Obudziłam się w
szpitalu. Nade mną stało dwóch lekarzy. Nie za bardzo rozumiałam
co się stało. Spojrzałam na jednego potem na drugiego.
-O wstała Pani. Jak się
pani czuje?- Usłyszałam jedno z pierwszych pytań.
-Co ja tu robię? Gdzie
Mikołaj, nic mu nie jest?- Zadawałam pytania dość chaotycznie a
lekarze nie za bardzo wiedzieli o co mi chodzi.
-Proszę się uspokoić.-
Powiedział jeden z lekarzy. Cały czas myślałam ze Kamila mogła
coś zrobić Mikołajowi a w najgorszym wypadku jego córkom.
Spojrzałam z przerażeniem na jednego z lekarzy.- Dobrze się Pani
czuje?
-Jak ja się tu znalazłam?
-Nic Pani nie pamięta?
-Gdzie jest Mikołaj?
-Mikołaj Białach, Pani
brat?
-Co?
-Ma Pani na myśli swojego
brata? Wezwał pogotowie do Pani i jest na korytarzu.- Powiedział
mężczyzna a ja się uspokoiłam.- No dobrze a jak się Pani czuje?
-Dobrze.- Powiedziałam
zdezorientowana, spoglądałam to na lekarzy to na Mikołaja i Ojca
którzy przyglądali się mi przez szklaną szybę.
-Coś Panią boli, ma Pani
mdłości, zawroty głowy?
-Nie, boli mnie tylko
głowa, troszkę.
-No dobrze.
-Mogą do mnie wejść?-
Spytała spoglądając na ojca i Mikołaja.
-Mogą, już ich wołam.-
Lekarze opuścili moją salę a na ich miejsce pojawili się Tato z
Mikołajem.
-Ola córciu jak się
czujesz?
-Dobrze. Mikołaj co się
stało?
-No byłaś u mnie i
upadłaś. Straciłaś przytomność.- Powiedział Mikołaj
puszczając mi oczko. Domyśliłam się że wymyślił tę historię
na miejscu aby tato nie dowiedział się że u niego nocowałam.
-Długo byłam
nieprzytomna?- Zapytałam szybko zmieniając temat.
-Kilka godzin.
-A która jest?
-18.34.
-No to długo, a gdzie są
dziewczynki?- Zapytałam z przerażeniem.
-U moich rodziców, ale
spokojnie nie denerwuj się. Teraz powinnaś odpoczywać.
-Mikołaj....
-Tak?
-Pójdziesz mi po wodę,
chce mi się pić.
-Dobrze.- Aspirant opuścił
moją salę.
-Ola. Jak się czujesz?
-Głowa mnie boli.
-Co tam się stało?
-Nie wiem, nie mam
pojęcia. Pamiętam że byłam u Białacha. Nie wiem.- Zaczęłam
płakać a tato mnie mocno przytulił.
-Spokojnie Ola, ja muszę
już jechać. Mikołaj z tobą zostanie.- Tato pocałował mnie w
czółko i wyszedł z sali. Po chwili przyszedł Mikołaj.
-Proszę. Jak się
czujesz?
-Dobrze.
-Wiesz ja będę leciał
do dziewczynek, cały czas są przerażone.
-No dobra cześć.-
Mikołaj pojechał a ja musiałam zostać w szpitalu. Na całe
szczęście po chwili pojawił się lekarz.
-Dobry wieczór. Jak się
czujemy?
-Dobrze, kiedy wyjdę?
-Jutro, musi Pani zostać
na obserwacji.
-A do pracy kiedy wrócę?
-Jak wyniki będą dobre
to za dwa dni. Dobrze, proszę patrzeć w stronę światła.- Lekarz
przeprowadził badania.- No wszystko w porządku, jest Pani pokazem
zdrowia.
-To mogę dziś opuścić
szpital? Proszę.- Nie wiem dlaczego, miałam nadzieję że lekarz
się zgodzi. Jakoś nie lubię szpitali.
-A ma się kto Panią
zająć, Brat, tata?
-Tata.
-No dobrze, to jak tata po
Panią przyjedzie to wtedy przyniosę wypis.
-Dziękuję.- Tak
odruchowo rzuciłam się na lekarza i pocałowałam w policzek.
Zarumieniłam się i odsunęłam.- Przepraszam.
-No w ramach przeprosin
musi dać się Pani zaprosić na Kawę.- No i to mnie strasznie
speszyło.
-Jaka Pani, Ola jestem.
-Krzysztof.- Podałam rękę
na powitanie a on mnie w nią pocałował.- Miło całować tak
piękne dłonie jak ich właścicielka.- I znów się zarumieniłam.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć więc szybko zmieniłam temat.
-To ja zadzwonię po Tatę.
-Dobrze nie przeszkadzam.-
Mężczyzna opuścił moją salę a ja zadzwoniłam po Tatę.
-Wysocki słucham.
-Cześć tatuś.
-Ola, coś się stało?
-Tak, bo widzisz, nie ma
kto mnie odebrać ze szpitala.
-Za piętnaście minut
będę.
-Dzięki kocham cię.-
Odrzekłam i zaczęłam się pakować. No i nawet nie zauważyłam
kiedy mój tato pojawił się w szpitalu.
-Gotowa?
-O już jesteś.
-No a spodziewałaś się
kogoś innego?- Tak naprawdę miałam nadzieję że to Krzysiek.
-Nie, nie. Możemy jechać.
-No pewnie daj torbę.
-Jeszcze pójdziemy do
Krzyśka.
-Do kogo?
-Do lekarza, po wypis.
-No to chodźmy.- Tato
puścił mnie w drzwiach i udaliśmy się do pokoju lekarskiego.
Zapukałam do drzwi.
-Proszę.
-Dobry wieczór ja po
wypis.
-O kogo moje oczy widzą,
moja najładniejsza pacjentka. Zapraszam.- Usiadłam na krześle,
naprzeciwko lekarza.- Jesteś pewna że chcesz już wyjść?
-Tak, tak. Dostanę ten
wypis bo troszkę mi się spieszy.
-A co masz randkę?
-Nie, choć bym chciała.
-Doprawdy, to gdzie ci się
tak śpieszy?
-Nie mi, tata do pracy
musi wracać.
-A co on policjantem jest
że tak się śpieszy.- Zaśmiał się Krzysiek, mi jednak nie było
do śmiechu.
-Bingo.- Powiedziałam a
Krzyśkowi szczęka opadła.
-To co jutro o 20 u
ciebie?
-Co?
-No Kawa, jutro o 20.-
Krzysiek spojrzał na mnie błagająco.
-No dobra. Adres znasz?
-No w dokumentach mam.
-Wiem.
-Proszę. Oto wypis,
widzimy się jutro.
-Oczywiście, do jutra.-
Opuściłam pokój lekarski z ogromnym uśmiechem. Tato bardzo szybko
zauważył mój cudowny humor.
-Córcia, a co ty taka
zadowolona?
-Wracam do domu, mam
płakać?
-Nie, nie.
-Tato mam prośbę.
-No co się stało córciu?
-Mogę dziś spać u
ciebie?
-Możesz, ale czemu nie
chcesz spać w domu?
-Nie wiem, tak jakoś
myślałam że wiesz dawno u ciebie nie byłam i w ogóle to rzadko
rozmawiamy.
-No możesz u mnie spać.-
Tato mnie objął i pocałował w czółko. Wsiedliśmy do samochodu
i pojechaliśmy do domu taty. Po około trzydziestu minutach byliśmy
już na miejscu. Tato wjechał do garażu i weszliśmy do domu. Tato
zrobił herbatę a ja poszłam do swojego dawnego pokoju.
Rozpakowałam swoje rzeczy i zaczęłam przeglądać te które
zostały po mojej wyprowadzce. W szafce z książkami ze studiów
znalazłam album rodzinny. Siadłam na łóżku i zaczęłam
przeglądać te zdjęcia. Były moje zdjęcia z mamą i z tatą.
Nawet znalazłam zdjęcie z Białachem Kownacką i Zapałą. Na
początku nie wiedziałam skąd mam to zdjęcie ale po chwili
odwróciłam je i ujrzałam napis Przyjaciel cię nigdy nie
zostawi. Bal policjantów 2012 rok. Dopiero
teraz przypomniałam sobie że to był mój pierwszy bal na jakim
byłam. Towarzyszyłam na nim tacie. W oku pojawiła mi się mała
łza.
-Ola,
chodź na kolację.- Krzyknął mój tato a ja przypomniałam sobie
czasy liceum.
-Już
idę.- Krzyknęłam i odłożyłam album na łóżku. Zeszłam na dół
i weszłam do jadalni.- O a co tak pięknie pachnie?
-Zrobiłem
spaghetti tak jak lubisz.
-Jak
miło że pamiętałeś.- Dałam tacie buziaka w policzek. Siadłam
do stołu naprzeciwko taty. Zajęliśmy się kolacją. Zjadłam ją z
ogromnym apetytem. Potem udaliśmy się z tatą przed tv. Włączyliśmy
jakiś film i tak naprawdę wcale go nie oglądaliśmy. Zajęliśmy
się rozmową. Od dawna tak szczerze nie rozmawialiśmy.
-Córcia
a powiedz mi jak to jest z tobą i Białachem?
-Ale
że co, bo tak nie za bardzo rozumiem?
-No
wiesz, wy się cały czas kłócicie a jak miałaś teraz ten wypadek
to strasznie się o ciebie martwił. Ola czy was coś łączy?
-Nie,
tato skąd w ogóle taki pomysł co?
-No
kłócicie się tak że muszę was rozdzielić a tu nagle siedzisz u
niego. No dziwnie to wygląda.
-Byłam
u niego bo nie miał z kim zostawić córek a już raz ich
pilnowałam.
-Ola
mnie nie okłamiesz, przecież widzę.
-Tato,
mnie i Mikołaja nic nie łączy jak mi nie wierzysz to go zapytaj.
-Spokojnie,
córcia tak tylko mówię.
-Wiesz
co ja już pójdę spać. Dobranoc.- Pocałowałam tatę w policzek i
poszłam do swojego pokoju. Jakoś nie miałam zamiaru ciągnąć
dalej tę rozmowę. Położyłam się na łóżku i sama nie wiem
kiedy zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz