poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział XXV dwa miesiące później.

Rozdział XXV dwa miesiące później.

Minęły już dwa miesiące. Córki Mikołaja znów mieszkają z Kamilą, która zaczęła chodzić na odwyk. Mikołaj z Olą wyprowadzili się od Wojciecha i zamieszkali razem w mieszkaniu Mikołaja. Mieszkanie Oli, sprzedali, a powoli rozglądali się za nowym, większym mieszkaniem w końcu za kilka miesięcy miło być ich czworo. Ola miała już całkiem spory brzuszek, którego nie dało się ukryć luźnymi ubraniami. Dziewczyna ledwo mieściła się w swoje stare ciuch, więc ze względu na to postanowiła wybrać się na zakupy. Najpierw jednak odebrała córki Mikołaja ze szkoły. Aleksandra czekała na Dominikę pod szkołą, dziewczynka kończyła lekcje wcześniej niż jej siostra.
-O hej Ola. A co ty tu robisz?- Przywitała się Dominika wychodząc ze szkoły.
-Cześć. Pomyślałam że wybierzemy się razem na zakupy.
-No czemu nie, miałam się uczyć ale zakupy są lepsze.
-A Ania o której kończy dziś lekcje?
-Nie prędko z tego co mi wiadomo to ma dziś zebranie.
-Jakie zebranie?
-No to z teatru, wiesz przecież Anka śpiewa w chórku teatralnym.
-A no faktycznie. To wybierzemy się same w takim razie.- Ola uśmiechnęła się do dziewczynki i obie poszły do samochodu. Gdy dziewczyny wsiadały do samochodu, podszedł do nich pewien mężczyzna.
-Przepraszam.- Powiedział nieznajomy.
-Tak, coś się stało?- Odpowiedziała Ola. Dominika pośpiesznie wsiadła do samochodu.
-Pani jest mamą Dominiki?
-A kim Pan jest?
-Zapomniałem się przedstawić. Krzysztof Pawlak, jestem wychowawcą Dominiki.
-Aleksandra Wysocka. Jestem... narzeczoną ojca Dominiki. Czy coś się stało?
-Widzi Pani to delikatna sprawa. Dominika od jakiegoś czasu jest jakaś nieobecna. To dobra dziewczynka ale ostatnio bardzo opuściła się w nauce. Rozumie Pani jak tak dalej będzie to Dominika może nie zdać do następnej klasy.
-Nie wiedziałam, że Dominika ma jakieś problemy w szkole.
-Prosił bym aby zwróciła Pani na nią uwagę. Dominika ma w sobie ogromny potencjał. Dominika ma spore szanse ale powinna poprawić swoje oceny.
-No dobrze, porozmawiam z nią.
-Dziękuję bardzo. Miłego dnia.
-Do widzenia.- Ola wsiadła do samochodu i zobaczyła że Dominika bardzo posmutniała. Ola odpaliła samochód i obie pojechały do centrum.
-Wiesz co jestem głodna.- Powiedziała Dominika.
-Jak chcesz to możemy zajść na jakąś pizzę.
-No dobra ale mogę wybrać, gdzie?
-Niech ci będzie.- Dziewczyny poszły do ulubionej pizzeri Dominiki i zamówiły największą pizzę. Czekały na nią około dwudziestu minut.
-Ola.
-Tak?
-A co chciał od ciebie Pan Pawlak?
-Porozmawiać.
-O mnie?
-No..O tobie i twoich ocenach. Powiedz co się dzieje?
-Nic po prostu ostatnio nie mam jakoś...-Dominika nie dokończyła zdania.
-Nie masz czego?
-Nie ważne. Coś mówił jeszcze o mnie?
-Dominika co się dzieje? Mi możesz powiedzieć.
-Mam drobne problemy z polskim.
-Mogłaś powiedzieć bym ci pomogła, przecież wiesz że jestem po Humanistyce.
-Wiem ale tu nie o to chodzi.- Dominika posmutniała.
-Co się stało?
-Mama znowu pije....w domu jest syf, jak wracam ze szkoły to gotuje obiad i sprzątam, potem pomagam Ance w lekcjach i później jest późno i idę spać.- Powiedziała Dominika ze łzami w oczach.
-Czemu nie powiedziałaś o tym wcześniej?
-Bałam się.
-Ale czego?
-Reakcji Taty, na to że mama znów pije.- Ola przytuliła Dominikę.
-Ale...Mikołaj raczej by wam pomógł. Wiesz co po zakupach odbierzemy Anię ze szkoły i pojedziemy po wasze rzeczy. Zamieszkacie z nami.
-Ola a tata? Myślę że to zły pomysł, macie małe mieszkanie.
-Mikołaj zrobił by to samo. Zmieścimy się.
-Dziękuję.- Dominika przytuliła się do Oli, następnie dziewczyny zjadły pizzę i poszły na zakupy. Aleksandra wraz z Dominiką po zakupach udały się po Anię, która właśnie kończyła lekcje. Dziewczyny czekały na nią pod klasą. Właśnie zadzwonił dzwonek na koniec lekcji. Z klasy wybiegła gromada rozbawionych dzieci. Kilkoro z nich powiedziało „Dzień dobry” do dziewczyn. Ania jednak nie wyszła z klasy. Ola postanowiła zajrzeć do klasy. Ania stała przy biurku nauczycielki.
-O dzień dobry.- Powiedziała nauczycielka gdy zobaczyła że Ola weszła do klasy.
-Dzień dobry. Mogę już zabrać Anię?
-Oczywiście? A Pani jest jej?
-Jestem znajomą jej Taty.- Odpowiedziała Ola z zakłopotaniem.
-Anna Jóźwik-Makowska, jestem wychowawcą Ani.
-Anna Makowska...-Powiedziała Ola ze zdziwieniem w oczach?
-Chwila...Olka to ty?
-Ania, nie wiedziałam że jesteś nauczycielką.- Ola przywitała się z Anią, która okazała się być jej koleżanką za czasów liceum. Dominika wzięła klucze od samochodu Oli i razem z Anią postanowiły nie przeszkadzać Panią w rozmowie.
-Ola...Kogo jak kogo ale ciebie się nie spodziewałam. Jejciu ty jesteś w ciąży.
-No jestem.- Uśmiechnęła się Ola.
-Jejku, cała promieniejesz, ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też. Opowiadaj jak to się stało że jesteś nauczycielką.
-O długa historia. Po szkole wyjechałam i jakoś tak wpadłam na pomysł aby studiować. A ty co robiłaś po szkole?
-Poszłam na studia humanistyczne.
-O to też jesteś nauczycielką.
-No nie do końca, pracuje w Policji.
-Serio, córka komendanta pracuje w Policji. Niesamowite, a tak się zastrzegałaś że nigdy nie skrzywdzisz w ten sposób rodziny.
-Oj, dobra to było kiedyś. Masz drugie nazwisko, kiedy był ślub? I czemu nic o tym nie wiem?
-Poznaliśmy się na pierwszym roku studiów i zaraz po nich się pobraliśmy.
-Jak słodko.
-No a ty? Też po ślubie, no co ja pytam raczej na pewno.
-Nie nie mamy ślubu. Jesteśmy zaręczeni.
-O czyli jeszcze się załapie na ślubik.
-No może, może. Dobra ja muszę lecieć. Umówimy się na kawę któregoś dnia.
-No dobra, wpadaj do szkoły częściej.
-No hej.- Panie się rozeszły. Ola poszła do samochodu gdzie czekały na nią dziewczynki. Razem udały się do domu Kamili. Ola postanowiła poczekać na dziewczynki w samochodzie, nie chciała robić niepotrzebnej awantury. Wiedziała jak Kamila może zareagować na jej obecność. Dziewczynki się spakowały i wróciły do samochodu. Droga minęła im spokojnie, było już dość późno więc na ulicach prawie nikogo nie było. Po dwudziestu minutach byli już w mieszkaniu Oli. Mikołaja jeszcze nie było, kończy pracę dopiero za półgodziny. Kobieta przygotowała obiad dla dziewczynek a następnie pomogła im odrobić lekcje. Mikołaj właśnie wrócił do domu, zmęczony po pracy.
-Cześć kochanie.- Krzyknął Mikołaj wchodząc do mieszkania.
-Hej.- Odpowiedziała Ola.
-Nie przyjdziesz się przywitać?
-Po co zaraz sam tu przyjdziesz.- Odpowiedziała radośnie Ola.
-Cześć tato.- Krzyknęły chórem dziewczynki.
-O cześć. Nie spodziewałem się was. A co robicie?
-Ola pomaga nam w lekcjach.- Powiedziała zadowolona Ania.
-No proszę.- Mikołaj podszedł do Oli i pocałował ją na powitanie.
-Zrobić ci coś do jedzenia?
-Tak, poproszę.- Ola z Mikołajem poszli do kuchni. Dziewczyna zaczęła szykować coś na szybko dla wszystkich do zjedzenia.
-Mikołaj.
-Tak?
-Bo chodzi o to że dziewczynki...zostaną u nas na kilka dni.
-A co się stało?- W tym momencie do kuchni przyszła Dominika.
-Tato podpiszesz mi informacje o wywiadówce?
-No jasne, a kiedy jest?
-Jutro na 15.30.
-Jeny nie dam rady. Pracuje do 17.
-Ja pojadę.- Wtrąciła Ola.
-Na prawdę? Mogła byś?
-No pewnie i tak siedzę cały dzień w domu, a tak to do ludzi na chwilę chociaż wyjdę.
-No w sumie to masz rację.
-To podpiszesz czy nie?
-Już już. A jak w szkole?
-Dobrze.- Powiedziała Dominika spoglądając na Olę.
-No dobra idź z Anią umyć ręce i przyjdźcie na kolacje.- Gdy tylko Dominika opuściła kuchnię Ola wróciła do poprzedniej rozmowy z Mikołajem.
-Mikołaj...bo Kamila wróciła do picia.
-Jak to? Wiedziałem że tak to się skończy.
-Ale nie denerwuj się. Jest dobrze, dziewczynki zostaną z nami.
-Dlaczego ja się na to zgodziłem?
-Mikołaj nie obwiniaj się to nie twoja wina.- Ola pocałowała Mikołaja. Dziewczynki wróciły do kuchni i usiadły przy stole.
-O czym rozmawiacie?- Zapytała zaciekawiona Ania.
-O tym że musimy jechać na zakupy. Kończy się jedzenie.- Palnęła Ola, aby dziewczynki nie dowiedziały się że rozmawiają o nich.
-Jedzmy. Jestem bardzo głodny.- Powiedział Mikołaj i usiadł przy stole. Po udanym posiłku, wszyscy udali się do salonu i włączyli telewizor. Ola poszła do sypialni aby się położyć, była bardzo zmęczona dzisiejszym dniem. Chwilkę później przyszła do niej Dominika.
-Dzięki.- Powiedziała dziewczynka siadając obok leżącej Oli.
-Za co?
-Za to że nie powiedziałaś Tacie o rozmowie z Panem Pawlakiem.
-Nie ma sprawy. Przecież nie będę ci matkować to i tak by nic nie dało.
-Jesteś kochana, cieszę się że jesteś z tatą.
-Ja też się cieszę że Mikołaj ma takie cudowne córki.- Ola przytuliła Dominikę. Dziewczynka poszła do salonu gdzie Mikołaj z Anią oglądali bajki. Dominika przysiadła się do nich. Około godziny dwudziestej pierwszej, Mikołaj zarządził ciszę nocną. Przygotował kanapę na której miały spać dziewczynki. Następnie udał się do sypialni położyć się spać. Około godziny drugiej w nocy Olę i Mikołaja obudziła Ania.
-Miałam koszmar mogę spać z wami?- Zapytała Ania.
-No jasne wskakuj.- Odpowiedziała Ola, robiąc miejsce dla Ani. Kilka minut później do sypialni przyszła Dominika.
-Mogę spać z wami?
-A co się stało też miałaś koszmar?- Zapytał Mikołaj.
-Nie ale nie lubię być sama.
-No chodź tutaj.- Powiedział Mikołaj, przesuwając się aby dziewczyna zmieściła się na łóżku. Po kilku minutach Mikołaj spadł z łóżka. Postanowił że pójdzie spać na kanapę. Ola wstała o siódmej i przygotowała dla wszystkich śniadanie. Obudziła dziewczynki następnie Mikołaja. Razem zjedli śniadanie. Potem dziewczynki poszły szykować się do szkoły a Mikołaj do pracy. Aleksandra pożegnała ukochanego namiętnym pocałunkiem a następnie odwiozła dziewczynki do szkoły. Ola nie miała nic ciekawego do zrobienia a nie chciała spędzić kolejnego dnia przed telewizorem. Postanowiła pojechać do supermarketu i zrobić drobne zakupy. Ola wędrowała samotnie między regałami. W pewnym momencie spostrzegła że pewna kobieta bardzo intensywnie się w nią wpatruje. Dziewczyna przestraszyła się i schowała się między regałami. Kobieta jednak wciąż obserwowała dziewczynę. Ola popędziła do kasy. Szybko zapłaciła za zakupy i poszła do samochodu. Cały czas odnosiła wrażenie że kobieta ze sklepu cały czas ją śledzi. Ola była przerażona więc po drodze do domu zajechała na komendę. Szybkim i dość energicznym ruchem poszła do swojego ojca. Zapukała do drzwi.
-Wejść.- Powiedział Wysocki, jak zawsze stał przy oknie wpatrując się w sumie to nikt nie wiedział w co dokładnie się wpatrywał.
-Cześć Tato.- Ola podeszła do ojca i dała mu buziaka w policzek na przywitanie.
-O cześć córeczko. Co tu robisz?
-A wpadłam, nudzi mi się w domu. Co u ciebie słychać?
-A nic nowego. Pracuje. Może wpadniecie z Mikołajem na kolację dziś wieczorem?
-No w sumie to czemu nie i tak nie mamy żadnych planów. Ale...
-Co się stało?
-Bo dziewczynki z nami mieszkają i nie będziemy mieli z kim ich zostawić.
-A to nie ma problemu weźcie je ze sobą.
-Naprawdę. Kochany jesteś.
-Powiedz lepiej, jak się czujesz?
-A nawet nie jest źle. Jestem troszkę zmęczona ale jest dobrze.
-A mdłości masz?
-No to akurat logiczne. A może coś przygotuję na kolację?
-Nie trzeba córciu, poradzę sobie.
-No jak wolisz. Dobra ja zmykam, może spotkam Mikołaja.
-No leć. Widzimy się wieczorem.
-No pa pa.- Ola wyszła z pokoju i poszła na stołówkę gdzie spotkała Emilkę i Krzyśka, którzy mieli dziś razem patrol. Dziewczyna przysiadła się do znajomych.
-Hej, mogę się dosiąść?
-No jasne siadaj. Co tu robisz?
-Nudno mi samej w domu. A co u was?
-A sporo się pozmieniało. Ślicznie wyglądasz. Znacie już płeć dziecka?
-Nie jest za wcześnie.
-Jak to?
-No w piątym miesiącu najszybciej można poznać płeć dziecka.
-To w którym ty miesiącu jesteś?
-Początek, czwartego.
-Dopiero? Ale masz wielki brzuch.
-Wielki to on będzie, za pięć miesięcy.
-No w sumie to masz racje. Ale i tak jest duży.
-Nie jak na mnogą ciążę to jest malutki.
-Mnogą ciążę...-Powiedziała Emilka, nie mogąc w to uwierzyć. Popatrzyła na Olę z przerażeniem w oczach.
-No co...
-Nic nic. Gratulacje.
-Dzięki. Dobra ja zmykam bo to już trzynasta a mam wywiadówkę na piętnastą.
-Pacz ją jeszcze nie urodziła a już na wywiadówki jeździ. Nie do wiary.
-Ta młodzież.- Zaśmiała się Emilka i pożegnała z Olą. Dziewczyna wyszła z komendy, właśnie Mikołaj podjechał radiowozem, na przerwę.
-Olcia, co ty tu robisz? Miałaś siedzieć w domu.
-No wiem ale jakoś nie mogę usiedzieć w domu. Przepraszam.- Ola pocałowała Mikołaja w policzek.
-Dobra zakochańce, kończcie już bo komendant nam głowę urwie.- Powiedziała policjantka która zastępowała Olę. Panie się nie znały wcześniej.
-Ola jestem.
-Kasia. Miło mi.
-A tata nie zrobi ci krzywdy, jesteś w patrolu z Mikołajem.
-Tata, komendant to twój tata?
-No tak, nie mów że Mikołaj ci nic nie mówił.
-No jest małomówny, jeśli chodzi o ciebie.
-Jak to. Mikołaj małomówny, niemożliwe. Co masz na swoje usprawiedliwienie?- Mikołaj jednak nie odpowiedział tylko popatrzył na brzuch Oli.- Dobra ja już idę, muszę na wywiadówkę skoczyć. A Mikołaj, tata zaprosił nas na kolację dziś wieczorem.
-A co z dziewczynkami? Nie mamy ich z kim zostawić.
-Je też tata zaprosił.
-Miło z jego strony.
-Bardzo i dziewczynki na pewno się ucieszą.
-No mam nadzieję że tym razem go nie namówią na łyżwy. Pamiętasz jak poprzedni raz się skończył.
-No wizyta na pogotowiu. No powiem że pierwszy raz widziałam Ojca w takim stanie.
-No ja też. Będę to pamiętał do końca życia.
-No dobra ja już naprawdę muszę lecieć. Muszę się jeszcze przebrać.
-Przestań ślicznie wyglądasz.

-Ślicznie przytyłam prawie pięć kilo.- Powiedziała Ola i namiętnie pocałowała Mikołaja. Policjanci poszli do komendy na obiad a Ola udała się do domu. Rozpakowała zakupy i zaczęła szykować się na wywiadówkę. Ania i Dominika skończyły wcześnie lekcje, z tego względu Ola zadzwoniła do Beaty aby ta została na godzinkę z dziewczynkami. Beata bez wahania się zgodziła. Około piętnastej Ola była już gotowa. Beata była chwilę przed piętnastą. Ola pojechała na wywiadówkę. W sumie to nic nowego się na niej nie dowiedziała. Wychowawca mówił coś o zagrożeniach ale Dominiki to nie dotyczyło, więc wywiadówka skończyła się szybko. Dziewczyna wróciła do mieszkania, i powiedziała Dominice co działo się na wywiadówce a następnie powiedziała aby ubrały coś odświętnego bo jak Mikołaj wróci z pracy to pojadą do jej Taty na kolację. 



Moi kochani przed wami 25 rozdział, mam nadzieję że się wam podobał. Teraz mam dla was niezbyt miłą wiadomość. Sama w to nie wierzę ale przez najbliższe dwa do trzech tygodni nie dam rady prowadzić bloga. Przepraszam ale tu gdzie obecnie jestem nie ma netu. Do usłyszenia. Domcia

czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział XXIV Wypadek?

Rozdział XXIV Wypadek?

Nazajutrz gdy, Ola przebudziła się, Mikołaj przywitał ją czułym pocałunkiem.
-Witaj skarbie.- Powiedział zadowolony mężczyzna.
-No hej.
-To co idziemy na śniadanie?
-No wypadało by.- Oboje zeszli na dół. Ich oczom ukazał się ślicznie nakryty stół dla siedmiu osób. Oboje popatrzyli na siebie, po czym zawędrowali do kuchni gdzie Wojciech przygotowywał świąteczne śniadanie.
-O już wstaliście. Zaraz będę podawał do stołu.
-Może ci pomóc.- Zaproponowała dziewczyna.
-Nie nie, powinnaś odpoczywać.
-Tato nie przesadzaj, jestem tylko w ciąży.
-Tylko w ciąży....-Powiedział Mikołaj.
-O co ci teraz chodzi?
-Mi o nic.- Mikołaj pocałował ukochaną. Oboje poszli do salonu i usiedli do stołu po chwili dołączyły do nich dziewczynki a chwilkę później rodzice Mikołaja. Wojciech podał do stołu i wszyscy zjedli śniadanie. Po udanym rodzinnym posiłku, wszyscy udali się do pokoi aby się ubrać. Mikołaj usiadł na łóżku i wpatrywał się w swoją ukochaną. Ola energicznym ruchem, rzuciła się na łóżko obok Mikołaja. Zaczęła całować mężczyznę po szyi. Nagle do pokoju zakochanych weszła Dominika, miała łzy w oczach. Dziewczyna siadła bez słowa na łóżku obok Oli.
-Coś się stało?- Zapytała Ola.
-Mama...Mama się wybudziła.- Powiedziała dziewczynka i zaczęła płakać.
-To cudowna wiadomość.- Powiedziała Ola.- Dlaczego płaczesz?
-Bo...bo...jak mama wyjdzie ze szpitala to będziemy mieszkały z nią.- dziewczynka zaczęła szlochać jeszcze głośniej. W tym momencie do pokoju weszła Ania ona również nie była zachwycona. Podeszła do Oli i się przytuliła.
-Ola...Obiecaj że nas nie oddacie...-Powiedziała zapłakanym głosem Ania.
-Ale, dlaczego mieli byśmy was oddać?
-Ja nie chcę....mam już dość...ona wiecznie pije i się nami nie zajmuje...
-Spokojnie...już nie płacz..-Powiedziała Ola, aby pocieszyć Anię. Dominika w tym czasie wtuliła się w Ojca i cichutko szlochała. Mikołaj mocno przytulił córkę i pocałował w czółko. Dominika uspokoiła się. Wszyscy siedzieli w ciszy. Mikołaj wpadł na pomysł.
-A może chcecie, odwiedzić mamę?- Powiedział.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- Odpowiedziała Dominika.
-Jedźcie, mama na pewno się ucieszy. Są święta a w święta nikt nie powinien być sam.- Powiedziała Ola.
-No dobrze...ale tylko na chwilkę...-Dodała Dominika po chwili zastanowienia. Wszyscy poszli się przygotować. Aleksandra stwierdziła że będzie lepiej jeśli Mikołaj sam pojedzie z dziewczynkami do szpitala a ona w tym czasie zostanie z gośćmi. Dziewczyna nie miała ochoty na spotkanie z byłą żoną jej partnera. Z resztą nie czuła się na siłach po wczorajszej sytuacji. Zanim Mikołaj pojechał z dziewczynkami do szpitala, Ola poprosiła go aby zajechał z nimi na komendę aby złożyły zeznania. Chwilę później Ola dostała telefon od Beaty czy mogły by się spotkać. Dziewczyna na początku próbowała się wymigać ale gdy Beata powiedziała że tu chodzi o jej małżeństwo, kobieta natychmiast się zgodziła na spotkanie. Kobiety umówiły się w kawiarni naprzeciwko komendy. Około godziny jedenastej, Ola była już na miejscu. Wysiadła z samochodu i weszła do restauracji. Podeszła do stolika przy którym siedziała zapłakana Beata.
-Cześć, mów co się stało.- Ola przytuliła przyjaciółkę.
-Co się stało...To się stało...-Beata położyła na stoliku zdjęcia. Na zdjęciach był Kacper ale w objęciach miał inną kobietę. Ola oglądała zdjęcia z niedowierzaniem.
-Ale...rozmawiałaś z nim o tym?
-Nie ma o czym...on mnie zdradził...- Beata zaczęła płakać. Ola nie wiedząc co ma zrobić przytuliła przyjaciółkę, w tym momencie do restauracji przyszedł Kacper. Od razu żwawym i radosnym krokiem podszedł do kobiet. Gdy Beata go ujrzała, zaczęła jeszcze głośniej płakać i uciekła z restauracji. Kacper nie wiedział o co chodzi. Przysiadł się do posterunkowej.
-O co tu chodzi? Czemu jest na mnie zła?- Ola jednak nie odpowiedziała, rzuciła mu zdjęcia i wyszła z restauracji. Zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu przyjaciółki. Ktoś nagle złapał ją za rękę.
-Ale dlaczego? Przecież to nie jestem ja.- powiedział Kacper.
-Jak to nie ty?
-No ten koleś ma tatuaż na nadgarstku, ja nie mam na nadgarstku tylko na piersi.
-Jak to? Beata widocznie was pomyliła.
-Gdzie ona jest?
-A skont ja mam to wiedzieć. Szukaj jej może znajdziesz.....Tam jest...-Powiedziała Ola, wskazując na ławkę, która znajdowała się niedaleko. Kacper od razu pobiegł do dziewczyny. Ola postanowiła im nie przeszkadzać w tak trudnej rozmowie i udała się do domu. Na miejsce dojechała chwilkę przed Mikołajem. Z samochodu wybiegła zapłakana Dominika, od razu pobiegła do pokoju. Po niej wysiadła Ania, przytuliła się do Oli i zaczęła płakać. Ola przytuliła dziewczynkę i obie weszły do domu. Mikołaj pojechał jeszcze zatankować samochód, ponieważ miał po obiedzie odwieźć rodziców na pociąg. Kobieta zaczęła przygotowywać obiad. Gdy Mikołaj wrócił, postanowił jej w tym pomóc. Po obiedzie Mikołaj pojechał odwieźć rodziców. Ola była bardzo zmęczona więc poszła się zdrzemnąć. Dziewczynę obudził klakson. Ktoś przyjechał. Dziewczyna spojrzała na zegarek, to nie mógł być Mikołaj, jest za wcześnie, on powinien wrócić za godzinę. Ola pospiesznie poszła otworzyć drzwi. W drzwiach stało dwóch policjantów, to była Emilka z Krzyśkiem.
-Co wy tu robicie?- Zapytała zaskoczona kobieta.
-Ola..bo..Mikołaj...on miał wypadek..- Powiedziała Emilka, smutnym ale spokojnym głosem.
-Co z nim?- Ola była przerażona.
-On...Mikołaj zginął na miejscu.- Powiedział Krzysiek. Ola bezwładnie osunęła się na ścianę i zaczęła płakać. „Mikołaj nie żyje, to nie możliwe, nie dlaczego mnie to spotkało” Nagle dziewczyna poczuła ogromny ból brzucha. Zaczęła zwijać się z bólu. Policjanci wezwali pogotowie. Po dziesięciu minutach kobieta była już w szpitalu. Cały czas była nie przytomna. Gdy się wybudziła podszedł do niej mężczyzna w białym fartuchu.
-Pani Aleksandro, mam dla pani złą wiadomość.- Gdy kobieta usłyszała to co powiedział przed chwilą mężczyzna jej oczy się zaszkliły.-Jest mi bardzo przykro ale nie udało nam się uratować dzieci.- Ola zaczęła płakać. Jednego dnia straciła najważniejsze osoby w jej życiu. Kobieta zaczęła bardzo głośno płakać.
-Ola, Ola, obudź się.
-Mikołaj.- Krzyknęła dziewczyna, rzucając mu się na szyję.
-Miałaś koszmar?- Zapytał Mikołaj widząc łzy w oczach dziewczyny.
-Śniło mi się że miałeś wypadek i nie przeżyłeś i że potem....straciłam nasze dzieci.- Powiedziała Ola ze łzami w oczach. Mikołaj ją przytulił.
-Spokojnie, skarbie to tylko zły sen. Jestem przy tobie. Wszystko jest dobrze.- Mikołaj pocałował dziewczynę która już się uspokoiła.
-A gdzie dziewczynki i tata?

-Poszli na lodowisko. Twój tata im obiecał a one już nie odpuszczą.- Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła do Mikołaja. On natomiast zaczął delikatnie całować dziewczynę po szyi. Bardzo szybko pozbyli się ubrań. Potem spędzili ze sobą bardzo miły wieczór.

wtorek, 16 lutego 2016

Miniaturka konkursowa

Doceń to co masz, zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś.

Ola siedziała na plaży a po jej policzku spływały łzy. Słońce zaczęło delikatnie wschodzić, a ciepły delikatny wiatr otulał jej zapłakane ciało. Kobieta siedziała sama, na plaży, wsłuchując się w szum fal. Dlaczego mnie to spotkała, dlaczego? Co ja takiego zrobiłam że życie mnie tak karze? Boże za co to wszystko? Dziewczyna zaczęła wspominać.
*&*&*&*&* (wspomnienie)
Końcówka lata, rodzina Wysockich właśnie zaczęła szykować kolację. Mała Ola wraz z siostrą Olgą, biegały po podwórku bawiąc się z nowo poznanymi dziećmi z sąsiedztwa.
-Dziewczynki kolacja.- krzyknął Wojciech.
-Jeszcze chwilkę.
-Ola, Olga, chodźcie już.- Powiedziała Joanna, a dziewczynki od razu przyszły na kolację. Umyły ręce i całą rodziną usiedli do posiłku. Po kolacji cała czwórka wybrała się na spacer po plaży. Pożegnali lato w cudownych nastrojach i wrócili do domku. Dziewczynki jeszcze zanim poszły spać, przez okno spoglądały na morze i zachodzące nad nim słońce, które zdawało by się żegnać. Nad ranem gdy wstały, wszystkie walizki były już spakowane. Rodzina musiała wracać do Wrocławia. Po śniadaniu Wojciech zaniósł walizki do samochodu a Joanna, sprawdziła czy wszystko zabrali. Potem wrócili do Wrocławia. Droga była długa, co dwie godziny Wojciech z Joanną robili przerwę i zamieniali się miejscami. Tak aby każdy z nich prowadził po kawałku a drugi mógł odpocząć. Po którejś już zmianie, gdy Wojciech prowadził, dziewczynki wraz z Joanną, znużone po całym dniu podróży, zasnęły. Wojciech, chcąc aby Joanna odpoczęła, nie budził jej na kolejną zmianę. Sam był zmęczony ale chciał jak najszybciej wrócić do domu. Nagle usłyszał pisk opon i ogromny huk.
Aleksandra obudziła się w szpitalu. Nad jej łóżkiem była Olga wraz z dziadkami. Dziewczynka delikatnie uśmiechnęła się do nich.
-Gdzie mama.- Zapytała rozglądając się po sali. Mariola, babcia dziewczynki zaczęła płakać i opuściła salę. Po chwili to samo zrobił dziadek dziewczynek. Ola nie dostała odpowiedzi, widziała tylko swoich dziadków i siostrę zapłakanych.
-Olga gdzie mama? Co się stało i dlaczego wszyscy płaczecie?
-Mieliśmy wypadek.- Powiedziała Olga, szlochając.
-Jaki wypadek, czemu ja nic nie pamiętam?
-Ola, rodzice nie żyją.- Powiedziała nastolatka na jednym wydechu, a następnie przytuliła swoja siostrę. Dziewczynki płakały.
-Jak to nie żyją, dlaczego? Olga co teraz będzie?
-Na razie jestem u dziadków, a jak wyjdziesz ze szpitala to będziemy razem u nich mieszkać. Zobaczysz będzie dobrze.
-Ale....ja chcę do mamy....- Nastolatka płakała.
-Spokojnie jestem tu, zawsze będę.
-Obiecujesz? Powiedz że obiecujesz.
-Tak, nikt nas nie rozdzieli.- Olga próbowała ją uspokoić, jednak nie było to łatwe. Dopiero pod wieczór, dziewczynki zmęczone płaczem, zasnęły. Po kilku dniach Ola wyszła ze szpitala i zamieszkałą u swoich dziadków. Nastolatce nie było łatwo pogodzić się ze stratą bliskich. Olga starała się wspierać siostrę ale je samej nie było łatwo.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Obiecałaś mi że zawsze będziemy razem, mówiłaś że nas nikt nie rozdzieli. Olga dlaczego? Powiedz mi dlaczego? Obiecywałaś.- Kobieta wciąż płakała.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Aleksandra, po śmierci rodziców zamknęła się w sobie. Cały czas zamykała się w pokoju i płakała. Nie rozmawiała z nikim, nawet z Olgą dla której ostatnie wydarzenia też nie były łatwe. Nastolatki zostały same w domu dziadków.
-Idę do siebie.- Powiedziała Ola, zamykając za sobą drzwi. Olga natomiast oglądała album ze zdjęciami. W pewnym momencie postanowiła porozmawiać z Olką. Nie miały ostatnio zbyt dobrego kontaktu, co bardzo odbijało się na ich samopoczuciu. Dziewczyna zapukała do drzwi.
-Ola mogę.
-Idź sobie chcę być sama.
-Ola proszę, ja nie chcę być sama. Musimy być razem.
-Idź sobie, nie rozumiesz.- Olga już miała odpuścić, gdy coś ja podkusiło aby wejść do pokoju siostry. Otworzyła delikatnie drzwi i zobaczyła Olkę, siedziała na podłodze pod oknem. Nastolatka w ręku miała żyletkę a na prawej dłoni ślady krwi i cięte rany.
-Olka co ty wyprawiasz?- Krzyknęła nastolatka, wyrywając siostrze żyletkę z ręki.
-Oddaj, to moje.
-Twoje, dziewczyno co ty robisz?
-Nie widać, oddawaj.
-Nawet nie ma takiej opcji. Co ty wyprawiasz?
-Nie twoja sprawa oddaj mi to.
-Olka ogarnij się, tnąc się nie wrócisz życia rodzicom. Jedyne co zrobisz to zabierzesz je sobie. Tego chcesz, chcesz żebym została sama. Wiem co czujesz bo wyobraź sobie że to też byli moi rodzice. Czuje dokładnie to samo i nie wyobrażam sobie gdy tobie coś miało się stać.- Nastolatka krzyczała na swoją siostrę. Ola zaczęła płakać.
-Przepraszam.- Powiedziała Ola, mając łzy w oczach.- Ja nie chciałam.
-Nie chciałaś, może owszem, ale pomyślałaś co będzie ze mną jak to zrobisz. Myślisz że mnie to nie boli. Dziewczyno.- Nastolatka przytuliła siostrę a następnie opatrzyła jej ranę. Nastolatki obiecały sobie że zapomną o całej tej sprawie jak najszybciej.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Olga, K***wa obiecałaś mi że mnie nie zostawisz. Mówiłaś że sobie beze mnie nie poradzisz, a teraz zostawiasz mnie samą. Jak możesz?
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Aleksandra zaraz po ogólniaku poszła na studia humanistyczne, Olga natomiast od razu poszła do akademii policyjnej. Nie spodobało to się dziadkom dziewczynek ale w końcu się z tym pogodzili, przecież to było ich życie. Dziewczyny wynajmowały małą kawalerkę, w centrum Wrocławia, dla dwóch kobiet była idealna. Ola zaraz po ostatnich zajęciach pojechała na komendę gdzie czekała na nią Olga. Dziewczyny umówiły się na kawę zaraz po zajęciach Oli. Dziewczyna zdyszana wbiegła na komendę, nie mogąc doczekać się aż pokaże siostrze indeks z piątką z sesji. Na korytarzu wpadła na pewnego mężczyznę. Oboje upadli na podłogę.
-Przeprasza, niezdara ze mnie.- Wysoki blondyn zaczął przepraszać kobietę.
-Nie, to moja wina. Przepraszam Pana.
-Jaki Pan. Jacek jestem.- Blondyn podał Oli dłoń na przywitanie.
-A to nie wiesz że kobieta pierwsza powinna podać dłoń.- Zaśmiała się kobieta a mężczyzna ewidentnie się speszył.- Ola jestem.
-Miło poznać. Jesteś tu nowa, nie widziałem cie wcześniej.
-Nie, nie, wpadłam do siostry.
-O cześć.- Olga przywitała się z siostrą.- Widzę że się już poznaliście.
-Tak, tak....- Odparł Jacek, nie mógł oderwać wzroku od oczu kobiety.
-Idziemy?
-Tak...tak...-Ola również nie mogła napatrzeć się na oczy policjanta.
-Dobra idziemy, bo mi się tu jeszcze zakochacie.- Zaśmiała się Olga i wyszła z komendy, chwilę później Ola zrobiła to samo. Dziewczyny udały się do pobliskiego baru. Ola nie mogła zapomnieć o przystojnym blondynie na którego wpadła.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Powiedziałam ci wtedy że po studiach chcę iść do policji. Wyśmiałaś mnie wtedy, ale powiedziałaś że zawsze mogę na ciebie liczyć. Śmiałaś się że do tej decyzji podkusił mnie Jacek. Gdybym nie poszła do policji to wszystko by się inaczej skończyło. Przepraszam.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Kobiety wpadły na komendę spóźnione. Szybko przebrały się w mundury i udały na odprawę. Inspektor Kwieciński nie był zadowolony ze spóźnienia swoich podwładnych jednak zostawił to bez komentarza.
-Posterunkowa Wysocka i Sierżant sztabowa Wysocka. Czemu to tak dziwnie brzmi? Dobra, macie dziś razem patrol. Pani sierżant jest dowódcą. Życzę miłej pracy.- Komendant opuścił pokój odpraw. A kobiety udały się na patrol. Wcześniej jednak Ola, poszła się przywitać z Jackiem.
-Cześć kochanie, co cie do mnie sprowadza?
-A stęskniłam się za moim księciem.
-Ciekawe...
-Ej, zakochańce do pracy.- Powiedziała Olga, widząc obściskujących się policjantów.
-Olga?
-Co jest?
-Bo mam sprawę do ciebie.
-Do mnie a co się stało że mój szwagier potrzebuje mojej pomocy?
-Jeszcze nie szwagier.- Powiedziała Ola.
-No właśnie, bo chodzi o to że, najpierw chciałem z tobą o tym pogadać.
-Ale o czym?
-Mogę prosić o rękę twojej siostry?- Powiedział Jacek, po czym ukląkł przed Olą i wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko w kształcie serca. W środku był pierścionek zaręczynowy. Mężczyzna spojrzał na Olgę, która kiwnęła głową na zgodę i zakryła usta aby nie piszczeć.- Ola kochanie, jesteś dla mnie najważniejsza zostaniesz moją żoną. Chcę być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi a do tego brakuje mi tylko ciebie.
-Tak.- Odpowiedziała zaskoczona posterunkowa. Aspirant założył kobiecie mały złoty pierścionek na palec i pocałował. Olga złożyła młodej parze życzenia i kobiety udały się na służbę. Dzień mijał im spokojnie. Mało wezwań, a jak już się jakieś zdarzyło to kończyło się na pouczeniu.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość)
-Olga nawet przy moich zaręczynach byłaś. A teraz co? Nie będzie cie na moim ślubie, na wieczorze panieńskim. Nawet na moich pieprzonych urodzinach cię nie będzie. Już nie będę rano widzieć twojego uśmiechu, gdy robiłaś nam śniadanie. Nie będę też słyszała komentarzy na temat związku z Jackiem. Olga....-Kobieta nie mogła opanować łez. Tak bardzo brakowało jej siostry.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Ola tego dnia wstała wcześniej niż Olga, postanowiła więc zrobić śniadanie. Wyjęła z lodówki potrzebne składniki i zrobiła naleśniki z jagodami. Gdy kończyła nakładać na talerze do kuchni przyszedł Jacek. Narzeczeni pocałowali się namiętnie na powitanie a do kuchni przyszłą Olga.
-Fuj, nawet w domu nie umiecie się pohamować.
-Zabawne....
-No i to bardzo.
-Śniadanie zrobiłam.
-O a co to za okazja?
-Żadna, po prostu zawsze ty robiłaś a dziś ja zrobiłam żebyś się poczuła wyjątkowo.
-A dziękuje bardzo.- Policjanci przystąpili do posiłku, następnie poszli się szykować i udali się do pracy.
*&*&*&*&*& (rzeczywistość) 
-Nie wierzę że to było nasze ostatnie śniadanie, Olga, błagam, ja nie chcę żeby to było nasze ostatnie śniadanie.
*&*&*&*&*& (wspomnienie)
Dzień zapowiadał się spokojnie. Słońce świeciło zapowiadając nadejście lata, wraz z którym miał nadejść ten szczególny dzień dla Oli i Jacka. Policjanci mieli już wszystko dopięte na ostatni guzik. Zaraz po służbie mieli jechać do Urzędu Stanu Cywilnego, załatwić ostatnie formalności związane ze ślubem. Około szesnastej patrole 05 i 07, czyli patrole policjantek, zjechały zdać broń i dokończyć raporty. Olga skończyła nieco wcześniej służbę w związku z tym czekała na Olkę, Jacka i na Mikołaj, który miał zostać świadkiem, przed komendą. W pewnym momencie do kobiety podbiegł mężczyzna. Miał w dłoni pistolet i wymierzył w jej stronę. Właśnie w tej chwili z komendy wyszła Ola z Jackiem i Mikołajem.
-Albo puścicie mojego brata albo rozwalę jej łeb.- Powiedział i przyłożył Oldze pistolet do głowy. Policjantka stała nieruchomo.
-Kolego, odłóż ten pistolet, bo komuś zrobisz krzywdę.- Mikołaj zaczął negocjacje.
-Najpierw wypuśćcie mojego brata.
-Odłóż ten pistolet zanim komuś stanie się krzywda.
-Najpierw mój brat.
-Posłuchaj, twojego brata tu nie ma.
-Kłamiesz.
-Naprawdę, twojego brata rano przewieźli do Krakowa.
-Dlaczego?
-Ma tam mieć rozprawę.- Mężczyzna po tych słowach puścił kobietę, a policjanci szybko go obezwładnili. Ola podbiegła do siostry.
-Olga, nic ci nie jest.
-Nie, nie, ale się bałam.
-Już dobrze, już jest po wszystkim.
-Nie był bym tego taki pewien.- Powiedział męski głos zza kobiet. Obie szybko się odwróciły i zobaczyły, Wasyla wymierzającego pistoletem w ich stronę.
-O widzę że posterunkowa mnie poznała.- Powiedział Wasyl a Ola miała już łzy w oczach.- A teraz siostrzyczka grzecznie się od niej odsunie, chciał bym z posterunkową porozmawiać.
-Nie, nawet mi się nie śni.
-Odsuń się powiedziałem.- Krzyknął wymierzając w stronę Olgi.
-Olga odsuń się, błagam cię odsuń się.
-Olka chyba żartujesz.
-Proszę.- Mówiła posterunkowa szlochając. Mężczyzna podszedł do niej i szarpnął za włosy, tak że kobieta upadła na ziemię.
-Zostaw ją.- Krzyknęła Olga, rozległ się strzał. Dookoła było mnóstwo krwi. Mikołaj obezwładnił mężczyznę a Jacek podbiegł do Olgi która upadła na ziemię łapiąc się za brzuch. Po piętnastu minutach przyjechało pogotowie. Wszyscy pojechali do szpitala. Olga ze względu na bardzo duży uraz została helikopterem przetransportowana do Klinki w Gdyni, gdzie miała się odbyć operacja, usunięcia kuli z jamy brzusznej. Olga przechodziła właśnie ciężką i trudną operację, która trwała wieki. Po północy Ola z Jackiem byli w szpitalu klinicznym w Gdyni. Około trzeciej rano z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
-Czy jest ktoś z rodziny Olgi Wysockiej?
-Ja jestem siostrą, co z nią?- Ola wyrwała się z objęć Jacka.
-Pani siostra przeszła bardzo ciężką operacje.
-Ale co z nią?
-Operacja się udała...Ale pani siostra wciąż się nie wybudziła.- Ola siadła na krześle obok Jacka i zaczęła płakać.
-To moja wina, to wszystko przeze mnie.
-Ola, kochanie, to wcale nie twoja wina.
-Właśnie że moja.- Ola uciekła ze szpitala. Biegła przed siebie, Jacek próbował ją dogonić jednak nie dał rady. Kobieta po przebiegnięciu dość dużej odległości zatrzymała się. Po chwili ujrzała znak z napisem że za 200 metrów będzie plaża. Udała się tam. Zdjęła kurtkę rozkładając na piasku i usiadła na niej. Zakryła dłońmi twarz i płakała. Bardzo płakała przy okazji wspominając. Nagle ktoś podszedł do kobiety, usiadł obok i ją przytulił.
-Olga się wybudziła. Lekarze mówią że wszystko będzie dobrze. Za dwa tygodnie będzie w domu.- Mężczyzna pocałował swoją narzeczoną w policzek. Oboje udali się do szpitala.


The end

piątek, 12 lutego 2016

Rozdział XXIII przesłuchanie

Rozdział XXIII przesłuchanie

Pokój przesłuchań nr 112, godzina 23:54, Przesłuchanie w sprawie bójki

Mikołaj siedział przy biurku, jednak nie po tej stronie co zwykle, tym razem to on był przesłuchiwany.
-Mikołaj powiedz nam co się wydarzyło.- Powiedział Emilka.
-No siedzieliśmy przy kolacji, dziewczynki poszły do pokoju, Ola wyszła z domu a ja dowiedziałem się że mam siostrę.
-No ale co to ma wspólnego ze sprawą?- Wtrącił Mieszko.
-No bo usłyszałem krzyki i zobaczyłem jak on uderzył Olkę i puściły mi nerwy i mu przyłożyłem, zresztą szarpał się z tatą.
-Z tatą?- Zapytała Emilka.
-No z komendantem.
-Ty spotykasz się z Olą prawda?- Zapytała Emilka.- To dlatego byłeś dziś u nich.
-Tak.- Powiedział speszony Mikołaj.
-Dobra podpisz tutaj.- Powiedział Mieszko i podał Mikołajowi kartkę z jego zeznaniami i długopis. Mikołaj podpisał.
-Proszę.- Powiedział Mikołaj oddając kartkę.
-No dobra to możesz już iść.
-Poczekam jeszcze na Olę na korytarzu.
-No dobra, możesz ją zawołać.- Mikołaj wyszedł z pokoju przesłuchań, na korytarzu siedziała zapłakana Ola. Gdy tylko zobaczyła Mikołaja rzuciła mu się na szyje. Cudowne chwile, Ola poczuła motylki w brzuchu. Po chwili puściła Mikołaja i weszła do pokoju.
-Siadaj.- Powiedział Mieszko.
-Jak się czujesz?- Zapytała Emilka.
-Dziękuję dobrze.
-Więc co się wydarzyło, tylko proszę przejdźmy od razu do szczegółów.
-No to Szymon przyjechał, no i „rozmawialiśmy” on mnie obraził, to mu strzeliłam z liścia no i wtedy on mnie uderzył tak że się przewróciłam i Tata zaczął się z nim szarpać. Potem przyszedł, w sumie to przybiegł Mikołaj i doszło do rękoczynów. No a potem to wy przyjechaliście i ich rozdzieliliście.
-No dobrze, podpisz tu.- Ola bez wahania podpisała zeznania.
-No możesz już iść. Poproś do nas komendanta.
-No dobrze. Jeszcze raz dziękuję.
-Ola mówiłam już, nie ma za co to nasza praca.
-Dziękuję.- Ola uśmiechnęła się i wyszła na korytarz, gdzie stał Jacek z Mikołajem i Wojciechem.
-Tato teraz twoja kolej.- Powiedziała Ola, podchodząc do Wojciecha który rozmawiał. Po chwili komendant był już w pokoju przesłuchań. Wszyscy milczeli. Mieszko i Emilia nie wiedzieli od czego mają zacząć przecież to był ich szef.
-No będziecie się tak patrzeć czy zaczniecie. Chcę mieć to już za sobą.- Odrzekł zdenerwowany komendant.
-Więc co się wydarzyło i dlaczego uczestniczył Pan w bójce?
-Więc, przyjechał były narzeczony Oli i zaczęli się kłócić on Ją uderzył i wtedy ja zacząłem go szarpać i przybiegł Mikołaj, zaczęli się bić ja nie mogłem ich rozdzielić no w końcu wy przyjechaliście. W pewnym sensie ratując Mikołaja. Bo nieźle mu się oberwało.
-No dobrze, to niech komendant podpisze tu i to wszystko.
-Dziękuję. Dobranoc.- Powiedział Komendant wychodząc z pokoju przesłuchań. Wojciech podszedł do Mikołaja, Oli i Jacka którzy akurat rozmawiali. Emilka wyszła za chwilkę z pokoju przesłuchań i poszła do kuchni. Ola postanowiła pójść za nią.
-Emilka.
-Tak.
-Bo wolała bym aby ta sprawa pozostała między nami.
-Nie ma problemu. Tylko musicie jeszcze dziewczynki tu przywieźć ale to potem.
-A po co dziewczynki?
-No bo to one wzywały policję. Muszą złożyć zeznania.
-A no dobra. Emilka bo widzisz.- Ola wychyliła się aby zobaczyć czy nikt nie idzie.- Wolała bym aby nikt się nie dowiedział że jestem z Mikołajem a tym bardziej że jestem z nim w ciąży.
-A jednak.
-Co a jednak?
-Jednak jesteś w ciąży.
-No tak dobra ja już idę.- Dziewczyny wyszły z kuchni i udały się w stronę pokoju przesłuchań. Właśnie na przesłuchanie był prowadzony Szymon.
-Pożałujesz tego suko.- Powiedział Szymon, Ola udawała że nie słyszy.- Zabije cię i całą twoją rodzinkę, jeszcze mnie popamiętacie.- Ola zaczęła płakać nie wytrzymała tego wszystkiego.
-Ola spokojnie. Usiądź tu sobie.- Powiedziała Emilka, po chwili dołączyli do nich Panowie. Jacek przyszedł do Emilki z papierami.
-Emilka, no muszę ci powiedzieć że z tego Napieralskiego to niezłe ziółko jest.
-Co, co tam znalazłeś?
-Kradzieże, rozboje, kilka pobić, napaść na funkcjonariusza i siedział dwa lata za posiadanie. Niedawno wyszedł. A i jest już poszukiwany za wyłudzanie pieniędzy.
-No to nieźle, dobra idę go przesłuchać. Szykuje się niezła zabawa.- Emilka udała się do pokoju gdzie czekał na nią już Mieszko z Szymonem.
-Dobra, mów po co ci to wszystko było?
-Nic wam nie powiem.
-Aha, czyli się nie przyznajesz.
-Tak. Nie macie dowodów.
-No owszem mamy ale jak nie chcesz współpracować to twoja sprawa.
-Nic na mnie nie macie.
-Owszem mamy, jesteś poszukiwany o wyłudzanie pieniędzy i do tego pobicie trzech osób.
-No nieźle. Posiedzisz dobre 10 lat. A sąd weźmie pod uwagę to że już siedziałeś dwa lata. Może sobie posiedzisz jeszcze jakieś dodatkowe pięć lat co w sumie daje nam....
-15 lat.- Dodał Mieszko.
-A teraz zapraszam na dołek na 48.
-Dobra już wam mówię.
-No to proszę zaczynaj.
-No ja kocham Olę.
-No a coś więcej?
-No poniosło mnie jak mnie uderzyła.
-Poniosło cię. Aż mi niedobrze się robi kiedy słyszę jak facet mówi że uderzył kobietę bo go poniosło.
-No ale to nie jest powód żeby bić jej ojca i narzeczonego.
-Jak to narzeczonego?
-Normalnie. Teraz posiedzisz na dołku, dość długo.
-Podpisz zeznania.- Szymon podpisał zeznania i Misiek odprowadził go na dołek. Mikołaj z Olą i Wojciechem wrócili do domu. Mariola z Zygmuntem i dziewczynkami posprzątali po kolacji i położyli się spać. Gdy Ola z tatą i Mikołajem wrócili wszyscy już smacznie spali więc oni też poszli spać.


sobota, 6 lutego 2016

Rozdział XXII Wigilia

Rozdział XXII Wigilia

Mamy dziś 24 grudnia, Ola z Mikołajem szykują właśnie kolację wigilijną, na którą zaprosili rodziców Mikołaja oraz Wojciecha. Dziewczynki właśnie ozdabiały choinkę a Wojciech im pomagał, miał bardzo dobry kontakt z dziewczynkami, one traktowały go jak dziadka. Nawet zaczęły tak do niego mówić.
-Ale śliczna.- Powiedziała Ania wyjmując z kartonowego pudełka bombkę.
-Tak, dostałem ją od Oli. Na pierwsze święta, jak się wyprowadziła.- Odrzekł Wojciech, biorąc od dziewczynki bombkę i wieszając ją na choince.
-Dziadku a mogę cię o coś zapytać.- Powiedziała Dominika.
-No oczywiście. Co się stało?
-Bo dlaczego ty nie masz żony?- Zapytała dziewczynka. Wojciech słysząc to pytanie usiadł na kanapie i zaniemówił.
-No widzisz.....-Powiedział Wojciech, w tym momencie do pokoju przyszedł Mikołaj. Słysząc pytanie jakie zadała mu Dominika bardzo szybko zainterweniował.
-A wy jeszcze nie gotowi.- Wtrącił Mikołaj.
-Nie gotowi na co?- Zapytały chórem dziewczynki.
-No przecież za pół godziny kolacja, już na górę przebierać się.
-Ale my jeszcze nie skończyliśmy ubierać choinki.
-To skończycie jak się przebierzecie, już na górę, no raz raz nie mamy całego wieczoru.- Mikołaj usiadł obok Wojciecha i zaczął przepraszać za pytania swoich córek, które jak przypuszczał uraziły Wojciecha.
-Przepraszam za nie.
-Nic się nie stało, prędzej czy później i tak by zapytały.
-Nie no to naprawdę nie powinno tak wyjść.
-Co wyjść?- Zapytała Ola wchodząc do salonu.
-Nic nic.- Odpowiedział Mikołaj.
-Czemu macie przede mną jakieś tajemnice?- Zapytała troszkę zdenerwowana Ola.
-Nie no tak po prostu rozmawiamy nic nie chcemy przed tobą ukryć.
-Dobra Mikołaj mów prawdę, bo się zaraz zdenerwuje.
-Dobra dobra już tylko się nie denerwuj.
-No to mów wreszcie.- Dziewczyna przysiadłą się do mężczyzn siedzących na kanapie.
-No bo Dominika zapytała Tatę dlaczego nie ma żony.- Powiedział Mikołaj patrząc Oli prosto w oczy. Dziewczyna jednak nie uwierzyła.
-Dobra nie chcecie mówić to nie.- Dziewczyna podniosła się i ruszyła w kierunku kuchni. Mikołaj wstał i poszedł za nią.
-Ola ale kiedy to prawda.
-Mikołaj kogo ty chcesz oszukać?
-Ale Ola ja nie chcę cię oszukać, my naprawdę o tym rozmawialiśmy.
-Mikołaj, skończ.- Dziewczyna weszła do kuchni. Mikołaj za nią. Nie wiedział co ma powiedzieć, nie chciał się kłócić z Olą, więc postanowił że przyzna jej rację.
-No dobra, rozmawialiśmy o pracy.- Mikołaj zbliżył się do Oli.
-Czy wy naprawdę nie możecie żyć bez tej pracy, nawet w wigilie musicie o tym rozmawiać?
-Przepraszam Ola.- Mikołaj pocałował ukochaną, bardzo namiętnie. W tym momencie do kuchni weszła Dominika.
-Jeny, wy znowu, weźcie się ogarnijcie w końcu.- Mikołaj popatrzył na Olę i oboje zaczęli się śmiać. Dominika jednak nie widziała nic śmiesznego w tym co powiedziała i obrażona poszła do salonu ubierać choinkę. Minęło może pięć minut gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
-O to pewnie Babcia i Dziadek.- Wyrwała się Ania.
-Ja otworzę.- Krzyknęła Dominika. Dziewczynki pobiegły w stronę drzwi. Mikołaj widząc to zajście powiedział.
-Spokój. Ja otworzę.- I poszedł do drzwi.
-Dzień dobry synku.- Powiedziała mama Mikołaja.
-Cześć, wejdźcie proszę.- Mikołaj zaprosił gości do salonu, gdzie czekała na nich reszta rodzinki.
-Cześć babciu, Hej dziadku.- Przywitały się dziewczynki.
-A to jest Tata Oli.- Powiedział Mikołaj, wskazując na Wojciecha.
-Dobry wieczór, Wojciech Wysocki.
-Mariola Białach.
-Zygmunt Białach, miło nam pana poznać.
-Jakiego Pana, Wojciech jestem.
-Zygmunt.- Panowie przywitali się.
-To zapraszam do stołu.- Odrzekła Ola. Wszyscy usiedli. Mikołaj podniósł się, rozdał wszystkim opłatek.
-Moi drodzy, życzę wam tego co najlepsze, zdrowia, szczęścia.- Wszyscy podzielili się opłatkiem i zasiedli do kolacji. Jak to przy stole, panowie rozmawiali na temat polityki i sportu a panie miały znacznie ciekawsze tematy. Choć temat polityki nie jest wcale aż tak nudny.
-Czas na prezenty.- Powiedziała Ania która nie mogła się tego doczekać.
-Więc my pierwsi.- Powiedziała Ola wstając od stołu. Mikołaj wstał razem z nią.
-Bo my mamy dla was szczególny prezent.- Dodał Mikołaj. Złapał Olę za rękę.
-Wiec ja i Mikołaj....- Powiedziała Ola, najlepsze zostawiła dla Mikołaja.
-Spodziewamy się dziecka.- Dodał Mikołaj. Mariola zaczęła płakać, ledwo powiedziała że się bardzo cieszy.
-No właśnie Mikołaj. Bo....- Zaczęła mówić Ola.- Bo to będą bliźnięta.- Dziewczyna spojrzała na Mikołaja, ten objął dziewczynę w pasie i namiętnie pocałował.
-Naprawdę?- Zapytał, niepewny Mikołaj.
-Tak, na pewno.-Odrzekła Ola.
-Moje gratulacje dzieci.- Powiedział Wojciech. Przytulił Olę a następnie Mikołaja.
-Będziemy miały rodzeństwo.- Powiedziała uradowana Ania.
-Ej a chłopcy czy dziewczynki, a może to i to?- Dodała Dominika.
-Jeszcze jest za wcześnie żeby to wiedzieć.- Powiedział Mikołaj cały czas nie puszczając Oli. Teraz jednak objął narzeczoną w pasie.
-A który tydzień?- Dodała zapłakana mama Mikołaja.
-Piąty.- Powiedziała Ola po chwili zastanowienia.
-To czemu wcześniej nie powiedzieliście?- Zapytał Wojciech.
-No bo dopiero co się dowiedzieliśmy.- Powiedział Mikołaj.
-Mariola będę dziadkiem, rozumiesz będę dziadkiem.
-Usiądź.- Powiedziała Mariola szarpiąc Zygmunta za rękę.
-Ale o co ci chodzi?
-Bo my chyba musimy poważnie porozmawiać.
-Ale o czym? Nic nie rozumiem.-Powiedział Zygmunt siadając przy stole, po chwili wszyscy dołączyli do nich i usiedli przy stole.
-Dominika weź na górę Anię i pooglądajcie coś na komputerze.
-Ale babciu.
-Bez gadania.- Dziewczynki poszły na górę.
-O co tutaj chodzi?- powiedział ciut zdenerwowany całą sytuacją Mikołaj.
-Spokojnie, nie denerwujcie się.
-Jak się nie denerwujcie.- Odrzekł Mikołaj.
-Stwierdziłam że to najlepszy moment aby wam o tym powiedzieć.
-O czym powiedzieć?- Zapytał Mikołaj, spoglądając na swojego ojca który momentalnie posmutniał.
-Kochanie wydaje mi się że to nie jest najlepszy moment.-Powiedział Zygmunt.
-Lepiej żeby dowiedział się tego od nas.
-Czego się dowiedział?- Mikołaj był coraz bardziej zdenerwowany, Ola całkiem mocno to odczuwała, po chwili zakręciło się jej w głowie, stwierdziła jednak że nie będzie przerywać tej rozmowy w jej stanie to przecież normalne.
-Mówię ci to nie jest najlepszy moment.- Znów wtrącił się Zygmunt.
-A kiedy mu powiesz? Jak coś im zrobi....
-Powiecie wreszcie o co chodzi.- Wykrzyczał Mikołaj.
-Bo widzisz. Ja z ojcem....my...
-No co....
-No bo my cię adoptowaliśmy jak miałeś trzy miesiące.
-Że co....Dlaczego dopiero teraz się tego dowiaduję. - Mikołaj krzyknął i uderzył pięścią w stół. Ola ewidentnie się przestraszyła tej sytuacji.
-Przepraszam na moment.- Ola ze łzami w oczach odeszła od stołu i wyszła na dwór. Pierwszy raz Mikołaj uniósł głos w jej towarzystwie, nigdy wcześniej tego nie robił. Wojciech pobiegł za córką. Mikołaj został z rodzicami w domu.
-Wyjaśni mi to ktoś. Dlaczego teraz?
-No bo widzisz synku to miało być inaczej.
-Jak inaczej, ukryliście przede mną taki fakt.
-Ale to dla twojego dobra było.
-Co dla mojego dobra było?
-No bo to miało być inaczej. My nie wiedzieliśmy ze masz siostrę i adoptowaliśmy tylko ciebie.
-Chwila jak to mam siostrę?.....

W tym czasie na zewnątrz. Wojciech wyszedł z Aleksandrą na zewnątrz. Usiedli na ławce przed domem. Wojciech objął córkę.
-Ola dobrze się czujesz?
-Tak po prostu nie chciałam przeszkadzać.
-Widzę, Olka.
-No dobra zakręciło mi się w głowie.
-No i dało radę się przyznać.- W tym momencie na podwórko wjechał samochód. Wysiadł z niego wysoki brunet z różami. Tak to znowu był Szymon.
-O ku***a.- powiedziała Ola wstając z huśtawki.
-Co się stało?- Zapytał zdenerwowany Wojciech.
-Co on tu robi?
-O ku***a.- Wojciech dopiero teraz rozpoznał osobę która wysiadła z samochodu.
-Ależ miłe powitanie.- Szymon podszedł do Oli i próbował ją pocałować.
-Co ty wyprawiasz.
-Niespodzianka. No nie przywitasz się ze mną. Nie cieszysz się?
-Nie no pewnie że się cieszę, z tej radości pójdę po sznur i się powieszę.
-Ola co ty gadasz.-Powiedział Wojciech.
-No słuchaj się tatka.- Dodał zgryźliwie Szymon.
-Teraz to przesadziłeś.- Powiedziała Ola i uderzyła Szymona z całej siły w twarz. Szymon złapał Olę za rękę i odepchnął tak że przewróciła się na ziemię.
-Ała, co ty robisz.-Ola zaczęła płakać.
-Zostaw ją.- Krzyknął Wojciech i zaczął szarpać się z Szymonem ( jego niedoszłym zięciem, dzięki bogu, kto wie co by zrobił Oli.)

Tym czasem w Domu Wysockich.
-Chwila jak to mam siostrę?.....- W tym momencie Mikołaj usłyszał krzyki dochodzące z podwórza. Momentalnie wybiegł z domu, jego rodzice za nim. Mikołaj zobaczył Leżącą na ziemi Olę. Wojciech szarpała się z jakimś mężczyzną. Mikołaj podbiegł bliżej i zobaczył że to Szymon. Momentalnie był już koło niego i zaczął się z nim szarpać.
-Ostrzegałem. Wynoś się stąd.- Powiedział Mikołaj, Wojciech próbował rozdzielić panów jednak bez skutecznie. Ola cały czas płakała, Mariola próbowała ją uspokoić jednak bez skutku. Po kilku minutach doszło do dość mocnych rękoczynów. Przyjechała Policja.
-Hej, co tu się dzieje.- Krzyknął jeden z Policjantów, po czym rozdzielił panów.
-Sierżant Drawska, posterunkowy....
-Mieszko...-Powiedziała Ola nie dając skończyć mówić koleżance z pracy.
-Co tu się wydarzyło?- Zapytała Drawska.
-On się na mnie rzucił.- powiedział Szymon.
-Ja się rzuciłem.- Mikołaj ledwo zacisnął pięść, jednak Mieszko go powstrzymał.
-Więc kto nam powie co tu się stało?
-Mieliśmy wigilię.- Zaczęła Ola.- Wszystko było cudownie.- Ola zaczęła płakać i wróciła do domu. Drawska pobiegła za nią. Mieszko w tym czasie wezwał drugi radiowóz, który miał przyjechać po uczestników bójki.
-Ola co się dzieje?- zapytała Emilka.
-Ja już dłużej tak nie mogę.
-Ola co ty wygadujesz.- Emilka przytuliła Ole, która cały czas płakała.
-Ja już mam go dosyć.
-Kogo?
-Szymona. To ten co pobił się z Mikołajem.
-A o co im poszło?
-O mnie.
-Jak to?
-Mikołaj stanął w mojej obronie.
-Szymon coś ci zrobił?
-Nie no nic takiego.
-Ola mów co się wydarzyło.
-No siedzieliśmy rozmawialiśmy, ja wyszłam bo się źle poczułam a tata poszedł za mną.
-No i co było dalej?
-Przyjechał Szymon, popchnął mnie tak że upadłam na ziemię. Tata staną w mojej obronie, no i wtedy Mikołaj wyszedł z domu i to zobaczył i zaczęli się bić o mnie.
-Ale wszystko jest dobrze?
-Tak tak.
-Ola na pewno, bo jak chcesz to mogę do szpitala cię zawieźć.
-Nie nie trzeba, a kto dzwonił po was dzwonił?
-Jakaś dziewczynka, była cała zapłakana. Mówiła coś o jakieś dziewczynie która jest w ciąży.....Ola ty jesteś w ciąży?- Ola jednak nie miała zamiaru odpowiadać. Pobiegła na górę gdzie w koncie siedziała zapłakana Ania, obok niej była Dominika, która próbowała ją pocieszyć.
-Emilka zgłoś się.-Powiedział przez radio Mieszko.
-Co się stało?
-Jest drugi radiowóz musimy już jechać.
-No dobra już idę.
-Emilka co będzie z Mikołajem?
-No wiesz, Mikołaj cię bronił, przy okazji siebie, przypuszczam że ostrzegał go że może dojść do rękoczynów.
-No i co w związku z tym.
-Jak złożysz zeznania że Szymon cię zaatakował, tym bardziej że jesteś w ciąży. No to prokurator to weźmie pod uwagę i raczej jeszcze dziś Mikołaj będzie w domu.
-Dziękuję, mogę jechać z wami na komendę złożyć zeznania.
-No nie za bardzo. Mikołaj pojechał tamtym radiowozem, a z Szymonem cię nie puszczę.
-No dobra pojadę z tatą. Dziękuję za wszystko.- Ola przytuliła Emilkę, która właśnie szła do radiowozu. Ola zaraz za radiowozem z Wojciechem pojechali na Komendę. Dziewczynki zostały w domu z Mariolą i Zygmuntem.