Z okazji majówki mam dla was opowiadanie. Życzę miłego czytania. Pozdrawiam Domcia
Po śmierci ojca nie było
mi łatwo. Mimo iż minęły już trzy miesiące ja dalej czuję się
jak bym właśnie się o tym dowiedziała. Przed oczami ma obraz
dwóch, dobrze znanych przeze mnie policjantów, mówiących mi że
tato nie żyje. Na początku starałam sobie wmówić że to żart,
że zaraz tato przyjdzie do mnie. Siądzie na moim szpitalnym łóżku
i ucałuje w czółko. Najgorszy moment był gdy obok trumny mamy,
opuszczono trumnę taty. Ból po stracie najbliższych, brak
kogokolwiek. Milczenie. Potem oczywiście stypa i wszyscy składający
mi kondolencje po śmierci ojca. Każdy opowiadał jaki to tato nie
był wspaniały i dobry. Jedyne o czym ja wtedy myślałam to
ucieczka do domu i ukrycie się przed wszystkimi. Do dziś się wiele
nie zmieniło. Siedzę sama w moim mieszkaniu. Oglądam tv i wręcz
tonami pochłaniam lody. Dlaczego ludzie jak są smutni to jedzą.
Przecież to niedorzeczne. W tv leci właśnie jakiś program na
temat jedzenia, nic ciekawego. W pewnym momencie ktoś zaczął się
dobijać do moich drzwi. Poszłam otworzyć.
-Cześć.- Powiedziałam
widząc za drzwiami wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę z
tatuażem na lewym ramieniu.
-Ty jeszcze nie gotowa?-
Zapytał wchodząc do mieszkania.
-Gotowa gdzie?
-Pisałem ci SMS-a.-
Powiedział aspirant a ja wzięłam telefon z szafki i zajrzałam do
skrzynki. Faktycznie mam kilka nieodczytanych wiadomości od
Mikołaja.
- Za tydzień święto policjanta.
- Żyjesz jeszcze?
- Wpadnę jutro, pójdziemy na zakupy.
- Na pewno wszystko w porządku?
-Przepraszam
nie słyszałam jak je dostałam.
-No
proszę, znowu lody.- Powiedział sprzątając w moim salonie.
-Przepraszam
co ty robisz?- Zapytałam widząc to wszystko.
-Ogarniam
tu, a ty na co czekasz, mam ci zaproszenie wysłać.
-Co?
-No
ubieraj się i jedziemy.
-Nigdzie
nie jadę.
-Owszem
jedziesz.
-Nie.
-Ola,
do cholery, nie możesz cały czas siedzieć w domu. Rozumiem że nie
jest ci łatwo, ale nie możesz się odcinać od świata.
-Nie
odcinam się.
-No
ciekawe, a z domu wychodzisz tylko do sklepu po lody. Może
zaprzeczysz.
-Nie,
nigdzie nie idę, nie mam ochoty na zakupy.
-Owszem
masz, tylko jeszcze o tym nie wiesz.- Powiedział aspirant i ruszył
w stronę mojej sypialni.
-A ty
dokąd przepraszam?
-Sama
się nie chcesz ubrać to ja cię ubiorę.- Przez dłuższą chwilę
stałam zaskoczona a Mikołaj wybierał z szafy ubrania. Gdy
zobaczyłam co wybrał, na mojej twarzy pojawił się delikatny
uśmiech. Wybrał moją ulubioną niebieską koszulę i do tego
jeansy. Ten zestaw był idealny.- Proszę, a teraz marsz do łazienki
się przebrać.
-A jak
powiem że nie.
-To
będę zmuszony sam cie w to przebrać.- Odrzekł Mikołaj.
-Protestuje.
Nigdzie nie idę.
-Pójdziesz
zobaczysz.- Powiedział aspirant, złapał mnie w pasie, przerzucił
przez ramię i zaniósł do łazienki. Jedną ręką trzymając mnie
w tali tak abym nie mogła się wydostać, drugą odkręcił wodę w
w prysznicu i siłą mnie pod niego wrzucił. Stałam nieruchomo.
-Co
może mam cię jeszcze rozebrać.- Powiedział, a ja byłam już
totalnie zdezorientowana.
-Dam
sobie radę.- Odparłam a aspirant wyszedł z łazienki. Co to miało
być? Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w rzeczy jakie dał mi
Mikołaj i wyszłam z łazienki.
-No to
jedziemy.- Powiedział Mikołaj i podniósł się z kanapy.
-Mogę
wiedzieć dokąd jedziemy?- Zapytałam, zakładając kurtkę.
-Do
galerii.
-A po
co?
-No
nie możesz iść na bal w spodniach.
-Chwila
jaki bal?
-Bal
policjantów w tą sobotę.
-Kto
powiedział że ja idę.
-No ja
nie będziesz cały czas w domu siedzieć.
-No
jasne i będę wysłuchiwać jaki to tato nie był dobry i że
wszyscy mi współczują. Nie chcę znów przez to przechodzić.
-Olka,
przestań, nie będziesz przez to przechodzić.
-A
skąd to możesz wiedzieć?- Nie usłyszałam odpowiedzi. Białach
mnie przytulił.
-To co
jedziemy na zakupy?- Kiwnęłam głową potwierdzając i już po
chwili byliśmy w drodze do galerii. Mikołaj wjechał na podziemny
parking, zaparkował i udaliśmy się na parę rundek po sklepach.
Akurat były wyprzedaże. Po kilku godzinach i dalszym braku sukienki
postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Poszliśmy do kawiarni która
była zaraz za rogiem od galerii. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy
sobie kawę, ja wzięłam dodatkowo sernik a Mikołaj jabłecznik.
-Kiedy
wracasz do pracy?
-Nie
wiem. Nie wiem czy jestem gotowa.
-Gotowa
na co?
-No
wiesz, jak wrócę do pracy to będę musiała zabrać rzeczy ojca.
-A no
tak zapomniałem.
-Państwa
zamówienie.- Kelnerka przyniosła nam ciasto i kawę, przerywając
tym rozmowę, która stawała się coraz bardziej niezręczna.
-Wiesz,
nie miałam okazji ci podziękować.
-Przestań.
-No
ale gdyby nie ty, to naprawdę, dzięki.- Mikołaj pomógł mi przy
pogrzebie ojca, bo ja nie byłam w stanie.
-Naprawdę
nie ma za co.- Mikołaj delikatnie się do mnie uśmiechnął.
Dokończyliśmy kawę i ciastko. Mikołaj poprosił o rachunek.
Kelnerka po chwili przyniosła.
-To
ile tam wyszło?- Zapytałam wyciągając z torebki portfel.
-Twoje
nic.
-Ile
ci oddać?
-No
nic.
-Mikołaj
nie denerwuj mnie, ile ci oddać?
-No
nic, dziś ja stawiam. A ty postawisz jak już będziemy na patrolu.
-Niech
będzie.- Odparłam, Mikołaj zapłacił i wyszliśmy z kawiarni.
-To
gdzie teraz?- Zapytałam.
-Znam
jeszcze jedno miejsce, na pewno tam coś znajdziemy.
-Okey.-
Odparłam a Mikołaj zaprowadził mnie do sklepu niedaleko kawiarni.
Weszliśmy do środa. Od razu koło nas znalazła się ekspedientka.
Wyglądało na to że bardzo dobrze znała Mikołaja.
-O Pan
Mikołaj w czym możemy pomóc?- Przyszedł do nas dość wysoki
mężczyzna.
-Dzień
dobry. Szukamy czegoś specjalnego.
-Rozumiem
że dla tej pięknej damy?
-Tak
Panie Arku. Dla Oli.
-Och
piękne imię, a jeszcze piękniejsza kobieta.- Zarumieniłam się.
-Hym,
ja tu jestem.- Odparł Mikołaj a mężczyzna szybko znalazł
przepiękną kreację dla mnie. Sukienka była granatowa, taka
księżniczka z rozkloszowanym dołem, do kolan. Śliczna miała
ozdobne cekiny i była bez ramiączek, bez wahania ją kupiliśmy. Po
zakupach wróciliśmy do mnie do mieszkania. Zaprosiłam Mikołaja do
środka i przygotowałam nam szybki obiad.
Sobota.
Wstałam bardzo wcześnie, co prawda bal jest dopiero na 17, ale
musiałam jeszcze jechać do fryzjera i do kosmetyczki. W sumie to
nie wiem po co jadę do fryzjera przecież mam krótkie włosy.
Zjadłam szybkie śniadanie, wzięłam prysznic i pojechałam do
fryzjerki. Byłam umówiona na 10.30. Potem udałam się do
kosmetyczki. O godzinie 13 byłam już z powrotem w domu. Zjadłam
więc obiad, odgrzewany z wczoraj. Około 16 zaczęłam się szykować
a o 16.30 Mikołaj był już po mnie. Wciąż nie wiedziałam gdzie
odbywa się bal. Aspirant nie chciał mi zdradzić tego szczegółu.
Wsiedliśmy więc w jego auto i pojechaliśmy. Po 30 minutach jazdy,
byliśmy na miejscu. Bal miał odbyć się w parku północnym.
Wszędzie były białe namioty, stoły zastawione na ogromną liczbę
gości a przede wszystkim orkiestra. Na stolikach były bileciki z
nazwiskami. Znaleźliśmy z Mikołajem nasze, a tak się złożyło
że siedzieliśmy obok siebie. Przy stoliku również siedziała
Monika z Arturem i Krzysiek z Emilką. Z każdą minutą przybywało
coraz więcej gości. Około 17.30 oficjalnie zaczął się bal. Nowa
Pani komendant, dla mnie nowa, przywitała wszystkich gości i
zaprosiła do zabawy. Mikołaj cały czas nalegał abym poszła
tańczyć, ale ja cały czas odmawiałam. Przecież mam żałobę po
ojcu. Mimo iż nie tańczyłam to i tak bardzo dobrze bawiłam się
wśród znajomych. Aż zatęskniłam za pracą. Około 2 w nocy,
postanowiliśmy z Mikołajem wrócić. Umówiliśmy się że będę u
niego nocować. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pojechaliśmy do
mieszkania Mikołaja. Byłam tak zmęczona że zasnęłam w
samochodzie. Rano obudziłam się przebrana w piżamę i leżałam w
łóżku Mikołaja. Domyśliłam się że Mikołaj mnie tu przyniósł
i przebrał. Przeciągnęłam się i udałam do kuchni gdzie Mikołaj
czekał na mnie z śniadaniem.
-Hej
jak się spało?
-Dzięki,
dobrze.- Chwyciłam za kubek z kawą Mikołaja.
-Ej to
moje.- Krzyknął udając zdenerwowanego.
-Przepraszam,
zrób sobie drugą.- Uśmiechnęłam się popijając jego kawę.
Mikołaj przygotował sobie drugą kawę i zajęliśmy się
śniadaniem. Potem poszłam wziąć prysznic. Gdy skończyłam
zauważyłam brak ręcznika i ubrań.
-Mikołaj
mógł byś mi przynieść ręcznik.
-Po co
ci?
-Bo
chcę się wytrzeć.
-Po
co?
-Mikołaj,
nie denerwuj mnie. Daj mi ten ręcznik.
-To
chodź sobie weź.
-No ty
chyba oszalałeś.
-Nie
ja nie oszalałem, wyjdź nie będę patrzył.
-Mikołaj
daj ten ręcznik, bo nigdy stąd nie wyjdę.
-Czy
ty mi grozisz?
-Nie
ostrzegam.- Powiedziałam a po chwili przyszedł Mikołaj z
ręcznikiem. Wszedł do łazienki bez pukania. Stałam jak wryta nie
wiedząc co zrobić. Mikołaj się szczerzył jak mysz do sera.
Zabrałam mu ręcznik.
-Odwróć
się.- Powiedziałam a Mikołaj wykonał moje polecenie.
-Już
mogę patrzeć.
-Nie.-
Powiedziałam.- Dobra już.- Odrzekłam gdy tylko owinęłam się w
ręcznik.
-Ślicznie
wyglądasz.- Powiedział a ja speszona wyszłam z łazienki. Poszłam
do sypialni i ubrałam się w białą podkoszulkę i ciemne jeansowe
spodenki. Usiadłam przed tv i czekałam aż aspirant wyjdzie z
łazienki. Mikołaj bardzo swobodnie czuł się w moim towarzystwie.
Nie powiem bardzo ładnie wyglądał w samych szortach, ale ze
względu na mnie mógł założyć koszulkę. Nie czułam się
komfortowo gdy tak paradował obok mnie prawie nago. Gdy skończył
się krzątać po mieszkaniu, usiadł obok mnie i oboje zaczęliśmy
oglądać jakąś komedię romantyczną. Mikołaj przyniósł z
kuchni popcorn i tak spędziliśmy resztę dnia. Pod wieczór doszłam
do wniosku że pora się zbierać do siebie. Mimo iż było mi bardzo
przyjemnie w jego towarzystwie nie chciałam aby spędzał ze mną
tyle czasu. Przecież ma córki które potrzebują go bardziej.
-Dobra,
ja się zbieram.- Powiedziałam wstając z kanapy. Mikołaj złapał
mnie za nadgarstki tego się w ogóle nie spodziewałam.
-Zostań
jeszcze na kolacji.
-Nie
Mikołaj i tak już długo tu siedzę.
-Ola
proszę.
-No
nie wiem, musisz mnie przekonać.- Zaśmiałam się a Mikołaj
pociągnął mnie do siebie tak że leżałam na nim.
-Jesteś
pewna?
-Tak.-
Aspirant zaczął mnie łaskotać a ja pokładałam się ze śmiechu,
próbując mu się wyrwać. Niechcący walnęłam go z pięści w
twarz i rozcięłam mu wargę.
-Przepraszam,
nie chciałam.- Oderwałam się od niego przerażona.
-No
teraz to za karę tu zostajesz na noc.- Odparł a ja nie
protestowałam.
-Chodź
do kuchni, przyłożymy lód.- powiedziałam i złapałam Mikołaja
za rękę, prowadząc go do kuchni. Wyjęłam z zamrażalki jakąś
mrożonkę, owinęłam w ścierkę i przyłożyłam mu do ust.
-Ał.-Mikołaj
syczał na mnie.
-Nie
sycz, bo będzie bardziej bolało. Trzymaj to.- Powiedziałam a
Mikołaj chwycił za mrożonkę którą trzymałam, tak że nasze
dłonie na moment się splotły. Po chwili zabrałam dłoń.
Odwróciłam się i zaczęłam szykować kolację. Po chwili poczułam
jak ręce Mikołaja oplatają moje biodra.
-Co ty
robisz?- Zapytałam gdy zaczął delikatnie jeździć dłonią po
mojej szyi.
-Pięknie
wyglądasz.- Powiedział i zaczął całować po szyi. Odwróciłam
się, chciałam odejść ale tak się stało że niechcący się
pocałowaliśmy. To było cudowne. Mikołaj tak świetnie całował
że nie chciałam przerywać tej chwili. Założyłam ręce na jego
silnych barkach i zaczęłam całować jeszcze namiętniej. Mikołaj
delikatnie mnie podniósł. Objęłam go nogami i zaniósł mnie do
sypialni. Potem wiadomo co się działo.
Kilka
tygodni później.
Od
kilku dni mam straszne mdłości, zrobiłam więc test ciążowy. Co
prawda wyszedł negatywnie ale postanowiłam wykluczyć tą
ewentualność u lekarza. Czekałam w mieszkaniu na Mikołaja który
zaraz powinien wrócić z pracy. Zastanawiałam się jak mam mu
powiedzieć że lekarz potwierdził ciążę i to w dodatku mnogą.
Przygotowałam nam obiad. Mikołaj akurat wszedł do mieszkania.
-Cześć
kochanie.
-Cześć.-
Przywitaliśmy się namiętnym pocałunkiem.
-Jak
ci minął dzień?
-Męcząco,
ciągłe interwencje. Wrocław robi się coraz bardziej
niebezpieczny.
-Oooo
to chyba będziemy musieli się przeprowadzić.
-Dlaczego?
-Nie
chcesz chyba żeby nasze dzieci się w niebezpiecznym mieście
wychowywały.
-Jakie
dzieci? O czym ty mówisz?
-Mikołaj
bo ja.- Siadłam mu na kolanach.- Jestem w ciąży.
-Co?
Naprawdę. Będziemy mieli dziecko.
-Dwójkę.-
Powiedziałam a Mikołaj mnie pocałował.
Dwa
miesiące później odbył się nasz ślub. Złożyliśmy sobie
przysięgę. Wyjątkowy ślub. Był to podwójny policyjny ślub.
Krzysiek i Emilka oraz Mikołaj i Ja. Tak się stało że po pięciu
miesiącach na świat przyszły bliźniaki. Wojtek Mateusz i Zuzia
Zofia Białach. I oczywiście Majka Zapała. Przeprowadziliśmy się na wieś. Kupiliśmy mały domek z ogromnym ogrodem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz