poniedziałek, 23 listopada 2015

Rozdział IV . Nienawidzę Cię.

Rozdział IV . Nienawidzę Cię.

Tego dnia posterunkowa Wysocka miała niesamowicie dobry humor. Jednak nie trwał on zbyt długo. Rano tuż po śniadaniu akurat kiedy miała już wychodzić do pracy, ktoś zapukał do drzwi. Ola niezwłocznie poszła otworzyć. Przed dziewczyną po raz kolejny stanął wysoki, szczupły brunet z ogromnym bukietem róż. To był Szymon, nie miał zamiaru się poddać. Dziewczyna stała w drzwiach czekając aż Szymon zacznie się tłumaczyć po co tym razem przyszedł. Jednak tym razem chłopak milczał. Ola ze zdumieniem wpatrywała się w chłopaka w jego niebieskie oczy pełne nadziei i tajemniczości. W pewnym momencie Szymon zbliżył się do Oli, ona jednak się odsunęła. Chłopak nie rezygnował, znowu podszedł do Oli, ta jednak nie miała już gdzie uciec, opierała się bowiem o ścianę. Szymon delikatnie objął dziewczynę w pasie, przytulił i pocałował. Ola jednak nie odwzajemniła pocałunku. Odepchnęła Szymona.
-Co ty wyprawiasz?
-Staram się o ciebie.
-Co. Nie wyraziłam się jasno. Nie chcę cie znać.
-Ale...Ja nie mogę bez ciebie żyć.
-No jakoś jak mnie zdradzałeś to ci nie przeszkadzało.
-Ola przeprosiłem. I to w dodatku nie raz.
-Przeprosiłem ty myślisz że to coś da.
-Ja naprawdę nie mogę bez ciebie żyć.
-Super. Ja sobie bez ciebie za to świetnie radze. A teraz się wynoś śpieszę się.
-Ola nie pozbędziesz się mnie tak prędko.- Szymon znów zbliżył się do dziewczyny tym razem nie próbował jej pocałować. Chciał bowiem poczuć tylko jej oddech na swojej twarzy. Podał dziewczynie kwiaty.
-Do widzenia, Wynoś się. -Dziewczyna wypchnęła chłopaka za drzwi i rzuciła w niego kwiatami.
-Do widzenia, nie myśl sobie że tak łatwo odpuszczę.
-Dobra weź już idź nie chce mi się patrzeć na ciebie.- Szymon wyszedł z mieszkania "Ale skąd on wie gdzie mieszkam." Zastanawiała się dziewczyna. Po chwili Ola postanowiła się tego dowiedzieć.
-Szymon.-Zawołała Ola.
-Tak.-W niebo wziętym głosem odpowiedział Szymon.
-A skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
-Twój tata mi powiedział.- Ola zamilkła. Szymon widząc że Ola stoi zaskoczona postanowił że już pójdzie. Dziewczyna stała w drzwiach jeszcze przez kilka minut, po czym poszła do pracy. Całą drogę zastanawiała się jak on mógł jej to zrobić. Przecież to jej ojciec widział jak cierpiała po rozstaniu z Szymonem, widział jak bardzo ją zdradził więc dlaczego. Dziewczyna weszła do pokoju służbowego. Miała łzy w oczach jednak nie płakała. Miała nadzieję że Mikołaj nic nie za uwarzy. Mikołaj był już na miejscu. Czekał już na posterunkową zdziwił się bo to zawsze ona była pierwsza. Gdy dziewczyna tylko weszła do pokoju Mikołaj zaczął ją wypytywać.
-Cześć Mikołaj.
-Cześć, spóźniłaś się.
-No tak wyszło.
-Co się stało?
-No wyobraź sobie że mój kochany tatuś w******a mi się w moje życie.- Dziewczynie po tyh słowach napłynął bezbarwny płyn do oczu. Zaczął delikatnie spływać po policzku.
-Hej Ola spokojnie powiedz mi co się stało.- Mikołaj podszedł do dziewczyny i delikatnie ją przytulił. Dziewczyna jednak nie przestawała płakać.
-No bo...-Dziewczyna mówiła zapłakanym głosem.- On powiedział....Szymonowi gdzie mieszkam.
-Jaki Szymon, i dlaczego twój tata miał mu tego nie mówić.
-No wyobraź sobie że się przeprowadziłam żeby nie mieć z nim kontaktu. Szymon to mój były. Byliśmy nawet zaręczeni. Potem mnie zdradził z moją przyjaciółką. Ja go kochałam a on nie umiał tego docenić. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.-Dziewczyna znowu zaczęła płakać.- A on mnie zdradził, rozumiesz zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką. Wyprowadziłam się z jego mieszkania, nie chciałam go znać no i było wszystko dobrze do puki on nie wrócił.- Ola znów zaczęła płakać jednak tym razem to ona przytuliła się do Mikołaja. Aspirant objął posterunkową i zaczął delikatnie jeździć ręką po jej plecach.- Wszystko wróciło, ten moment kiedy się dowiedziałam, przepłakane noce.
-Spokojnie. Już dobrze, nie płacz już. Makijaż ci spłynie.
-Ja tu przeżywam taką tragedię a ty boisz się o mój makijaż.
-Nie to nie o to chodzi. Po prostu....-W tym momencie do Pokoju wszedł zdenerwowany Komendant. Mikołaj automatycznie odsunął się od Oli.
-A wy czekacie na zaproszenie?
-O co ci chodzi?- Odezwała się Ola. Z niezbyt miłym tonem głosu.
-Jak ty się odzywasz do przełożonego?-Powiedział zdenerwowany Wojciech.
-Dobra weź sobie już odpuść. Po co przyszedłeś?
-Ola jak ty się zachowujesz. Odprawa zapomniałaś.
-No jeszcze 10 minut.
-Jeszcze 10 minut to było prawie pół godziny temu.
-Dobra weź skończ już.
-Ola czy ty płakałaś?- Wojciech zbliżył się do córki.
-Nie oczy tylko podlewam.
-Ola co się dzieje?
-Nic.- Dziewczyna wyszła z pokoju. Mikołaj nie był zdziwiony zachowaniem Oli, Wojciech jednak był zaskoczony.
-Mikołaj co się dzieje z Olą? Wiesz coś?
-Wiem.
-No to mów.- W tym momencie do pokoju wróciła posterunkowa.
-Mikołaj czekam na ciebie w radiowozie.
-No dobra już się zbieram.-Odrzekł Mikołaj, po czym założył kamizelkę.
-Mikołaj. to co dzieje się z Olą?
-Przepraszam ale nie mogę panu o tym powiedzieć. Ola sama panu powie w swoim czasie.
-Mikołaj martwię się o nią.-Powiedział Wojciech wychodząc z pokoju razem z Mikołaje.
-Ja też się o nią martwię.-Mikołaj poszedł do radiowozu gdzie czekała na niego Ola. Siedziała zapłakana. Łzy zmyły jej już cały makijaż. Mikołaj nie wiedział co ma zrobić. Wsiadł do radiowozu i oboje ruszyli patrolować ulice. Patrol minął im w ciszy żadnych wezwań, mandatów. Ola już nie płakała. Mikołaj siedział obok, postanowił jednak nie drążyć bardziej tego tematu. Po zakończonej służbie Mikołaj z Olą wrócili do siebie. Mikołaj cały czas myślał że Ola jest sama. Postanowił coś zrobić. Ola w tym czasie siedziała na kanapie i wpatrywała się w telewizor. Nagle koś zapukał do drzwi posterunkowej. Dziewczyna otworzyła. Jej oczom znów ukazał się wysoki brunet z kwiatami. Tym razem nie był to Szymon.
-Dobry wieczór czy Pani Aleksandra Wysocka?
-Tak. A o co chodzi?
-Przesyłka dla Pani. Proszę tu podpisać.-Dziewczyna podpisała. Brunet podał Oli kwiaty. I poszedł. Dziewczyna weszła do środka wstawiła kwiaty do wazonu. Zaczęła szukać liściku w końcu znalazła.

"Potknięcia i upadki są dowodem na to że próbujesz. Ola to twoja scena, twoje przedstawienie. Zmień scenariusz, improwizuj. Tu wszystko zależy od ciebie. Nie patrz na innych tylko na siebie. Bajka ma własną historie i księżniczkę. Bądź nią, bądź sobą."

Przyjaciel

Ola po tych słowach zaczęła zastanawiać się od kogo są te kwiaty. Musi znać tą osobę a przecież Szymon nie pisał by czegoś takiego. Ku jej zdziwieniu znów ktoś do niej przyszedł. posterunkowa znów otworzyła drzwi. Stał w nich Mikołaj z butelką wina w ręku.
-Hej Ola.
-No cześć. Wejdź proszę.
-Dzięki patrz co mi się po drodze do ciebie przykleiło do reki.- Mikołaj wchodząc do mieszkania podszedł do posterunkowej i pocałował w policzek. Zawędrował do salonu, jego oczom ukazał się przepiękny bukiet róż.
-Mikołaj a co ty tu robisz?
-No bo rano...wiesz i pomyślałem że nie chcesz być sama tego wieczoru.
-Dziękuje.-Ola podeszła do aspiranta i pocałowała go w policzek.
-Jakie ładne kwiaty od kogo?
-Od przyjaciela.
-Jaka tajemnicza.
-Nie no naprawdę, nie wiem od kogo podpisał się przyjaciel.
-Podpisał się czyli to on?
-Nie wiem.- Mikołaj spojrzał na Olę złowieszczym wzrokiem.- No nie patrz tak naprawdę nie wiem od kogo to.
-Dobra, dobra.
-Oj no naprawdę. Otworzysz wino?- Ola podała mu dwa kieliszki i korkociąg.
-No jasne, od czego jest przyjaciel.- Mikołaj spojrzał na posterunkową. Ola zaczęła się domyślać że to kwiaty od niego. Nie chciała jednak drążyć tego tematu, bała się że to mogą być kwiaty od kogoś innego.
-Proszę bardzo.-Mikołaj podał Oli kieliszek z czerwonym winem. Oboje usiedli na kanapie i rozmawiali. W pewnym momencie zaczęli opowiadać sobie historie z dzieciństwa i szkoły.
-Kilkanaście lat temu wybraliśmy się z rodzicami do kościoła, jak co niedzielę. Ja jako jedynaczka zawsze domagałam się spełniania swoich zachcianek. Jak zwykle dostałam jakiś tam pieniążek, który miał trafić na ofiarę do koszyka, pomimo że mama nie popierała dawaniu księdzom 'haraczu', jak to mawiała. Przechodziliśmy obok kolorowych straganów, gdzie lizaki aż krzyczały, żeby je przylepić do języka. Poprosiłam grzecznie rodziców o kilka 'na później'. Mama tłumacząc się brakiem pieniędzy, odmówiła mi. Przypominając sobie o pieniążku w kieszeni, wpadłam na chytry plan, że wykorzystam go później na słodkości. Mija msza, ksiądz z tacą tańczy sambę między wiernymi. Zaraz ja - aniołek w białej sukience - mam wrzucić ofiarę. Jednak gdy podszedł do nas ja... chwyciłam w te pędy cały kosz, logicznie kalkulując - było tam więcej hajsu, czyli więcej lizaków - i wyleciałam z kościoła prosto do straganów. Mama za mną, tata za mną, ksiądz za nami...
-Jenyś byłaś okropnym dzieckiem.
-Dzięki. Bardzo miły jesteś.
-No wiem.- W tle grała muzyka. Mikołaj wstał i zmienił kanał na bardziej romantyczny. Mikołaj zbliżył się do posterunkowej, delikatnie kładąc swą dłoń na jej twarzy. Powoli głaskał jej policzek i włosy. Zbliżyli ust do siebie. Ku zdziwieniu policjantów właśnie ktoś odwiedził posterunkową. Ola wyrwała się z objęć Mikołaja. Ruszyła w kierunku drzwi.
-Spodziewasz się kogoś?
-Nie...bosze to znowu on.- Z twarzy Oli momentalnie zniknął uśmiech. Poszła otworzyć, Mikołaj w tym czasie dolał wina do kieliszków. Za drzwiami nie było jednak Szymona. Był to ojciec posterunkowej.
-Hej córciu. Nie przeszkadzam ci?
-Nie nie, wejdź.- Wojciech zawędrował do salonu gdzie ku jego zdziwieniu na kanapie siedział Mikołaj.
-O Mikołaj. Witaj.
-Dobry wieczór.- Speszony sytuacją, aspirant podał Wojciechowi rękę na przywitanie. Wojciech był zdezorientowany. W salonie stały czerwone róże,w tle romantyczna muzyka a na stole stały kieliszki z czerwonym winem.
-Co cie sprowadza?- Zapytała ciut speszona całą sytuacją Ola.
-Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz.
-Dziękuje dobrze.- Powiedziała zdziwionym głosem posterunkowa.
-Na pewno nie przeszkadzam?
-Nie nie. Siadaj proszę.- W tym momencie Mikołaj podniósł się i założył kurtkę.
-Ja już pójdę, nie będę dłużej zawracać ci głowy.
-Nie no Mikołaj nie przesadzaj. Nikomu nie przeszkadzasz.
-Nie Ola naprawdę, lepiej będzie jak już pójdę.- Mikołaj podszedł do Wojciecha podał mu rękę, następnie podszedł do Oli przytulił ją i pocałował w policzek. Po chwili Ola została z ojcem sama.
-Ola.
-Tak.
-Wyjaśnisz mi to.
-Ale co?
-Kwiaty, wino, muzyka. Ola wy chyba nie...
-Nie,  nie jestem z Mikołajem, nie śpimy ze sobą, nie będziesz miał wnuków, jeśli to masz na myśli.
-Ola jeżeli wy jesteście razem.
-Nie jesteśmy razem zrozum to. Po co przyszedłeś.
-Płakłaś rano. Co się dzieje.
-Nic.
-Zadałem pytanie.
-A ja nie mam zamiaru odpowiadać.
-Pytam po raz ostatni czemu płakałaś?
-Wyobraź sobie że dziś rano pojawił się ktoś u mnie.
-Kto i co ma z tym wspólnego?
-Szymon tu był. I jestem ciekawa skąd miał mój nowy adres.
-Nie wiem.
-Do prawdy. A wydawało mi się że Szymon powiedział że ty mu to powiedziałeś.
-No może niechcący w rozmowie powiedziałem.
-A niechcący. A rozumiem zapomniałeś już jak cierpiałam po tym jak mnie zdradził. Już nie pamiętasz.
-Od tamtej pory chodzisz smutna, zamyślona. Myślałem że tęsknisz za nim. Nie widziałem żebyś się od tamtej pory śmiała.
-To sobie wyobraź że jestem szczęśliwa. A Szymona nie chcę znać.
-Ola widzę że nie jesteś szczęśliwa. Gdybyś była to rano nie płakała byś z tego powodu.
-Nie płakałam rano przez Szymona ale przez ciebie.
-Jak to przeze mnie?
-Wtrącasz się w moje życie.
-Ola nie wtrącam się a nawet jeśli to dla twojego dobra.
-Jak na razie to nic nie zrobiłeś dla mojego dobra.
-Kochasz go?
-Kogo?
-Szymona kochasz go czy nie?
-Nie.
-Kochasz innego?
-Co to za pytania?
-Kochasz kogoś innego?
-Tak. Kocham innego. Już wiesz wszystko co chciałeś wiedzieć?- W tym momencie w oczach Oli znów pojawiły się łzy.
-Co się dzieje?
-Nic.
-Ola co się dzieje?
-On mnie nie kocha.- Ola wybuchnęła płaczem i wtuliła się w ramie ojca.
-Ola kocha cię.
-Skąd możesz to wiedzieć. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pomagamy sobie razem się wygłupiamy i chodzimy na piwo.
-Ola on cie naprawdę kocha.
-Nie kocha.
-A ty skąd to wiesz. Powiedział ci.
-Nie.
-Więc skont? Ola zrób ten pierwszy krok. Powiedz mu co czujesz.
-A jeśli powie że mnie nie kocha, to będzie koniec naszej przyjaźni, nie będę go widzieć nigdy więcej. Nie usłyszę jak się śmieje, jak na mnie krzyczy jak się pokłócimy, jego kroku gdy chodzi po mieszkaniu. Już nigdy mnie nie przytuli gdy coś się stanie.
-Ola, jeśli kocha to będziesz go widzieć codziennie.
-A jeśli nie kocha co wtedy?- Ola po raz kolejny wybuchnęła płaczem.
-Ola jeśli to zniszczy waszą przyjaźń to znaczy że on na ciebie nie zasługuje. Wiem że sobie poradzisz bo jesteś silna. Wierzę w ciebie.-Ola wciąż płakała.
-Dziękuję, dziękuje że tu jesteś.-Ola wtuliła się w Wojciecha.
-Ola ja już muszę iść. Dobranoc- Wojciech wstał, pocałował Ole w czoło i wyszedł. Ola poszła do sypialni, wzięła prysznic i poszła spać. Zasnęła dopiero nad ranem. Prawie całą noc przepłakała. Zastanawiała się czy może Mikołaj ją kocha. A co by się stało gdyby Wojciech im nie przeszkodził. Czy Mikołaj chciał ją pocałować a może to tylko wytwór jej wyobraźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz