Po powrocie od lekarza położyłam się spać. Mikołaj
miał przywieść Antka po 16 a Dominika miała wrócić ze szkoły
po 14. Była dopiero 10 więc miałam dużo czasu aby położyć się
spać a potem zrobić obiad. Zasnęłam od razu. Obudził mnie dźwięk
przekręcanych kluczy w drzwiach. Spojrzałam na zegarek była 12.15.
Zarzuciłam na siebie koc i wyszłam z pokoju. Drzwi się otworzyły
i weszła Dominika. Po jej minie było widać ze coś jest nie tak.
-A co ty tu robisz?
-Mieszkam.- Odparła zdziwiona moją obecnością.- A
ty?
-To samo, a nie powinnaś być teraz w szkole?
-Urwałam się z ostatnich lekcji.
-No widzę, ale dlaczego?
-Przez moją jak że wychowaną wychowawczynię.
-Co się stało?
-No wyobraź sobie że wchodzę do klasy, a pech chciał
że siedzę w pierwszej ławce bo jako jedyna jest wolna. No i ona do
mnie z tekstem że widać że jestem niewychowana po matce. No to ja
na to że ma nie obrażać zmarłych. A ona do mnie że mnie oduczy
pyskowania i nie będę jej straszyć policją a ja w życiu nikomu
nie straszyłam. No i ja do niej mówię że nigdy tak nie
powiedziałam a ona na to że kłamać też mnie nauczyłaś. No to
ja że nie ma prawa cię obrażać a ona że mam się wynosić z
klasy bo jestem nieudacznikiem i nic w życiu nie osiągnę i że
obcy facet mi zrobi dzieciaka tak jak tobie i że ta bajka o tym ze
ojciec zabił matkę w życiu nie przejdzie przez mury szkoły. I
jeszcze że liczyłam na jej współczucie i że mi z historii niby
czwórkę postawi bo wzbudzę w niej litość.- Powiedziała prawie
na jednym wydechu. Zabrałam od niej plecak i poszłyśmy do kuchni.
Zrobiłyśmy herbatę i usiadłyśmy przy stole.
-To co zmienisz mi szkołę?- Zapytała po chwili.
-Co, jak że teraz, jesteś pewna?
-No chyba nie myślisz że będę w jej klasie.
-No dobrze. Jeśli tego chcesz. A coś więcej w szkole
się działo?
-Nie nic więcej. Piątkę z matmy dostałam. No ale
mówię ci tak się zdenerwowałam że poszłam z Karoliną za szkołę
zapalić bo myślałam że jak tą sukę na korytarzu spotkam to oczy
wydłubię.
-Po pierwsze wyrażaj się przy mnie. A po drugie co
zrobiłaś z Karoliną?
-A co powiedziałam że zrobiłam?- Odpowiedziała
zakłopotana.
-No to ja się pytam? Od dawna palisz?
-Jeju ciocia. Przestań.
-Dominika masz dopiero 15 lat, co ty wyprawisz?
-O jejku jakoś Dominika od wujka Mikołaja jest w moim
wieku i jej mama się nie czepia.
-Posłuchaj, ty nie jesteś córką Mikołaja tylko moją
i nie interesuje mnie ona tylko ty. Powiedz mi czy od dawna palisz?
-A co to ma do rzeczy, i tak nic nie zmieni.
-Owszem zmieni, jeśli masz ze mną mieszkać to musisz
mi o czymś takim mówić.
-Ale ciociu....
-Dominika ja nie mówię o zwierzaniu się, o chłopakach
i innych sprawach. Bo mam nadzieję że jesteś na tyle duża że
rozumiesz z czym to się wiąże.
-Tak wiem mam nie uprawiać seksu bo zajdę w ciąże, a
nie ma 100% anty koncepcji.
-No tu bym się z tobą nie zgodziła, ale nie o tym
teraz rozmawiamy. To od kiedy palisz?
-O jejku no to był mój pierwszy papieros no.
-Na pewno pierwszy?
-Tak na pewno pierwszy.
-Mam nadzieję że również ostatni. Proszę cię nie
wchodź w ten nałóg.
-Niby dlaczego?
-No jeszcze tego brakowało żebym takiej dużej
dziewczynie tłumaczyła dlaczego ma nie palić.
-No dobra przecież wiem to prowadzi do raka i tak
dalej.
-Tak, wywołuje choroby i dużo kosztuje. Z resztą z
takiego nałogu trudno potem wyjść.
-Mówisz jak byś kiedyś paliła.
-Bo tak było, ale twoja mama mi pomogła z tego wyjść.
-A ile miałaś wtedy lat?
-Byłam dużo starsza od ciebie to na pewno.
-No dobra, a czemu właściwie ciocia do nas nigdy nie
przyjeżdżała?
-Przyjeżdżałam ale potem zaczęłam pracę w policji
a z tym się wiąże stała obecność w mieście.
-Jakoś cioci nie wierzę. Z tego co wiem to ciocia jest
posterunkową, co prawda starszą, co oznacza ze w służbach
mundurowych jest ciocia od maksymalnie czterech lat.
-A skąd ty tyle wiesz o policji, co młoda damo?
-Nie ważne, zapytałam pierwsza.
-Tak to prawda, od niedawna jestem w policji, ale
studiowałam.
-Tak w Warszawie, widziałam dyplom u wujka Wojtka.
-Myślę że to nie najlepszy moment na taką rozmowę.-
Odparłam słysząc otwierające się drzwi do mojego mieszkania.
Wstałam od stołu i skierowałam się w kierunku korytarza. W
drzwiach stał Mikołaj wraz z córkami.
-Cześć a co wy tu robicie?- Zdziwiłam się że są
tak wcześnie.
-A dziewczynki skończyły wcześniej lekcje, nie mam z
kim ich zostawić aż skończę służbę. Mogą tu zostać?- Zapytał
aspirant robiąc maślane oczka.
-No mogą, mogą. Zapraszam do środka.- Dziewczynki
zdjęły kurtki i udały się do kuchni. Ja w tym czasie chciałam
porozmawiać z Mikołajem.
-Masz może chwilkę?- Zapytałam, wychodząc z nim na
korytarz?
-No raptem pięć minut.
-No to dobrze, bo musimy poważnie porozmawiać.
-Coś się stało?
-Nie...to znaczy tak....Kurcze nie wiem jak ci to
powiedzieć.
-Wal prosto z mostu.- Nie lubię gdy tak mówi,
najchętniej bym mu o tym nie mówiła ale tu chodzi o jego córkę.
-Chodzi o Dominikę, mamy problem.
-Ale którą, moją czy twoją.
-No twoją, gdyby chodziło o moją to raczej bym z tobą
nie rozmawiała.
-Co się stało? Coś ci znów powiedziała, Kamila jej
coś zrobiła?
-Nie spokojnie, chodzi o to że Dominika ona...
-00 do 05.- Rozmowę przerwał nam dyżurny.
-Przepraszam kochanie, porozmawiamy jak wrócę.-
Powiedział i dał mi buziaka w policzek.
-05 zgłaszam się.
-Jesteś jeszcze z córkami?
-No właśnie je odwiozłem a co jest?
-To świetnie, podjedźcie na piastowską. Ktoś się
pobił na ulicy.
-Dobra już jadę.- Mikołaj zniknął z mojego pola
widzenia a ja wróciłam do mieszkania. Przygotowałam dziewczynkom
obiad a następnie pomogłam im odrobić lekcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz