niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział VI Szpital


Rozdział VI Szpital

Mikołaj postanowił jechać najpierw na komendę, do ojca Oli, poinformować go o całej tej sytuacji. Mikołaj pewnym krokiem doszedł do pokoju Komendanta, zapukał.
-Wejść. Mikołaj a co ty tutaj robisz?- Zapytał Wojciech.
-Była strzelanina i Ola dostała, jest w szpitalu, na Polowej.
-Jezus ale co z nią?
-Trudno mi powiedzieć, dostała w brzuch i straciła przytomność.
-Dobrze, Mikołaj zaraz cię przydzielę do innego patrolu.
-Nie panie komendancie jadę z panem do szpitala, nie zostawię Olki samej.
-No dobrze tylko zgłoś to dyżurnemu.- I pojechali we dwóch do Szpitala. Do najważniejszej Kobiety w ich życiu. Mikołaj był cały roztrzęsiony, nie wiedział co się dzieje z jego ukochaną, całą drogę był jakiś rozkojarzony, co dawało się odczuć. Wojciech miał najgorszy scenariusz przed oczami że stracił po raz kolejny ważną osobę w swoim życiu. Po 20 minutach byli już w szpitalu. Biegli korytarzem pytając się każdej napotkanej pielęgniarki gdzie leży Aleksandra Wysocka. W końcu ją znaleźli. Oboje stali przed szklanymi drzwiami, Ola była podłączona do monitora, do ciała miała przyczepione liczne kabelki.
-Czy mogę wejść do córki?-Wojciech zapytał pielęgniarki.
-Dobrze ale tylko na pięć minut.- Wysocki wszedł do sali.
-A jak ona się czuje?- Zapytał Mikołaj.
-Jest stabilna ale straciła dużo krwi i jak na razie jest nieprzytomna.
-Ale wybudzi się?-Zapytał Mikołaj ze łzami w oczach.
-Trzeba mieć nadzieję.-I pielęgniarka odeszła. Dzień wydawał się bardzo ponury. Ciemne chmury okrywały niebo, delikatnie zasłaniając niebo. Padał deszcz, grzmiało. Po chwili z sali wyszedł Wysocki cały zapłakany, Mikołaj podszedł powiedział że będzie wszystko dobrze i usiadł na krześle na korytarzu. Około godziny 23 komendant powiedział że powinni z Mikołajem wrócić do domu. Mikołaj jednak nie chciał zostawić Oli samej i powiedział że jeszcze chwilką zostanie. Mikołaj wykorzystując nieobecność pielęgniarek wszedł na salę do Oli, usiadł na krześle obok łóżka, złapał Ole za rękę i zaczął do niej mówić. Głos miał płaczliwy.
-Hej Olcia, jak się czujesz. Pewnie cie wszystko boli. Nie martw się przejdzie.......Pamiętasz pierwszy dzień w pracy jak się spóźniłaś i wpadłaś na mnie w korytarzu...... Pamiętasz ja byliśmy w parku i karmiliśmy kaczki i ty wtedy wpadłaś do stawu i udawałaś że nie umiesz pływać ja skoczyłem żeby cię ratować...... Pamiętasz jak mi zawsze poprawiałaś humor ciastem wiśniowym....... A pamiętasz może jak byliśmy w parku, byłaś tam pierwszy raz. Olka ja tak dalej nie mogę obudź się proszę. -Mikołaj zaczął płakać.- A pamiętasz jak sobie obiecaliśmy że będziemy sobie o wszystkim mówić. Więc jest coś co musisz wiedzieć. Bo chodzi o to że ja...... Kocham cię Ola... do szaleństwa od pierwszego wejrzenia.-Ola otworzyła w tym momencie oczy.
-Mikołaj....-Słabiutkim głosem odpowiedziała Ola. Mikołaj mocno ją przytulił i zaczął płakać.
-Ola ty żyjesz....-Powiedział Mikołaj ze łzami w oczach.
-Co się stało?
-Nic nie pamiętasz?- Zapytał zdenerwowany a za razem szczęśliwy.
-Nie nic sobie nie przypominam.- Ola popatrzyła na Mikołaja z przerażeniem w oczach.
-Dostaliśmy wezwanie do włamania i jeden z włamywaczy strzelił do ciebie, naprawdę nic nie pamiętasz?
-Niestety nie.- Ola powiedziała ze łzami w oczach, po czym zapadła grobowa cisza.
-Dobra młoda czego potrzebujesz?-Tak naprawdę nic nie potrzebowała, nie wiedziała czy Mikołaj naprawdę wyznał jej miłość czy to był tylko sen.
-Nic, chociaż Tata....-Powiedziała Ola.
-Twój tata był tu, pojechał do domu jakieś 15 minut temu.
-Powinnam do niego zadzwonić pewnie się martwi.
-Raczej że się martwi, w końcu to twój tata. - Mikołaj spojrzał na Olkę i się uśmiechnął.
-Masz rację, zaraz zadzwonię.
-To ja już pójdę nie będę cię męczył. Na pewno nic nie potrzebujesz?
-Nie na pewno, choć, gdybyś mógł pojechać do mnie do domu i przywieźć mi parę rzeczy, nie mam kogo o to poprosić.
-Nie no jasne, daj mi klucze do domu i już jadę.
-Dziękuje jesteś kochany. - Ola przytuliła Mikołaja i dała mu buziaka w policzek. „czy ten buziak coś oznacza. Czy Olka słyszała gdy mówiłem jej że ją kocham” całą drogę do domu Oli, Mikołaj zadręczał się tymi pytaniami. Ola w tym czasie postanowiła zadzwonić do Ojca.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci....
-Wysocki słucham.-Powiedział Wojciech.
-Cześć Tato.- Powiedziała Ola radosnym głosem.
-Ola dziecko....-W głosie Wojciecha słychać było radość.-Jak się czujesz córciu?
-Dobrze, choć boli mnie brzuch.
-A pamiętasz co się stało?
-Niestety nie, ale Mikołaj mi już wszystko opowiedział.
-Mikołaj jest z tobą?
-Nie właśnie pojechał do mnie do domu po rzeczy dla mnie.
-O to miło z jego strony.
-Tak... bardzo.
-A kiedy wychodzisz ze szpitala?
-Nie wiem nie było jeszcze u mnie lekarza.
-No dobrze, Ja muszę kończyć słonko. Daj znać jak będziesz coś wiedziała.
-Dobrze, dobranoc tato.
-Dobranoc córciu.- Wojciech najchętniej podszedł by teraz do córki i ucałował ją do snu i opowiedział jakąś bajkę.
W tym samym czasie w domu Oli.
Mikołaj wszedł już do mieszkania, bywał tam znacznie często więc wiedział gdzie co jest, zapalił światło i powędrował do sypialni. Otworzył szafę, rozejrzał się po niej i zaczął się zastanawiać: „Po co kobietą aż tyle butów, mi wystarczą dwie pary.”, Ola miała ich całą szafkę, we wszystkich kolorach tęczy. Mikołaj wyjął z szafy dużą czarną podróżną torbę i zaczął pakować rzeczy dla Oli. Gdy już kończył pakować rzeczy usłyszał dzwonek do drzwi, ponieważ był sam postanowił otworzyć. W drzwiach stała kobieta, niska o blond włosach. Mikołaj popatrzył na nią, nigdy wcześniej jej nie widział.
-Cześć jest Olka?- Zapytała nieznajoma.
-Nie nie ma. Mikołaj Białach, jestem przyjacielem Oli.
-Beata Gruda, miło mi poznać. A o której będzie Ola w domu?
-No nie prędko.- Odpowiedział Mikołaj i posmutniał.
-Jak to, coś jej się stało?
-Tak miała wypadek, jest w szpitalu.
-Ale nic poważnego się jej nie stało?
-Postrzelili ją. Na razie wiem tyle że jest przytomna i nic nie pamięta.
-O jejku biedna, przekażesz jej że byłam?
-Jasne nie ma sprawy.
-To do zobaczenia.
-No cześć.-Mikołaj stał jeszcze przez chwilę w drzwiach po czym poszedł dokończyć pakowanie rzeczy. Po jakiś 15 minutach skończył, na łóżku Oli siedział prze słodki miś Mikołaj postanowił że weźmie go ze sobą do szpitala. Mikołaj zamkną za sobą drzwi i poszedł do samochodu. Wrzucił torbę do bagażnika i pojechał, po drodze zajechał jeszcze do całodobowego marketu aby zrobić drobne zakupy. Po 40 minutach Mikołaj był już w szpitalu u Oli. Na łóżku siedziała dziewczyna o brązowych włosach i pięknych niebieskich oczach świecących się przy świetle księżyca wpadającego przez okno obok łóżka. Dziewczyna wpatrywała się w księżyc, wyglądała jak by odpłynęła w myślach. Do sali wszedł mężczyzna z torbą podróżną, małym misiem i siatką z owocami, dziewczyna jak by wyrwana z rozmyślań spojrzała na niego.
-O nareszcie jesteś.- Powiedziała Ola patrząc na niego jak w obrazek.
-Tak, przywiozłem ci misia i owoce.-W tym momencie Mikołaj rozejrzał się po sali i dodał. -Mam też słodycze.- Ola uśmiechnęła się.
-Ty to wiesz jak mnie uszczęśliwić.
-No ba. Był już lekarz?
-Jeszcze nie. Ale pielęgniarka mówiła że zaraz przyjdzie.
-A jak się czujesz?
-Dobrze ale boli mnie brzuch.- W tym momencie na salę przyszedł lekarz. Podszedł do łóżka swojej pacjentki, popatrzył na kartę, potem na monitor, bo Ola była podłączona do jakieś aparatury. Coś wpisał w karcie i zaczął się przyglądać Oli.
-No dobrze, więc jak się Pani czuje?-Zapytał lekarz.
-Dobrze.
-A coś panią boli?
-Tak brzuch i nic nie pamiętam.
-No dobrze, a tak to wszystko w porządku?
-Tak, nic więcej mi nie dolega.
-No dobrze w takim razie zrobimy jeszcze kilka badań i jak wszystko będzie dobrze to za dwa dni wróci Pani do domu.
-A do pracy- Wtrącił się Mikołaj.
-A przepraszam kim Pan jest.
-Ja jestem przyjacielem Olki.- „No właśnie przyjacielem, czyli to musiał być tylko sen” pomyślała Ola a w jej oczach pojawiły się łzy, jednak powiedziała sobie że jest silna i nie będzie z tego powodu płakać.
-No więc do pracy raczej nie prędko może za dwa tygodnie a może dopiero za miesiąc zobaczymy jak będzie się rana goić.
-A co z tym że nic nie pamięta?
-No wie Pan to się często zdarza, Pana przyjaciółka z czasem odzyska pamięć. Jednak dobrze by było gdyby ktoś przy niej był, przez najbliższe tygodnie.
-No dobrze, zrozumiałem.
-Gdyby się coś działo to proszę wołać. A i niech pan za długo tu nie siedzi, Pacjentka powinna teraz dużo odpoczywać.
-Dobrze, nie zajmę jej dużo czasu.
-Do widzenia.
-Do widzenia.
-No to co młoda szalejemy.
-Dobra pokaż mi co tam mi przywiozłeś.
-A parę czekolad, kilka batonów i......Kinder niespodziankę.
-Na prawdę?- Ola uśmiechnęła się.
-No tak myślałaś że zapomnę o twoich ulubionych słodyczach. A tak w ogóle to jak byłem u ciebie to przyszła jakaś Beata...Gr....Gruda...Czy jakoś tak.
-Beata.A nie wiesz co chciała?
-Nie, powiedziała żebym ci przekazał że była u ciebie.
-A no dobrze, Siadaj co tak stoisz.
-Wiesz nie będę długo siedział, zaraz będę leciał jutro idę do pracy na rano.- Olka się zasmuciła. Mikołaj widząc to przytulił ją i wyszeptał jej do ucha:
-Nie martw się, jutro po pracy przyjadę.
-Ale obiecujesz? - spytała niepewnym głosem.
-Tak obiecuję i ze szpitala też cię odbiorę.
-Dziękuję- Powiedziała Ola i pocałowała Mikołaja w policzek.
-Nie masz za co mi dziękować.- Powiedział Mikołaj jeszcze mocniej przytulając Olę. Siedzieli tak przytuleni do siebie przez następne 10 minut, Ola czuła się w jego ramionach bezpiecznie, on cieszył się że może przytulać najważniejszą kobietę w jego życiu. W pewnym momencie Mikołaj podniósł się.
-No młoda, teraz naprawdę muszę iść.
-Nie zostań jeszcze chwilkę. Proszę.
-Olka naprawdę już dłużej nie mogę.
-No dobrze-Mikołaj podszedł do niej i dał jej buziaka w czoło. Ola uśmiechnęła się delikatnie.
-Dobranoc.- Powiedział Mikołaj wychodząc z sali.

-Dobranoc.-Odpowiedziała Ola, po chwili dziewczyna zasnęła, była bardzo zmęczona wydarzeniami tego dnia. Mikołaj wrócił do domu, całą drogę myślał o ukochanej, czy na pewno wszystko z nią dobrze i czy też go kocha.

1 komentarz: