Witam was po bardzo długiej przerwie. Wiem że bardzo długo czekaliście na nową serię ale postaram się aby była niesamowita. Chcę wam podziękować za ponad 3000 wyświetleń. Jesteście niesamowici. Nie będę więcej przynudzać. Życzę miłego czytania.
Wstałam bardzo wcześnie. Jakoś nie mogłam dziś spać. Cały czas myślałam o moim dzisiejszym dniu w pracy. Tak dziś zaczynam pracę na Komendzie. Mój ojciec nie jest zbyt zadowolony z tego powodu. Uważa że powinnam siedzieć w domu i rodzić mu wnuki. Zjadłam śniadanie, przygotowałam się do pracy. Zegarek wybił 7.10 miałam więc jeszcze dużo czasu, zanim zacznę pracę. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Poszłam więc na spacer. Wędrowałam tak po parku gdy nagle dostrzegłam parę. Szli za rękę a obok nich dwie dziewczynki. No w sumie to nastolatki. Wyglądali na idealną kochającą się rodzinkę. Nigdy nie miałam szczęścia do facetów, jeden gorszy od drugiego. Usiadłam na ławce i zastanawiałam się jak by to było gdybym to ja była tą kobietą. Szczęśliwą, mającą u boku ukochanego i cudowne dzieci. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest już 7.40. Wróciłam więc pod blok, wsiadłam do samochodu i pojechałam na komendę. Wysiadłam z auta i udałam się do środka. Na korytarzu zaczepiła mnie młoda blondynka.
-Cześć jestem Monika. A ty to pewnie Ola?
-Tak, miło mi poznać.- Podałam jej dłoń na przywitanie. Ona jednak mnie przytuliła.
-Chodź oprowadzę cię po komendzie.- Powiedziała chwytając mnie za nadgarstki i prowadząc przez korytarze które dobrze znałam bo często odwiedzałam tatę. Razem z Moniką przebrałyśmy się w mundury i udałyśmy na odprawę.
-Witam was.- Tata zaczął.- Patrole zostają bez zmian, a dyżurny rozdzieli rewiry. Jak pewnie zauważyliście mamy nową policjantkę w naszych szeregach. Posterunkowa Aleksandra Wysocka będzie miała Patrol z aspirantem Mikołajem Białachem.- Tato po tych słowach zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.- Gdzie Białach?- Zapytał zdenerwowanym głosem, nie dostał żadnej odpowiedzi.- Zapytam ostatni raz, gdzie Białach?- I w tym momencie do pomieszczenia wbiegł dobrze zbudowany mężczyzna z tatuażem na lewym przedramieniu.
-Przepraszam komendancie za spóźnienie.- Wyszeptał ledwo łapiąc oddech.
-Białach gdzie byliście?
-W szkole.- Odpowiedział.
-O aspirant się dokształca, czegoś się nauczyłeś?- Zaśmiał się jeden z policjantów.
-Spokój mi tu.- Wrzasnął tato.- Białach z wami porozmawiam po odprawie, a teraz zajmijcie miejsce.- Mężczyzna zajął miejsce obok mnie, dopiero teraz zauważyłam że to był mężczyzna z parku. Tato skończył odprawę. Mój partner udał się do ojca do gabinetu a ja poszłam do radiowozu. Po kilku minutach mój partner do mnie dołączył.
-A ty młoda się nie pomyliłaś czasem?- Zapytał mnie wsiadając do radiowozu.
-Nie rozumiem.- Odparłam spoglądając na partnera.
-Patrole ci się nie pomyliły?
-Nie, komendant mnie do ciebie przydzielił.
-Nie możliwe ja jeżdżę sam.
-Jeździłeś do dziś.- Odparłam. Aspirant popatrzał na mnie nie dowierzając i zgłosił dyżurnemu gotowość do akcji. Patrol był spokojny. Wszystko by było pięknie gdyby nie to że cały czas się na mnie wyżywał i nie próbował mi udowodnić że on sam sobie poradzi a ja jestem niepotrzebna. Około 18 zjechaliśmy na bazę. Zdenerwowana opuściłam radiowóz i poszłam zdać broń i radiostację. Szłam korytarzem gdy ni stąd ni z owąt pojawił się mój ojciec.
-Ola wszystko dobrze.
-Tak.- Odparłam podniosłym głosem.
-Jak pierwszy dzień?
-Dobrze.
-Nie widać coś się stało?
-Nic, po prostu jestem zmęczona.
-Mówiłem że tak będzie. Ola zrezygnuj, idź za biurko puki jeszcze możesz.
-Tato, rozmawialiśmy już na ten temat. Nie ma nawet takiej opcji.
-Ola, tak będzie dla ciebie lepiej.
-A od kiedy ty chcesz coś dla mnie zrobić. Nigdy się mną nie interesowałeś. Nagle coś ma być dobre dla mnie. Nie tak nie będzie. Pozwól że sama zdecyduje o tym co dla mnie dobre.- Wykrzyczałam i poszłam się przebrać. Mijając na korytarzu aspiranta. Zdenerwowana opuściłam komendę i wróciłam do domu. Wzięłam długą kąpiel, potem zjadłam kolację. Usiadłam przed TV, nie było nic ciekawego więc około 22 poszłam spać. Wstałam o 7.10. Wzięłam szybki prysznic zjadłam lekkie śniadanie i pojechałam do pracy. Wysiadając z samochodu, ujrzałam mojego partnera wysiadającego ze swojego auta. Ruszyłam w stronę komendy. Nagle usłyszałam czyjś głos.
-Ola poczekaj.- Męski głos, szybko się odwróciłam, wołał mnie Mikołaj. Poczekałam na niego chwilkę.- Cześć, dzięki że poczekałaś.- Nic nie odpowiedziałam, starałam się nie zwracać na niego uwagi.- Czemu nic nie mówisz? Ola? A obraziłaś się za wczoraj. Przepraszam. Mogła byś choć cześć odpowiedzieć.- Znów nic nie odpowiedziałam i poszłam przebrać się w mundur. Jeszcze przed odprawą udałam się do biura. Zajęłam miejsce przy moim biurku i zajrzałam do wczorajszych raportów. Musiałam je w końcu wypełnić. Po kilku minutach przyszedł Mikołaj.
-Dalej obrażona?- Spytał siadając do swojego biurka. Nie odpowiedziałam.- Mogła byś chociaż powiedzieć: „Tak Mikołaj jestem obrażona”.
-Nie nie jestem obrażona, jestem wściekła. To chciałeś usłyszeć?
-Tak, a można wiedzieć o co?
-Jeszcze się pytasz? Faceci serio nie potrafią wysilić mózgu?- Powiedziałam z sarkazmem w głosie. Już miałam opuścić biuro gdy Mikołaj złapał mnie za nadgarstki.
-Przepraszam.
-Co?
-No przepraszam.
-Ciekawe bo jeszcze przed chwilą nie wiedziałeś za co jestem zła a teraz mnie przepraszasz.
-Ola, no źle wczoraj wyszło, no przepraszam.
-A czyli wiesz o co chodziło?
-No źle wyszło.
-Źle wyszło i dlatego się wczoraj na mnie wyżywałeś? To takie logiczne.
-Nie, ja....-Mikołaj zaczął się jąkać.- Ja....bo...no ja mam...mam problemy rodzinne.- Odrzekł a mi zrobiło się głupio.
-Nie wiedziałam, przykro mi.
-Nic się nie stało idziemy na odprawę?
-No jasne.- Udaliśmy się do pomieszczenia, gdzie czekał już na nas komendant. Zaczęła się odprawa a ja cały czas się zastanawiałam nad tym co powiedział Mikołaj. Jako on może mieć problemy rodzinne. Przecież widziałam go w parku z żoną i córkami, byli szczęśliwi. Przynajmniej tak wyglądali. A może Mikołaj miał co innego na myśli. Po odprawie poszliśmy do radiowozu. Nie mogłam skupić się na pracy, wciąż myślałam nad jego słowami.
-Olka!!-Mikołaj wyrwał mnie z moich rozmyślań.
-Co się stało?
-Dobrze się czujesz?
-Tak, tak, zamyślałam się tylko.
-A można wiedzieć nad czym?
-Znaczy się....
-Jak nie chcesz to nie mów.
-Nie, no bo widzisz. Rano powiedziałeś że masz problemy rodzinne.
-No tak, ale nie chce do tego wracać. A co to ma wspólnego z twoimi rozmyśleniami?
-Bo, ja widziałam ciebie i twoją rodzinę wczoraj rano w parku. Sprawialiście wrażenie szczęśliwych.
-Szczęśliwi.- Powiedział Mikołaj, a przez radio wywołał nas dyżurny przydzielając nam pierwsze tego dnia zlecenie.
-05 do 00.
-Piątka zgłaszam się.- Chwyciłam za radio.
-Podjedźcie na Mickiewicza 16/4.
-A co tam się dzieje?
-Jakaś awantura, sąsiadka zgłasza.
-Dobra, udajemy się tam.
-Tylko uważajcie, to rozkaz komendanta.
-Oczywiście.- Odłożyłam radiostacje. Nie byłam zadowolona że ojciec nawet w pracy się wtrąca w moje życie, ale ja nic nie mogłam poradzić. Udaliśmy się na miejsce. Gdy dojechaliśmy wyszła do nas sąsiadka.
-Dzień dobry, aspirant Białach, posterunkowa Wysocka.
-No ale szybo przyjechaliście. Oni już sobie poszli.
-Ale kto poszedł?
-No Pan Stefan z żoną, pogodzili się i wyszli gdzieś.- Odrzekła sąsiadka.- Nie ma już zgłoszenia, ale zawsze jak jesteście potrzebni to się guzdrzecie. Bez sensu. Do widzenia i miłego dnia wam życzę.- Starsza pani odeszła my wróciliśmy do radiowozu. Z racji tego że na mieście był spokój, wróciliśmy więc na bazę i zajęliśmy się raportami. Około 13.20 zrobiliśmy sobie przerwę.
-Chcesz kawę?
-No możesz mi zrobić.- Odpowiedziałam nie zwracając większej uwagi na to co mówił. Wyszedł z biura. Po kilku minutach wrócił z kawą.
-A ty dalej z nosem w papierach. Skończ, mamy przerwę.
-No już tylko tu dopiszę.
-Ola!- Wrzasnął na mnie. Przestraszyłam się.
-Czy ty mógł byś przestać się cały czas na mnie wyżywać. To zę masz problemy rodzinne nie znaczy że możesz sobie odreagowywać na mnie.- Wrzasnęłam, odchodząc od biurka. Miałam ochotę z tam tond wyjść.
-Przepraszam, masz rację. Nie moje problemy nie powinny mieć wpływu na naszą pracę.- Spojrzałam na niego. W oczach było widać smutek i żal.
-To co zgoda między nami?- Uśmiechnęłam się podając mu dłoń.
-Zgoda partnerko.- Podaliśmy sobie dłonie na zgodę. Wróciliśmy do pracy pijąc przy tym kawę. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim a tematy się nie kończyły. W pewnym momencie do naszego biura wparowała jakaś kobieta. Poznałam ją to była żona Mikołaja.
-Kamila a co ty tu robisz?- Zapytał totalnie zdezorientowany aspirant.
-Proszę.- Kobieta położyła na biurku sporą kopertę i wyszła.
-Co to jest?- Zapytał aspirant spoglądając na mnie.
-Skąd mam to wiedzieć. Otwórz i sprawdź.- Odrzekłam a Mikołaj wykonał moje polecenie. Otworzył kopertę, wyjął z niej dość dużą ilość papierów. Zaczął czytać.
-Nosz kurwa.- Powiedział wściekły i rzucił papierami w stronę okna. Zakrył dłońmi oczy.
-Wszystko w porządku?
-Nie, Kamila chce rozwodu.
-Jak rozwodu?
-No normalnie.
-Zadzwoń do niej może jeszcze nie wszystko stracone.
-Ola, to nie ma sensu.
-Spróbuj chociaż.- Mikołaj wyjął telefon i próbował dodzwonić się do swojej żony.
-Kurwa, nie odbiera.- Powiedział wściekły i odłożył telefon.
-Zadzwoń ode mnie.
-Nie odbierze.
-Nie jestem tego taka pewna, od ciebie może specjalnie nie odbierać a mojego numeru nie zna.
-Masz rację.- Podałam Mikołajowi mój telefon. Od razu zadzwonił.
-Kamila....możesz mi to wszystko wyjaśnić....nigdy cię nie zdradziłem o czym ty mówisz....Co zrobiłaś?....a co ja teraz zrobię....zrozum nigdy cie nie zdradziłem...Kamila...-Mikołaj rzucił moim telefonem o ścianę. Rozpadł się na kawałki a ja bardzo się wkurzyłam.
-Dzięki za zniszczenie telefonu, mógł byś uważać jak coś pożyczasz.
-Dobra weź skończ.
-Nie nie skończę, rozumiem że masz problemy ale mam dość tego że cały czas się na mnie wyżywasz.- Wykrzyczałam ze łzami w oczach.
-Jak ci tak bardzo przeszkadza praca ze mną to możesz zrezygnować z policji.
-No zmienić partnera mogę jednym podaniem, na całe szczęście.
-Proszę bardzo może ojca też zmienisz bo się ciągle z nim kłócisz.- Nie wytrzymałam i już miałam uderzyć Mikołaja z pięści gdy do biura wparował ojciec.
-Co to za awantury?- Zapytał zdenerwowany.
-Nie twoja sprawa.- Powiedziałam, no w sumie to wrzasnęłam i wyszłam z pokoju.
-Ola poczekaj.- Krzyknął mój tato. Nie zwracałam uwagi.
(tym czasem w biurze)
-Mikołaj możesz mi wyjaśnić co tu się dzieje, dlaczego Ola płacze?
-Nic się nie dzieje. A płacze bo to kobieta i pewnie ma okres.
-Mikołaj, coś ty zrobił Oli?- Ojciec niebezpiecznie się do niego zbliżył.
-Nic jej nie zrobiłem.
-To co to za krzyki?
-Była tu moja żona i zażądała rozwodu.
-Aspirancie proszę takie rzeczy załatwiać poza pracą.
-Dobrze.- Komendant opuścił pomieszczenie. Chwile później wróciłam. Siadłam ze łzami w oczach przed biurkiem i zajęłam się papierami. Nie mogłam opanować łez. Białacha na całe szczęście nigdzie nie było. Po około trzydziestu minutach wrócił. Położył na moim biurku jakieś kartonowe pudełko.
-Co to?- Zapytałam wciąż zdenerwowanym głosem.
-Telefon.- Nie odezwałam się. Zrobiło mi się troszkę głupio.- Zepsułem tamten więc ci odkupiłem.
-Nie musiałeś.
-Pewnie a ty dalej byś była obrażona.
-Nie jestem obrażona.
-A no tak zapomniał bym ty się nie obrażasz tylko złościsz.
-Tak, ale ja nie mogę go przyjąć.- Odłożyłam telefon na jego biurku.
-Ola przestań, zepsułem więc odkupiłem.
-Nie, daj go córkom ucieszą się. Ja sobie poradzę.
-Nawet nie ma takiej opcji.
-Mikołaj on musiał sporo kosztować, naprawdę nie chcę daj go córkom.
-No jak wolisz.- Odpowiedział i schował do szafki. Zajęliśmy się swoją pracą. Około 18 skończyliśmy. Poszłam się przebrać. Na korytarzu spotkałam ojca.
-Ola, zapraszam do mnie.- Powiedział surowym głosem. Weszliśmy do gabinetu a ja siadłam na krześle.
-Coś się stało?
-No ty mi to powiedz?
-Nie rozumiem.
-Co dziś się stało, dlaczego płakałaś?
-Mam zły dzień i tyle.
-Jak ci się z aspirantem Białachem pracuje?
-Dobrze, mogło by być lepiej, ale dobrze. Widać że jest doświadczonym glinom.
-To dlaczego płakałaś?
-Mówiłam mam zły dzień.- Właśnie w tym momencie chciałam poprosić o zmianę partnera. -Tato bo.....- Nie mogłam jednak tego zrobić. Wiedziałam że gdy to zrobię to ojciec domyśli się że nie jest dobrze. W ostatniej chwili ugryzłam się w język.- To wszystko co ode mnie chciałeś, bo śpieszy mi się?
-Nie jeszcze jedna sprawa. Ola bo mam dla ciebie miejsce w kadrach.
-Nie, tato rozmawialiśmy już o tym. Nie ma nawet takiej opcji.
-Ola, to naprawdę dla twojego dobra.
-Mam nadzieję że nie wrócimy już nigdy do tej rozmowy.- Odrzekłam i opuściłam gabinet ojca. Poszłam się przebrać a następnie poszłam do biura po resztę rzeczy.
-Jeszcze nie poszłaś do domu?- Zapytał mnie aspirant gdy weszłam.
-Nie, miałam pogawędkę z ojcem.
-Czego chciał?
-Mam koniecznie pójść za biurko bo tak będzie dla mnie najlepiej. Mam już go dosyć. Zaczyna mnie irytować jego zachowanie. Mam go dość.- Wrzasnęłam. Wyjęłam z szafki moje rzeczy i wyszłam zdenerwowana z biura. Na korytarzu minęłam się jeszcze z ojcem ale nawet nie zwróciłam na niego uwagi. Było mi przykro bo na prawdę miałam już dosyć tego że próbuje mi ułożyć życie. Wsiadłam do samochodu i rozpłakałam się jak małe dziecko. Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić wróciłam do mieszkania. Zdjęłam kurtkę i buty. Następnie osuwając się o ścianę siadłam na podłodze i znów zaczęłam płakać. Nie wiem co się stało ale u mnie płacz był normalny. Odkąd zmarłą moja mama płacz stał się moją odskocznią od życia. To były jedyne chwile kiedy mogłam pozbierać myśli. Ojca nigdy przy mnie nie było. Musiałam sama sobie poradzić ze wszystkim. Byłam jedynaczką nie miałam nawet na kogo liczyć. Po około godzinie pozbierałam się z podłogi, zjadłam śniadanie, wzięłam kąpiel i poszłam spać. Poszłam, w sumie to leżałam na łóżku nie mogąc zasnąć. Cały czas rozmyślałam nad zmianą. A może, nie wiem, nie chce za biurko, ale może tato ma rację. Z Mikołajem i tak się nie dogaduję. Odbyło by się bez żadnych ceregieli i tłumaczeniu ojcu dlaczego chce zmienić partnera. Z tą myślą zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz