Minęło już kilka
miesięcy. Coraz lepiej mi się pracuje w policji. Od kilku tygodni w
patrolu jeżdżę z Moniką. Nie doszłam do porozumienia z Mikołajem
i nasz patrol został rozdzielony. Cały czas się z nim kłócę.
Mam dość ta nieodpowiedzialnego policjanta. Jego córki mnie bardzo
polubiły i często do mnie wpadają. Tego dnia wstałam dość
późno. Zaspałam. Szybko ubrałam się i pojechałam na komendę.
Wbiegłam na odprawę spóźniona. Tato zostawił to bez komentarza.
-No dobrze. A teraz kilka
spraw organizacyjnych. Jak wiecie za trzy tygodnie święto
policjanta. Przychodzą nowe awanse z czego jestem zadowolony, ale
razem z tym przychodzi czas na bal policjantów. Liczę na waszą
obecność. No dobrze możecie iść. Posterunkowa Wysocka. Zapraszam
do mnie.- Bardzo szybko znalazłam się w gabinecie ojca, nie miałam
pojęcia co mógł ode mnie chcieć.
-Chciałeś mnie widzieć.
-Tak siadaj.- Usiadłam
naprzeciwko ojca.
-Więc co się stało?
-Mam nadzieję że na bal
policjantów pójdziesz ze mną.
-Z miłą chęcią tato.
To wszystko, bo wiesz mam służbę.
-Tak tak, leć już.-
Opuściłam gabinet ojca w bardzo dobrym humorze. Nie trwał on zbyt
długo bo na korytarzu spotkałam aspiranta. Wpadliśmy na siebie.
-O przepraszam.-
Odrzekłam.- A nie jednak nie.- Dodałam gdy spostrzegłam że to
Mikołaj.
-Jeszcze tej tu
brakowała.- Powiedział aspirant.
-O co ci chodzi?-
Zapytałam poirytowana odpowiedziom Białacha.
-Nic, ale fajnie że
nastawiasz moje córki przeciwko mnie.
-Nie rozumiem.
-To zacznij, masz się do
nich nie zbliżać.
-Przepraszam że uraziłam
twoją dumę i chociaż pokazuje im troszkę zainteresowania. Bo ze
strony rodziców nie mogą na to liczyć.- Odeszłam zdenerwowana.
Mikołaj i Kamila na dobre postanowili się rozwieść. Dziewczynki
nie chcąc uczestniczyć w awanturach przychodziły do mnie. Dominika
byłą załamana zachowaniem rodziców często płakała. Ania jest
mała i zbyt wiele nie rozumie na całe szczęście. Dziewczynki nie
raz wspominały że mikołaj w ogóle się nimi nie interesuje i że
bardzo często to one są przedmiotem awantur, bo żadne z rodziców
nie chce się nimi zająć. Nie raz tłumaczyłam dziewczynkom że
rodzice je kochają ale jak widać Mikołaj miał mi to za złe.
Zdenerwowana weszłam do biura. Monika od razu zauważyła mój zły
humor.
-Czego chciał stary?
-Żebym poszła z nim na
bal.
-I o to jesteś wściekła?
-Nie Białacha na
korytarzu spotkałam. Jak można być takim idiotom.
-Ola, nie rozumiem. Zawsze
wyzywasz się z Mikołajem, ale dalej nie rozumiem dlaczego i o co.
-Nie ważne.
-Co on ci takiego zrobił?
-No wyobraź sobie że pan
aspirant uważa że jego córki się z nim nie dogadują przeze mnie.
-Dlaczego przez ciebie?
-Bo spędzam z nimi za
dużo czasu.
-A właściwie czemu
spędzasz z nimi czas przecież są od ciebie sporo młodsze.
-No tak, ale kiedyś
Mikołaj zrobił ze mnie niańkę do dziewczyn nawet nic o tym nie
mówiąc mi. No i zaprzyjaźniłam się z dziewczynkami, mamy dobry
kontakt.
-Więc co jest w tym
złego?
-To że Białach rozwodzi
się z żoną, dziewczynki myślą że to przez nie bo są ciągłym
przedmiotem awantur.
-No to dupa. Ale że
Białach tak do ciebie z problemem wyskoczył.
-No też mnie to nie
cieszy. No jak można być takim durniem.
-Oj Olka Olka.
-Co?
-No wiesz kto się czubi
ten się lubi.
-Zabawne.- Wyszłyśmy z
biura i udałyśmy się do radiowozu. Miałyśmy znakomite humory. Po
piętnastu minutach patrolu dostaliśmy pierwsze wezwanie. Dzień
mijał nam spokojnie. Około piętnastej wróciłyśmy na komendę w
celu skorzystania z przysługującej nam przerwy. Weszłyśmy na
stołówkę.
-O witam Panie. Co dla was
słoneczka.- Przywitała nas Pani Zosia.
-Dzień dobry. Ja poproszę
gołąbki i surówkę.
-Dzień dobry. Dla mnie to
samo.- Udałyśmy się do wolnego stolika. Usiadłyśmy i po kilku
minutach otrzymałyśmy nasze zamówienie. Zjadłyśmy sobie obiad i
udałyśmy się do biura wypełnić raporty. Siadłam przy biurku. Do
biura wparował Jacek.
-Cześć. A co cie do nas
sprowadza.
-Olka, jakaś dziewczyna
do ciebie przyszła, koniecznie chce rozmawiać z tobą.
-Ale...no dobra niech
wejdzie.- Do naszego biura weszła Dominika. Byłam zdziwiona jej
obecnością na komendzie.
-To ja wam nie będę
przeszkadzała.- Powiedziała Monika ulatniając się z pokoju.
-Dominika co ty tu
robisz?- Dziewczyna była cała roztrzęsiona i zapłakana.
-Bo ja już dłużej tak
nie mogę.
-Ale co się stało.
Siadaj.- Wskazałam na krzesło. Dziewczyna usiadła a ja siadłam na
biurku naprzeciwko niej.
-Bo ja mam jej już
dosyć.- Mówiła szlochając.
-Ale kogo? Uspokój się,
na spokojnie mi powiedz co się stało.
-Mam dosyć matki.
-Ale co ona robi? Mam iść
po twojego ojca?
-Nie, on i tak ma mnie
gdzieś.
-Ale Dominika co ty mówisz
on cie kocha. Przecież jesteś jego córką.
-No i dlatego bagatelizuje
całą sprawę.
-Jaką sprawę? Dominika
co się dzieje.
-Ola, ja przyszłam do
ciebie bo nie wiem co mam robić. Ja już nie daję rady.
-Ale co się takiego
dzieje?- Przestraszyłam się, pomyślałam że może ktoś się nad
dziewczynkami znęca.
-No bo Tato się
wyprowadził i prawie wcale z nami nie rozmawia. A mama...-
Dziewczyna znów się rozpłakała.
-Co z mamą, coś jej się
stało?
-Tak stało się. Pije
cały czas, nie zajmuje się nami. Jest cały czas pijana. Wracam ze
szkoły jest pijana do nieprzytomności. Idę do szkoły to leczy
kaca alkoholem. Ja mam już dość.- Nastolatka wtuliła się we
mnie.
-Już spokojnie, zaraz coś
na to poradzimy.- Starałam się uspokoić jakoś Dominikę ale to
nie było łatwe. Dopiero po około piętnastu minutach się
uspokoiła. - Czemu nie jesteś w szkole?- Zapytałam chcąc zmienić
temat.
-Bo mam dziś do 13
lekcje.
-To może wróć do domu,
odpocznij a ja zobaczę co da się zrobić.
-Nie chcę tam wracać.
Ona znowu jest pijana. Byłam tam już.- Nastolatka mówiła to z
niesamowitym spokojem w głosie. Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Dobra, weź. Idź do mnie
a wieczorem odwiozę cię do domu.- Zaproponowałam. Nastolatka
opuściła pomieszczenie. Po kilku minutach przyszła Monika.
-To była córka Mikołaja?
-Tak.
-A co chciała?
-Muszę coś załatwić.
Później pogadamy.- Wyszłam z biura i poszłam do dyżurnego.
-Hej Jacuś.
-O a co sprowadza do mnie
najpiękniejszy patrol?
-Szóstka już była na
przerwie?
-No właśnie zjechali na
firmę a co?
-Nie nic. Dzięki.
-Nie ma za co.- Powiedział
niepewnie dyżurny a ja udałam się do biura Mikołaja. Pewnym
krokiem weszłam do pomieszczenia. Stanęłam przed biurkiem
aspiranta.
-Mikołaj musimy pogadać.
-Rozmawialiśmy rano.
-To ważne.- warknęłam
na aspiranta.
-To ja was zostawię
samych tylko się nie pozabijajcie.- Odrzekł Mieszko i wyszedł.
-To o czym chcesz
porozmawiać?
-O twoich córkach.
-Chyba wyraziłem się
jasno masz je zostawić w spokoju.
-Nie zostawię.-
wrzeszczeliśmy na siebie.
-Podaj powód.
-Była dziś u mnie
Dominika, pięć minut temu wyszła z mojego biura.
-Po co u ciebie była?
-Bo ma problem.
-A czemu nie przyszła z
tym do mnie.- Aspirant zmiękł i był bardzo przejęty, chyba
zrozumiał że nie ma zbyt dobrego kontaktu z córką.
-Może dlatego że się
nią nie interesujesz.
-Jak to się nią nie
interesuje?
-To są jej słowa na mnie
tak nie patrz.
-Przecież ale.....jak
to...- Mikołaj nie był w najlepszym nastroju.
-Nie wiem o co chodzi ale
jest kiepsko. Mikołaj Dominika naprawdę się tym przejmuje.
-Ale, ja naprawdę...to
jest moja córeczka.
-Wiem Mikołaj ja to wiem
ale ona tego nie widzi.
-A po co u ciebie była?
-Tak jak mówiłam ma
problem.
-Przejdź do rzeczy.
-Kurcze nie wiem jak mam
ci to powiedzieć. Ty się wyprowadziłeś od Kamili?
-No tak już dawno.
-Dziewczynki z nią
mieszkają.
-No tak, Ola mów o co
chodzi.
-Bo Dominika mi
powiedziała że Kamila cały czas jest pijana i ze to przez to że
się wyprowadziłeś.
-Jak to Kamila pijana?
-Normalnie rano pije a
wieczorem jest nieprzytomna.
-Gdzie ona teraz jest?
-Kto?
-Dominika no raczej nie
Kamila.- Mikołaj wrzasną.
-Dałam jej klucze od
mojego mieszkania.
-Mam prośbę pojedziesz
ze mną do mieszkania Kamili. Spakujemy Anię i zabiorę ją do
siebie?
-Nie ma problemu ale teraz
jesteśmy w pracy.
-Wiem. Dzięki.- Mikołaj
mnie przytulił.
-Za co?
-No że od razu do mnie z
tym przyszłaś. Nie wiedziałem że masz taki dobry kontakt z
dziewczynkami. Niesłusznie rano na ciebie naskoczyłem.
-No z tym się muszę
zgodzić. Dobra czekam po pracy na parkingu.
-Dzięki.- Opuściłam
biuro Mikołaja i wróciłam do swojego gdzie czekała na mnie
Monika.
-I co?
-Nic...
-No jak nic, to po co
byłaś u Białacha?
-Musiałam coś załatwić.
-A no dobra dobra ni
wnikam, to wasze prywatne sprawy. To co wracamy na patrol?
-No tak tak.- Wróciłyśmy
z Moniką do patrolowania niebezpiecznych ulic Wrocławia. Około 18
zjechaliśmy na firmę. Poszłam wypełnić raporty i o 19 czekałam
na aspiranta przed komendą. Zjawił się po piętnastu minutach.
-Przepraszam, sporo
papierów. Długo czekałaś?
-Nie chwilkę tylko.
-No to dobrze. Jesteś
autem?
-Tak, a co?
-nie nic, miałaś jechać
ze mną.
-Ale to żaden problem
samochód może tu zostać. Pojedziemy twoim.
-No dobra to wskakuj.
Jeszcze raz ci dziękuję że od razu z tym do mnie przyszłaś.
-Przestań. Mówiłam już
nie ma za co.- Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mieszkania
Kamili. Weszliśmy do środka. Nie mogłam uwierzyć w to co
widziałam. Na podłodze było pełno butelek po alkoholu, bałagan,
a w całym mieszkaniu czuć było odór alkoholu. Okropny widok.
Weszłam do pokoju Ani i zaczęłam pakować jej rzeczy. Mikołaj
poszedł w tym czasie do sypialni. Gdy skończyłam pakowanie,
poszłam do Mikołaja. Stał nad łóżkiem na którym spała Kamila.
-Jak ja mogłem tego nie
zauważyć?
-Przestań to nie twoja
wina.
-Jak nie moja, gdybym
wiedział wcześniej.
-Mikołaj, dziewczynkom
nic się nie stało. Spokojnie.- Przytuliłam go. Potem opuściliśmy
mieszkanie aspiranta. Pojechaliśmy do niego.
-Wejdziesz na kawę?-
Zaproponował.
-Nie wiem, jest już późno
i nie chcę się narzucać.
-Ola przestań, zapraszam
na górę.
-No może na małą kawę
się skuszę.- Weszliśmy do mieszkania aspiranta. W środku czekały
na nas jego córki.
-O już jesteście.-
Przywitały się z nami.
-To ja zrobię kawy.-
Powiedział Mikołaj. Ja natomiast zostałam z dziewczynkami.
Oglądałyśmy TV. Mikołaj zrobił kawę i przyniósł ja do salonu.
Postawił na stoliku. Rozmawialiśmy bardzo długo. Potem
obejrzeliśmy jakiś film. Zrobiło się bardzo późno i
postanowiłam wrócić do domu.
-A ty dokąd?- Mikołaj
złapał mnie za nadgarstki gdy chciałam wstać z kanapy.
-No do domu już jest
późno.
-Ja cie nie puszczę do
domu o tej godzinie.
-Mikołaj jestem już duża
poradzę sobie.
-Nawet nie ma takiej
opcji, śpisz tu.
-Widzę że z tobą nie
wygram.- Odrzekłam, Mikołaj przygotował dziewczynkom kanapę. Ja
miałam spać w sypialni. Poszłam się umyć. Ze względu na brak
piżamy dostałam koszulę Mikołaja. Była na mnie za duża ale
bardzo wygodna. Szybko wskoczyłam do łóżka. Mikołaj zaczął
szykować sobie miejsce do spania na podłodze.
-A co ty robisz?-
Zapytałam widząc co wyprawia.
-No szykuje sobie miejsce
do spania.
-No ty chyba żartujesz.
Nie będziesz spał na podłodze.- Powiedziałam, robiąc miejsce na
łóżku tak aby się zmieścił.- Kładź się.- Powiedziałam.
Mikołaj był speszony. Było to widać po jego oczach.- Spokojnie
nie gryzę.
-No dobra.- Odrzekł i
położył się obok. Miałam ochotę wtulić się w niego,
wiedziałam jednak że to nie jest najlepszy pomysł. Sama nie wiem
kiedy zasnęłam. Rano obudziła mnie Dominika.
-Ej Olka wstawaj,
wstawaj....-Nastolatka szarpała mnie za ramie. Byłam wtulona w
Mikołaja. Szybko oderwałam się od niego.
-Co się stało?
-Mama przyszła...
-Jak mama.
-No normalnie, jest pijana
i krzyczy bardzo na klatce schodowej.
-Zaraz poczekaj....idź do
Ani ja to załatwię.- Odrzekłam po chwili namysłu. Nastolatka
wykonała moje polecenie. Obudziłam Mikołaja.
-Mikołaj...obudź się...
-Co się dzieje?
-Kamila przyszła napita,
robi awanturę.
-Co robi?- powiedział
ledwo przytomnym głosem.
-Jest pijana i się kłóci.
Idź to załatw.- Powiedziałam wracając do poprzedniego zajęcia,
jakim było spanie. Kontynuowanie tej czynności nie było mi dane.
Do sypialni wparowała Kamila.
-A szybko się
pocieszyłeś. Jeszcze rozwodu nie mamy a ty już inną posuwasz.-
Wykrzyczała Kamila a ja z Mikołajem siedliśmy na łóżku, na
baczność.
-Kamila to nie tak, mnie i
Olę nic nie łączy.- Mikołaj zaczął się tłumaczyć. Mi było
strasznie głupio, nie wiedziałam co mam zrobić.
-No pewnie i dlatego razem
śpicie. Ta mała suka musi być niezła w łóżku skoro została
na śniadanie.
-Wypraszam sobie takie
słowa na mój temat.- Warknęłam na Kamilę.
-No proszę jeszcze
gówniara będzie mi pyskować.- Kamila złapała jakiś przedmiot z
półki i rzuciła nim w moim kierunku. Poczułam ogromny ból głowy.