Rozdział
XXII Wigilia
Mamy dziś 24
grudnia, Ola z Mikołajem szykują właśnie kolację wigilijną, na
którą zaprosili rodziców Mikołaja oraz Wojciecha. Dziewczynki
właśnie ozdabiały choinkę a Wojciech im pomagał, miał bardzo
dobry kontakt z dziewczynkami, one traktowały go jak dziadka. Nawet
zaczęły tak do niego mówić.
-Ale śliczna.-
Powiedziała Ania wyjmując z kartonowego pudełka bombkę.
-Tak, dostałem ją
od Oli. Na pierwsze święta, jak się wyprowadziła.- Odrzekł
Wojciech, biorąc od dziewczynki bombkę i wieszając ją na choince.
-Dziadku a mogę cię
o coś zapytać.- Powiedziała Dominika.
-No oczywiście. Co
się stało?
-Bo dlaczego ty nie
masz żony?- Zapytała dziewczynka. Wojciech słysząc to pytanie
usiadł na kanapie i zaniemówił.
-No
widzisz.....-Powiedział Wojciech, w tym momencie do pokoju przyszedł
Mikołaj. Słysząc pytanie jakie zadała mu Dominika bardzo szybko
zainterweniował.
-A wy jeszcze nie
gotowi.- Wtrącił Mikołaj.
-Nie gotowi na co?-
Zapytały chórem dziewczynki.
-No przecież za pół
godziny kolacja, już na górę przebierać się.
-Ale my jeszcze nie
skończyliśmy ubierać choinki.
-To skończycie jak
się przebierzecie, już na górę, no raz raz nie mamy całego
wieczoru.- Mikołaj usiadł obok Wojciecha i zaczął przepraszać
za pytania swoich córek, które jak przypuszczał uraziły
Wojciecha.
-Przepraszam za nie.
-Nic się nie stało,
prędzej czy później i tak by zapytały.
-Nie no to naprawdę
nie powinno tak wyjść.
-Co wyjść?-
Zapytała Ola wchodząc do salonu.
-Nic nic.-
Odpowiedział Mikołaj.
-Czemu macie przede
mną jakieś tajemnice?- Zapytała troszkę zdenerwowana Ola.
-Nie no tak po
prostu rozmawiamy nic nie chcemy przed tobą ukryć.
-Dobra Mikołaj mów
prawdę, bo się zaraz zdenerwuje.
-Dobra dobra już
tylko się nie denerwuj.
-No to mów
wreszcie.- Dziewczyna przysiadłą się do mężczyzn siedzących na
kanapie.
-No bo Dominika
zapytała Tatę dlaczego nie ma żony.- Powiedział Mikołaj patrząc
Oli prosto w oczy. Dziewczyna jednak nie uwierzyła.
-Dobra nie chcecie
mówić to nie.- Dziewczyna podniosła się i ruszyła w kierunku
kuchni. Mikołaj wstał i poszedł za nią.
-Ola ale kiedy to
prawda.
-Mikołaj kogo ty
chcesz oszukać?
-Ale Ola ja nie chcę
cię oszukać, my naprawdę o tym rozmawialiśmy.
-Mikołaj, skończ.-
Dziewczyna weszła do kuchni. Mikołaj za nią. Nie wiedział co ma
powiedzieć, nie chciał się kłócić z Olą, więc postanowił że
przyzna jej rację.
-No dobra,
rozmawialiśmy o pracy.- Mikołaj zbliżył się do Oli.
-Czy wy naprawdę
nie możecie żyć bez tej pracy, nawet w wigilie musicie o tym
rozmawiać?
-Przepraszam Ola.-
Mikołaj pocałował ukochaną, bardzo namiętnie. W tym momencie do
kuchni weszła Dominika.
-Jeny, wy znowu,
weźcie się ogarnijcie w końcu.- Mikołaj popatrzył na Olę i
oboje zaczęli się śmiać. Dominika jednak nie widziała nic
śmiesznego w tym co powiedziała i obrażona poszła do salonu
ubierać choinkę. Minęło może pięć minut gdy rozległ się
dzwonek do drzwi.
-O to pewnie Babcia
i Dziadek.- Wyrwała się Ania.
-Ja otworzę.-
Krzyknęła Dominika. Dziewczynki pobiegły w stronę drzwi. Mikołaj
widząc to zajście powiedział.
-Spokój. Ja
otworzę.- I poszedł do drzwi.
-Dzień dobry
synku.- Powiedziała mama Mikołaja.
-Cześć, wejdźcie
proszę.- Mikołaj zaprosił gości do salonu, gdzie czekała na nich
reszta rodzinki.
-Cześć babciu, Hej
dziadku.- Przywitały się dziewczynki.
-A to jest Tata
Oli.- Powiedział Mikołaj, wskazując na Wojciecha.
-Dobry wieczór,
Wojciech Wysocki.
-Mariola Białach.
-Zygmunt Białach,
miło nam pana poznać.
-Jakiego Pana,
Wojciech jestem.
-Zygmunt.- Panowie
przywitali się.
-To zapraszam do
stołu.- Odrzekła Ola. Wszyscy usiedli. Mikołaj podniósł się,
rozdał wszystkim opłatek.
-Moi drodzy, życzę
wam tego co najlepsze, zdrowia, szczęścia.- Wszyscy podzielili się
opłatkiem i zasiedli do kolacji. Jak to przy stole, panowie
rozmawiali na temat polityki i sportu a panie miały znacznie
ciekawsze tematy. Choć temat polityki nie jest wcale aż tak nudny.
-Czas na prezenty.-
Powiedziała Ania która nie mogła się tego doczekać.
-Więc my pierwsi.-
Powiedziała Ola wstając od stołu. Mikołaj wstał razem z nią.
-Bo my mamy dla was
szczególny prezent.- Dodał Mikołaj. Złapał Olę za rękę.
-Wiec ja i
Mikołaj....- Powiedziała Ola, najlepsze zostawiła dla Mikołaja.
-Spodziewamy się
dziecka.- Dodał Mikołaj. Mariola zaczęła płakać, ledwo
powiedziała że się bardzo cieszy.
-No właśnie
Mikołaj. Bo....- Zaczęła mówić Ola.- Bo to będą bliźnięta.-
Dziewczyna spojrzała na Mikołaja, ten objął dziewczynę w pasie i
namiętnie pocałował.
-Naprawdę?-
Zapytał, niepewny Mikołaj.
-Tak, na
pewno.-Odrzekła Ola.
-Moje gratulacje
dzieci.- Powiedział Wojciech. Przytulił Olę a następnie Mikołaja.
-Będziemy miały
rodzeństwo.- Powiedziała uradowana Ania.
-Ej a chłopcy czy
dziewczynki, a może to i to?- Dodała Dominika.
-Jeszcze jest za
wcześnie żeby to wiedzieć.- Powiedział Mikołaj cały czas nie
puszczając Oli. Teraz jednak objął narzeczoną w pasie.
-A który tydzień?-
Dodała zapłakana mama Mikołaja.
-Piąty.-
Powiedziała Ola po chwili zastanowienia.
-To czemu wcześniej
nie powiedzieliście?- Zapytał Wojciech.
-No bo dopiero co
się dowiedzieliśmy.- Powiedział Mikołaj.
-Mariola będę
dziadkiem, rozumiesz będę dziadkiem.
-Usiądź.-
Powiedziała Mariola szarpiąc Zygmunta za rękę.
-Ale o co ci chodzi?
-Bo my chyba musimy
poważnie porozmawiać.
-Ale o czym? Nic nie
rozumiem.-Powiedział Zygmunt siadając przy stole, po chwili wszyscy
dołączyli do nich i usiedli przy stole.
-Dominika weź na
górę Anię i pooglądajcie coś na komputerze.
-Ale babciu.
-Bez gadania.-
Dziewczynki poszły na górę.
-O co tutaj chodzi?-
powiedział ciut zdenerwowany całą sytuacją Mikołaj.
-Spokojnie, nie
denerwujcie się.
-Jak się nie
denerwujcie.- Odrzekł Mikołaj.
-Stwierdziłam że
to najlepszy moment aby wam o tym powiedzieć.
-O czym powiedzieć?-
Zapytał Mikołaj, spoglądając na swojego ojca który momentalnie
posmutniał.
-Kochanie wydaje mi
się że to nie jest najlepszy moment.-Powiedział Zygmunt.
-Lepiej żeby
dowiedział się tego od nas.
-Czego się
dowiedział?- Mikołaj był coraz bardziej zdenerwowany, Ola całkiem
mocno to odczuwała, po chwili zakręciło się jej w głowie,
stwierdziła jednak że nie będzie przerywać tej rozmowy w jej
stanie to przecież normalne.
-Mówię ci to nie
jest najlepszy moment.- Znów wtrącił się Zygmunt.
-A kiedy mu powiesz?
Jak coś im zrobi....
-Powiecie wreszcie o
co chodzi.- Wykrzyczał Mikołaj.
-Bo widzisz. Ja z
ojcem....my...
-No co....
-No bo my cię
adoptowaliśmy jak miałeś trzy miesiące.
-Że co....Dlaczego
dopiero teraz się tego dowiaduję. - Mikołaj krzyknął i uderzył
pięścią w stół. Ola ewidentnie się przestraszyła tej sytuacji.
-Przepraszam na
moment.- Ola ze łzami w oczach odeszła od stołu i wyszła na dwór.
Pierwszy raz Mikołaj uniósł głos w jej towarzystwie, nigdy
wcześniej tego nie robił. Wojciech pobiegł za córką. Mikołaj
został z rodzicami w domu.
-Wyjaśni mi to
ktoś. Dlaczego teraz?
-No bo widzisz synku
to miało być inaczej.
-Jak inaczej,
ukryliście przede mną taki fakt.
-Ale to dla twojego
dobra było.
-Co dla mojego dobra
było?
-No bo to miało być
inaczej. My nie wiedzieliśmy ze masz siostrę i adoptowaliśmy tylko
ciebie.
-Chwila jak to mam
siostrę?.....
W tym czasie na
zewnątrz. Wojciech wyszedł z Aleksandrą na zewnątrz. Usiedli na
ławce przed domem. Wojciech objął córkę.
-Ola dobrze się
czujesz?
-Tak po prostu nie
chciałam przeszkadzać.
-Widzę, Olka.
-No dobra zakręciło
mi się w głowie.
-No i dało radę
się przyznać.- W tym momencie na podwórko wjechał samochód.
Wysiadł z niego wysoki brunet z różami. Tak to znowu był Szymon.
-O ku***a.-
powiedziała Ola wstając z huśtawki.
-Co się stało?-
Zapytał zdenerwowany Wojciech.
-Co on tu robi?
-O ku***a.- Wojciech
dopiero teraz rozpoznał osobę która wysiadła z samochodu.
-Ależ miłe
powitanie.- Szymon podszedł do Oli i próbował ją pocałować.
-Co ty wyprawiasz.
-Niespodzianka. No
nie przywitasz się ze mną. Nie cieszysz się?
-Nie no pewnie że
się cieszę, z tej radości pójdę po sznur i się powieszę.
-Ola co ty
gadasz.-Powiedział Wojciech.
-No słuchaj się
tatka.- Dodał zgryźliwie Szymon.
-Teraz to
przesadziłeś.- Powiedziała Ola i uderzyła Szymona z całej siły
w twarz. Szymon złapał Olę za rękę i odepchnął tak że
przewróciła się na ziemię.
-Ała, co ty
robisz.-Ola zaczęła płakać.
-Zostaw ją.-
Krzyknął Wojciech i zaczął szarpać się z Szymonem ( jego
niedoszłym zięciem, dzięki bogu, kto wie co by zrobił Oli.)
Tym czasem w Domu
Wysockich.
-Chwila jak to mam
siostrę?.....- W tym momencie Mikołaj usłyszał krzyki dochodzące
z podwórza. Momentalnie wybiegł z domu, jego rodzice za nim.
Mikołaj zobaczył Leżącą na ziemi Olę. Wojciech szarpała się z
jakimś mężczyzną. Mikołaj podbiegł bliżej i zobaczył że to
Szymon. Momentalnie był już koło niego i zaczął się z nim
szarpać.
-Ostrzegałem. Wynoś
się stąd.- Powiedział Mikołaj, Wojciech próbował rozdzielić
panów jednak bez skutecznie. Ola cały czas płakała, Mariola
próbowała ją uspokoić jednak bez skutku. Po kilku minutach doszło
do dość mocnych rękoczynów. Przyjechała Policja.
-Hej, co tu się
dzieje.- Krzyknął jeden z Policjantów, po czym rozdzielił panów.
-Sierżant Drawska,
posterunkowy....
-Mieszko...-Powiedziała
Ola nie dając skończyć mówić koleżance z pracy.
-Co tu się
wydarzyło?- Zapytała Drawska.
-On się na mnie
rzucił.- powiedział Szymon.
-Ja się rzuciłem.-
Mikołaj ledwo zacisnął pięść, jednak Mieszko go powstrzymał.
-Więc kto nam powie
co tu się stało?
-Mieliśmy wigilię.-
Zaczęła Ola.- Wszystko było cudownie.- Ola zaczęła płakać i
wróciła do domu. Drawska pobiegła za nią. Mieszko w tym czasie
wezwał drugi radiowóz, który miał przyjechać po uczestników
bójki.
-Ola co się
dzieje?- zapytała Emilka.
-Ja już dłużej
tak nie mogę.
-Ola co ty
wygadujesz.- Emilka przytuliła Ole, która cały czas płakała.
-Ja już mam go
dosyć.
-Kogo?
-Szymona. To ten co
pobił się z Mikołajem.
-A o co im poszło?
-O mnie.
-Jak to?
-Mikołaj stanął w
mojej obronie.
-Szymon coś ci
zrobił?
-Nie no nic takiego.
-Ola mów co się
wydarzyło.
-No siedzieliśmy
rozmawialiśmy, ja wyszłam bo się źle poczułam a tata poszedł za
mną.
-No i co było
dalej?
-Przyjechał Szymon,
popchnął mnie tak że upadłam na ziemię. Tata staną w mojej
obronie, no i wtedy Mikołaj wyszedł z domu i to zobaczył i zaczęli
się bić o mnie.
-Ale wszystko jest
dobrze?
-Tak tak.
-Ola na pewno, bo
jak chcesz to mogę do szpitala cię zawieźć.
-Nie nie trzeba, a
kto dzwonił po was dzwonił?
-Jakaś dziewczynka,
była cała zapłakana. Mówiła coś o jakieś dziewczynie która
jest w ciąży.....Ola ty jesteś w ciąży?- Ola jednak nie miała
zamiaru odpowiadać. Pobiegła na górę gdzie w koncie siedziała
zapłakana Ania, obok niej była Dominika, która próbowała ją
pocieszyć.
-Emilka zgłoś
się.-Powiedział przez radio Mieszko.
-Co się stało?
-Jest drugi radiowóz
musimy już jechać.
-No dobra już idę.
-Emilka co będzie z
Mikołajem?
-No wiesz, Mikołaj
cię bronił, przy okazji siebie, przypuszczam że ostrzegał go że
może dojść do rękoczynów.
-No i co w związku
z tym.
-Jak złożysz
zeznania że Szymon cię zaatakował, tym bardziej że jesteś w
ciąży. No to prokurator to weźmie pod uwagę i raczej jeszcze dziś
Mikołaj będzie w domu.
-Dziękuję, mogę
jechać z wami na komendę złożyć zeznania.
-No nie za bardzo.
Mikołaj pojechał tamtym radiowozem, a z Szymonem cię nie puszczę.
-No dobra pojadę z
tatą. Dziękuję za wszystko.- Ola przytuliła Emilkę, która
właśnie szła do radiowozu. Ola zaraz za radiowozem z Wojciechem
pojechali na Komendę. Dziewczynki zostały w domu z Mariolą i
Zygmuntem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz