Doceń to co masz, zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś.
Ola siedziała na plaży a
po jej policzku spływały łzy. Słońce zaczęło delikatnie
wschodzić, a ciepły delikatny wiatr otulał jej zapłakane ciało.
Kobieta siedziała sama, na plaży, wsłuchując się w szum fal.
Dlaczego mnie to spotkała, dlaczego? Co ja takiego zrobiłam że
życie mnie tak karze? Boże za co to wszystko? Dziewczyna
zaczęła wspominać.
*&*&*&*&* (wspomnienie)
Końcówka lata, rodzina
Wysockich właśnie zaczęła szykować kolację. Mała Ola wraz z
siostrą Olgą, biegały po podwórku bawiąc się z nowo poznanymi
dziećmi z sąsiedztwa.
-Dziewczynki kolacja.-
krzyknął Wojciech.
-Jeszcze chwilkę.
-Ola, Olga, chodźcie
już.- Powiedziała Joanna, a dziewczynki od razu przyszły na
kolację. Umyły ręce i całą rodziną usiedli do posiłku. Po
kolacji cała czwórka wybrała się na spacer po plaży. Pożegnali
lato w cudownych nastrojach i wrócili do domku. Dziewczynki jeszcze
zanim poszły spać, przez okno spoglądały na morze i zachodzące
nad nim słońce, które zdawało by się żegnać. Nad ranem gdy
wstały, wszystkie walizki były już spakowane. Rodzina musiała
wracać do Wrocławia. Po śniadaniu Wojciech zaniósł walizki do
samochodu a Joanna, sprawdziła czy wszystko zabrali. Potem wrócili
do Wrocławia. Droga była długa, co dwie godziny Wojciech z Joanną
robili przerwę i zamieniali się miejscami. Tak aby każdy z nich
prowadził po kawałku a drugi mógł odpocząć. Po którejś już
zmianie, gdy Wojciech prowadził, dziewczynki wraz z Joanną, znużone
po całym dniu podróży, zasnęły. Wojciech, chcąc aby Joanna
odpoczęła, nie budził jej na kolejną zmianę. Sam był zmęczony
ale chciał jak najszybciej wrócić do domu. Nagle usłyszał pisk
opon i ogromny huk.
Aleksandra obudziła się
w szpitalu. Nad jej łóżkiem była Olga wraz z dziadkami.
Dziewczynka delikatnie uśmiechnęła się do nich.
-Gdzie mama.- Zapytała
rozglądając się po sali. Mariola, babcia dziewczynki zaczęła
płakać i opuściła salę. Po chwili to samo zrobił dziadek
dziewczynek. Ola nie dostała odpowiedzi, widziała tylko swoich
dziadków i siostrę zapłakanych.
-Olga gdzie mama? Co się
stało i dlaczego wszyscy płaczecie?
-Mieliśmy wypadek.-
Powiedziała Olga, szlochając.
-Jaki wypadek, czemu ja
nic nie pamiętam?
-Ola, rodzice nie żyją.-
Powiedziała nastolatka na jednym wydechu, a następnie przytuliła
swoja siostrę. Dziewczynki płakały.
-Jak to nie żyją,
dlaczego? Olga co teraz będzie?
-Na razie jestem u
dziadków, a jak wyjdziesz ze szpitala to będziemy razem u nich
mieszkać. Zobaczysz będzie dobrze.
-Ale....ja chcę do
mamy....- Nastolatka płakała.
-Spokojnie jestem tu,
zawsze będę.
-Obiecujesz? Powiedz że
obiecujesz.
-Tak, nikt nas nie
rozdzieli.- Olga próbowała ją uspokoić, jednak nie było to
łatwe. Dopiero pod wieczór, dziewczynki zmęczone płaczem,
zasnęły. Po kilku dniach Ola wyszła ze szpitala i zamieszkałą u
swoich dziadków. Nastolatce nie było łatwo pogodzić się ze
stratą bliskich. Olga starała się wspierać siostrę ale je samej
nie było łatwo.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Obiecałaś mi że zawsze
będziemy razem, mówiłaś że nas nikt nie rozdzieli. Olga
dlaczego? Powiedz mi dlaczego? Obiecywałaś.- Kobieta wciąż
płakała.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Aleksandra, po śmierci
rodziców zamknęła się w sobie. Cały czas zamykała się w pokoju
i płakała. Nie rozmawiała z nikim, nawet z Olgą dla której
ostatnie wydarzenia też nie były łatwe. Nastolatki zostały same w
domu dziadków.
-Idę do siebie.-
Powiedziała Ola, zamykając za sobą drzwi. Olga natomiast oglądała
album ze zdjęciami. W pewnym momencie postanowiła porozmawiać z
Olką. Nie miały ostatnio zbyt dobrego kontaktu, co bardzo odbijało
się na ich samopoczuciu. Dziewczyna zapukała do drzwi.
-Ola mogę.
-Idź sobie chcę być
sama.
-Ola proszę, ja nie chcę
być sama. Musimy być razem.
-Idź sobie, nie
rozumiesz.- Olga już miała odpuścić, gdy coś ja podkusiło aby
wejść do pokoju siostry. Otworzyła delikatnie drzwi i zobaczyła
Olkę, siedziała na podłodze pod oknem. Nastolatka w ręku miała
żyletkę a na prawej dłoni ślady krwi i cięte rany.
-Olka co ty wyprawiasz?-
Krzyknęła nastolatka, wyrywając siostrze żyletkę z ręki.
-Oddaj, to moje.
-Twoje, dziewczyno co ty
robisz?
-Nie widać, oddawaj.
-Nawet nie ma takiej
opcji. Co ty wyprawiasz?
-Nie twoja sprawa oddaj mi
to.
-Olka ogarnij się, tnąc
się nie wrócisz życia rodzicom. Jedyne co zrobisz to zabierzesz je
sobie. Tego chcesz, chcesz żebym została sama. Wiem co czujesz bo
wyobraź sobie że to też byli moi rodzice. Czuje dokładnie to samo
i nie wyobrażam sobie gdy tobie coś miało się stać.- Nastolatka
krzyczała na swoją siostrę. Ola zaczęła płakać.
-Przepraszam.- Powiedziała
Ola, mając łzy w oczach.- Ja nie chciałam.
-Nie chciałaś, może
owszem, ale pomyślałaś co będzie ze mną jak to zrobisz. Myślisz
że mnie to nie boli. Dziewczyno.- Nastolatka przytuliła siostrę a
następnie opatrzyła jej ranę. Nastolatki obiecały sobie że
zapomną o całej tej sprawie jak najszybciej.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Olga, K***wa obiecałaś
mi że mnie nie zostawisz. Mówiłaś że sobie beze mnie nie
poradzisz, a teraz zostawiasz mnie samą. Jak możesz?
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Aleksandra zaraz po
ogólniaku poszła na studia humanistyczne, Olga natomiast od razu
poszła do akademii policyjnej. Nie spodobało to się dziadkom
dziewczynek ale w końcu się z tym pogodzili, przecież to było ich
życie. Dziewczyny wynajmowały małą kawalerkę, w centrum
Wrocławia, dla dwóch kobiet była idealna. Ola zaraz po ostatnich
zajęciach pojechała na komendę gdzie czekała na nią Olga.
Dziewczyny umówiły się na kawę zaraz po zajęciach Oli.
Dziewczyna zdyszana wbiegła na komendę, nie mogąc doczekać się
aż pokaże siostrze indeks z piątką z sesji. Na korytarzu wpadła
na pewnego mężczyznę. Oboje upadli na podłogę.
-Przeprasza, niezdara ze
mnie.- Wysoki blondyn zaczął przepraszać kobietę.
-Nie, to moja wina.
Przepraszam Pana.
-Jaki Pan. Jacek jestem.-
Blondyn podał Oli dłoń na przywitanie.
-A to nie wiesz że
kobieta pierwsza powinna podać dłoń.- Zaśmiała się kobieta a
mężczyzna ewidentnie się speszył.- Ola jestem.
-Miło poznać. Jesteś tu
nowa, nie widziałem cie wcześniej.
-Nie, nie, wpadłam do
siostry.
-O cześć.- Olga
przywitała się z siostrą.- Widzę że się już poznaliście.
-Tak, tak....- Odparł
Jacek, nie mógł oderwać wzroku od oczu kobiety.
-Idziemy?
-Tak...tak...-Ola również
nie mogła napatrzeć się na oczy policjanta.
-Dobra idziemy, bo mi się
tu jeszcze zakochacie.- Zaśmiała się Olga i wyszła z komendy,
chwilę później Ola zrobiła to samo. Dziewczyny udały się do
pobliskiego baru. Ola nie mogła zapomnieć o przystojnym blondynie
na którego wpadła.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Powiedziałam ci wtedy że
po studiach chcę iść do policji. Wyśmiałaś mnie wtedy, ale
powiedziałaś że zawsze mogę na ciebie liczyć. Śmiałaś się że
do tej decyzji podkusił mnie Jacek. Gdybym nie poszła do policji to
wszystko by się inaczej skończyło. Przepraszam.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Kobiety wpadły na komendę
spóźnione. Szybko przebrały się w mundury i udały na odprawę.
Inspektor Kwieciński nie był zadowolony ze spóźnienia swoich
podwładnych jednak zostawił to bez komentarza.
-Posterunkowa Wysocka i
Sierżant sztabowa Wysocka. Czemu to tak dziwnie brzmi? Dobra, macie
dziś razem patrol. Pani sierżant jest dowódcą. Życzę miłej
pracy.- Komendant opuścił pokój odpraw. A kobiety udały się na
patrol. Wcześniej jednak Ola, poszła się przywitać z Jackiem.
-Cześć kochanie, co cie
do mnie sprowadza?
-A stęskniłam się za
moim księciem.
-Ciekawe...
-Ej, zakochańce do
pracy.- Powiedziała Olga, widząc obściskujących się policjantów.
-Olga?
-Co jest?
-Bo mam sprawę do ciebie.
-Do mnie a co się stało
że mój szwagier potrzebuje mojej pomocy?
-Jeszcze nie szwagier.-
Powiedziała Ola.
-No właśnie, bo chodzi o
to że, najpierw chciałem z tobą o tym pogadać.
-Ale o czym?
-Mogę prosić o rękę
twojej siostry?- Powiedział Jacek, po czym ukląkł przed Olą i
wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko w kształcie serca. W środku
był pierścionek zaręczynowy. Mężczyzna spojrzał na Olgę, która
kiwnęła głową na zgodę i zakryła usta aby nie piszczeć.- Ola
kochanie, jesteś dla mnie najważniejsza zostaniesz moją żoną.
Chcę być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi a do tego brakuje
mi tylko ciebie.
-Tak.- Odpowiedziała
zaskoczona posterunkowa. Aspirant założył kobiecie mały złoty
pierścionek na palec i pocałował. Olga złożyła młodej parze
życzenia i kobiety udały się na służbę. Dzień mijał im
spokojnie. Mało wezwań, a jak już się jakieś zdarzyło to
kończyło się na pouczeniu.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Olga nawet przy moich
zaręczynach byłaś. A teraz co? Nie będzie cie na moim ślubie, na
wieczorze panieńskim. Nawet na moich pieprzonych urodzinach cię nie
będzie. Już nie będę rano widzieć twojego uśmiechu, gdy robiłaś
nam śniadanie. Nie będę też słyszała komentarzy na temat
związku z Jackiem. Olga....-Kobieta nie mogła opanować łez. Tak
bardzo brakowało jej siostry.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Ola tego dnia wstała
wcześniej niż Olga, postanowiła więc zrobić śniadanie. Wyjęła
z lodówki potrzebne składniki i zrobiła naleśniki z jagodami. Gdy
kończyła nakładać na talerze do kuchni przyszedł Jacek.
Narzeczeni pocałowali się namiętnie na powitanie a do kuchni
przyszłą Olga.
-Fuj, nawet w domu nie
umiecie się pohamować.
-Zabawne....
-No i to bardzo.
-Śniadanie zrobiłam.
-O a co to za okazja?
-Żadna, po prostu zawsze
ty robiłaś a dziś ja zrobiłam żebyś się poczuła wyjątkowo.
-A dziękuje bardzo.-
Policjanci przystąpili do posiłku, następnie poszli się szykować
i udali się do pracy.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Nie wierzę że to było
nasze ostatnie śniadanie, Olga, błagam, ja nie chcę żeby to było
nasze ostatnie śniadanie.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Dzień zapowiadał się
spokojnie. Słońce świeciło zapowiadając nadejście lata, wraz z
którym miał nadejść ten szczególny dzień dla Oli i Jacka.
Policjanci mieli już wszystko dopięte na ostatni guzik. Zaraz po
służbie mieli jechać do Urzędu Stanu Cywilnego, załatwić
ostatnie formalności związane ze ślubem. Około szesnastej patrole
05 i 07, czyli patrole policjantek, zjechały zdać broń i dokończyć
raporty. Olga skończyła nieco wcześniej służbę w związku z tym
czekała na Olkę, Jacka i na Mikołaj, który miał zostać
świadkiem, przed komendą. W pewnym momencie do kobiety podbiegł
mężczyzna. Miał w dłoni pistolet i wymierzył w jej stronę.
Właśnie w tej chwili z komendy wyszła Ola z Jackiem i Mikołajem.
-Albo puścicie mojego
brata albo rozwalę jej łeb.- Powiedział i przyłożył Oldze
pistolet do głowy. Policjantka stała nieruchomo.
-Kolego, odłóż ten
pistolet, bo komuś zrobisz krzywdę.- Mikołaj zaczął negocjacje.
-Najpierw wypuśćcie
mojego brata.
-Odłóż ten pistolet
zanim komuś stanie się krzywda.
-Najpierw mój brat.
-Posłuchaj, twojego brata
tu nie ma.
-Kłamiesz.
-Naprawdę, twojego brata
rano przewieźli do Krakowa.
-Dlaczego?
-Ma tam mieć rozprawę.-
Mężczyzna po tych słowach puścił kobietę, a policjanci szybko
go obezwładnili. Ola podbiegła do siostry.
-Olga, nic ci nie jest.
-Nie, nie, ale się bałam.
-Już dobrze, już jest po
wszystkim.
-Nie był bym tego taki
pewien.- Powiedział męski głos zza kobiet. Obie szybko się
odwróciły i zobaczyły, Wasyla wymierzającego pistoletem w ich
stronę.
-O widzę że posterunkowa
mnie poznała.- Powiedział Wasyl a Ola miała już łzy w oczach.- A
teraz siostrzyczka grzecznie się od niej odsunie, chciał bym z
posterunkową porozmawiać.
-Nie, nawet mi się nie
śni.
-Odsuń się
powiedziałem.- Krzyknął wymierzając w stronę Olgi.
-Olga odsuń się, błagam
cię odsuń się.
-Olka chyba żartujesz.
-Proszę.- Mówiła
posterunkowa szlochając. Mężczyzna podszedł do niej i szarpnął
za włosy, tak że kobieta upadła na ziemię.
-Zostaw ją.- Krzyknęła
Olga, rozległ się strzał. Dookoła było mnóstwo krwi. Mikołaj
obezwładnił mężczyznę a Jacek podbiegł do Olgi która upadła
na ziemię łapiąc się za brzuch. Po piętnastu minutach
przyjechało pogotowie. Wszyscy pojechali do szpitala. Olga ze
względu na bardzo duży uraz została helikopterem
przetransportowana do Klinki w Gdyni, gdzie miała się odbyć
operacja, usunięcia kuli z jamy brzusznej. Olga przechodziła
właśnie ciężką i trudną operację, która trwała wieki. Po
północy Ola z Jackiem byli w szpitalu klinicznym w Gdyni. Około
trzeciej rano z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
-Czy jest ktoś z rodziny
Olgi Wysockiej?
-Ja jestem siostrą, co z
nią?- Ola wyrwała się z objęć Jacka.
-Pani siostra przeszła
bardzo ciężką operacje.
-Ale co z nią?
-Operacja się udała...Ale
pani siostra wciąż się nie wybudziła.- Ola siadła na krześle
obok Jacka i zaczęła płakać.
-To moja wina, to wszystko
przeze mnie.
-Ola, kochanie, to wcale
nie twoja wina.
-Właśnie że moja.- Ola
uciekła ze szpitala. Biegła przed siebie, Jacek próbował ją
dogonić jednak nie dał rady. Kobieta po przebiegnięciu dość
dużej odległości zatrzymała się. Po chwili ujrzała znak z
napisem że za 200 metrów będzie plaża. Udała się tam. Zdjęła
kurtkę rozkładając na piasku i usiadła na niej. Zakryła dłońmi
twarz i płakała. Bardzo płakała przy okazji wspominając. Nagle
ktoś podszedł do kobiety, usiadł obok i ją przytulił.
-Olga się wybudziła.
Lekarze mówią że wszystko będzie dobrze. Za dwa tygodnie będzie
w domu.- Mężczyzna pocałował swoją narzeczoną w policzek. Oboje
udali się do szpitala.
The end
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz