wtorek, 8 marca 2016

Rozdział XXVII USG, pojednanie, ściąganie, pizza

Rozdział XXVII USG, pojednanie, ściąganie, pizza

Mamy właśnie końcówkę marca. Dużymi krokami zbliża się Wielkanoc. Aleksandra z Mikołajem podjęli decyzję że te święta spędzą razem z dziewczynkami w ich już teraz wspólnym mieszkaniu. Ola dziś miała wizytę u lekarza. To właśnie dziś zakochani mieli się dowiedzieć o płci dzieci. Ola siedziała już na korytarzu i czekała na Mikołaja który miał do niej dojechać zaraz po służbie. Mikołaj w końcu dotarł. Ola wstała przywitała się z ukochanym i wtedy wyszedł lekarz.
-Pani Aleksandra Wysocka, zapraszam.- Powiedział Mężczyzna w białym fartuchu.
-Dzień dobry.- Powiedziała Ola wchodząc do gabinetu.
-Dzień dobry. Rozumiem że pan jest ojcem?
-Tak, tak.
-No dobrze, więc jak pani się czuje?
-Dobrze, choć bardzo często mam mdłości.
-A to akurat normalne. Dobrze, proszę się położyć. Zaraz zrobimy USG.- Powiedział lekarz wstając z krzesła i idąc w stronę łóżka z aparaturą. Ola położyła się.
-No dobrze. Niech pan stanie z tamtej strony....No dobrze...O proszę spojrzeć to jest serduszko maleństwa a tu obok jest drugie serduszko....Ależ ślicznie się rozwijają...Chcą państwo poznać Płeć dzieci?
-Tak.- Wyrwał się Mikołaj z odpowiedzią.
-Więc...to są bliźniaki...prawdo podobnie chłopiec i dziewczynka ale tego dowiemy się podczas szerszych badań. Na razie jest za wcześnie aby to stwierdzić na sto procent...No dobrze...Dzieci rozwijają się prawidłowo...pani na coś choruje...
-Nie, jestem zdrowa.
-I bardzo dobrze....To bardzo dobry znak...Więc jest wszystko dobrze...Zapraszam na kolejną wizytę za miesiąc...wtedy będziemy mogli konkretnie określić płeć dzieci... Miłego dnia życzę państwu. I proszę na siebie uważać.
-Dobrze. Do widzenia.- Powiedziała Ola wychodząc z gabinetu. Mikołaj objął ukochaną i oboje z uśmiechem na ustach udali się do samochodu. Ola dostała SMS-a
Hej Olka, możemy się spotkać, potrzebuję pomocy. Emilka”. Dziewczyna bez chwili zastanowienia powiedziała do Mikołaja że ma ją natychmiast zawieźć do Emilki. Mężczyzna był niezbyt zadowolony z tego ale postanowił nie kłócić się z ukochaną. Ola powiedziała Mikołajowi aby ten wrócił do domu. Ona miała do niego zadzwonić aby po nią przyjechał. Aleksandra natychmiast poszła do mieszkania Emilki. Zapukała. Drzwi otworzyła zapłakana dziewczyna.
-Emilka, co się stało?- Zapytała Ola, wchodząc do mieszkania koleżanki.
-Ja już nie mam siły, ja nie wiem co się dzieje.
-Ale uspokój się...Powiedz co się stało.- Powiedziała Ola zdejmując płaszcz i idąc z Emilką do kuchni.
-Napijesz się czegoś?
-Herbatę możesz mi zrobić.- Powiedziała Ola siadając przy stole. Emilka wstawiła wodę na herbatę i usiadła obok Oli. Zaczęła delikatnie łkać.- Ej co się dzieje, nie płacz już. Złość piękności szkodzi.- Powiedziała Aleksandra próbując pocieszyć koleżankę.
-Ola...to nic nie da...Ja..- Emilka nie mogła powiedzieć co się dzieje, cały czas była przerażona. Pokazała Oli, małe pudełeczko. Dziewczyna bez wahania je otworzyła. W środku był pozytywny test ciążowy. Ola spojrzała na koleżankę.
-Jesteś w ciąży. To cudowna wiadomość.
-No może dla ciebie....
-Emilka co się dzieje...
-To...ja...przepraszam..-Dziewczyna zaczęła płakać. W tym momencie zaczęła gotować się woda na herbatę. Emilka podniosła się i zaparzyła herbatę. Postawiła ją na stole i usiadła obok koleżanki. Ola po chwili zastanowienia zapytała.
-Emilka..bo tak się zastanawiam...przecież ty się z nikim nie spotykasz...więc kto jest ojcem?
-W święta...ja...miałam zmianę z Krzyśkiem Zapałą i potem... Ja miałam spędzić święta sama a że Krzyśka syn był u jego rodziców to my spędziliśmy je razem...Chyba nie muszę ci nic więcej tłumaczyć....- Ola była w szoku.
-Krzysiek o tym wie?
-Jeszcze nie...jesteś pierwszą osobą której o tym mówię.
-Kiedy mu powiesz?
-Nie wiem...boje się że on nie uzna dziecka...Nie znam go za dobrze..to był jeden jedyny raz i nawet o tym nie rozmawialiśmy...
-Emilka, wydaje mi się że powinien o tym wiedzieć. Powiedz mu.
-A jeśli on powie że nie chce dziecka...
-Nie powie tak. Uwierz mi, naprawdę ucieszy się.
-Powiem mu, ale pojedziesz ze mną na komendę.
-A po co na komendę?
-No bo Krzysiek jest teraz w pracy.
-Wiesz co...jakoś nie mam ochoty jechać na komendę...
-A co się stało?
-Chodzi o Ojca...nie chcę go widzieć...
-A dlaczego...wiesz jak nie chcesz to nie musisz mówić...
-Ojciec spotyka się z pewną kobietą...
-Komendant ma dziewczynę?
-No wyobraź sobie że tak...mam jej po prostu dosyć...Oskarżyła mnie o rozbicie małżeństwa Mikołaja z Kamilą i o to ze się nie nadaje na matkę.
-Ale suka. Przykro mi... to skoro nie chcesz jechać na komendę to może posiedź ze mną aż Krzysiek nie skończy pracy i pójdziemy do niego razem.
-No dobrze...napiszę tylko do Mikołaja że troszkę mi się u ciebie zejdzie.
-Dziękuję. A mogła byś nikomu o tym nie mówić.
-Oczywiście. Nie ma za co.- Ola napisała do Mikołaja, on natomiast niezbyt zadowolony z całej sytuacji postanowił natychmiast pojechać do mieszkania Emilki. Stanął niepewnie przed jej drzwiami i zapukał. Emilka była wciąż zapłakana, więc Ola poszła otworzyć drzwi. Gdy zobaczyła że to mikołaj z jednej strony była szczęśliwa a z drugiej całkiem zagubiona, wiedziała że będzie musiała wytłumaczyć wszystko, a obiecała przecież Emilce że nikomu nic nie powie.
-Olka co się dzieje?
-Przepraszam- Powiedziała Ola, zapraszając Mikołaja do środka. Emilka nie była zadowolona z jego wizyty. Ale co mogła poradzić przecież to był facet Olki.
-Mikołaj...co ty tu robisz?
-Nie podoba mi się to że ostatnio spędzacie ze sobą tyle czasu...- powiedział zdenerwowany Mikołaj. Faktycznie ostatnio Ola z Emilka spędzały ze sobą każdą wolną chwilę. Dziewczyny dogadywały się ze sobą i bardzo dobrze czuły się w swoim towarzystwie.
-Mikołaj uspokój się. Ile razy mam ci powtarzać że wtedy to naprawdę nie byłam ja. Dlaczego mi nie wierzysz?
-Bo mam swoje powody. I wszyscy dobrze wiemy że to ty.
-Mikołaj przestań.- Powiedziała Ola. W sumie to wykrzyczała.- Jak już tu jesteś to nas zawieziesz na komendę.
-Po co na komendę?
-Ne pytaj. Jedziemy w tej chwili. Emilka bierz to i idziemy do samochodu.- Powiedziała stanowczo Ola i wyszła z mieszkania. Po piętnastu minutach, policjanci byli już na komendzie. Ola załatwiła u Jacka aby Krzysiek zjechał na firmę pod pretekstem przesłuchania światka. Dziewczyna powiedziała Jackowi że chodzi o tą sprawę z wigilii. Mężczyzna od razu się zgodził. Wszyscy czekali z niecierpliwością na Krzyśka w pokoju przesłuchań. Mikołaj był zdenerwowany bo nie wiedział co się dzieje.
-Powie mi ktoś co tu się wyprawia.
-Zaraz się dowiesz.- Krzysiek przyszedł do pokoju, przestraszył się gdy zobaczył Mikołaja, Olę i Emilkę. Zaraz przyszła Monika, jego partnerka z patrolu.
-Krzysiek siadaj.- Powiedziała bardzo spokojnie Ola. Emilka ledwo powstrzymywała się od płaczu.
-O co tu chodzi?- Zapytał Krzysiek patrząc na Mikołaja.
-Nie patrz się tak, mi tez nic nie chciały powiedzieć.
-Monika, Jacek cię szukał przed chwilką, mówił że to ważne.- Monika zorientowała się że będzie lepiej jak opuści pomieszczenie. Gdy tylko wyszła, Olka zaczęła mówić.
-To my zostawimy was samych, musicie poważnie porozmawiać.- Ola złapała Mikołaja za rękę i wyszli na korytarz. Po chwili z pokoju wybiegła zapłakana Emilka a za nią Krzysiek. Dogonił ją dopiero przed komendą. Ola z Mikołajem postanowili wrócić do domu. Wsiedli do samochodu i pojechali.
-Ola o co tu chodzi?
-No...nie mogę ci powiedzieć.
-Ola, do cholery już i tak mnie w to zamieszałyście co się dzieje?
-Emilka jest z Krzyśkiem w ciąży.
-Co?
-No chyba nie muszę ci tłumaczyć skąd się biorą dzieci.
-Nie o to chodzi. Przecież a Dorota...
-To ty nic nie wiesz?
-O czym mam wiedzieć?
-Dorota poroniła i wyjechała razem z Tośkiem z kraju. A potem....
-Co się stało potem...
-Ona zginęła w wypadku. Ty naprawdę nic nie wiedziałeś.
-No nie, niby skąd miał bym to wiedzieć?
-A no tak przecież Krzysiek robi na innej zmianie. Zapomniałam.
-No właśnie więc skąd ty to wiesz?
-Od Emilki.- Powiedziała Ola, wysiadając z samochodu. To nie był koniec wrażeń na ten dzień. Pod blikiem czekał na nich zdenerwowany Wojciech. Niestety nie był sam. Ola udała że go nie widzi i poszła do mieszkania. Wojciech poszedł za córką.
-Ola, co wy za cyrki na komendzie wyprawiacie? Ja się później za was muszę tłumaczyć.
-To twój problem, ja nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. Coś jeszcze bo jestem zajęta.
-Nie to wszystko.
-To dobrze, tam są drzwi.- Ola wskazała ręką na drzwi wyjściowe w których akurat stanęła Dominika. Wróciła ona bowiem właśnie ze szkoły.
-Co tu się dzieje. Słychać was na dole.- Powiedziała Dominika wchodząc do środka.
-Nic takiego.- Odpowiedziała zdenerwowana Ola.
-Jak nic się nie dzieje, jak was na dole słychać.- Powiedziała Dominika której zrobiła się przykro ponieważ Ola próbuje coś przed nią ukryć.
-Dominika, nic się nie dzieje a ty wyjdź z tond i nie chcę cię tu widzieć.- Wykrzyczała Ola idąc z płaczem do sypialni. Mikołaj od razu pobiegł za nią. Dominika natomiast usiadła na kanapie i zaczęła odrabiać lekcje. Wojciech z Joanną stali przy dziewczynie.
-Ależ ta młodzież nie wychowana.- Powiedziała Joanna.
-No, muszę się z panią zgodzić ale co poradzę przecież to pani pokolenie nas wychowuje.- Odpowiedziała opryskliwie Dominika.
-Masz szczęście że nie jestem twoją matką, bo bym cie do pionu od razu ustawiła.
-Zgadzam się, bardzo cieszę się że nie jest pani moją mamą. Bo w innym wypadku już by pani nie miała córki. A teraz przepraszam ale chciała bym się pouczyć.- Joanna wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Wojciech poszedł do sypialni.
-Ola córciu...co się dzieje?
-Nie wyraziłam się jasno...wynoś się stąd....
-Córeczko...co ty mówisz...
-Nie masz już córki....dla ciebie zawsze była ważna praca a nie moje szczęście....Po śmierci mamy ani razu nie zapytałeś jak się trzymam czy nie potrzebuję pomocy... Miałeś mnie gdzieś...
-Ola dobrze wiesz że...pracowałem abyś miała wszystko...
-Owszem miałam wszystko...oprócz mamy i ojca...żadnego wsparcia...nic a jak zerwałam z Szymonem to nawet nie przyszedłeś się zapytać co się stało tylko poszliście do baru się napić....A teraz wyjdź stąd i nigdy tu nie wracaj...-Wojciech wyszedł zdenerwowany z mieszkania Oli. Do sypialni przyszła Dominika.
-Tato...bo dzwoniła Ania...
-Co się stało?
-Prosi aby ktoś ją odebrał ze szkoły.
-Dorze zaraz pojadę.- Mikołaj pojechał po młodszą córkę. Ola poszła do kuchni przygotować coś do zjedzenia Dominika postanowiła jej w tym pomóc.
-Ola. A dlaczego nie lubisz Joanny?
-Nie to że nie lubię....
-Więc o co chodzi?
-Jestem wściekła na Ojca...
-Ale dlaczego..Ja się ucieszyłam że tato ułożył sobie życie na nowo.
-Ja też się cieszę ale jest mi przykro że dopiero teraz mi o tym powiedział. Cały czas się ukrywali. Przecież ja byłam szczera wobec niego. Jak zaczęłam się spotykać z Mikołajem to mu o tym powiedzieliśmy.
-A co on na to? Jak zareagował?
-No na początku był zły że wiążę się z kimś z pracy. No w sumie to mu się nie dziwiłam ale w końcu zaakceptował Mikołaja. Was zresztą też od razu pokochał. Ale nie rozumiem dlaczego nie powiedział mi wcześniej o związku z Joanną. Przecież oni musieli się zacząć spotykać jak ja jeszcze nie pracowałam na policji.
-Ola, a może on się bał.
-Ale czego?
-No wiesz. Jesteś dorosła może bał się że będziesz miała żal że znalazł sobie nową kobietę i nie jest z twoją mamą.
-Ale jak ja bym mogła mieć żal o to...
-No nie wiem ja na początku nie byłam co do ciebie przekonana miałam nadzieję że tata wróci do mamy.
-Ale...-W oczach Oli pojawiły się łzy- Moja mama nie żyje...
-Przepraszam ja nie wiedziałam....-Zaczęła się tłumaczyć Dominika, która nie chciała sprawić przykrości Oli.
-Nie no przestań nic się nie stało....-Ola uśmiechnęła się do dziewczyny i zaczęła przygotowywać stół do obiadu. Mikołaj z Anią powinni być za chwilkę w domu. Dziewczyny usiadły przy stole i czekały na resztę domowników. Po dziesięciu minutach do domu weszła zapłakana Ania i zdenerwowany Mikołaj.
-Masz szlaban i nie chcę słyszeć żadnych tłumaczeń.- krzyczał już w drzwiach Mikołaj. Ola z Dominiką natychmiast wyszły z kuchni zobaczyć co się dzieje. Dominika poszła porozmawiać z siostrą a Ola pozostałą w korytarzu aby porozmawiać z Mikołajem.
-Mikołaj co się stało?
-Nawet nie pytaj.
-Powiedz za co dałeś jej kare?
-Za to ze ściągała na sprawdzianie.
-Mikołaj czy ty się słyszysz.
-Wiem że to chore ale mogła się nauczyć a nie ściągała.
-Jak to Ania ściągała?
-Nauczycielka ją złapała na ściąganiu. Podobno przykleiła ściągę do krzesełka.
-Rozmawiałeś z nią?
-Z kim?
-No z Anią.
-Nie ma o czym.
-Nie wieże....Ania chodź na chwilkę...-Ania przyszła.- Powiedz mi ale szczerze o co chodziła z tym ściąganiem?
-Ja nie ściągałam....Tomek przykleił do mojego krzesełka jakąś kartkę...Ja nawet nie wiem co na niej było napisane...A pani zaczęła krzyczeć że ściągam...ale nikt nawet nie dał mi się wytłumaczyć...-Ania zaczęła płakać.
-Już nie płacz.-Ola przytuliła dziewczynkę.- A dlaczego Tomek by to zrobił?
-Bo od tego testu zależało kto pojedzie na konkurs.
-Jaki konkurs? Czemu nic wcześniej nie powiedziałaś?
-Mówiłam tacie...to konkurs o pierwszej pomocy....
-Więc Tomek to zrobił żebyś nie ty pojechała tylko on tak?
-No tak...ale nikt mi nie dał się nawet wytłumaczyć....
-A bardzo ci zależy na tym konkursie?
-Nie już teraz to...sama nie wiem...nie nie zależy mi już na nim...
-No widzisz więc nie masz już czym się przejmować. A teraz Mikołaj oddaj jej telefon....Mikołaj mówię do ciebie...
-Już...proszę bardzo....
-Dziękuję tatku.- Ania dała Mikołajowi buziaka w policzek.
-A teraz chodźcie do kuchni na obiad bo nam zaraz wystygnie.- Powiedziała Ola. Wszyscy poszli do kuchni. Po udanym posiłku, dziewczynki wzięły się za odrabianie pracy domowej a Mikołaj z Olą mieli chwilkę dla siebie. Postanowili pojechać na drobne zakupy. Dziewczynki zostały same w mieszkaniu Mikołaja. Po powrocie do domu Ola z Mikołajem w środku zastali Emilkę i Krzyśka, którzy przyszli im podziękować za pomoc. Mikołaj zaprosił gości na kolację a Ola poszła do kuchni ją przygotować. Emilka, Dominika i Ania oczywiście pomogły Oli we wszystkim. Po kolacji Ola z Mikołajem pożegnali gości. Dziewczynki już smacznie spały w sypialni. Więc Olka z Mikołajem tej nocy spali na kanapie. Rano obudził ich telefon Mikołaja.
-Białach, słucham.
-Ja mam Aspirantowi zaproszenie do pracy wysyłać.- Powiedział zdenerwowany komendant.
-Która to godzina?
-Dziewiąta piętnaście.
-Cholera zaspałem...
-Dokładnie..za pół godziny widzę cię u mnie w gabinecie...I ani minuty dłużej...
-Tak jest..-Powiedział Mikołaj i szybko pobiegł się szykować do pracy. Ola poszła obudzić dziewczynki...
-Ania..Dominika..Wstańcie..
-Która godzina...
-Jeszcze pięć minut...
-Dziewczynki zaspaliśmy....
-Że co? - Krzyknęła Dominika.
-Jeszcze pięć minut...Proszę...
-Ja mam zawody na jedenastą...-powiedziała przerażona Dominika.
-Jakie zawody?
-W siatkę.
-No dobra szykuj się zaraz cię zawiozę. A do kąt?
-Do szkoły o dziesiątej mamy rozgrzewką mieć.
-Dobra to idź się szykować ja dobudzę Anię....Ania wstawaj... musisz iść do szkoły..wstawaj...Ania...Obudź się...
-To nie tak...-Powiedziała Dominika.- Ania jak wstaniesz to Ola zrobi ci na śniadanie zupę mleczną....-Ana momentalnie otworzyła oczy.
-To gdzie moja zupa?- Zapytała Ania, dziewczyny zaczęły się śmiać.
-W kuchni, szykuj się a ja zrobię zupę.- Powiedziała Ola, wstając z łóżka.
-A mogę nie iść dziś do szkoły?
-A dlaczego?
-No, nie mam ochoty widzieć Tomka...
-Aniu..możesz nie iść..ale pokaż mu ze jesteś twarda i że się tak łatwo nie poddajesz.- Ola przytuliła Anię i poszła przygotować śniadanie. Potem odwiozła dziewczynki do szkoły i pojechała do domu. Około trzynastej pojechała po Dominikę, która właśnie skończyła zawody. Potem obie poszły po Anię. Dziewczyna wyszła z klasy szczęśliwa cała w skowronkach. Ola od razu to zauważyła.
-Coś się stało?
-Tak, Tomek mnie dziś przeprosił...powiedział że pójdzie do Pani to wyjaśnić..ale stwierdziłam że skoro miał odwagę mnie przeprosić to powiedziałam że nie musi tego robić.
-Widzisz mówiłam że się ułoży.
-Ola...
-No co się stało?
-A może pójdziemy na pizzę.
-Ale ja wybieram do kąt.- Ania od razu postawiła warunek.
-No niech wam będzie, ale najpierw pojedziemy po Mikołaja i wybierzemy się wszyscy razem.
-Niech będzie ale my wybieramy pizzę.-Powiedziała uradowana Ania.
-Dobra widzę że już nic nie wynegocjuje.- Dziewczyny poszły do samochodu i pojechały po mikołaja. Pod komendą Ola spotkała swojego Ojca.
-O Olcia. Co tu robisz?
-Przyjechałam po Mikołaja.
-A może wpadniecie na kolację do nas.
-Mamy już plany.- Odpowiedziała Ola.
-A może dziadek i Joanna pójdą z nami na pizzę?- Zapytała Dominika.
-Jeśli Ola się zgodzi to czemu nie.- Powiedział Wojciech.
-Niech będzie.- Ola nie umiała się gniewać na Ojca. Podczas wspólnej pizzy Ola wyjaśniła sobie wszystko z Wojciechem. Dziewczyna nie miała już do Ojca żalu.

*******

Witam was kochani, po dość długiej nieobecności. Jest w końcu następny rozdział. Życzę wam miłego czytania i ślę pozdrowienia z Hiszpanii. Co prawda pogoda nie jest idealna ale bywa gorzej. Zapraszam do komentowania. Jeszcze raz pozdrawiam Domcia.


2 komentarze:

  1. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń