Minęło kilka dni od zgłoszenia zaginięcia
nastolatki. Czas dla nas upływał nie miłosiernie wolno. Miałam
wrażenie że minęło już kilka tygodni a nie dni. Ania cały czas
wypytywała o swoją starszą siostrę a my nadal nic nie
wiedzieliśmy. Ten dzień był wyjątkowo ciężki dla nas
wszystkich. Mikołaj od rana chodził jakiś nieobecny, niby był ale
jednak go nie było. Ania siedziała zamknięta w swoim pokoju, Antek
od rana płakał a Dominika bez słowa wyszła z mieszkania z samego
rana. Nagle w naszym mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Potem
było pukanie. Nikt nie chciał otworzyć. Do momentu aż usłyszałam
głos Krzyśka.
-Ola, wiem że jesteś w domu, to ważne otwórz.-
Krzyknął a ja od razu znalazłam się pod drzwiami. Uchyliłam je
delikatnie. Wtedy do mieszkania weszła Emilka a potem Krzysiek. Byli
w mundurach.
-Coś się stało?- Zapytałam po chwili.
-Mikołaj jest?- Zapytała Emilka rozglądając się po
mieszkaniu.
-Tak, a co? Macie jakieś wieści o Dominice?
-Zawołasz go?- Poprosił Krzysiek. Nie musiałam go
wołać, właśnie wyszedł z kuchni.
-Cześć co wy tu robicie?- Zapytał witając się z
funkcjonariuszami.
-Mamy dla was dobrą i złą wiadomość.- Odparł
Krzysiek.
-Nie będziemy pytać którą chcesz usłyszeć pierwszą
bo zapewne tą złą.- Dodała Emilka.
-No mówcie co wiecie.- Mikołaj wrzasnął na nich.
-Znaleźliśmy Dominikę. Jest w szpitalu.
-Matko co jej się stało?- Zapytałam, bałam się o
nią.
-Nie jesteśmy pewni ale z tego co mówili w karetce to
możliwe że przedawkowała.
-Jedziemy do szpitala.- Powiedział Mikołaj, a ja
niepewnie spojrzałam mu w oczy.
-To może niech Mikołaj jedzie z nami a wtedy ty i
dzieciaki dołączycie do nas, co wy na to?- Zaproponował Krzysiek a
my zgodnie pokiwaliśmy głową na znak że się godzimy na takie
rozwiązanie. Po kilku minutach Mikołaj był już w drodze do swojej
córki a ja próbowałam się dodzwonić do Dominiki. Niestety nie
odbierała telefonu. Nie miałam pojęcia dlaczego. Wsiadłam w
samochód i zawiozłam Antka i Anię do rodziców Mikołaja. Znali
całą sytuację więc dużo nie musiałam im tłumaczyć. Po około
godzinie byłam już w szpitalu. Zaczęłam szukać Mikołaja. Jako
policjantka często bywam w szpitalu, szczególnie na oddziale gdzie
leżą osoby po zatruciu od narkotyków. Po chwili widziałam już
Mikołaja. Siedział na krześle w korytarzu. Dłońmi miał zakrytą
twarz. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Po chwili podszedł do
nas lekarz.
-Państwo są rodziną Dominiki Białach?- Zapytał
mężczyzna. Mikołaj nie reagował, spojrzałam na lekarza i
kiwnęłam głową że tak.- Pani Dominika jest w ciężkim stanie,
najbliższa doba jest dla niej decydująca.- Odrzekł lekarz a mi do
oczu napłynęła bezbarwna ciecz zwana łzami. Nie wiedziałam co
mam zrobić. Słyszałam tylko łkanie Mikołaja. Po chwili obok nas
pojawiła się Dominika. Usiadła w ciszy koło mnie.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam gdy się do mnie
przytuliła.
-Przepraszam.- Wydusiła z siebie.
-Ale za co?
-To wszystko moja wina.
-O czym ty mówisz. Jaka twoja wina?
-Bo...no...ja...wiedziałam że Dominika bierze, już
wcześniej zanim to się stało.- Mówiła cały czas szlochając.
-Wiedziałaś i nic nam nie powiedziałaś?- Mikołaj
zaczął na nią krzyczeć.
-Przepraszam..no nie chciałam.-Krzyknęła nastolatka.
-Uspokójcie się, krzykiem nic nie zdziałacie.-
Krzyknęłam na nich. Po chwili zapadła grobowa cisza. Spojrzałam
na nastolatkę, z jej oczu można było wyczytać że się obwinia za
to co się stało.- Dominika, powiedz ale tak szczerze, dlaczego nic
nie powiedziałaś?
-Bo Dominika mnie prosiła, zresztą jej mama o
wszystkim wiedziała. Myślałam że Pan Mikołaj też o tym wie. Tak
mówiła Dominika. Nie podejrzewałam że kłamie.- Powiedziała
nastolatka a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Siedzieliśmy w
ciszy.
Wspomnienie*
Siedziałam w szpitalu, przy łóżku Kasi (najmłodszej
siostry Mai, mamy Dominiki i Antka).Na salę weszli jej rodzice.
-Coś wiadomo?- Zapytał jej tata.
-Nic.- Odrzekłam a w oczach cały czas miałam łzy.-
Przepraszam to moja wina.- Rozpłakałam się.
-Ola przestań. Dlaczego cały czas to powtarzasz?-
Zapytała mnie ciocia.
-Bo...no...ja wtedy z nią byłam. My obie...ale ja nie
chciałam...nie wiedziałam...ona mówiła że....przepraszam.
-Jak to byłyście razem?- Z przerażeniem zapytał mnie
wujek.
-No tak to. Nie wiedziałam że jest w ciąży z
Markiem. Skąd mogłam wiedzieć nawet jemu nie powiedziała. Jak ze
sobą zerwali ja chciałam ją tylko pocieszyć. Nie wiedziałam że
jak to weźmie to będzie chciała się zabić. Skąd mogłam
wiedzieć.- Powiedziałam ze łzami w oczach. Nagle dziwny dźwięk
opanował całą salę. Zbiegło się mnóstwo lekarzy i
pielęgniarek. Wyproszono nas z sali. Po kilku godzinach przyszedł
do nas lekarz. Niestety nie miał dla nas dobrej wiadomości.
W końcu znalazłam chwilkę aby napisać ciąg dalszy. Jak myślicie co wydarzy się dalej? Co jeszcze ukrywa nastolatka przed Olą i Mikołajem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz