sobota, 6 lutego 2016

Rozdział XXII Wigilia

Rozdział XXII Wigilia

Mamy dziś 24 grudnia, Ola z Mikołajem szykują właśnie kolację wigilijną, na którą zaprosili rodziców Mikołaja oraz Wojciecha. Dziewczynki właśnie ozdabiały choinkę a Wojciech im pomagał, miał bardzo dobry kontakt z dziewczynkami, one traktowały go jak dziadka. Nawet zaczęły tak do niego mówić.
-Ale śliczna.- Powiedziała Ania wyjmując z kartonowego pudełka bombkę.
-Tak, dostałem ją od Oli. Na pierwsze święta, jak się wyprowadziła.- Odrzekł Wojciech, biorąc od dziewczynki bombkę i wieszając ją na choince.
-Dziadku a mogę cię o coś zapytać.- Powiedziała Dominika.
-No oczywiście. Co się stało?
-Bo dlaczego ty nie masz żony?- Zapytała dziewczynka. Wojciech słysząc to pytanie usiadł na kanapie i zaniemówił.
-No widzisz.....-Powiedział Wojciech, w tym momencie do pokoju przyszedł Mikołaj. Słysząc pytanie jakie zadała mu Dominika bardzo szybko zainterweniował.
-A wy jeszcze nie gotowi.- Wtrącił Mikołaj.
-Nie gotowi na co?- Zapytały chórem dziewczynki.
-No przecież za pół godziny kolacja, już na górę przebierać się.
-Ale my jeszcze nie skończyliśmy ubierać choinki.
-To skończycie jak się przebierzecie, już na górę, no raz raz nie mamy całego wieczoru.- Mikołaj usiadł obok Wojciecha i zaczął przepraszać za pytania swoich córek, które jak przypuszczał uraziły Wojciecha.
-Przepraszam za nie.
-Nic się nie stało, prędzej czy później i tak by zapytały.
-Nie no to naprawdę nie powinno tak wyjść.
-Co wyjść?- Zapytała Ola wchodząc do salonu.
-Nic nic.- Odpowiedział Mikołaj.
-Czemu macie przede mną jakieś tajemnice?- Zapytała troszkę zdenerwowana Ola.
-Nie no tak po prostu rozmawiamy nic nie chcemy przed tobą ukryć.
-Dobra Mikołaj mów prawdę, bo się zaraz zdenerwuje.
-Dobra dobra już tylko się nie denerwuj.
-No to mów wreszcie.- Dziewczyna przysiadłą się do mężczyzn siedzących na kanapie.
-No bo Dominika zapytała Tatę dlaczego nie ma żony.- Powiedział Mikołaj patrząc Oli prosto w oczy. Dziewczyna jednak nie uwierzyła.
-Dobra nie chcecie mówić to nie.- Dziewczyna podniosła się i ruszyła w kierunku kuchni. Mikołaj wstał i poszedł za nią.
-Ola ale kiedy to prawda.
-Mikołaj kogo ty chcesz oszukać?
-Ale Ola ja nie chcę cię oszukać, my naprawdę o tym rozmawialiśmy.
-Mikołaj, skończ.- Dziewczyna weszła do kuchni. Mikołaj za nią. Nie wiedział co ma powiedzieć, nie chciał się kłócić z Olą, więc postanowił że przyzna jej rację.
-No dobra, rozmawialiśmy o pracy.- Mikołaj zbliżył się do Oli.
-Czy wy naprawdę nie możecie żyć bez tej pracy, nawet w wigilie musicie o tym rozmawiać?
-Przepraszam Ola.- Mikołaj pocałował ukochaną, bardzo namiętnie. W tym momencie do kuchni weszła Dominika.
-Jeny, wy znowu, weźcie się ogarnijcie w końcu.- Mikołaj popatrzył na Olę i oboje zaczęli się śmiać. Dominika jednak nie widziała nic śmiesznego w tym co powiedziała i obrażona poszła do salonu ubierać choinkę. Minęło może pięć minut gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
-O to pewnie Babcia i Dziadek.- Wyrwała się Ania.
-Ja otworzę.- Krzyknęła Dominika. Dziewczynki pobiegły w stronę drzwi. Mikołaj widząc to zajście powiedział.
-Spokój. Ja otworzę.- I poszedł do drzwi.
-Dzień dobry synku.- Powiedziała mama Mikołaja.
-Cześć, wejdźcie proszę.- Mikołaj zaprosił gości do salonu, gdzie czekała na nich reszta rodzinki.
-Cześć babciu, Hej dziadku.- Przywitały się dziewczynki.
-A to jest Tata Oli.- Powiedział Mikołaj, wskazując na Wojciecha.
-Dobry wieczór, Wojciech Wysocki.
-Mariola Białach.
-Zygmunt Białach, miło nam pana poznać.
-Jakiego Pana, Wojciech jestem.
-Zygmunt.- Panowie przywitali się.
-To zapraszam do stołu.- Odrzekła Ola. Wszyscy usiedli. Mikołaj podniósł się, rozdał wszystkim opłatek.
-Moi drodzy, życzę wam tego co najlepsze, zdrowia, szczęścia.- Wszyscy podzielili się opłatkiem i zasiedli do kolacji. Jak to przy stole, panowie rozmawiali na temat polityki i sportu a panie miały znacznie ciekawsze tematy. Choć temat polityki nie jest wcale aż tak nudny.
-Czas na prezenty.- Powiedziała Ania która nie mogła się tego doczekać.
-Więc my pierwsi.- Powiedziała Ola wstając od stołu. Mikołaj wstał razem z nią.
-Bo my mamy dla was szczególny prezent.- Dodał Mikołaj. Złapał Olę za rękę.
-Wiec ja i Mikołaj....- Powiedziała Ola, najlepsze zostawiła dla Mikołaja.
-Spodziewamy się dziecka.- Dodał Mikołaj. Mariola zaczęła płakać, ledwo powiedziała że się bardzo cieszy.
-No właśnie Mikołaj. Bo....- Zaczęła mówić Ola.- Bo to będą bliźnięta.- Dziewczyna spojrzała na Mikołaja, ten objął dziewczynę w pasie i namiętnie pocałował.
-Naprawdę?- Zapytał, niepewny Mikołaj.
-Tak, na pewno.-Odrzekła Ola.
-Moje gratulacje dzieci.- Powiedział Wojciech. Przytulił Olę a następnie Mikołaja.
-Będziemy miały rodzeństwo.- Powiedziała uradowana Ania.
-Ej a chłopcy czy dziewczynki, a może to i to?- Dodała Dominika.
-Jeszcze jest za wcześnie żeby to wiedzieć.- Powiedział Mikołaj cały czas nie puszczając Oli. Teraz jednak objął narzeczoną w pasie.
-A który tydzień?- Dodała zapłakana mama Mikołaja.
-Piąty.- Powiedziała Ola po chwili zastanowienia.
-To czemu wcześniej nie powiedzieliście?- Zapytał Wojciech.
-No bo dopiero co się dowiedzieliśmy.- Powiedział Mikołaj.
-Mariola będę dziadkiem, rozumiesz będę dziadkiem.
-Usiądź.- Powiedziała Mariola szarpiąc Zygmunta za rękę.
-Ale o co ci chodzi?
-Bo my chyba musimy poważnie porozmawiać.
-Ale o czym? Nic nie rozumiem.-Powiedział Zygmunt siadając przy stole, po chwili wszyscy dołączyli do nich i usiedli przy stole.
-Dominika weź na górę Anię i pooglądajcie coś na komputerze.
-Ale babciu.
-Bez gadania.- Dziewczynki poszły na górę.
-O co tutaj chodzi?- powiedział ciut zdenerwowany całą sytuacją Mikołaj.
-Spokojnie, nie denerwujcie się.
-Jak się nie denerwujcie.- Odrzekł Mikołaj.
-Stwierdziłam że to najlepszy moment aby wam o tym powiedzieć.
-O czym powiedzieć?- Zapytał Mikołaj, spoglądając na swojego ojca który momentalnie posmutniał.
-Kochanie wydaje mi się że to nie jest najlepszy moment.-Powiedział Zygmunt.
-Lepiej żeby dowiedział się tego od nas.
-Czego się dowiedział?- Mikołaj był coraz bardziej zdenerwowany, Ola całkiem mocno to odczuwała, po chwili zakręciło się jej w głowie, stwierdziła jednak że nie będzie przerywać tej rozmowy w jej stanie to przecież normalne.
-Mówię ci to nie jest najlepszy moment.- Znów wtrącił się Zygmunt.
-A kiedy mu powiesz? Jak coś im zrobi....
-Powiecie wreszcie o co chodzi.- Wykrzyczał Mikołaj.
-Bo widzisz. Ja z ojcem....my...
-No co....
-No bo my cię adoptowaliśmy jak miałeś trzy miesiące.
-Że co....Dlaczego dopiero teraz się tego dowiaduję. - Mikołaj krzyknął i uderzył pięścią w stół. Ola ewidentnie się przestraszyła tej sytuacji.
-Przepraszam na moment.- Ola ze łzami w oczach odeszła od stołu i wyszła na dwór. Pierwszy raz Mikołaj uniósł głos w jej towarzystwie, nigdy wcześniej tego nie robił. Wojciech pobiegł za córką. Mikołaj został z rodzicami w domu.
-Wyjaśni mi to ktoś. Dlaczego teraz?
-No bo widzisz synku to miało być inaczej.
-Jak inaczej, ukryliście przede mną taki fakt.
-Ale to dla twojego dobra było.
-Co dla mojego dobra było?
-No bo to miało być inaczej. My nie wiedzieliśmy ze masz siostrę i adoptowaliśmy tylko ciebie.
-Chwila jak to mam siostrę?.....

W tym czasie na zewnątrz. Wojciech wyszedł z Aleksandrą na zewnątrz. Usiedli na ławce przed domem. Wojciech objął córkę.
-Ola dobrze się czujesz?
-Tak po prostu nie chciałam przeszkadzać.
-Widzę, Olka.
-No dobra zakręciło mi się w głowie.
-No i dało radę się przyznać.- W tym momencie na podwórko wjechał samochód. Wysiadł z niego wysoki brunet z różami. Tak to znowu był Szymon.
-O ku***a.- powiedziała Ola wstając z huśtawki.
-Co się stało?- Zapytał zdenerwowany Wojciech.
-Co on tu robi?
-O ku***a.- Wojciech dopiero teraz rozpoznał osobę która wysiadła z samochodu.
-Ależ miłe powitanie.- Szymon podszedł do Oli i próbował ją pocałować.
-Co ty wyprawiasz.
-Niespodzianka. No nie przywitasz się ze mną. Nie cieszysz się?
-Nie no pewnie że się cieszę, z tej radości pójdę po sznur i się powieszę.
-Ola co ty gadasz.-Powiedział Wojciech.
-No słuchaj się tatka.- Dodał zgryźliwie Szymon.
-Teraz to przesadziłeś.- Powiedziała Ola i uderzyła Szymona z całej siły w twarz. Szymon złapał Olę za rękę i odepchnął tak że przewróciła się na ziemię.
-Ała, co ty robisz.-Ola zaczęła płakać.
-Zostaw ją.- Krzyknął Wojciech i zaczął szarpać się z Szymonem ( jego niedoszłym zięciem, dzięki bogu, kto wie co by zrobił Oli.)

Tym czasem w Domu Wysockich.
-Chwila jak to mam siostrę?.....- W tym momencie Mikołaj usłyszał krzyki dochodzące z podwórza. Momentalnie wybiegł z domu, jego rodzice za nim. Mikołaj zobaczył Leżącą na ziemi Olę. Wojciech szarpała się z jakimś mężczyzną. Mikołaj podbiegł bliżej i zobaczył że to Szymon. Momentalnie był już koło niego i zaczął się z nim szarpać.
-Ostrzegałem. Wynoś się stąd.- Powiedział Mikołaj, Wojciech próbował rozdzielić panów jednak bez skutecznie. Ola cały czas płakała, Mariola próbowała ją uspokoić jednak bez skutku. Po kilku minutach doszło do dość mocnych rękoczynów. Przyjechała Policja.
-Hej, co tu się dzieje.- Krzyknął jeden z Policjantów, po czym rozdzielił panów.
-Sierżant Drawska, posterunkowy....
-Mieszko...-Powiedziała Ola nie dając skończyć mówić koleżance z pracy.
-Co tu się wydarzyło?- Zapytała Drawska.
-On się na mnie rzucił.- powiedział Szymon.
-Ja się rzuciłem.- Mikołaj ledwo zacisnął pięść, jednak Mieszko go powstrzymał.
-Więc kto nam powie co tu się stało?
-Mieliśmy wigilię.- Zaczęła Ola.- Wszystko było cudownie.- Ola zaczęła płakać i wróciła do domu. Drawska pobiegła za nią. Mieszko w tym czasie wezwał drugi radiowóz, który miał przyjechać po uczestników bójki.
-Ola co się dzieje?- zapytała Emilka.
-Ja już dłużej tak nie mogę.
-Ola co ty wygadujesz.- Emilka przytuliła Ole, która cały czas płakała.
-Ja już mam go dosyć.
-Kogo?
-Szymona. To ten co pobił się z Mikołajem.
-A o co im poszło?
-O mnie.
-Jak to?
-Mikołaj stanął w mojej obronie.
-Szymon coś ci zrobił?
-Nie no nic takiego.
-Ola mów co się wydarzyło.
-No siedzieliśmy rozmawialiśmy, ja wyszłam bo się źle poczułam a tata poszedł za mną.
-No i co było dalej?
-Przyjechał Szymon, popchnął mnie tak że upadłam na ziemię. Tata staną w mojej obronie, no i wtedy Mikołaj wyszedł z domu i to zobaczył i zaczęli się bić o mnie.
-Ale wszystko jest dobrze?
-Tak tak.
-Ola na pewno, bo jak chcesz to mogę do szpitala cię zawieźć.
-Nie nie trzeba, a kto dzwonił po was dzwonił?
-Jakaś dziewczynka, była cała zapłakana. Mówiła coś o jakieś dziewczynie która jest w ciąży.....Ola ty jesteś w ciąży?- Ola jednak nie miała zamiaru odpowiadać. Pobiegła na górę gdzie w koncie siedziała zapłakana Ania, obok niej była Dominika, która próbowała ją pocieszyć.
-Emilka zgłoś się.-Powiedział przez radio Mieszko.
-Co się stało?
-Jest drugi radiowóz musimy już jechać.
-No dobra już idę.
-Emilka co będzie z Mikołajem?
-No wiesz, Mikołaj cię bronił, przy okazji siebie, przypuszczam że ostrzegał go że może dojść do rękoczynów.
-No i co w związku z tym.
-Jak złożysz zeznania że Szymon cię zaatakował, tym bardziej że jesteś w ciąży. No to prokurator to weźmie pod uwagę i raczej jeszcze dziś Mikołaj będzie w domu.
-Dziękuję, mogę jechać z wami na komendę złożyć zeznania.
-No nie za bardzo. Mikołaj pojechał tamtym radiowozem, a z Szymonem cię nie puszczę.
-No dobra pojadę z tatą. Dziękuję za wszystko.- Ola przytuliła Emilkę, która właśnie szła do radiowozu. Ola zaraz za radiowozem z Wojciechem pojechali na Komendę. Dziewczynki zostały w domu z Mariolą i Zygmuntem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz