Rozdział XXVII USG,
pojednanie, ściąganie, pizza
Mamy właśnie końcówkę marca. Dużymi krokami zbliża
się Wielkanoc. Aleksandra z Mikołajem podjęli decyzję że te
święta spędzą razem z dziewczynkami w ich już teraz wspólnym
mieszkaniu. Ola dziś miała wizytę u lekarza. To właśnie dziś
zakochani mieli się dowiedzieć o płci dzieci. Ola siedziała już
na korytarzu i czekała na Mikołaja który miał do niej dojechać
zaraz po służbie. Mikołaj w końcu dotarł. Ola wstała przywitała
się z ukochanym i wtedy wyszedł lekarz.
-Pani Aleksandra Wysocka, zapraszam.- Powiedział
Mężczyzna w białym fartuchu.
-Dzień dobry.- Powiedziała Ola wchodząc do gabinetu.
-Dzień dobry. Rozumiem że pan jest ojcem?
-Tak, tak.
-No dobrze, więc jak pani się czuje?
-Dobrze, choć bardzo często mam mdłości.
-A to akurat normalne. Dobrze, proszę się położyć.
Zaraz zrobimy USG.- Powiedział lekarz wstając z krzesła i idąc w
stronę łóżka z aparaturą. Ola położyła się.
-No dobrze. Niech pan stanie z tamtej strony....No
dobrze...O proszę spojrzeć to jest serduszko maleństwa a tu obok
jest drugie serduszko....Ależ ślicznie się rozwijają...Chcą
państwo poznać Płeć dzieci?
-Tak.- Wyrwał się Mikołaj z odpowiedzią.
-Więc...to są bliźniaki...prawdo podobnie chłopiec i
dziewczynka ale tego dowiemy się podczas szerszych badań. Na razie
jest za wcześnie aby to stwierdzić na sto procent...No
dobrze...Dzieci rozwijają się prawidłowo...pani na coś choruje...
-Nie, jestem zdrowa.
-I bardzo dobrze....To bardzo dobry znak...Więc jest
wszystko dobrze...Zapraszam na kolejną wizytę za miesiąc...wtedy
będziemy mogli konkretnie określić płeć dzieci... Miłego dnia
życzę państwu. I proszę na siebie uważać.
-Dobrze. Do
widzenia.- Powiedziała Ola wychodząc z gabinetu. Mikołaj objął
ukochaną i oboje z uśmiechem na ustach udali się do samochodu. Ola
dostała SMS-a
„Hej Olka,
możemy się spotkać, potrzebuję pomocy. Emilka”.
Dziewczyna bez chwili zastanowienia powiedziała do Mikołaja że ma
ją natychmiast zawieźć do Emilki. Mężczyzna był niezbyt
zadowolony z tego ale postanowił nie kłócić się z ukochaną. Ola
powiedziała Mikołajowi aby ten wrócił do domu. Ona miała do
niego zadzwonić aby po nią przyjechał. Aleksandra natychmiast
poszła do mieszkania Emilki. Zapukała. Drzwi otworzyła zapłakana
dziewczyna.
-Emilka, co się
stało?- Zapytała Ola, wchodząc do mieszkania koleżanki.
-Ja już nie mam
siły, ja nie wiem co się dzieje.
-Ale uspokój
się...Powiedz co się stało.- Powiedziała Ola zdejmując płaszcz
i idąc z Emilką do kuchni.
-Napijesz się
czegoś?
-Herbatę możesz mi
zrobić.- Powiedziała Ola siadając przy stole. Emilka wstawiła
wodę na herbatę i usiadła obok Oli. Zaczęła delikatnie łkać.-
Ej co się dzieje, nie płacz już. Złość piękności szkodzi.-
Powiedziała Aleksandra próbując pocieszyć koleżankę.
-Ola...to nic nie
da...Ja..- Emilka nie mogła powiedzieć co się dzieje, cały czas
była przerażona. Pokazała Oli, małe pudełeczko. Dziewczyna bez
wahania je otworzyła. W środku był pozytywny test ciążowy. Ola
spojrzała na koleżankę.
-Jesteś w ciąży.
To cudowna wiadomość.
-No może dla
ciebie....
-Emilka co się
dzieje...
-To...ja...przepraszam..-Dziewczyna
zaczęła płakać. W tym momencie zaczęła gotować się woda na
herbatę. Emilka podniosła się i zaparzyła herbatę. Postawiła ją
na stole i usiadła obok koleżanki. Ola po chwili zastanowienia
zapytała.
-Emilka..bo tak się
zastanawiam...przecież ty się z nikim nie spotykasz...więc kto
jest ojcem?
-W
święta...ja...miałam zmianę z Krzyśkiem Zapałą i potem... Ja
miałam spędzić święta sama a że Krzyśka syn był u jego
rodziców to my spędziliśmy je razem...Chyba nie muszę ci nic
więcej tłumaczyć....- Ola była w szoku.
-Krzysiek o tym wie?
-Jeszcze
nie...jesteś pierwszą osobą której o tym mówię.
-Kiedy mu powiesz?
-Nie wiem...boje się
że on nie uzna dziecka...Nie znam go za dobrze..to był jeden jedyny
raz i nawet o tym nie rozmawialiśmy...
-Emilka, wydaje mi
się że powinien o tym wiedzieć. Powiedz mu.
-A jeśli on powie
że nie chce dziecka...
-Nie powie tak.
Uwierz mi, naprawdę ucieszy się.
-Powiem mu, ale
pojedziesz ze mną na komendę.
-A po co na komendę?
-No bo Krzysiek jest
teraz w pracy.
-Wiesz co...jakoś
nie mam ochoty jechać na komendę...
-A co się stało?
-Chodzi o Ojca...nie
chcę go widzieć...
-A dlaczego...wiesz
jak nie chcesz to nie musisz mówić...
-Ojciec spotyka się
z pewną kobietą...
-Komendant ma
dziewczynę?
-No wyobraź sobie
że tak...mam jej po prostu dosyć...Oskarżyła mnie o rozbicie
małżeństwa Mikołaja z Kamilą i o to ze się nie nadaje na matkę.
-Ale suka. Przykro
mi... to skoro nie chcesz jechać na komendę to może posiedź ze
mną aż Krzysiek nie skończy pracy i pójdziemy do niego razem.
-No dobrze...napiszę
tylko do Mikołaja że troszkę mi się u ciebie zejdzie.
-Dziękuję. A mogła
byś nikomu o tym nie mówić.
-Oczywiście. Nie ma
za co.- Ola napisała do Mikołaja, on natomiast niezbyt zadowolony z
całej sytuacji postanowił natychmiast pojechać do mieszkania
Emilki. Stanął niepewnie przed jej drzwiami i zapukał. Emilka była
wciąż zapłakana, więc Ola poszła otworzyć drzwi. Gdy zobaczyła
że to mikołaj z jednej strony była szczęśliwa a z drugiej
całkiem zagubiona, wiedziała że będzie musiała wytłumaczyć
wszystko, a obiecała przecież Emilce że nikomu nic nie powie.
-Olka co się
dzieje?
-Przepraszam-
Powiedziała Ola, zapraszając Mikołaja do środka. Emilka nie była
zadowolona z jego wizyty. Ale co mogła poradzić przecież to był
facet Olki.
-Mikołaj...co ty tu
robisz?
-Nie podoba mi się
to że ostatnio spędzacie ze sobą tyle czasu...- powiedział
zdenerwowany Mikołaj. Faktycznie ostatnio Ola z Emilka spędzały ze
sobą każdą wolną chwilę. Dziewczyny dogadywały się ze sobą i
bardzo dobrze czuły się w swoim towarzystwie.
-Mikołaj uspokój
się. Ile razy mam ci powtarzać że wtedy to naprawdę nie byłam
ja. Dlaczego mi nie wierzysz?
-Bo mam swoje
powody. I wszyscy dobrze wiemy że to ty.
-Mikołaj przestań.-
Powiedziała Ola. W sumie to wykrzyczała.- Jak już tu jesteś to
nas zawieziesz na komendę.
-Po co na komendę?
-Ne pytaj. Jedziemy
w tej chwili. Emilka bierz to i idziemy do samochodu.- Powiedziała
stanowczo Ola i wyszła z mieszkania. Po piętnastu minutach,
policjanci byli już na komendzie. Ola załatwiła u Jacka aby
Krzysiek zjechał na firmę pod pretekstem przesłuchania światka.
Dziewczyna powiedziała Jackowi że chodzi o tą sprawę z wigilii.
Mężczyzna od razu się zgodził. Wszyscy czekali z niecierpliwością
na Krzyśka w pokoju przesłuchań. Mikołaj był zdenerwowany bo nie
wiedział co się dzieje.
-Powie mi ktoś co
tu się wyprawia.
-Zaraz się
dowiesz.- Krzysiek przyszedł do pokoju, przestraszył się gdy
zobaczył Mikołaja, Olę i Emilkę. Zaraz przyszła Monika, jego
partnerka z patrolu.
-Krzysiek siadaj.-
Powiedziała bardzo spokojnie Ola. Emilka ledwo powstrzymywała się
od płaczu.
-O co tu chodzi?-
Zapytał Krzysiek patrząc na Mikołaja.
-Nie patrz się tak,
mi tez nic nie chciały powiedzieć.
-Monika, Jacek cię
szukał przed chwilką, mówił że to ważne.- Monika zorientowała
się że będzie lepiej jak opuści pomieszczenie. Gdy tylko wyszła,
Olka zaczęła mówić.
-To my zostawimy was
samych, musicie poważnie porozmawiać.- Ola złapała Mikołaja za
rękę i wyszli na korytarz. Po chwili z pokoju wybiegła zapłakana
Emilka a za nią Krzysiek. Dogonił ją dopiero przed komendą. Ola z
Mikołajem postanowili wrócić do domu. Wsiedli do samochodu i
pojechali.
-Ola o co tu chodzi?
-No...nie mogę ci
powiedzieć.
-Ola, do cholery już
i tak mnie w to zamieszałyście co się dzieje?
-Emilka jest z
Krzyśkiem w ciąży.
-Co?
-No chyba nie muszę
ci tłumaczyć skąd się biorą dzieci.
-Nie o to chodzi.
Przecież a Dorota...
-To ty nic nie
wiesz?
-O czym mam
wiedzieć?
-Dorota poroniła i
wyjechała razem z Tośkiem z kraju. A potem....
-Co się stało
potem...
-Ona zginęła w
wypadku. Ty naprawdę nic nie wiedziałeś.
-No nie, niby skąd
miał bym to wiedzieć?
-A no tak przecież
Krzysiek robi na innej zmianie. Zapomniałam.
-No właśnie więc
skąd ty to wiesz?
-Od Emilki.-
Powiedziała Ola, wysiadając z samochodu. To nie był koniec wrażeń
na ten dzień. Pod blikiem czekał na nich zdenerwowany Wojciech.
Niestety nie był sam. Ola udała że go nie widzi i poszła do
mieszkania. Wojciech poszedł za córką.
-Ola, co wy za cyrki
na komendzie wyprawiacie? Ja się później za was muszę tłumaczyć.
-To twój problem,
ja nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. Coś jeszcze bo jestem
zajęta.
-Nie to wszystko.
-To dobrze, tam są
drzwi.- Ola wskazała ręką na drzwi wyjściowe w których akurat
stanęła Dominika. Wróciła ona bowiem właśnie ze szkoły.
-Co tu się dzieje.
Słychać was na dole.- Powiedziała Dominika wchodząc do środka.
-Nic takiego.-
Odpowiedziała zdenerwowana Ola.
-Jak nic się nie
dzieje, jak was na dole słychać.- Powiedziała Dominika której
zrobiła się przykro ponieważ Ola próbuje coś przed nią ukryć.
-Dominika, nic się
nie dzieje a ty wyjdź z tond i nie chcę cię tu widzieć.-
Wykrzyczała Ola idąc z płaczem do sypialni. Mikołaj od razu
pobiegł za nią. Dominika natomiast usiadła na kanapie i zaczęła
odrabiać lekcje. Wojciech z Joanną stali przy dziewczynie.
-Ależ ta młodzież
nie wychowana.- Powiedziała Joanna.
-No, muszę się z
panią zgodzić ale co poradzę przecież to pani pokolenie nas
wychowuje.- Odpowiedziała opryskliwie Dominika.
-Masz szczęście że
nie jestem twoją matką, bo bym cie do pionu od razu ustawiła.
-Zgadzam się,
bardzo cieszę się że nie jest pani moją mamą. Bo w innym wypadku
już by pani nie miała córki. A teraz przepraszam ale chciała bym
się pouczyć.- Joanna wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami.
Wojciech poszedł do sypialni.
-Ola córciu...co
się dzieje?
-Nie wyraziłam się
jasno...wynoś się stąd....
-Córeczko...co ty
mówisz...
-Nie masz już
córki....dla ciebie zawsze była ważna praca a nie moje
szczęście....Po śmierci mamy ani razu nie zapytałeś jak się
trzymam czy nie potrzebuję pomocy... Miałeś mnie gdzieś...
-Ola dobrze wiesz
że...pracowałem abyś miała wszystko...
-Owszem miałam
wszystko...oprócz mamy i ojca...żadnego wsparcia...nic a jak
zerwałam z Szymonem to nawet nie przyszedłeś się zapytać co się
stało tylko poszliście do baru się napić....A teraz wyjdź stąd
i nigdy tu nie wracaj...-Wojciech wyszedł zdenerwowany z mieszkania
Oli. Do sypialni przyszła Dominika.
-Tato...bo dzwoniła
Ania...
-Co się stało?
-Prosi aby ktoś ją
odebrał ze szkoły.
-Dorze zaraz
pojadę.- Mikołaj pojechał po młodszą córkę. Ola poszła do
kuchni przygotować coś do zjedzenia Dominika postanowiła jej w tym
pomóc.
-Ola. A dlaczego nie
lubisz Joanny?
-Nie to że nie
lubię....
-Więc o co chodzi?
-Jestem wściekła
na Ojca...
-Ale dlaczego..Ja
się ucieszyłam że tato ułożył sobie życie na nowo.
-Ja też się cieszę
ale jest mi przykro że dopiero teraz mi o tym powiedział. Cały
czas się ukrywali. Przecież ja byłam szczera wobec niego. Jak
zaczęłam się spotykać z Mikołajem to mu o tym powiedzieliśmy.
-A co on na to? Jak
zareagował?
-No na początku był
zły że wiążę się z kimś z pracy. No w sumie to mu się nie
dziwiłam ale w końcu zaakceptował Mikołaja. Was zresztą też od
razu pokochał. Ale nie rozumiem dlaczego nie powiedział mi
wcześniej o związku z Joanną. Przecież oni musieli się zacząć
spotykać jak ja jeszcze nie pracowałam na policji.
-Ola, a może on się
bał.
-Ale czego?
-No wiesz. Jesteś
dorosła może bał się że będziesz miała żal że znalazł sobie
nową kobietę i nie jest z twoją mamą.
-Ale jak ja bym
mogła mieć żal o to...
-No nie wiem ja na
początku nie byłam co do ciebie przekonana miałam nadzieję że
tata wróci do mamy.
-Ale...-W oczach Oli
pojawiły się łzy- Moja mama nie żyje...
-Przepraszam ja nie
wiedziałam....-Zaczęła się tłumaczyć Dominika, która nie
chciała sprawić przykrości Oli.
-Nie no przestań
nic się nie stało....-Ola uśmiechnęła się do dziewczyny i
zaczęła przygotowywać stół do obiadu. Mikołaj z Anią powinni
być za chwilkę w domu. Dziewczyny usiadły przy stole i czekały na
resztę domowników. Po dziesięciu minutach do domu weszła
zapłakana Ania i zdenerwowany Mikołaj.
-Masz szlaban i nie
chcę słyszeć żadnych tłumaczeń.- krzyczał już w drzwiach
Mikołaj. Ola z Dominiką natychmiast wyszły z kuchni zobaczyć co
się dzieje. Dominika poszła porozmawiać z siostrą a Ola pozostałą
w korytarzu aby porozmawiać z Mikołajem.
-Mikołaj co się
stało?
-Nawet nie pytaj.
-Powiedz za co dałeś
jej kare?
-Za to ze ściągała
na sprawdzianie.
-Mikołaj czy ty się
słyszysz.
-Wiem że to chore
ale mogła się nauczyć a nie ściągała.
-Jak to Ania
ściągała?
-Nauczycielka ją
złapała na ściąganiu. Podobno przykleiła ściągę do krzesełka.
-Rozmawiałeś z
nią?
-Z kim?
-No z Anią.
-Nie ma o czym.
-Nie wieże....Ania
chodź na chwilkę...-Ania przyszła.- Powiedz mi ale szczerze o co
chodziła z tym ściąganiem?
-Ja nie
ściągałam....Tomek przykleił do mojego krzesełka jakąś
kartkę...Ja nawet nie wiem co na niej było napisane...A pani
zaczęła krzyczeć że ściągam...ale nikt nawet nie dał mi się
wytłumaczyć...-Ania zaczęła płakać.
-Już nie płacz.-Ola
przytuliła dziewczynkę.- A dlaczego Tomek by to zrobił?
-Bo od tego testu
zależało kto pojedzie na konkurs.
-Jaki konkurs? Czemu
nic wcześniej nie powiedziałaś?
-Mówiłam
tacie...to konkurs o pierwszej pomocy....
-Więc Tomek to
zrobił żebyś nie ty pojechała tylko on tak?
-No tak...ale nikt
mi nie dał się nawet wytłumaczyć....
-A bardzo ci zależy
na tym konkursie?
-Nie już teraz
to...sama nie wiem...nie nie zależy mi już na nim...
-No widzisz więc
nie masz już czym się przejmować. A teraz Mikołaj oddaj jej
telefon....Mikołaj mówię do ciebie...
-Już...proszę
bardzo....
-Dziękuję tatku.-
Ania dała Mikołajowi buziaka w policzek.
-A teraz chodźcie
do kuchni na obiad bo nam zaraz wystygnie.- Powiedziała Ola. Wszyscy
poszli do kuchni. Po udanym posiłku, dziewczynki wzięły się za
odrabianie pracy domowej a Mikołaj z Olą mieli chwilkę dla siebie.
Postanowili pojechać na drobne zakupy. Dziewczynki zostały same w
mieszkaniu Mikołaja. Po powrocie do domu Ola z Mikołajem w środku
zastali Emilkę i Krzyśka, którzy przyszli im podziękować za
pomoc. Mikołaj zaprosił gości na kolację a Ola poszła do kuchni
ją przygotować. Emilka, Dominika i Ania oczywiście pomogły Oli we
wszystkim. Po kolacji Ola z Mikołajem pożegnali gości. Dziewczynki
już smacznie spały w sypialni. Więc Olka z Mikołajem tej nocy
spali na kanapie. Rano obudził ich telefon Mikołaja.
-Białach, słucham.
-Ja mam Aspirantowi
zaproszenie do pracy wysyłać.- Powiedział zdenerwowany komendant.
-Która to godzina?
-Dziewiąta
piętnaście.
-Cholera zaspałem...
-Dokładnie..za pół
godziny widzę cię u mnie w gabinecie...I ani minuty dłużej...
-Tak
jest..-Powiedział Mikołaj i szybko pobiegł się szykować do
pracy. Ola poszła obudzić dziewczynki...
-Ania..Dominika..Wstańcie..
-Która godzina...
-Jeszcze pięć
minut...
-Dziewczynki
zaspaliśmy....
-Że co? - Krzyknęła
Dominika.
-Jeszcze pięć
minut...Proszę...
-Ja mam zawody na
jedenastą...-powiedziała przerażona Dominika.
-Jakie zawody?
-W siatkę.
-No dobra szykuj się
zaraz cię zawiozę. A do kąt?
-Do szkoły o
dziesiątej mamy rozgrzewką mieć.
-Dobra to idź się
szykować ja dobudzę Anię....Ania wstawaj... musisz iść do
szkoły..wstawaj...Ania...Obudź się...
-To nie
tak...-Powiedziała Dominika.- Ania jak wstaniesz to Ola zrobi ci na
śniadanie zupę mleczną....-Ana momentalnie otworzyła oczy.
-To gdzie moja
zupa?- Zapytała Ania, dziewczyny zaczęły się śmiać.
-W kuchni, szykuj
się a ja zrobię zupę.- Powiedziała Ola, wstając z łóżka.
-A mogę nie iść
dziś do szkoły?
-A dlaczego?
-No, nie mam ochoty
widzieć Tomka...
-Aniu..możesz nie
iść..ale pokaż mu ze jesteś twarda i że się tak łatwo nie
poddajesz.- Ola przytuliła Anię i poszła przygotować śniadanie.
Potem odwiozła dziewczynki do szkoły i pojechała do domu. Około
trzynastej pojechała po Dominikę, która właśnie skończyła
zawody. Potem obie poszły po Anię. Dziewczyna wyszła z klasy
szczęśliwa cała w skowronkach. Ola od razu to zauważyła.
-Coś się stało?
-Tak, Tomek mnie
dziś przeprosił...powiedział że pójdzie do Pani to wyjaśnić..ale
stwierdziłam że skoro miał odwagę mnie przeprosić to
powiedziałam że nie musi tego robić.
-Widzisz mówiłam
że się ułoży.
-Ola...
-No co się stało?
-A może pójdziemy
na pizzę.
-Ale ja wybieram do
kąt.- Ania od razu postawiła warunek.
-No niech wam
będzie, ale najpierw pojedziemy po Mikołaja i wybierzemy się
wszyscy razem.
-Niech będzie ale
my wybieramy pizzę.-Powiedziała uradowana Ania.
-Dobra widzę że
już nic nie wynegocjuje.- Dziewczyny poszły do samochodu i
pojechały po mikołaja. Pod komendą Ola spotkała swojego Ojca.
-O Olcia. Co tu
robisz?
-Przyjechałam po
Mikołaja.
-A może wpadniecie
na kolację do nas.
-Mamy już plany.-
Odpowiedziała Ola.
-A może dziadek i
Joanna pójdą z nami na pizzę?- Zapytała Dominika.
-Jeśli Ola się
zgodzi to czemu nie.- Powiedział Wojciech.
-Niech będzie.- Ola
nie umiała się gniewać na Ojca. Podczas wspólnej pizzy Ola
wyjaśniła sobie wszystko z Wojciechem. Dziewczyna nie miała już
do Ojca żalu.
*******
Witam was kochani, po dość długiej nieobecności. Jest w końcu następny rozdział. Życzę wam miłego czytania i ślę pozdrowienia z Hiszpanii. Co prawda pogoda nie jest idealna ale bywa gorzej. Zapraszam do komentowania. Jeszcze raz pozdrawiam Domcia.
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń