wtorek, 3 maja 2016

Miniaturka majowa

Z okazji majówki mam dla was opowiadanie. Życzę miłego czytania. Pozdrawiam Domcia



Po śmierci ojca nie było mi łatwo. Mimo iż minęły już trzy miesiące ja dalej czuję się jak bym właśnie się o tym dowiedziała. Przed oczami ma obraz dwóch, dobrze znanych przeze mnie policjantów, mówiących mi że tato nie żyje. Na początku starałam sobie wmówić że to żart, że zaraz tato przyjdzie do mnie. Siądzie na moim szpitalnym łóżku i ucałuje w czółko. Najgorszy moment był gdy obok trumny mamy, opuszczono trumnę taty. Ból po stracie najbliższych, brak kogokolwiek. Milczenie. Potem oczywiście stypa i wszyscy składający mi kondolencje po śmierci ojca. Każdy opowiadał jaki to tato nie był wspaniały i dobry. Jedyne o czym ja wtedy myślałam to ucieczka do domu i ukrycie się przed wszystkimi. Do dziś się wiele nie zmieniło. Siedzę sama w moim mieszkaniu. Oglądam tv i wręcz tonami pochłaniam lody. Dlaczego ludzie jak są smutni to jedzą. Przecież to niedorzeczne. W tv leci właśnie jakiś program na temat jedzenia, nic ciekawego. W pewnym momencie ktoś zaczął się dobijać do moich drzwi. Poszłam otworzyć.
-Cześć.- Powiedziałam widząc za drzwiami wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę z tatuażem na lewym ramieniu.
-Ty jeszcze nie gotowa?- Zapytał wchodząc do mieszkania.
-Gotowa gdzie?
-Pisałem ci SMS-a.- Powiedział aspirant a ja wzięłam telefon z szafki i zajrzałam do skrzynki. Faktycznie mam kilka nieodczytanych wiadomości od Mikołaja.
  1. Za tydzień święto policjanta.
  2. Żyjesz jeszcze?
  3. Wpadnę jutro, pójdziemy na zakupy.
  4. Na pewno wszystko w porządku?
-Przepraszam nie słyszałam jak je dostałam.
-No proszę, znowu lody.- Powiedział sprzątając w moim salonie.
-Przepraszam co ty robisz?- Zapytałam widząc to wszystko.
-Ogarniam tu, a ty na co czekasz, mam ci zaproszenie wysłać.
-Co?
-No ubieraj się i jedziemy.
-Nigdzie nie jadę.
-Owszem jedziesz.
-Nie.
-Ola, do cholery, nie możesz cały czas siedzieć w domu. Rozumiem że nie jest ci łatwo, ale nie możesz się odcinać od świata.
-Nie odcinam się.
-No ciekawe, a z domu wychodzisz tylko do sklepu po lody. Może zaprzeczysz.
-Nie, nigdzie nie idę, nie mam ochoty na zakupy.
-Owszem masz, tylko jeszcze o tym nie wiesz.- Powiedział aspirant i ruszył w stronę mojej sypialni.
-A ty dokąd przepraszam?
-Sama się nie chcesz ubrać to ja cię ubiorę.- Przez dłuższą chwilę stałam zaskoczona a Mikołaj wybierał z szafy ubrania. Gdy zobaczyłam co wybrał, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wybrał moją ulubioną niebieską koszulę i do tego jeansy. Ten zestaw był idealny.- Proszę, a teraz marsz do łazienki się przebrać.
-A jak powiem że nie.
-To będę zmuszony sam cie w to przebrać.- Odrzekł Mikołaj.
-Protestuje. Nigdzie nie idę.
-Pójdziesz zobaczysz.- Powiedział aspirant, złapał mnie w pasie, przerzucił przez ramię i zaniósł do łazienki. Jedną ręką trzymając mnie w tali tak abym nie mogła się wydostać, drugą odkręcił wodę w w prysznicu i siłą mnie pod niego wrzucił. Stałam nieruchomo.
-Co może mam cię jeszcze rozebrać.- Powiedział, a ja byłam już totalnie zdezorientowana.
-Dam sobie radę.- Odparłam a aspirant wyszedł z łazienki. Co to miało być? Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w rzeczy jakie dał mi Mikołaj i wyszłam z łazienki.
-No to jedziemy.- Powiedział Mikołaj i podniósł się z kanapy.
-Mogę wiedzieć dokąd jedziemy?- Zapytałam, zakładając kurtkę.
-Do galerii.
-A po co?
-No nie możesz iść na bal w spodniach.
-Chwila jaki bal?
-Bal policjantów w tą sobotę.
-Kto powiedział że ja idę.
-No ja nie będziesz cały czas w domu siedzieć.
-No jasne i będę wysłuchiwać jaki to tato nie był dobry i że wszyscy mi współczują. Nie chcę znów przez to przechodzić.
-Olka, przestań, nie będziesz przez to przechodzić.
-A skąd to możesz wiedzieć?- Nie usłyszałam odpowiedzi. Białach mnie przytulił.
-To co jedziemy na zakupy?- Kiwnęłam głową potwierdzając i już po chwili byliśmy w drodze do galerii. Mikołaj wjechał na podziemny parking, zaparkował i udaliśmy się na parę rundek po sklepach. Akurat były wyprzedaże. Po kilku godzinach i dalszym braku sukienki postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Poszliśmy do kawiarni która była zaraz za rogiem od galerii. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy sobie kawę, ja wzięłam dodatkowo sernik a Mikołaj jabłecznik.
-Kiedy wracasz do pracy?
-Nie wiem. Nie wiem czy jestem gotowa.
-Gotowa na co?
-No wiesz, jak wrócę do pracy to będę musiała zabrać rzeczy ojca.
-A no tak zapomniałem.
-Państwa zamówienie.- Kelnerka przyniosła nam ciasto i kawę, przerywając tym rozmowę, która stawała się coraz bardziej niezręczna.
-Wiesz, nie miałam okazji ci podziękować.
-Przestań.
-No ale gdyby nie ty, to naprawdę, dzięki.- Mikołaj pomógł mi przy pogrzebie ojca, bo ja nie byłam w stanie.
-Naprawdę nie ma za co.- Mikołaj delikatnie się do mnie uśmiechnął. Dokończyliśmy kawę i ciastko. Mikołaj poprosił o rachunek. Kelnerka po chwili przyniosła.
-To ile tam wyszło?- Zapytałam wyciągając z torebki portfel.
-Twoje nic.
-Ile ci oddać?
-No nic.
-Mikołaj nie denerwuj mnie, ile ci oddać?
-No nic, dziś ja stawiam. A ty postawisz jak już będziemy na patrolu.
-Niech będzie.- Odparłam, Mikołaj zapłacił i wyszliśmy z kawiarni.
-To gdzie teraz?- Zapytałam.
-Znam jeszcze jedno miejsce, na pewno tam coś znajdziemy.
-Okey.- Odparłam a Mikołaj zaprowadził mnie do sklepu niedaleko kawiarni. Weszliśmy do środa. Od razu koło nas znalazła się ekspedientka. Wyglądało na to że bardzo dobrze znała Mikołaja.
-O Pan Mikołaj w czym możemy pomóc?- Przyszedł do nas dość wysoki mężczyzna.
-Dzień dobry. Szukamy czegoś specjalnego.
-Rozumiem że dla tej pięknej damy?
-Tak Panie Arku. Dla Oli.
-Och piękne imię, a jeszcze piękniejsza kobieta.- Zarumieniłam się.
-Hym, ja tu jestem.- Odparł Mikołaj a mężczyzna szybko znalazł przepiękną kreację dla mnie. Sukienka była granatowa, taka księżniczka z rozkloszowanym dołem, do kolan. Śliczna miała ozdobne cekiny i była bez ramiączek, bez wahania ją kupiliśmy. Po zakupach wróciliśmy do mnie do mieszkania. Zaprosiłam Mikołaja do środka i przygotowałam nam szybki obiad.
Sobota. Wstałam bardzo wcześnie, co prawda bal jest dopiero na 17, ale musiałam jeszcze jechać do fryzjera i do kosmetyczki. W sumie to nie wiem po co jadę do fryzjera przecież mam krótkie włosy. Zjadłam szybkie śniadanie, wzięłam prysznic i pojechałam do fryzjerki. Byłam umówiona na 10.30. Potem udałam się do kosmetyczki. O godzinie 13 byłam już z powrotem w domu. Zjadłam więc obiad, odgrzewany z wczoraj. Około 16 zaczęłam się szykować a o 16.30 Mikołaj był już po mnie. Wciąż nie wiedziałam gdzie odbywa się bal. Aspirant nie chciał mi zdradzić tego szczegółu. Wsiedliśmy więc w jego auto i pojechaliśmy. Po 30 minutach jazdy, byliśmy na miejscu. Bal miał odbyć się w parku północnym. Wszędzie były białe namioty, stoły zastawione na ogromną liczbę gości a przede wszystkim orkiestra. Na stolikach były bileciki z nazwiskami. Znaleźliśmy z Mikołajem nasze, a tak się złożyło że siedzieliśmy obok siebie. Przy stoliku również siedziała Monika z Arturem i Krzysiek z Emilką. Z każdą minutą przybywało coraz więcej gości. Około 17.30 oficjalnie zaczął się bal. Nowa Pani komendant, dla mnie nowa, przywitała wszystkich gości i zaprosiła do zabawy. Mikołaj cały czas nalegał abym poszła tańczyć, ale ja cały czas odmawiałam. Przecież mam żałobę po ojcu. Mimo iż nie tańczyłam to i tak bardzo dobrze bawiłam się wśród znajomych. Aż zatęskniłam za pracą. Około 2 w nocy, postanowiliśmy z Mikołajem wrócić. Umówiliśmy się że będę u niego nocować. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pojechaliśmy do mieszkania Mikołaja. Byłam tak zmęczona że zasnęłam w samochodzie. Rano obudziłam się przebrana w piżamę i leżałam w łóżku Mikołaja. Domyśliłam się że Mikołaj mnie tu przyniósł i przebrał. Przeciągnęłam się i udałam do kuchni gdzie Mikołaj czekał na mnie z śniadaniem.
-Hej jak się spało?
-Dzięki, dobrze.- Chwyciłam za kubek z kawą Mikołaja.
-Ej to moje.- Krzyknął udając zdenerwowanego.
-Przepraszam, zrób sobie drugą.- Uśmiechnęłam się popijając jego kawę. Mikołaj przygotował sobie drugą kawę i zajęliśmy się śniadaniem. Potem poszłam wziąć prysznic. Gdy skończyłam zauważyłam brak ręcznika i ubrań.
-Mikołaj mógł byś mi przynieść ręcznik.
-Po co ci?
-Bo chcę się wytrzeć.
-Po co?
-Mikołaj, nie denerwuj mnie. Daj mi ten ręcznik.
-To chodź sobie weź.
-No ty chyba oszalałeś.
-Nie ja nie oszalałem, wyjdź nie będę patrzył.
-Mikołaj daj ten ręcznik, bo nigdy stąd nie wyjdę.
-Czy ty mi grozisz?
-Nie ostrzegam.- Powiedziałam a po chwili przyszedł Mikołaj z ręcznikiem. Wszedł do łazienki bez pukania. Stałam jak wryta nie wiedząc co zrobić. Mikołaj się szczerzył jak mysz do sera. Zabrałam mu ręcznik.
-Odwróć się.- Powiedziałam a Mikołaj wykonał moje polecenie.
-Już mogę patrzeć.
-Nie.- Powiedziałam.- Dobra już.- Odrzekłam gdy tylko owinęłam się w ręcznik.
-Ślicznie wyglądasz.- Powiedział a ja speszona wyszłam z łazienki. Poszłam do sypialni i ubrałam się w białą podkoszulkę i ciemne jeansowe spodenki. Usiadłam przed tv i czekałam aż aspirant wyjdzie z łazienki. Mikołaj bardzo swobodnie czuł się w moim towarzystwie. Nie powiem bardzo ładnie wyglądał w samych szortach, ale ze względu na mnie mógł założyć koszulkę. Nie czułam się komfortowo gdy tak paradował obok mnie prawie nago. Gdy skończył się krzątać po mieszkaniu, usiadł obok mnie i oboje zaczęliśmy oglądać jakąś komedię romantyczną. Mikołaj przyniósł z kuchni popcorn i tak spędziliśmy resztę dnia. Pod wieczór doszłam do wniosku że pora się zbierać do siebie. Mimo iż było mi bardzo przyjemnie w jego towarzystwie nie chciałam aby spędzał ze mną tyle czasu. Przecież ma córki które potrzebują go bardziej.
-Dobra, ja się zbieram.- Powiedziałam wstając z kanapy. Mikołaj złapał mnie za nadgarstki tego się w ogóle nie spodziewałam.
-Zostań jeszcze na kolacji.
-Nie Mikołaj i tak już długo tu siedzę.
-Ola proszę.
-No nie wiem, musisz mnie przekonać.- Zaśmiałam się a Mikołaj pociągnął mnie do siebie tak że leżałam na nim.
-Jesteś pewna?
-Tak.- Aspirant zaczął mnie łaskotać a ja pokładałam się ze śmiechu, próbując mu się wyrwać. Niechcący walnęłam go z pięści w twarz i rozcięłam mu wargę.
-Przepraszam, nie chciałam.- Oderwałam się od niego przerażona.
-No teraz to za karę tu zostajesz na noc.- Odparł a ja nie protestowałam.
-Chodź do kuchni, przyłożymy lód.- powiedziałam i złapałam Mikołaja za rękę, prowadząc go do kuchni. Wyjęłam z zamrażalki jakąś mrożonkę, owinęłam w ścierkę i przyłożyłam mu do ust.
-Ał.-Mikołaj syczał na mnie.
-Nie sycz, bo będzie bardziej bolało. Trzymaj to.- Powiedziałam a Mikołaj chwycił za mrożonkę którą trzymałam, tak że nasze dłonie na moment się splotły. Po chwili zabrałam dłoń. Odwróciłam się i zaczęłam szykować kolację. Po chwili poczułam jak ręce Mikołaja oplatają moje biodra.
-Co ty robisz?- Zapytałam gdy zaczął delikatnie jeździć dłonią po mojej szyi.
-Pięknie wyglądasz.- Powiedział i zaczął całować po szyi. Odwróciłam się, chciałam odejść ale tak się stało że niechcący się pocałowaliśmy. To było cudowne. Mikołaj tak świetnie całował że nie chciałam przerywać tej chwili. Założyłam ręce na jego silnych barkach i zaczęłam całować jeszcze namiętniej. Mikołaj delikatnie mnie podniósł. Objęłam go nogami i zaniósł mnie do sypialni. Potem wiadomo co się działo.
Kilka tygodni później.
Od kilku dni mam straszne mdłości, zrobiłam więc test ciążowy. Co prawda wyszedł negatywnie ale postanowiłam wykluczyć tą ewentualność u lekarza. Czekałam w mieszkaniu na Mikołaja który zaraz powinien wrócić z pracy. Zastanawiałam się jak mam mu powiedzieć że lekarz potwierdził ciążę i to w dodatku mnogą. Przygotowałam nam obiad. Mikołaj akurat wszedł do mieszkania.
-Cześć kochanie.
-Cześć.- Przywitaliśmy się namiętnym pocałunkiem.
-Jak ci minął dzień?
-Męcząco, ciągłe interwencje. Wrocław robi się coraz bardziej niebezpieczny.
-Oooo to chyba będziemy musieli się przeprowadzić.
-Dlaczego?
-Nie chcesz chyba żeby nasze dzieci się w niebezpiecznym mieście wychowywały.
-Jakie dzieci? O czym ty mówisz?
-Mikołaj bo ja.- Siadłam mu na kolanach.- Jestem w ciąży.
-Co? Naprawdę. Będziemy mieli dziecko.
-Dwójkę.- Powiedziałam a Mikołaj mnie pocałował.

Dwa miesiące później odbył się nasz ślub. Złożyliśmy sobie przysięgę. Wyjątkowy ślub. Był to podwójny policyjny ślub. Krzysiek i Emilka oraz Mikołaj i Ja. Tak się stało że po pięciu miesiącach na świat przyszły bliźniaki. Wojtek Mateusz i Zuzia Zofia Białach. I oczywiście Majka Zapała. Przeprowadziliśmy się na wieś. Kupiliśmy mały domek z ogromnym ogrodem.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz