Rano
obudził mnie tato.
-Ola
córciu, wstań, zrobiłem śniadanie.
-Nie
chcę iść dziś do szkoły.
-Dobrze
zostaniesz w domu. Ale chodź zjeść śniadanie.
-Zaraz,
jeszcze pięć minut.
-Ola,
wstawaj.- Tato podniósł głos, a ja jak na baczność siedziałam
na łóżku.
-Dzień
dobry tatku.- Pocałowałam go w policzek.
-To co
wstajesz na śniadanie?
-Tak.-
Wyszłam z łóżka, zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół
do jadalni. Na stole było już przygotowane śniadanie. Sterta
kanapek i naleśniki z jagodami. Uśmiechnęłam się do siebie
widząc naleśniki z uśmiechniętymi minkami. Tato robił je na moje
urodziny. Spojrzałam na kalendarz, nie dziś nie mam moich urodzin.
Siadłam do stołu a po chwili przyszedł tato z kubkami gorącej
czekolady.
-Proszę,
tylko się nie poparz.
-Dziękuję.-
Wzięłam od niego jeden kubek. Tato usiadł naprzeciwko mnie.
-A co
to za okazja że zrobiłeś naleśniki z buźkami, urodzin dziś nie
mam.
-Naprawdę,
czyżbym pomylił datę.- Zaśmiał się tato.
-Dobra
mów o co chodzi.
-O
nic.
-Tato
bez przyczyny byś naleśników nie zrobił. Mów co jest grane.
-No
nic, cieszę się że moja córka jest zdrowa i że mam ją dziś
przy sobie.
-Zawsze
masz mnie przy sobie.
-Olu,
nie zawsze jesz ze mną kolację i śniadanie.- Uśmiechnęłam się
delikatnie, no tato miał rację. Ostatnimi czasy w ogóle nie
mogliśmy dojść do porozumienia. No i nasze relacje uległy
ogromnej zmianie. Zjedliśmy śniadanie, potem pomogłam tacie
posprzątać. Zaniosłam naczynia do kuchni. W międzyczasie ktoś
zapukał do drzwi i tato poszedł otworzyć. Akurat szłam na górę
i słyszałam część rozmowy.
-Mówiłem
ci nie przychodź tu.- Warknął tato.
-A co
boisz się jej prawdę powiedzieć.- Powiedziała kobieta, niestety
nie widziałam jej twarzy.
-Jakiej
prawdy, kobieto. Po co przyszłaś? Chcesz pieniędzy? Ile? 200,
300zł?
-Nie
chcę twoich pieniędzy.
-To po
co przyszłaś?
-No
domyśl się, po co mogłam do ciebie przyjść?
-O nie
nawet nie ma takiej opcji.- Powiedział Tato i zamknął drzwi, przed
nosem tej kobiecie. Rozmowa ich bardzo mnie zaintrygowała i chciałam
dowiedzieć się czegoś więcej.
-Kto
to był?
-Yyy.-
Tato zaczął się jąkać.- Listonosz.- Powiedział po chwili
namysłu.
-Listonosz
o tej porze.- Wiedziałam doskonale że ściemnia.
-Tak,
wiesz wczoraj mnie nie było a przyszedł polecony. Przyniósł mi go
dziś. Jedziesz ze mną do pracy?- Zapytał tato, miał zdolności do
szybkiej zmiany tematu na całe szczęście odziedziczyłam to po
nim.
-Tato,
jestem na zwolnieniu do jutra zapomniałeś?
-A no
tak, faktycznie.
-Ale
wiesz co, pojadę z tobą. Podrzucisz mnie do mieszkania. Wiesz
samochód mam u Białacha a nie za bardzo chcę jechać taksówką.
-No
dobra, zbieraj się bo za pół godziny muszę być na komendzie.
-Dobrze,
kochany jesteś.- Szybko poszłam się przygotować. Zabrałąm swoje
rzeczy i zaniosłam je do samochodu. Potem wróciłam do domu, tato
jeszcze się szykował więc przygotowałam mu śniadanie. Potem
zawiózł mnie do mieszkania i pojechał spóźniony na komendę. A
mnie dalej dręczyło poranne spotkanie mojego ojca. Kim była ta
kobieta. Rozpakowałam swoje rzeczy i zajęłam się porządkami.
Skończyłam około 13, zrobiłam szybki obiad, który jeszcze
szybciej zniknął z mojego talerza. Potem usiadłam przed tv.
Obejrzałam jakiś film przyrodniczy o surykatkach i zaczęłam się
szykować na spotkanie z Krzyśkiem. Ubrałam ciemne jeansy, jasno
niebieską koszulę do tego czarne obcasy. Zrobiłam sobie lekki
makijaż i byłam gotowa. Czekałam na Krzyśka jakieś dwadzieścia
minut. Usłyszałam dźwięk dzwonka. Wiedziałam kto przyszedł.
Poszłam więc otworzyć.
-Ślicznie
wyglądasz.- Powiedział Krzysiek.- Proszę to dla ciebie.- Podał mi
bukiet czerwonych róż. Uśmiechnęłam się.
-Dzięki.
Wejdziesz?- Zaprosiłam gościa do środka. Weszliśmy do salonu,
wzięłam wazon, nalałam do niego wody i wstawiłam w niego kwiaty.
-Napijesz
się czegoś? Kawy, herbaty?
-A z
wielką chęcią ale, nie kawy ani nie herbaty. Mam coś ze sobą.-
Krzysiek wyjął spod płaszcza butelkę czerwonego wina. Widząc to
podeszłam do kredensu w którym trzymałam tego typu trunki, wyjęłam
dwie lampki i korkociąg. Krzysiek otworzył wino i nalał nam do
kieliszków. Wzięłam jeden z nich i siadłam na kanapie.
-Myślałam
że idziemy na kawę.
-No
ale tak lepiej. Kawę możemy wypić tu.
-No
możemy, możemy.- Rozmowa nam się jakoś nie kleiła, nie wiem
dlaczego było tak oschło. W pewnym momencie zabrał mi lampkę z
winem i odstawił na stolik. Potem przysunął się bliżej mnie i
zaczął mnie dotykać po kolanie. Wiedziałam do czego zmierza.
Odsunęłam się ale nie za bardzo miałam dokąd. Położył rękę
na moim policzku i zaczął mnie całować. Na początku
odwzajemniłam jego pocałunek ale po chwili poderwałam się z łóżka
i uciekłam do kuchni.
-Co
się stało?- Podszedł i przytulił mnie od tyłu. -Wyrwałam się z
jego objęć. Złapałam za jego płaszcz, podałam mu go.
-Lepiej
będzie jak już pójdziesz.- Dodałam i pokazałam drzwi.
-Ola,
co się dzieje, zrobiłem coś nie tak?
-Wyjdź,
proszę cie wyjdź.
-Ola,
ale dlaczego?
-Powiedziałam
wyjdź.- Krzyknęłam, podszedł do mnie pocałował mnie i wyszedł
z mojego mieszkania. Rozpłakałam się, szybko zamknęłam drzwi.
Osunęłam się o ścianę na podłogę. Znów zaczęłam płakać.
Po chwili wstałam. Poszłam do sypialni, rzuciłam się na łóżko
i zaczęłam płakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz