Jeśli chcecie być razem to
zrozumcie że to dla wszego dobra.- Wojciech bardzo kocha swoją
córkę
i nie chce jej znów
stracić
tak jak stracił po śmierci żony. Czuł że przez związek z
Mikołajem Ola odsunie się od niego. Jego miejsce zajmie Mikołaj.
-Ale
tato nie rób nam tego, proszę
cię.
-Ola,
to nie ma sensu.- powiedział
Mikołaj. Wtedy Wojciech zrozumiał że musi zaakceptować ten
związek aby jej nie stracić.
-Ola
poczekaj......
-Coś
ważnego, śpieszy nam się.
-Dobrze...
-Co
dobrze?
-Będziecie
razem w patrolu.
-Ale?-
spytała
Ola.
-Ale
nie okazujcie większych
uczuć w miejscach publicznych.
-No
chyba się
przesłyszałam.- Burknęła ze zdenerwowaniem Ola.
-Jeżeli
ktoś was zobaczy, to możemy mieć niezłe kłopoty na komendzie.
-Dla
ciebie zawsze była
ważniejsza praca.- Ola wyszła z domu trzaskając drzwiami.
-Ola
poczekaj.- Zawołał
Wojciech.
-Spokojnie
przejdzie jej, pójdę
już. Do widzenia.
-Do
widzenia Mikołaj.-
Mikołaj wyszedł z domu za Olą, zobaczył ją siedzącą na ławce
w ogrodzie. Siedzieli w małej altance oświetlonej lampkami
choinkowymi. W sumie to bardzo romantyczne miejsce. Mikołaj próbując
pocieszyć Olę, włączył piosenkę w telefonie, podszedł do niej
i podał jej rękę. Ola zapłakanymi oczkami spojrzała na Mikołaja,
również
podała mu rękę i zaczęli tańczyć. Mikołaj teraz już wiedział
że może pocałować ukochaną, nikt im nie przeszkadzał. Jednak
Wojciech cały czas ich obserwował. Zrozumiał wtedy że Ola na
pewno kocha Mikołaja. Znał on Mikołaja długo i wiedział że
nigdy by nie skrzywdził jego córki.
Tymczasem Ola zapomniała
o całej rozmowie z ojcem, teraz liczyło się tylko to że kocha
Mikołaja a on ją. Ola przytuliła się do Mikołaja, pocałowała
go w policzek, on złapał ją delikatnie za biodra i mocno
pocałował. Kołysali się tak jeszcze przez dobre 10 minut. Potem
Mikołaj złapał ją za rękę i oboje usiedli na ławce.
-Ola
bo....chciałem
cię przeprosić.
-Ale
za co?
-No
bo miałaś
rację, mogliśmy nie mówić
o tym twojemu tacie.
-Nie
no przestań
nic się nie stało.
-Ale
przez to, płakałaś,
prze zemnie mogłem nie mówić.
-Nie
no nie obwiniaj się
to naprawdę nie twoja wina.- W tym momencie podszedł do nich
Wojciech, usiadł obok i przytulił Olę.
-Przepraszam...-Wyszeptał
Wysocki.- Bałem się że Mikołaj mi ciebie odbierze ale teraz wiem
że to niemożliwe, to wszystko moja wina. Przepraszam.- Wojciech
wstał i poszedł w stronę domu. Ola podbiegła do niego przytuliła
go i wyszeptała.
-Kocham
cię
i dziękuję za wszystko.- Ola odeszła w stronę Mikołaja. Objęła
go i poszli do samochodu. W milczeniu wrócili
do domu. Weszli do mieszkania a w oczach Oli pojawiły
się kolejne łzy.
-Hej
Olka co się
dzieje?
-Nie
ważne.
-Przecież
widzę, nie musisz udawać.
-Bo...
czuje się
jak bym straciła ojca. - Mikołaj nie wiedział jak pocieszyć
ukochaną więc wziął gitarę i zaczął grać.
„Były
prawdy, choć
nie całe,
z nich już siebie ,nie poznaje.
Między nami oszalałem,
więc nie próbuj mnie,
już bardziej, nie chcę czekać,
kiedy na nic, to czekanie
nie ma granic.
Albo chodź, przytul mnie,
albo odejdź i przebacz,
i niech stanie się to tu i teraz.
Albo teraz i już
kiedy niebo cię zsyła,
albo wszystko skończone i wybacz.”
z nich już siebie ,nie poznaje.
Między nami oszalałem,
więc nie próbuj mnie,
już bardziej, nie chcę czekać,
kiedy na nic, to czekanie
nie ma granic.
Albo chodź, przytul mnie,
albo odejdź i przebacz,
i niech stanie się to tu i teraz.
Albo teraz i już
kiedy niebo cię zsyła,
albo wszystko skończone i wybacz.”
Ola
oparła
się o Mikołaja po czym zasnęła na jego ramieniu. Mikołaj położył
ją do łóżka
i zasnęli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz