niedziela, 3 kwietnia 2016

2.4

Obudziłam się w szpitalu. Nade mną stało dwóch lekarzy. Nie za bardzo rozumiałam co się stało. Spojrzałam na jednego potem na drugiego.
-O wstała Pani. Jak się pani czuje?- Usłyszałam jedno z pierwszych pytań.
-Co ja tu robię? Gdzie Mikołaj, nic mu nie jest?- Zadawałam pytania dość chaotycznie a lekarze nie za bardzo wiedzieli o co mi chodzi.
-Proszę się uspokoić.- Powiedział jeden z lekarzy. Cały czas myślałam ze Kamila mogła coś zrobić Mikołajowi a w najgorszym wypadku jego córkom. Spojrzałam z przerażeniem na jednego z lekarzy.- Dobrze się Pani czuje?
-Jak ja się tu znalazłam?
-Nic Pani nie pamięta?
-Gdzie jest Mikołaj?
-Mikołaj Białach, Pani brat?
-Co?
-Ma Pani na myśli swojego brata? Wezwał pogotowie do Pani i jest na korytarzu.- Powiedział mężczyzna a ja się uspokoiłam.- No dobrze a jak się Pani czuje?
-Dobrze.- Powiedziałam zdezorientowana, spoglądałam to na lekarzy to na Mikołaja i Ojca którzy przyglądali się mi przez szklaną szybę.
-Coś Panią boli, ma Pani mdłości, zawroty głowy?
-Nie, boli mnie tylko głowa, troszkę.
-No dobrze.
-Mogą do mnie wejść?- Spytała spoglądając na ojca i Mikołaja.
-Mogą, już ich wołam.- Lekarze opuścili moją salę a na ich miejsce pojawili się Tato z Mikołajem.
-Ola córciu jak się czujesz?
-Dobrze. Mikołaj co się stało?
-No byłaś u mnie i upadłaś. Straciłaś przytomność.- Powiedział Mikołaj puszczając mi oczko. Domyśliłam się że wymyślił tę historię na miejscu aby tato nie dowiedział się że u niego nocowałam.
-Długo byłam nieprzytomna?- Zapytałam szybko zmieniając temat.
-Kilka godzin.
-A która jest?
-18.34.
-No to długo, a gdzie są dziewczynki?- Zapytałam z przerażeniem.
-U moich rodziców, ale spokojnie nie denerwuj się. Teraz powinnaś odpoczywać.
-Mikołaj....
-Tak?
-Pójdziesz mi po wodę, chce mi się pić.
-Dobrze.- Aspirant opuścił moją salę.
-Ola. Jak się czujesz?
-Głowa mnie boli.
-Co tam się stało?
-Nie wiem, nie mam pojęcia. Pamiętam że byłam u Białacha. Nie wiem.- Zaczęłam płakać a tato mnie mocno przytulił.
-Spokojnie Ola, ja muszę już jechać. Mikołaj z tobą zostanie.- Tato pocałował mnie w czółko i wyszedł z sali. Po chwili przyszedł Mikołaj.
-Proszę. Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Wiesz ja będę leciał do dziewczynek, cały czas są przerażone.
-No dobra cześć.- Mikołaj pojechał a ja musiałam zostać w szpitalu. Na całe szczęście po chwili pojawił się lekarz.
-Dobry wieczór. Jak się czujemy?
-Dobrze, kiedy wyjdę?
-Jutro, musi Pani zostać na obserwacji.
-A do pracy kiedy wrócę?
-Jak wyniki będą dobre to za dwa dni. Dobrze, proszę patrzeć w stronę światła.- Lekarz przeprowadził badania.- No wszystko w porządku, jest Pani pokazem zdrowia.
-To mogę dziś opuścić szpital? Proszę.- Nie wiem dlaczego, miałam nadzieję że lekarz się zgodzi. Jakoś nie lubię szpitali.
-A ma się kto Panią zająć, Brat, tata?
-Tata.
-No dobrze, to jak tata po Panią przyjedzie to wtedy przyniosę wypis.
-Dziękuję.- Tak odruchowo rzuciłam się na lekarza i pocałowałam w policzek. Zarumieniłam się i odsunęłam.- Przepraszam.
-No w ramach przeprosin musi dać się Pani zaprosić na Kawę.- No i to mnie strasznie speszyło.
-Jaka Pani, Ola jestem.
-Krzysztof.- Podałam rękę na powitanie a on mnie w nią pocałował.- Miło całować tak piękne dłonie jak ich właścicielka.- I znów się zarumieniłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć więc szybko zmieniłam temat.
-To ja zadzwonię po Tatę.
-Dobrze nie przeszkadzam.- Mężczyzna opuścił moją salę a ja zadzwoniłam po Tatę.
-Wysocki słucham.
-Cześć tatuś.
-Ola, coś się stało?
-Tak, bo widzisz, nie ma kto mnie odebrać ze szpitala.
-Za piętnaście minut będę.
-Dzięki kocham cię.- Odrzekłam i zaczęłam się pakować. No i nawet nie zauważyłam kiedy mój tato pojawił się w szpitalu.
-Gotowa?
-O już jesteś.
-No a spodziewałaś się kogoś innego?- Tak naprawdę miałam nadzieję że to Krzysiek.
-Nie, nie. Możemy jechać.
-No pewnie daj torbę.
-Jeszcze pójdziemy do Krzyśka.
-Do kogo?
-Do lekarza, po wypis.
-No to chodźmy.- Tato puścił mnie w drzwiach i udaliśmy się do pokoju lekarskiego. Zapukałam do drzwi.
-Proszę.
-Dobry wieczór ja po wypis.
-O kogo moje oczy widzą, moja najładniejsza pacjentka. Zapraszam.- Usiadłam na krześle, naprzeciwko lekarza.- Jesteś pewna że chcesz już wyjść?
-Tak, tak. Dostanę ten wypis bo troszkę mi się spieszy.
-A co masz randkę?
-Nie, choć bym chciała.
-Doprawdy, to gdzie ci się tak śpieszy?
-Nie mi, tata do pracy musi wracać.
-A co on policjantem jest że tak się śpieszy.- Zaśmiał się Krzysiek, mi jednak nie było do śmiechu.
-Bingo.- Powiedziałam a Krzyśkowi szczęka opadła.
-To co jutro o 20 u ciebie?
-Co?
-No Kawa, jutro o 20.- Krzysiek spojrzał na mnie błagająco.
-No dobra. Adres znasz?
-No w dokumentach mam.
-Wiem.
-Proszę. Oto wypis, widzimy się jutro.
-Oczywiście, do jutra.- Opuściłam pokój lekarski z ogromnym uśmiechem. Tato bardzo szybko zauważył mój cudowny humor.
-Córcia, a co ty taka zadowolona?
-Wracam do domu, mam płakać?
-Nie, nie.
-Tato mam prośbę.
-No co się stało córciu?
-Mogę dziś spać u ciebie?
-Możesz, ale czemu nie chcesz spać w domu?
-Nie wiem, tak jakoś myślałam że wiesz dawno u ciebie nie byłam i w ogóle to rzadko rozmawiamy.
-No możesz u mnie spać.- Tato mnie objął i pocałował w czółko. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu taty. Po około trzydziestu minutach byliśmy już na miejscu. Tato wjechał do garażu i weszliśmy do domu. Tato zrobił herbatę a ja poszłam do swojego dawnego pokoju. Rozpakowałam swoje rzeczy i zaczęłam przeglądać te które zostały po mojej wyprowadzce. W szafce z książkami ze studiów znalazłam album rodzinny. Siadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać te zdjęcia. Były moje zdjęcia z mamą i z tatą. Nawet znalazłam zdjęcie z Białachem Kownacką i Zapałą. Na początku nie wiedziałam skąd mam to zdjęcie ale po chwili odwróciłam je i ujrzałam napis Przyjaciel cię nigdy nie zostawi. Bal policjantów 2012 rok. Dopiero teraz przypomniałam sobie że to był mój pierwszy bal na jakim byłam. Towarzyszyłam na nim tacie. W oku pojawiła mi się mała łza.
-Ola, chodź na kolację.- Krzyknął mój tato a ja przypomniałam sobie czasy liceum.
-Już idę.- Krzyknęłam i odłożyłam album na łóżku. Zeszłam na dół i weszłam do jadalni.- O a co tak pięknie pachnie?
-Zrobiłem spaghetti tak jak lubisz.
-Jak miło że pamiętałeś.- Dałam tacie buziaka w policzek. Siadłam do stołu naprzeciwko taty. Zajęliśmy się kolacją. Zjadłam ją z ogromnym apetytem. Potem udaliśmy się z tatą przed tv. Włączyliśmy jakiś film i tak naprawdę wcale go nie oglądaliśmy. Zajęliśmy się rozmową. Od dawna tak szczerze nie rozmawialiśmy.
-Córcia a powiedz mi jak to jest z tobą i Białachem?
-Ale że co, bo tak nie za bardzo rozumiem?
-No wiesz, wy się cały czas kłócicie a jak miałaś teraz ten wypadek to strasznie się o ciebie martwił. Ola czy was coś łączy?
-Nie, tato skąd w ogóle taki pomysł co?
-No kłócicie się tak że muszę was rozdzielić a tu nagle siedzisz u niego. No dziwnie to wygląda.
-Byłam u niego bo nie miał z kim zostawić córek a już raz ich pilnowałam.
-Ola mnie nie okłamiesz, przecież widzę.
-Tato, mnie i Mikołaja nic nie łączy jak mi nie wierzysz to go zapytaj.
-Spokojnie, córcia tak tylko mówię.

-Wiesz co ja już pójdę spać. Dobranoc.- Pocałowałam tatę w policzek i poszłam do swojego pokoju. Jakoś nie miałam zamiaru ciągnąć dalej tę rozmowę. Położyłam się na łóżku i sama nie wiem kiedy zasnęłam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz