poniedziałek, 16 maja 2016

2.10

Mijały godziny, dni a teraz już tylko liczę tygodnie. Mikołaj wciąż się nie wybudził. Byłam u niego codziennie w szpitalu. Ale tylko na parę minut, Kamila mogła przyjść w każdej chwili a nie miałam ochoty na awantury. Zrezygnowałam też z patrolu, nie byłam w stanie jeździć z kimś innym. Mikołaj był moim dowódcą i nie tylko. Nie powiedziałam ojcu o ciąży. Cały czas mam nadzieję że Mikołaj się w końcu wybudzi i oboje mu o tym powiemy. Obecnie całe dnie spędzam w biurze i nie mam zamiaru z niego wychodzić. Powoli zaczęłam oswajać się z myślą że noszę pod sercem maleństwo. Z jednej strony bardzo mnie to cieszyło a z jednej na samą myśl że Mikołaj jest nieprzytomny chciało mi się płakać. Właśnie kończyłam wypełniać raporty gdy zadzwonił mój telefon. Dzwonili ze szpitala.
-Wysocka słucham.
-Dobry wieczór. Doktor Pawlak z tej strony.
-Dobry wieczór, coś się stało?
-Tak Pan Mikołaj się właśnie wybudził.- Szybko się przebrałam w cywilne ubrania i pojechałam do szpitala. Podeszłam do jego sali i zobaczyłam jak całuje się z Kamilą, zrobiło mi się przykro a w oku pojawiły mi się łzy. Po chwili przyszedł lekarz.
-Co z nim?- Zapytałam.
-Jest dobrze, ale nie pamiętam wypadku i kilku miesięcy wstecz.- Powiedział lekarz. To był dla mnie cios, Mikołaj nie pamięta że byliśmy razem. Podeszłam do szyby, popatrzyłam na niego i postanowiłam że się nie poddam. Nie teraz jak noszę jego dziecko. Weszłam na salę. Widziałam nienawiść na twarzy Kamili do mojej osoby zaraz gdy weszłam. Podeszłam do Mikołaja.
-Powitać posterunkową.- Powiedział Mikołaj.
-Cześć.- Podeszłam i dałam mu buziaka w policzek. Widziałam to zdenerwowanie Kamili.
-Co tu robisz?- Zapytał.
-Przyszłam zobaczyć jak się czujesz.- Usiadłam na łóżku, ja siedziałam z lewej strony a Kamila z prawej.
-Jak by mnie walec przejechał. Mów co tam u ciebie słychać.
-A nie ma o czym mówić.
-No tyle spałem że możesz mi powiedzieć.- Odrzekła a ja spojrzałam na Kamilę, gdyby nie ona na sali to pewnie bym mu zaczęła opowiadać o tym jak byliśmy razem.
-Tata zaręczył się z Julią.
-Z kim?
-Julią, poznałeś ją w parku jak byliśmy na spacerze.
-Nie przypominam sobie.
-Mniejsze z tym, wyremontowali mi mieszkanie, w końcu.
-Czemu miałaś remont?
-Zalało mnie, nie pamiętasz? Pomogłeś mi załatwić firmę remontową.
-Nie przypominam sobie.
-Będziesz musiał wpaść zobaczyć jak się urządziłam.- Posłałam mu duży uśmiech. Zapadła cisza a do sali po chwili wpadły córki Mikołaja.
-Cześć tato.- Dziewczynki się z nim przywitały.
-O Ola cześć.- Dominika przywitała się ze mną.
-To ja już pójdę.- Odparłam i ruszyłam ku wyjściu. Dominika mnie po chwili dogoniła.
-Ola poczekaj.- Krzyknęła.
-Co jest?
-Bo tata nic nie pamięta prawda?
-Tak, nie pamięta kilku miesięcy przed wypadkiem.
-Czyli...on nie pamięta że byliście razem i że się rozwiódł z mamą?
-Tak, nie pamięta.
-Ale ty pamiętasz.
-Niestety tak. Przepraszam muszę iść.
-Powiedz mu co was łączyło.
-To nie ma sensu. On i tak tego nie pamięta. I nie waż się mu o tym mówić.
-No dobra.- Nastolatka poszła a na jej miejsce przyszedł lekarz.
-Panie doktorze, kiedy Mikołaj odzyska pamięć?
-Możliwe że jutro albo za miesiąc. Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Trzy miesiące później.
Wiem że Mikołaj wyszedł ze szpitala i mieszka z Kamilą. Wciąż nie odzyskał pamięci. Tego jestem pewna, w innym razie na pewno chciał by się ze mną spotkać. Mój brzuch stał się już widoczny. Powiedziałam ojcu o ciąży i o tym co się stało między mną a Mikołajem. Nie było łatwo ale się udało. Właśnie wróciłam z małych zakupów. Kupiłam kilka drobiazgów dla maleństwa. Właśnie rozpakowywałam zakupy gdy ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Poszłam otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu to był Mikołaj. Nie miałam zamiaru ukrywać przed nim ciąży. Nawet nie schowałam zdjęcia które stało na regale z książkami. Byłam na nim z Mikołajem i jego córkami.
-Cześć. Co tu robisz?- Zapytałam, niepewnym głosem, głosem nadziei że odzyskał pamięć.
-Mówiłaś że miałaś remont i żebym wpadł zobaczyć jak się urządziłaś.
-A tak, tak, wejdź.- Zaprosiłam go do środka.- Napijesz się czegoś?- Zapytałam wchodząc z Mikołajem do kuchni.
-Kawy, ładnie się urządziłaś.
-Dzięki.
-Jesteś w ciąży?- Zapytał oglądając rzeczy jakie kupiłam.
-Tak, to czwarty miesiąc.
-O nie wiedziałem. A kto jest tym szczęśliwcem?- Tego pytania się bałam.
-Jak ci się mieszka z Kamilą?
-Normalnie. Czemu zmieniasz temat?
-Bo...wiesz co chodźmy do salonu co.
-No dobra.- Weszliśmy do pomieszczenia zwanego salonem.- Ładne zdjęcie.- Powiedział Mikołaj i wziął właśnie to zdjęcie na którym byliśmy we czwórkę.
-Tak, moje ulubione.
-To est ich więcej?
-Tak dużo więcej.- Uśmiechnęłam się.
-A mogę o coś zapytać?
-No jasne, pytaj o co chcesz?
-Bo pamiętam że się nie polubiliśmy jak zaczęłaś pracę.
-No tak, nienawidziliśmy się.
-Więc jak to się stało że byłaś w szpitalu i te zdjęcia, pomoc w remoncie.
-Twoje córki, nas połączyły.
-Jak?
-No...jak by ci powiedzieć.- Nie zrobiłam tego, nie powiedziałam mu, odstawiłam kubek na stoliku i zbliżyłam się do Mikołaja, delikatnie pocałowałam go w usta. Odskoczył.
-Co ty robisz, ja mam żonę i dzieci.- Krzyknął na mnie.
-Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Idź już.- Mikołaj podniósł się i wyszedł z mojego mieszkania. Rozpłakałam się. Zasnęłam na kanapie. Z bólem pleców wstałam rano do pracy. Nie wyspałam się. Poszłam wziąć prysznic, potem się ubrałam. Zjadłam śniadanie, duże śniadanie bo apetyt mnie nie opuszczał. Pojechałam do pracy. Zaparkowałam auto pod drzewem i poszłam do biura. Przebrałam się, zrobiłam sobie herbatę i zajęłam się papierami. Nie zwracałam szczególnej uwagi na to kto wchodził i wychodził.
-Powitać posterunkową.- Usłyszałam piękny głoś. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, spojrzałam w stronę drzwi, ujrzałam Mikołaja przebranego w mundur.
-Cześć, co ty tu robisz?- Powiedziałam, byłam bardzo szczęśliwa że go widzę.
-Zaczynam pracę, na razie przy biurku ale to zawsze coś.
-Super.- Powiedziałam, aspirant usiadł przy biurku naprzeciwko i zajął się papierami. Do biura wparowała Emilka z Krzyśkiem.
-O nasza ulubiona para, już jest w całości.- Powiedział Krzysiek.
-Cześć.- Przywitałam się z Emilką.
-Cześć, jak się czujesz?- Zapytała.
-Dobrze, chodź ostatnio się nie wysypiam.
-Dobra stary opowiadaj.- Powiedział Krzysiek.
-Ale co?- Zapytał totalnie zdezorientowany Białach.
-No jak co kiedy ślub i pępkowe kiedy?- Odrzekł Krzysiek a ja próbowałam mu pokazać że ma o tym nie mówić.
-Jaki ślub, jakie pępkowe. Przecież ja mam już żonę.- Odrzekł Mikołaj.
-Jak, Ola wzięliście ślub za naszymi plecami?- Krzysiek spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy.
-To nie tak, po prostu....-Ledwo powstrzymywałam łzy.
-Ola jaki ślub? Jakie pępkowe. O czym oni mówią?- Mikołaj skierował do mnie pytanie.
-Zaraz ci wyjaśnię Mikołaj. A was poproszę na osobność.- Wyszliśmy we trójkę na korytarz, dla bezpieczeństwa odeszliśmy spory kawałek od drzwi.
-Mikołaj nic nie pamięta?- Zapytała mnie Emilka.
-Tak, nie pamięta kilku miesięcy przed wypadkiem.
-Ale, to mu nie powiedziałaś?
-Jak, on mieszka z Kamilą. Myśli że są małżeństwem bo ona nawet mu nie powiedziała że się rozwiedli.
-Ale, przecież jesteś z nim w ciąży. Powinnaś mu powiedzieć.
-Nie teraz. Jeszcze nie teraz.
-Ola ile będziesz z tym czekać. Naprawdę musisz mu powiedzieć.
-Zrobię to ale nie teraz.- Powiedziałam.- Trzymajmy się wersji że to żarty były.
-No niech ci będzie.- Powiedziała Emilka.- Ale i tak uważam że powinnaś mu powiedzieć.
-Udam że końcówki nie słyszałam.- Udałam się do biura gdzie czekała mnie rozmowa z Mikołajem. Weszłam i zajęłam swoje miejsce za biurkiem.
-Olu, wyjaśnisz mi o co chodziło z tym ślubem i pępkowym.
-Żarty taki, nie wiedzieli że nie pamiętasz.
-Żarty?
-No tak, bo wiesz nie lubiliśmy się a potem zaczęliśmy się przyjaźnić i śmialiśmy się że ślub weźmiemy. A teraz jak jestem w ciąży to żartowali że z tobą.
-Aaaa, no dobra. A czemu Krzysiek się tak zdziwił jak powiedziałem że mam żonę a ty powiedziałaś że to nie ty.
-Słuchaj nie chcę się mieszać między ciebie i Kamilę.
-O czym ty mówisz.
-Jedź po pracy do swojego mieszkania i poszperaj w papierach. Tam jest wszystko.
-Ja mam swoje mieszkanie. Ola powiedz mi to co wiesz.
-Ale....
-Ola mów do jasnej cholery co się dzieje.- No już miałam mu powiedzieć gdy na horyzoncie pojawiła się Kamila. Ta to ma wyczucie czasu.
-Cześć kochanie.- Podeszła do Mikołaja i pocałowała go. Myślałam że się rozpłaczę gdy to zobaczyłam. Musiałam być jednak twarda i udawać że jest wszystko w porządku i że nie robi to na mnie wrażenia.
-Witaj, co cię sprowadza?- Zapytał aspirant zaskoczony jej wizytą.
-Przywiozłam ci drugie śniadanie.- No proszę jaka troskliwa żonka się z niej zrobiła.
-Nie będę wam przeszkadzać.- Odparłam wychodząc z biura. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie herbatę. Przez okno widziałam że Kamila już poszła więc spokojnie wróciłam do biura i zajęłam się papierami. Cały czas czułam wzrok Mikołaja na swoim ciele.
-Możesz się tak na mnie nie patrzeć.- Powiedziałam ciut poirytowana jego zachowaniem.
-Mogę, pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Powiedz mi kto jest ojcem? Z tego co pamiętam to się z nikim nie spotykałaś.
-Mikołaj to nie jest twoja sprawa.- Podniosłam na niego głos.
-Skoro się przyjaźnimy to czemu nie chcesz mi powiedzieć?
-Bo to jest moja sprawa.- Krzyknęłam a do biura wparował Ojciec.
-Co tu się dzieje, czemu tak krzyczycie?- Zapytał zdenerwowany.
-Nic się nie dzieje.- Odparłam jeszcze podniosłym głosem.
-Ola tobie nie wolno się denerwować. Białach macie jej pilnować. I żebym znów tu nie musiał interweniować. Zrozumiano?
-Tak jest Panie komendancie.
-Ola zapraszam do mnie.- Powiedział tata a ja szybko znalazłam się w jego gabinecie.
-Co się stało?- Zapytałam siadając przy biurku ojca.
-O co się pokłóciliście?
-Nic ważnego.
-Jak nic, inaczej byś nie była tak zdenerwowana.
-No po prostu poniosły mnie emocje jak Kamila tu przyszła, nadal mu nie powiedziała że się rozwiedli.
-Powiedziałaś mu że jesteś z nim w ciąży?
-No...jeszcze...nie było okazji.
-Ola dobrze wiesz że dziecko nie może się wychowywać bez ojca.
-Wiem ale to nie jest takie proste.- Odparłam a do gabinetu zapukał Jacek.
-Wejść.- Krzyknął tato a Jacek bez wahania znalazł się obok mnie.
-Panie komendancie jest problem.
-Co się stało aspirancie?
-06 ukradli radiowóz.
-Co zrobili?- Zapytałam nie dowierzając w jego słowa.
-Ukradli im radiowóz.- Odrzekł Jacek a ja nie mogłam opanować śmiechu.
-Skończymy tę rozmowę później Olu.
-Dobrze tato.- Odparłam i z uśmiechem na ustach wyszłam razem z Jackiem z gabinetu ojca. Na korytarzu czekał Mikołaj i miał jakąś dziwną minę gdy wyszliśmy. Wszedł do gabinetu ojca. Ja natomiast poszłam z Jackiem na stołówkę i zjedliśmy obiad. Potem wróciłam do biura gdzie był Mikołaj. Wyglądał na zdenerwowanego.
-Po co byłeś u ojca?- Zapytałam.
-Dowiedzieć się kim jest ojciec dziecka.
-Co?
-No to, wiesz co mi powiedział.
-No jestem bardzo ciekawa. W ogóle jak śmiałeś mieszać go w naszą prywatną sprawę.
-Ola posłuchaj. Twój ojciec twierdzi że mi powiesz jak będziesz na to gotowa.
-No widzisz może ma rację. Może nie jestem gotowa żeby ci powiedzieć kto est ojcem.
-Wiem kto nim jest.- Powiedział a mi aż odjęło dech w piersiach. Podparłam się szafki.
-Jak to wiesz? Mikołaj to...
-Ola rozumiem. Jesteś z Jackiem szczęśliwa, ale wciąż nie rozumiem czemu nie chciałaś mi powiedzieć?
-Z Jackiem?- Myślałam że się przesłyszałam.
-No widziałem jak wychodziliście z gabinetu komendanta. Jesteś z nim szczęśliwa?
-Mikołaj to nie tak...Ja nie...
-Nie no nie musisz się tłumaczyć. Tylko po co to ukrywałaś?
-Bo mnie i Jacka nic nie łączy i na pewno nie jest ojcem dziecka.
-To kto nim jest?
-To nie najlepsze miejsce na taką rozmowę. Jutro w naszym ulubionym barze co?
-O 18.
-Tak, chwila pamiętasz nasz bar?
-Tak wczoraj jak no wiesz...wtedy jak...to mi się przypomniało.- Powiedział a ja zaczęłam mieć nadzieję że niedługo odzyska pamięć. Pracę skończyliśmy około 16.
-Ola odwieźć cię do domu?- Zaproponował Mikołaj gdy wychodziliśmy z komendy.
-Nie nie, muszę jeszcze coś na mieście załatwić.
-No dobra, niech ci będzie.- Odparł i każde z nas pojechało w swoją stronę. Ja udałam się do jego mieszkania. Miałam nadzieję że znajdę tam coś co odświeży mu pamięć. Na całe szczęście miałam jego zapasowe klucze, bo po wypadku chwilę tam mieszkałam zanim skończyli u mnie remont. Weszłam do mieszkania, włączyłam światło i zaczęłam szukać papierów. Najpierw znalazłam papiery rozwodowe. Stwierdziłam że to mi wystarczy. Już miałam wychodzić gdy ktoś zapukał do drzwi. Poszłam je otworzyć. Za drzwiami była starsza para.
-Dobry wieczór.- Powiedziała kobieta, na moje oko miała jakieś 60 lat.
-Dobry wieczór, w czym mogę pomóc.- Odpowiedziałam grzecznie.
-Zenek będziemy dziadkami.- Odparła kobieta i położyła dłoń na moim brzuchu.
-Przepraszam to pomyłka.- Powiedziałam zaskakując ludzi.- Państwo do kogo?
-Do Mikołaja naszego syna mieszka tu.
-A Mikołaj mieszka z żoną.
-Jak to pogodzili się?
-No nie do końca. Mikołaj stracił pamięć do kilku miesięcy przed wypadkiem. Nic nie pamięta, nawet rozwodu.- Posmutniałam.
-A co pani robi w jego mieszkaniu?
-A tak, przyjechałam po papiery z pracy.
-A skąd ma pani klucze?
-Mikołaj mi użyczył swojego mieszkania jak moje zalało.
-O nasz syn ma takie dobre serce.
-Tak bardzo dobre. Przepraszam państwa ale ja się śpieszę.
-Nic się nie stało.- Zamknęłam mieszkanie i zeszłam z rodzicami Mikołaja na dół. Odprowadzili mnie do auta i pojechałam do domu. Zmęczona zjadłam kolację, wzięłam prysznic i położyłam się spać. Miałam piękny sen.
Wędrowaliśmy z Mikołajem po parku. W wózeczku był nasz syn. Mikołaj pchał wózek a ja szłam obok niego. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Mały spał, pięknie spał.
-Dobra ja już muszę lecieć.- Odparł Mikołaj a ja nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
-Ale dokąd?
-No jak dokąd. Młoda muszę do domu wrócić.
-Do domu.- Odrzekłam i posmutniałam.
-Olka wiem że jest ci ciężko samej wychowywać małego ale ja mam rodzinę, żonę dzieci. Nie mogę cały czas z tobą siedzieć.

-No dobra idź.- Przyjęłam tę wiadomość ze stoickim spokojem. 

1 komentarz:

  1. Ten sen okropny. a rodzial super, czekam na wiecej. Ola musi mu powiedzoec ze jest ojcem i to jak najszybciej. Twoje opowiadania bardzo dobrze sie czyta. czekam z niecierpliwoscia na wiecej
    Zapraszam do mnie tez pisze opowiadania o tym sur serialu:
    Policjantkiipoljancii.blogspot.com
    jak przeczytasz zostaw komentarz bede wdzieczna
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń