środa, 30 marca 2016

2.3

Minęło już kilka miesięcy. Coraz lepiej mi się pracuje w policji. Od kilku tygodni w patrolu jeżdżę z Moniką. Nie doszłam do porozumienia z Mikołajem i nasz patrol został rozdzielony. Cały czas się z nim kłócę. Mam dość ta nieodpowiedzialnego policjanta. Jego córki mnie bardzo polubiły i często do mnie wpadają. Tego dnia wstałam dość późno. Zaspałam. Szybko ubrałam się i pojechałam na komendę. Wbiegłam na odprawę spóźniona. Tato zostawił to bez komentarza.
-No dobrze. A teraz kilka spraw organizacyjnych. Jak wiecie za trzy tygodnie święto policjanta. Przychodzą nowe awanse z czego jestem zadowolony, ale razem z tym przychodzi czas na bal policjantów. Liczę na waszą obecność. No dobrze możecie iść. Posterunkowa Wysocka. Zapraszam do mnie.- Bardzo szybko znalazłam się w gabinecie ojca, nie miałam pojęcia co mógł ode mnie chcieć.
-Chciałeś mnie widzieć.
-Tak siadaj.- Usiadłam naprzeciwko ojca.
-Więc co się stało?
-Mam nadzieję że na bal policjantów pójdziesz ze mną.
-Z miłą chęcią tato. To wszystko, bo wiesz mam służbę.
-Tak tak, leć już.- Opuściłam gabinet ojca w bardzo dobrym humorze. Nie trwał on zbyt długo bo na korytarzu spotkałam aspiranta. Wpadliśmy na siebie.
-O przepraszam.- Odrzekłam.- A nie jednak nie.- Dodałam gdy spostrzegłam że to Mikołaj.
-Jeszcze tej tu brakowała.- Powiedział aspirant.
-O co ci chodzi?- Zapytałam poirytowana odpowiedziom Białacha.
-Nic, ale fajnie że nastawiasz moje córki przeciwko mnie.
-Nie rozumiem.
-To zacznij, masz się do nich nie zbliżać.
-Przepraszam że uraziłam twoją dumę i chociaż pokazuje im troszkę zainteresowania. Bo ze strony rodziców nie mogą na to liczyć.- Odeszłam zdenerwowana. Mikołaj i Kamila na dobre postanowili się rozwieść. Dziewczynki nie chcąc uczestniczyć w awanturach przychodziły do mnie. Dominika byłą załamana zachowaniem rodziców często płakała. Ania jest mała i zbyt wiele nie rozumie na całe szczęście. Dziewczynki nie raz wspominały że mikołaj w ogóle się nimi nie interesuje i że bardzo często to one są przedmiotem awantur, bo żadne z rodziców nie chce się nimi zająć. Nie raz tłumaczyłam dziewczynkom że rodzice je kochają ale jak widać Mikołaj miał mi to za złe. Zdenerwowana weszłam do biura. Monika od razu zauważyła mój zły humor.
-Czego chciał stary?
-Żebym poszła z nim na bal.
-I o to jesteś wściekła?
-Nie Białacha na korytarzu spotkałam. Jak można być takim idiotom.
-Ola, nie rozumiem. Zawsze wyzywasz się z Mikołajem, ale dalej nie rozumiem dlaczego i o co.
-Nie ważne.
-Co on ci takiego zrobił?
-No wyobraź sobie że pan aspirant uważa że jego córki się z nim nie dogadują przeze mnie.
-Dlaczego przez ciebie?
-Bo spędzam z nimi za dużo czasu.
-A właściwie czemu spędzasz z nimi czas przecież są od ciebie sporo młodsze.
-No tak, ale kiedyś Mikołaj zrobił ze mnie niańkę do dziewczyn nawet nic o tym nie mówiąc mi. No i zaprzyjaźniłam się z dziewczynkami, mamy dobry kontakt.
-Więc co jest w tym złego?
-To że Białach rozwodzi się z żoną, dziewczynki myślą że to przez nie bo są ciągłym przedmiotem awantur.
-No to dupa. Ale że Białach tak do ciebie z problemem wyskoczył.
-No też mnie to nie cieszy. No jak można być takim durniem.
-Oj Olka Olka.
-Co?
-No wiesz kto się czubi ten się lubi.
-Zabawne.- Wyszłyśmy z biura i udałyśmy się do radiowozu. Miałyśmy znakomite humory. Po piętnastu minutach patrolu dostaliśmy pierwsze wezwanie. Dzień mijał nam spokojnie. Około piętnastej wróciłyśmy na komendę w celu skorzystania z przysługującej nam przerwy. Weszłyśmy na stołówkę.
-O witam Panie. Co dla was słoneczka.- Przywitała nas Pani Zosia.
-Dzień dobry. Ja poproszę gołąbki i surówkę.
-Dzień dobry. Dla mnie to samo.- Udałyśmy się do wolnego stolika. Usiadłyśmy i po kilku minutach otrzymałyśmy nasze zamówienie. Zjadłyśmy sobie obiad i udałyśmy się do biura wypełnić raporty. Siadłam przy biurku. Do biura wparował Jacek.
-Cześć. A co cie do nas sprowadza.
-Olka, jakaś dziewczyna do ciebie przyszła, koniecznie chce rozmawiać z tobą.
-Ale...no dobra niech wejdzie.- Do naszego biura weszła Dominika. Byłam zdziwiona jej obecnością na komendzie.
-To ja wam nie będę przeszkadzała.- Powiedziała Monika ulatniając się z pokoju.
-Dominika co ty tu robisz?- Dziewczyna była cała roztrzęsiona i zapłakana.
-Bo ja już dłużej tak nie mogę.
-Ale co się stało. Siadaj.- Wskazałam na krzesło. Dziewczyna usiadła a ja siadłam na biurku naprzeciwko niej.
-Bo ja mam jej już dosyć.- Mówiła szlochając.
-Ale kogo? Uspokój się, na spokojnie mi powiedz co się stało.
-Mam dosyć matki.
-Ale co ona robi? Mam iść po twojego ojca?
-Nie, on i tak ma mnie gdzieś.
-Ale Dominika co ty mówisz on cie kocha. Przecież jesteś jego córką.
-No i dlatego bagatelizuje całą sprawę.
-Jaką sprawę? Dominika co się dzieje.
-Ola, ja przyszłam do ciebie bo nie wiem co mam robić. Ja już nie daję rady.
-Ale co się takiego dzieje?- Przestraszyłam się, pomyślałam że może ktoś się nad dziewczynkami znęca.
-No bo Tato się wyprowadził i prawie wcale z nami nie rozmawia. A mama...- Dziewczyna znów się rozpłakała.
-Co z mamą, coś jej się stało?
-Tak stało się. Pije cały czas, nie zajmuje się nami. Jest cały czas pijana. Wracam ze szkoły jest pijana do nieprzytomności. Idę do szkoły to leczy kaca alkoholem. Ja mam już dość.- Nastolatka wtuliła się we mnie.
-Już spokojnie, zaraz coś na to poradzimy.- Starałam się uspokoić jakoś Dominikę ale to nie było łatwe. Dopiero po około piętnastu minutach się uspokoiła. - Czemu nie jesteś w szkole?- Zapytałam chcąc zmienić temat.
-Bo mam dziś do 13 lekcje.
-To może wróć do domu, odpocznij a ja zobaczę co da się zrobić.
-Nie chcę tam wracać. Ona znowu jest pijana. Byłam tam już.- Nastolatka mówiła to z niesamowitym spokojem w głosie. Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Dobra, weź. Idź do mnie a wieczorem odwiozę cię do domu.- Zaproponowałam. Nastolatka opuściła pomieszczenie. Po kilku minutach przyszła Monika.
-To była córka Mikołaja?
-Tak.
-A co chciała?
-Muszę coś załatwić. Później pogadamy.- Wyszłam z biura i poszłam do dyżurnego.
-Hej Jacuś.
-O a co sprowadza do mnie najpiękniejszy patrol?
-Szóstka już była na przerwie?
-No właśnie zjechali na firmę a co?
-Nie nic. Dzięki.
-Nie ma za co.- Powiedział niepewnie dyżurny a ja udałam się do biura Mikołaja. Pewnym krokiem weszłam do pomieszczenia. Stanęłam przed biurkiem aspiranta.
-Mikołaj musimy pogadać.
-Rozmawialiśmy rano.
-To ważne.- warknęłam na aspiranta.
-To ja was zostawię samych tylko się nie pozabijajcie.- Odrzekł Mieszko i wyszedł.
-To o czym chcesz porozmawiać?
-O twoich córkach.
-Chyba wyraziłem się jasno masz je zostawić w spokoju.
-Nie zostawię.- wrzeszczeliśmy na siebie.
-Podaj powód.
-Była dziś u mnie Dominika, pięć minut temu wyszła z mojego biura.
-Po co u ciebie była?
-Bo ma problem.
-A czemu nie przyszła z tym do mnie.- Aspirant zmiękł i był bardzo przejęty, chyba zrozumiał że nie ma zbyt dobrego kontaktu z córką.
-Może dlatego że się nią nie interesujesz.
-Jak to się nią nie interesuje?
-To są jej słowa na mnie tak nie patrz.
-Przecież ale.....jak to...- Mikołaj nie był w najlepszym nastroju.
-Nie wiem o co chodzi ale jest kiepsko. Mikołaj Dominika naprawdę się tym przejmuje.
-Ale, ja naprawdę...to jest moja córeczka.
-Wiem Mikołaj ja to wiem ale ona tego nie widzi.
-A po co u ciebie była?
-Tak jak mówiłam ma problem.
-Przejdź do rzeczy.
-Kurcze nie wiem jak mam ci to powiedzieć. Ty się wyprowadziłeś od Kamili?
-No tak już dawno.
-Dziewczynki z nią mieszkają.
-No tak, Ola mów o co chodzi.
-Bo Dominika mi powiedziała że Kamila cały czas jest pijana i ze to przez to że się wyprowadziłeś.
-Jak to Kamila pijana?
-Normalnie rano pije a wieczorem jest nieprzytomna.
-Gdzie ona teraz jest?
-Kto?
-Dominika no raczej nie Kamila.- Mikołaj wrzasną.
-Dałam jej klucze od mojego mieszkania.
-Mam prośbę pojedziesz ze mną do mieszkania Kamili. Spakujemy Anię i zabiorę ją do siebie?
-Nie ma problemu ale teraz jesteśmy w pracy.
-Wiem. Dzięki.- Mikołaj mnie przytulił.
-Za co?
-No że od razu do mnie z tym przyszłaś. Nie wiedziałem że masz taki dobry kontakt z dziewczynkami. Niesłusznie rano na ciebie naskoczyłem.
-No z tym się muszę zgodzić. Dobra czekam po pracy na parkingu.
-Dzięki.- Opuściłam biuro Mikołaja i wróciłam do swojego gdzie czekała na mnie Monika.
-I co?
-Nic...
-No jak nic, to po co byłaś u Białacha?
-Musiałam coś załatwić.
-A no dobra dobra ni wnikam, to wasze prywatne sprawy. To co wracamy na patrol?
-No tak tak.- Wróciłyśmy z Moniką do patrolowania niebezpiecznych ulic Wrocławia. Około 18 zjechaliśmy na firmę. Poszłam wypełnić raporty i o 19 czekałam na aspiranta przed komendą. Zjawił się po piętnastu minutach.
-Przepraszam, sporo papierów. Długo czekałaś?
-Nie chwilkę tylko.
-No to dobrze. Jesteś autem?
-Tak, a co?
-nie nic, miałaś jechać ze mną.
-Ale to żaden problem samochód może tu zostać. Pojedziemy twoim.
-No dobra to wskakuj. Jeszcze raz ci dziękuję że od razu z tym do mnie przyszłaś.
-Przestań. Mówiłam już nie ma za co.- Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mieszkania Kamili. Weszliśmy do środka. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Na podłodze było pełno butelek po alkoholu, bałagan, a w całym mieszkaniu czuć było odór alkoholu. Okropny widok. Weszłam do pokoju Ani i zaczęłam pakować jej rzeczy. Mikołaj poszedł w tym czasie do sypialni. Gdy skończyłam pakowanie, poszłam do Mikołaja. Stał nad łóżkiem na którym spała Kamila.
-Jak ja mogłem tego nie zauważyć?
-Przestań to nie twoja wina.
-Jak nie moja, gdybym wiedział wcześniej.
-Mikołaj, dziewczynkom nic się nie stało. Spokojnie.- Przytuliłam go. Potem opuściliśmy mieszkanie aspiranta. Pojechaliśmy do niego.
-Wejdziesz na kawę?- Zaproponował.
-Nie wiem, jest już późno i nie chcę się narzucać.
-Ola przestań, zapraszam na górę.
-No może na małą kawę się skuszę.- Weszliśmy do mieszkania aspiranta. W środku czekały na nas jego córki.
-O już jesteście.- Przywitały się z nami.
-To ja zrobię kawy.- Powiedział Mikołaj. Ja natomiast zostałam z dziewczynkami. Oglądałyśmy TV. Mikołaj zrobił kawę i przyniósł ja do salonu. Postawił na stoliku. Rozmawialiśmy bardzo długo. Potem obejrzeliśmy jakiś film. Zrobiło się bardzo późno i postanowiłam wrócić do domu.
-A ty dokąd?- Mikołaj złapał mnie za nadgarstki gdy chciałam wstać z kanapy.
-No do domu już jest późno.
-Ja cie nie puszczę do domu o tej godzinie.
-Mikołaj jestem już duża poradzę sobie.
-Nawet nie ma takiej opcji, śpisz tu.
-Widzę że z tobą nie wygram.- Odrzekłam, Mikołaj przygotował dziewczynkom kanapę. Ja miałam spać w sypialni. Poszłam się umyć. Ze względu na brak piżamy dostałam koszulę Mikołaja. Była na mnie za duża ale bardzo wygodna. Szybko wskoczyłam do łóżka. Mikołaj zaczął szykować sobie miejsce do spania na podłodze.
-A co ty robisz?- Zapytałam widząc co wyprawia.
-No szykuje sobie miejsce do spania.
-No ty chyba żartujesz. Nie będziesz spał na podłodze.- Powiedziałam, robiąc miejsce na łóżku tak aby się zmieścił.- Kładź się.- Powiedziałam. Mikołaj był speszony. Było to widać po jego oczach.- Spokojnie nie gryzę.
-No dobra.- Odrzekł i położył się obok. Miałam ochotę wtulić się w niego, wiedziałam jednak że to nie jest najlepszy pomysł. Sama nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudziła mnie Dominika.
-Ej Olka wstawaj, wstawaj....-Nastolatka szarpała mnie za ramie. Byłam wtulona w Mikołaja. Szybko oderwałam się od niego.
-Co się stało?
-Mama przyszła...
-Jak mama.
-No normalnie, jest pijana i krzyczy bardzo na klatce schodowej.
-Zaraz poczekaj....idź do Ani ja to załatwię.- Odrzekłam po chwili namysłu. Nastolatka wykonała moje polecenie. Obudziłam Mikołaja.
-Mikołaj...obudź się...
-Co się dzieje?
-Kamila przyszła napita, robi awanturę.
-Co robi?- powiedział ledwo przytomnym głosem.
-Jest pijana i się kłóci. Idź to załatw.- Powiedziałam wracając do poprzedniego zajęcia, jakim było spanie. Kontynuowanie tej czynności nie było mi dane. Do sypialni wparowała Kamila.
-A szybko się pocieszyłeś. Jeszcze rozwodu nie mamy a ty już inną posuwasz.- Wykrzyczała Kamila a ja z Mikołajem siedliśmy na łóżku, na baczność.
-Kamila to nie tak, mnie i Olę nic nie łączy.- Mikołaj zaczął się tłumaczyć. Mi było strasznie głupio, nie wiedziałam co mam zrobić.
-No pewnie i dlatego razem śpicie. Ta mała suka musi być niezła w łóżku skoro została na śniadanie.
-Wypraszam sobie takie słowa na mój temat.- Warknęłam na Kamilę.

-No proszę jeszcze gówniara będzie mi pyskować.- Kamila złapała jakiś przedmiot z półki i rzuciła nim w moim kierunku. Poczułam ogromny ból głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz