piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział XI kłótnia

Rozdział XI kłótnia

Minęły jakieś dwie godziny gdy pierwsi goście zaczęli odjeżdżać, po następnej godzinie zostali we trójkę Ola Mikołaj i Wojciech.
-To może pomożemy ci sprzątać tato.
-Nie nie musicie.
-Ale my pomożemy- Powiedział Mikołaj i razem z Olą zaczęli znosić naczynia do kuchni. W pewnym momencie gdy Wojciech gdzieś wyszedł Mikołaj pocałował Olę.
-Co ty robisz?
-No całuję moją księżniczkę.
-Mikołaj nie tutaj.
-Ale twojego taty tu nie ma.
-Ale może wejść w każdej chwili.
-Ale Ola, dlaczego? Myślę że powinniśmy mu o tym powiedzieć.
-O czym chcecie mi powiedzieć.- Do kuchni przyszedł Wojciech....
-No...bo....my....no...-Zaczęła mówić Ola
-No mówcie wreszcie.
-No bo my chcemy wrócić już do pracy- Powiedziała Ola.
-Nie prawda.-Powiedział Mikołaj.
-O co tu chodzi.
-Mikołaj co ty robisz?
-No bo jak by to Panu powiedzieć.
-Prosto z mostu.
-Bo my.....jesteśmy.....-Powiedziała Ola.
-Spotykamy się.- dopowiedział Mikołaj.
-Chwila, jak to?
-No tak wyszło.- Odpowiedziała Ola.
-Aspirancie, Dałem panu moją córkę żebyś ją czegoś nauczył, a nie zaciągnął do łóżka.
-Ale tato, to nie tak.
-Przepraszam ale to nie mija wina że się zakochałem w Pana córce.
-Jak wrócicie będziecie jeździć w osobnych patrolach.
-Ale jak to. Tato nie możesz tego zrobić.
-Dlaczego Pan miesza w to pracę.
-Ne podoba mi się wasze nieodpowiedzialne zachowanie, Jeśli chcecie być razem to zrozumcie że to dla wszego dobra.- Wojciech bardzo kocha swoją córkę i nie chce jej znów stracić tak jak stracił po śmierci żony. Czuł że przez związek z Mikołajem Ola odsunie się od niego. Jego miejsce zajmie Mikołaj.
-Ale tato nie rób nam tego, proszę cię.
-Ola, to nie ma sensu.- powiedział Mikołaj. Wtedy Wojciech zrozumiał że musi zaakceptować ten związek aby jej nie stracić.
-Ola poczekaj......
-Coś ważnego, śpieszy nam się.
-Dobrze...
-Co dobrze?
-Będziecie razem w patrolu.
-Ale?- spytała Ola.
-Ale nie okazujcie większych uczuć w miejscach publicznych.
-No chyba się przesłyszałam.- Burknęła ze zdenerwowaniem Ola.
-Jeżeli ktoś was zobaczy, to możemy mieć niezłe kłopoty na komendzie.
-Dla ciebie zawsze była ważniejsza praca.- Ola wyszła z domu trzaskając drzwiami.
-Ola poczekaj.- Zawołał Wojciech.
-Spokojnie przejdzie jej, pójdę już. Do widzenia.
-Do widzenia Mikołaj.- Mikołaj wyszedł z domu za Olą, zobaczył ją siedzącą na ławce w ogrodzie. Siedzieli w małej altance oświetlonej lampkami choinkowymi. W sumie to bardzo romantyczne miejsce. Mikołaj próbując pocieszyć Olę, włączył piosenkę w telefonie, podszedł do niej i podał jej rękę. Ola zapłakanymi oczkami spojrzała na Mikołaja, również podała mu rękę i zaczęli tańczyć. Mikołaj teraz już wiedział że może pocałować ukochaną, nikt im nie przeszkadzał. Jednak Wojciech cały czas ich obserwował. Zrozumiał wtedy że Ola na pewno kocha Mikołaja. Znał on Mikołaja długo i wiedział że nigdy by nie skrzywdził jego córki. Tymczasem Ola zapomniała o całej rozmowie z ojcem, teraz liczyło się tylko to że kocha Mikołaja a on ją. Ola przytuliła się do Mikołaja, pocałowała go w policzek, on złapał ją delikatnie za biodra i mocno pocałował. Kołysali się tak jeszcze przez dobre 10 minut. Potem Mikołaj złapał ją za rękę i oboje usiedli na ławce.
-Ola bo....chciałem cię przeprosić.
-Ale za co?
-No bo miałaś rację, mogliśmy nie mówić o tym twojemu tacie.
-Nie no przestań nic się nie stało.
-Ale przez to, płakałaś, prze zemnie mogłem nie mówić.
-Nie no nie obwiniaj się to naprawdę nie twoja wina.- W tym momencie podszedł do nich Wojciech, usiadł obok i przytulił Olę.
-Przepraszam...-Wyszeptał Wysocki.- Bałem się że Mikołaj mi ciebie odbierze ale teraz wiem że to niemożliwe, to wszystko moja wina. Przepraszam.- Wojciech wstał i poszedł w stronę domu. Ola podbiegła do niego przytuliła go i wyszeptała.
-Kocham cię i dziękuję za wszystko.- Ola odeszła w stronę Mikołaja. Objęła go i poszli do samochodu. W milczeniu wrócili do domu. Weszli do mieszkania a w oczach Oli pojawiły się kolejne łzy.
-Hej Olka co się dzieje?
-Nie ważne.
-Przecież widzę, nie musisz udawać.
-Bo... czuje się jak bym straciła ojca. - Mikołaj nie wiedział jak pocieszyć ukochaną więc wziął gitarę i zaczął grać.

Były prawdy, choć nie całe,
z nich ju
ż siebie ,nie poznaje.
Między nami oszalałem,

wi
ęc nie próbuj mnie,
ju
ż bardziej, nie chcę czekać,
kiedy na nic, to czekanie
nie ma granic.

Albo chod
ź, przytul mnie,
albo odejdź i przebacz,

i niech stanie si
ę to tu i teraz.
Albo teraz i ju
ż
kiedy niebo ci
ę zsyła,
albo wszystko sko
ńczone i wybacz.”

Ola oparła się o Mikołaja po czym zasnęła na jego ramieniu. Mikołaj położył ją do łóżka i zasnęli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz