Mijały godziny, dni a teraz już tylko liczę tygodnie.
Mikołaj wciąż się nie wybudził. Byłam u niego codziennie w
szpitalu. Ale tylko na parę minut, Kamila mogła przyjść w każdej
chwili a nie miałam ochoty na awantury. Zrezygnowałam też z
patrolu, nie byłam w stanie jeździć z kimś innym. Mikołaj był
moim dowódcą i nie tylko. Nie powiedziałam ojcu o ciąży. Cały
czas mam nadzieję że Mikołaj się w końcu wybudzi i oboje mu o
tym powiemy. Obecnie całe dnie spędzam w biurze i nie mam zamiaru z
niego wychodzić. Powoli zaczęłam oswajać się z myślą że noszę
pod sercem maleństwo. Z jednej strony bardzo mnie to cieszyło a z
jednej na samą myśl że Mikołaj jest nieprzytomny chciało mi się
płakać. Właśnie kończyłam wypełniać raporty gdy zadzwonił
mój telefon. Dzwonili ze szpitala.
-Wysocka słucham.
-Dobry wieczór. Doktor Pawlak z tej strony.
-Dobry wieczór, coś się stało?
-Tak Pan Mikołaj się właśnie wybudził.- Szybko się
przebrałam w cywilne ubrania i pojechałam do szpitala. Podeszłam
do jego sali i zobaczyłam jak całuje się z Kamilą, zrobiło mi
się przykro a w oku pojawiły mi się łzy. Po chwili przyszedł
lekarz.
-Co z nim?- Zapytałam.
-Jest dobrze, ale nie pamiętam wypadku i kilku miesięcy
wstecz.- Powiedział lekarz. To był dla mnie cios, Mikołaj nie
pamięta że byliśmy razem. Podeszłam do szyby, popatrzyłam na
niego i postanowiłam że się nie poddam. Nie teraz jak noszę jego
dziecko. Weszłam na salę. Widziałam nienawiść na twarzy Kamili
do mojej osoby zaraz gdy weszłam. Podeszłam do Mikołaja.
-Powitać posterunkową.- Powiedział Mikołaj.
-Cześć.- Podeszłam i dałam mu buziaka w policzek.
Widziałam to zdenerwowanie Kamili.
-Co tu robisz?- Zapytał.
-Przyszłam zobaczyć jak się czujesz.- Usiadłam na
łóżku, ja siedziałam z lewej strony a Kamila z prawej.
-Jak by mnie walec przejechał. Mów co tam u ciebie
słychać.
-A nie ma o czym mówić.
-No tyle spałem że możesz mi powiedzieć.- Odrzekła
a ja spojrzałam na Kamilę, gdyby nie ona na sali to pewnie bym mu
zaczęła opowiadać o tym jak byliśmy razem.
-Tata zaręczył się z Julią.
-Z kim?
-Julią, poznałeś ją w parku jak byliśmy na
spacerze.
-Nie przypominam sobie.
-Mniejsze z tym, wyremontowali mi mieszkanie, w końcu.
-Czemu miałaś remont?
-Zalało mnie, nie pamiętasz? Pomogłeś mi załatwić
firmę remontową.
-Nie przypominam sobie.
-Będziesz musiał wpaść zobaczyć jak się
urządziłam.- Posłałam mu duży uśmiech. Zapadła cisza a do sali
po chwili wpadły córki Mikołaja.
-Cześć tato.- Dziewczynki się z nim przywitały.
-O Ola cześć.- Dominika przywitała się ze mną.
-To ja już pójdę.- Odparłam i ruszyłam ku wyjściu.
Dominika mnie po chwili dogoniła.
-Ola poczekaj.- Krzyknęła.
-Co jest?
-Bo tata nic nie pamięta prawda?
-Tak, nie pamięta kilku miesięcy przed wypadkiem.
-Czyli...on nie pamięta że byliście razem i że się
rozwiódł z mamą?
-Tak, nie pamięta.
-Ale ty pamiętasz.
-Niestety tak. Przepraszam muszę iść.
-Powiedz mu co was łączyło.
-To nie ma sensu. On i tak tego nie pamięta. I nie waż
się mu o tym mówić.
-No dobra.- Nastolatka poszła a na jej miejsce
przyszedł lekarz.
-Panie doktorze, kiedy Mikołaj odzyska pamięć?
-Możliwe że jutro albo za miesiąc. Tego nie jesteśmy
w stanie przewidzieć.
Trzy miesiące później.
Wiem że Mikołaj wyszedł ze szpitala i mieszka z
Kamilą. Wciąż nie odzyskał pamięci. Tego jestem pewna, w innym
razie na pewno chciał by się ze mną spotkać. Mój brzuch stał
się już widoczny. Powiedziałam ojcu o ciąży i o tym co się
stało między mną a Mikołajem. Nie było łatwo ale się udało.
Właśnie wróciłam z małych zakupów. Kupiłam kilka drobiazgów
dla maleństwa. Właśnie rozpakowywałam zakupy gdy ktoś zaczął
się dobijać do drzwi. Poszłam otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu to
był Mikołaj. Nie miałam zamiaru ukrywać przed nim ciąży. Nawet
nie schowałam zdjęcia które stało na regale z książkami. Byłam
na nim z Mikołajem i jego córkami.
-Cześć. Co tu robisz?- Zapytałam, niepewnym głosem,
głosem nadziei że odzyskał pamięć.
-Mówiłaś że miałaś remont i żebym wpadł zobaczyć
jak się urządziłaś.
-A tak, tak, wejdź.- Zaprosiłam go do środka.-
Napijesz się czegoś?- Zapytałam wchodząc z Mikołajem do kuchni.
-Kawy, ładnie się urządziłaś.
-Dzięki.
-Jesteś w ciąży?- Zapytał oglądając rzeczy jakie
kupiłam.
-Tak, to czwarty miesiąc.
-O nie wiedziałem. A kto jest tym szczęśliwcem?- Tego
pytania się bałam.
-Jak ci się mieszka z Kamilą?
-Normalnie. Czemu zmieniasz temat?
-Bo...wiesz co chodźmy do salonu co.
-No dobra.- Weszliśmy do pomieszczenia zwanego
salonem.- Ładne zdjęcie.- Powiedział Mikołaj i wziął właśnie
to zdjęcie na którym byliśmy we czwórkę.
-Tak, moje ulubione.
-To est ich więcej?
-Tak dużo więcej.- Uśmiechnęłam się.
-A mogę o coś zapytać?
-No jasne, pytaj o co chcesz?
-Bo pamiętam że się nie polubiliśmy jak zaczęłaś
pracę.
-No tak, nienawidziliśmy się.
-Więc jak to się stało że byłaś w szpitalu i te
zdjęcia, pomoc w remoncie.
-Twoje córki, nas połączyły.
-Jak?
-No...jak by ci powiedzieć.- Nie zrobiłam tego, nie
powiedziałam mu, odstawiłam kubek na stoliku i zbliżyłam się do
Mikołaja, delikatnie pocałowałam go w usta. Odskoczył.
-Co ty robisz, ja mam żonę i dzieci.- Krzyknął na
mnie.
-Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Idź już.-
Mikołaj podniósł się i wyszedł z mojego mieszkania. Rozpłakałam
się. Zasnęłam na kanapie. Z bólem pleców wstałam rano do pracy.
Nie wyspałam się. Poszłam wziąć prysznic, potem się ubrałam.
Zjadłam śniadanie, duże śniadanie bo apetyt mnie nie opuszczał.
Pojechałam do pracy. Zaparkowałam auto pod drzewem i poszłam do
biura. Przebrałam się, zrobiłam sobie herbatę i zajęłam się
papierami. Nie zwracałam szczególnej uwagi na to kto wchodził i
wychodził.
-Powitać posterunkową.- Usłyszałam piękny głoś.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, spojrzałam w stronę drzwi,
ujrzałam Mikołaja przebranego w mundur.
-Cześć, co ty tu robisz?- Powiedziałam, byłam bardzo
szczęśliwa że go widzę.
-Zaczynam pracę, na razie przy biurku ale to zawsze
coś.
-Super.- Powiedziałam, aspirant usiadł przy biurku
naprzeciwko i zajął się papierami. Do biura wparowała Emilka z
Krzyśkiem.
-O nasza ulubiona para, już jest w całości.-
Powiedział Krzysiek.
-Cześć.- Przywitałam się z Emilką.
-Cześć, jak się czujesz?- Zapytała.
-Dobrze, chodź ostatnio się nie wysypiam.
-Dobra stary opowiadaj.- Powiedział Krzysiek.
-Ale co?- Zapytał totalnie zdezorientowany Białach.
-No jak co kiedy ślub i pępkowe kiedy?- Odrzekł
Krzysiek a ja próbowałam mu pokazać że ma o tym nie mówić.
-Jaki ślub, jakie pępkowe. Przecież ja mam już
żonę.- Odrzekł Mikołaj.
-Jak, Ola wzięliście ślub za naszymi plecami?-
Krzysiek spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy.
-To nie tak, po prostu....-Ledwo powstrzymywałam łzy.
-Ola jaki ślub? Jakie pępkowe. O czym oni mówią?-
Mikołaj skierował do mnie pytanie.
-Zaraz ci wyjaśnię Mikołaj. A was poproszę na
osobność.- Wyszliśmy we trójkę na korytarz, dla bezpieczeństwa
odeszliśmy spory kawałek od drzwi.
-Mikołaj nic nie pamięta?- Zapytała mnie Emilka.
-Tak, nie pamięta kilku miesięcy przed wypadkiem.
-Ale, to mu nie powiedziałaś?
-Jak, on mieszka z Kamilą. Myśli że są małżeństwem
bo ona nawet mu nie powiedziała że się rozwiedli.
-Ale, przecież jesteś z nim w ciąży. Powinnaś mu
powiedzieć.
-Nie teraz. Jeszcze nie teraz.
-Ola ile będziesz z tym czekać. Naprawdę musisz mu
powiedzieć.
-Zrobię to ale nie teraz.- Powiedziałam.- Trzymajmy
się wersji że to żarty były.
-No niech ci będzie.- Powiedziała Emilka.- Ale i tak
uważam że powinnaś mu powiedzieć.
-Udam że końcówki nie słyszałam.- Udałam się do
biura gdzie czekała mnie rozmowa z Mikołajem. Weszłam i zajęłam
swoje miejsce za biurkiem.
-Olu, wyjaśnisz mi o co chodziło z tym ślubem i
pępkowym.
-Żarty taki, nie wiedzieli że nie pamiętasz.
-Żarty?
-No tak, bo wiesz nie lubiliśmy się a potem zaczęliśmy
się przyjaźnić i śmialiśmy się że ślub weźmiemy. A teraz jak
jestem w ciąży to żartowali że z tobą.
-Aaaa, no dobra. A czemu Krzysiek się tak zdziwił jak
powiedziałem że mam żonę a ty powiedziałaś że to nie ty.
-Słuchaj nie chcę się mieszać między ciebie i
Kamilę.
-O czym ty mówisz.
-Jedź po pracy do swojego mieszkania i poszperaj w
papierach. Tam jest wszystko.
-Ja mam swoje mieszkanie. Ola powiedz mi to co wiesz.
-Ale....
-Ola mów do jasnej cholery co się dzieje.- No już
miałam mu powiedzieć gdy na horyzoncie pojawiła się Kamila. Ta to
ma wyczucie czasu.
-Cześć kochanie.- Podeszła do Mikołaja i pocałowała
go. Myślałam że się rozpłaczę gdy to zobaczyłam. Musiałam być
jednak twarda i udawać że jest wszystko w porządku i że nie robi
to na mnie wrażenia.
-Witaj, co cię sprowadza?- Zapytał aspirant zaskoczony
jej wizytą.
-Przywiozłam ci drugie śniadanie.- No proszę jaka
troskliwa żonka się z niej zrobiła.
-Nie będę wam przeszkadzać.- Odparłam wychodząc z
biura. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie herbatę. Przez okno
widziałam że Kamila już poszła więc spokojnie wróciłam do
biura i zajęłam się papierami. Cały czas czułam wzrok Mikołaja
na swoim ciele.
-Możesz się tak na mnie nie patrzeć.- Powiedziałam
ciut poirytowana jego zachowaniem.
-Mogę, pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Powiedz mi kto jest ojcem? Z tego co pamiętam to się
z nikim nie spotykałaś.
-Mikołaj to nie jest twoja sprawa.- Podniosłam na
niego głos.
-Skoro się przyjaźnimy to czemu nie chcesz mi
powiedzieć?
-Bo to jest moja sprawa.- Krzyknęłam a do biura
wparował Ojciec.
-Co tu się dzieje, czemu tak krzyczycie?- Zapytał
zdenerwowany.
-Nic się nie dzieje.- Odparłam jeszcze podniosłym
głosem.
-Ola tobie nie wolno się denerwować. Białach macie
jej pilnować. I żebym znów tu nie musiał interweniować.
Zrozumiano?
-Tak jest Panie komendancie.
-Ola zapraszam do mnie.- Powiedział tata a ja szybko
znalazłam się w jego gabinecie.
-Co się stało?- Zapytałam siadając przy biurku ojca.
-O co się pokłóciliście?
-Nic ważnego.
-Jak nic, inaczej byś nie była tak zdenerwowana.
-No po prostu poniosły mnie emocje jak Kamila tu
przyszła, nadal mu nie powiedziała że się rozwiedli.
-Powiedziałaś mu że jesteś z nim w ciąży?
-No...jeszcze...nie było okazji.
-Ola dobrze wiesz że dziecko nie może się wychowywać
bez ojca.
-Wiem ale to nie jest takie proste.- Odparłam a do
gabinetu zapukał Jacek.
-Wejść.- Krzyknął tato a Jacek bez wahania znalazł
się obok mnie.
-Panie komendancie jest problem.
-Co się stało aspirancie?
-06 ukradli radiowóz.
-Co zrobili?- Zapytałam nie dowierzając w jego słowa.
-Ukradli im radiowóz.- Odrzekł Jacek a ja nie mogłam
opanować śmiechu.
-Skończymy tę rozmowę później Olu.
-Dobrze tato.- Odparłam i z uśmiechem na ustach
wyszłam razem z Jackiem z gabinetu ojca. Na korytarzu czekał
Mikołaj i miał jakąś dziwną minę gdy wyszliśmy. Wszedł do
gabinetu ojca. Ja natomiast poszłam z Jackiem na stołówkę i
zjedliśmy obiad. Potem wróciłam do biura gdzie był Mikołaj.
Wyglądał na zdenerwowanego.
-Po co byłeś u ojca?- Zapytałam.
-Dowiedzieć się kim jest ojciec dziecka.
-Co?
-No to, wiesz co mi powiedział.
-No jestem bardzo ciekawa. W ogóle jak śmiałeś
mieszać go w naszą prywatną sprawę.
-Ola posłuchaj. Twój ojciec twierdzi że mi powiesz
jak będziesz na to gotowa.
-No widzisz może ma rację. Może nie jestem gotowa
żeby ci powiedzieć kto est ojcem.
-Wiem kto nim jest.- Powiedział a mi aż odjęło dech
w piersiach. Podparłam się szafki.
-Jak to wiesz? Mikołaj to...
-Ola rozumiem. Jesteś z Jackiem szczęśliwa, ale wciąż
nie rozumiem czemu nie chciałaś mi powiedzieć?
-Z Jackiem?- Myślałam że się przesłyszałam.
-No widziałem jak wychodziliście z gabinetu
komendanta. Jesteś z nim szczęśliwa?
-Mikołaj to nie tak...Ja nie...
-Nie no nie musisz się tłumaczyć. Tylko po co to
ukrywałaś?
-Bo mnie i Jacka nic nie łączy i na pewno nie jest
ojcem dziecka.
-To kto nim jest?
-To nie najlepsze miejsce na taką rozmowę. Jutro w
naszym ulubionym barze co?
-O 18.
-Tak, chwila pamiętasz nasz bar?
-Tak wczoraj jak no wiesz...wtedy jak...to mi się
przypomniało.- Powiedział a ja zaczęłam mieć nadzieję że
niedługo odzyska pamięć. Pracę skończyliśmy około 16.
-Ola odwieźć cię do domu?- Zaproponował Mikołaj gdy
wychodziliśmy z komendy.
-Nie nie, muszę jeszcze coś na mieście załatwić.
-No dobra, niech ci będzie.- Odparł i każde z nas
pojechało w swoją stronę. Ja udałam się do jego mieszkania.
Miałam nadzieję że znajdę tam coś co odświeży mu pamięć. Na
całe szczęście miałam jego zapasowe klucze, bo po wypadku chwilę
tam mieszkałam zanim skończyli u mnie remont. Weszłam do
mieszkania, włączyłam światło i zaczęłam szukać papierów.
Najpierw znalazłam papiery rozwodowe. Stwierdziłam że to mi
wystarczy. Już miałam wychodzić gdy ktoś zapukał do drzwi.
Poszłam je otworzyć. Za drzwiami była starsza para.
-Dobry wieczór.- Powiedziała kobieta, na moje oko
miała jakieś 60 lat.
-Dobry wieczór, w czym mogę pomóc.- Odpowiedziałam
grzecznie.
-Zenek będziemy dziadkami.- Odparła kobieta i położyła
dłoń na moim brzuchu.
-Przepraszam to pomyłka.- Powiedziałam zaskakując
ludzi.- Państwo do kogo?
-Do Mikołaja naszego syna mieszka tu.
-A Mikołaj mieszka z żoną.
-Jak to pogodzili się?
-No nie do końca. Mikołaj stracił pamięć do kilku
miesięcy przed wypadkiem. Nic nie pamięta, nawet rozwodu.-
Posmutniałam.
-A co pani robi w jego mieszkaniu?
-A tak, przyjechałam po papiery z pracy.
-A skąd ma pani klucze?
-Mikołaj mi użyczył swojego mieszkania jak moje
zalało.
-O nasz syn ma takie dobre serce.
-Tak bardzo dobre. Przepraszam państwa ale ja się
śpieszę.
-Nic się nie stało.- Zamknęłam mieszkanie i zeszłam
z rodzicami Mikołaja na dół. Odprowadzili mnie do auta i
pojechałam do domu. Zmęczona zjadłam kolację, wzięłam prysznic
i położyłam się spać. Miałam piękny sen.
Wędrowaliśmy
z Mikołajem po parku. W wózeczku był nasz syn. Mikołaj pchał
wózek a ja szłam obok niego. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
Mały spał, pięknie spał.
-Dobra
ja już muszę lecieć.- Odparł Mikołaj a ja nie za bardzo
wiedziałam o co mu chodzi.
-Ale
dokąd?
-No
jak dokąd. Młoda muszę do domu wrócić.
-Do
domu.- Odrzekłam i posmutniałam.
-Olka
wiem że jest ci ciężko samej wychowywać małego ale ja mam
rodzinę, żonę dzieci. Nie mogę cały czas z tobą siedzieć.
-No
dobra idź.- Przyjęłam tę wiadomość ze stoickim spokojem.
Ten sen okropny. a rodzial super, czekam na wiecej. Ola musi mu powiedzoec ze jest ojcem i to jak najszybciej. Twoje opowiadania bardzo dobrze sie czyta. czekam z niecierpliwoscia na wiecej
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie tez pisze opowiadania o tym sur serialu:
Policjantkiipoljancii.blogspot.com
jak przeczytasz zostaw komentarz bede wdzieczna
Pozdrawiam
Paulina