niedziela, 4 września 2016

2.18

Minęło kilka dni od zgłoszenia zaginięcia nastolatki. Czas dla nas upływał nie miłosiernie wolno. Miałam wrażenie że minęło już kilka tygodni a nie dni. Ania cały czas wypytywała o swoją starszą siostrę a my nadal nic nie wiedzieliśmy. Ten dzień był wyjątkowo ciężki dla nas wszystkich. Mikołaj od rana chodził jakiś nieobecny, niby był ale jednak go nie było. Ania siedziała zamknięta w swoim pokoju, Antek od rana płakał a Dominika bez słowa wyszła z mieszkania z samego rana. Nagle w naszym mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Potem było pukanie. Nikt nie chciał otworzyć. Do momentu aż usłyszałam głos Krzyśka.
-Ola, wiem że jesteś w domu, to ważne otwórz.- Krzyknął a ja od razu znalazłam się pod drzwiami. Uchyliłam je delikatnie. Wtedy do mieszkania weszła Emilka a potem Krzysiek. Byli w mundurach.
-Coś się stało?- Zapytałam po chwili.
-Mikołaj jest?- Zapytała Emilka rozglądając się po mieszkaniu.
-Tak, a co? Macie jakieś wieści o Dominice?
-Zawołasz go?- Poprosił Krzysiek. Nie musiałam go wołać, właśnie wyszedł z kuchni.
-Cześć co wy tu robicie?- Zapytał witając się z funkcjonariuszami.
-Mamy dla was dobrą i złą wiadomość.- Odparł Krzysiek.
-Nie będziemy pytać którą chcesz usłyszeć pierwszą bo zapewne tą złą.- Dodała Emilka.
-No mówcie co wiecie.- Mikołaj wrzasnął na nich.
-Znaleźliśmy Dominikę. Jest w szpitalu.
-Matko co jej się stało?- Zapytałam, bałam się o nią.
-Nie jesteśmy pewni ale z tego co mówili w karetce to możliwe że przedawkowała.
-Jedziemy do szpitala.- Powiedział Mikołaj, a ja niepewnie spojrzałam mu w oczy.
-To może niech Mikołaj jedzie z nami a wtedy ty i dzieciaki dołączycie do nas, co wy na to?- Zaproponował Krzysiek a my zgodnie pokiwaliśmy głową na znak że się godzimy na takie rozwiązanie. Po kilku minutach Mikołaj był już w drodze do swojej córki a ja próbowałam się dodzwonić do Dominiki. Niestety nie odbierała telefonu. Nie miałam pojęcia dlaczego. Wsiadłam w samochód i zawiozłam Antka i Anię do rodziców Mikołaja. Znali całą sytuację więc dużo nie musiałam im tłumaczyć. Po około godzinie byłam już w szpitalu. Zaczęłam szukać Mikołaja. Jako policjantka często bywam w szpitalu, szczególnie na oddziale gdzie leżą osoby po zatruciu od narkotyków. Po chwili widziałam już Mikołaja. Siedział na krześle w korytarzu. Dłońmi miał zakrytą twarz. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Po chwili podszedł do nas lekarz.
-Państwo są rodziną Dominiki Białach?- Zapytał mężczyzna. Mikołaj nie reagował, spojrzałam na lekarza i kiwnęłam głową że tak.- Pani Dominika jest w ciężkim stanie, najbliższa doba jest dla niej decydująca.- Odrzekł lekarz a mi do oczu napłynęła bezbarwna ciecz zwana łzami. Nie wiedziałam co mam zrobić. Słyszałam tylko łkanie Mikołaja. Po chwili obok nas pojawiła się Dominika. Usiadła w ciszy koło mnie.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam gdy się do mnie przytuliła.
-Przepraszam.- Wydusiła z siebie.
-Ale za co?
-To wszystko moja wina.
-O czym ty mówisz. Jaka twoja wina?
-Bo...no...ja...wiedziałam że Dominika bierze, już wcześniej zanim to się stało.- Mówiła cały czas szlochając.
-Wiedziałaś i nic nam nie powiedziałaś?- Mikołaj zaczął na nią krzyczeć.
-Przepraszam..no nie chciałam.-Krzyknęła nastolatka.
-Uspokójcie się, krzykiem nic nie zdziałacie.- Krzyknęłam na nich. Po chwili zapadła grobowa cisza. Spojrzałam na nastolatkę, z jej oczu można było wyczytać że się obwinia za to co się stało.- Dominika, powiedz ale tak szczerze, dlaczego nic nie powiedziałaś?
-Bo Dominika mnie prosiła, zresztą jej mama o wszystkim wiedziała. Myślałam że Pan Mikołaj też o tym wie. Tak mówiła Dominika. Nie podejrzewałam że kłamie.- Powiedziała nastolatka a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Siedzieliśmy w ciszy.
Wspomnienie*
Siedziałam w szpitalu, przy łóżku Kasi (najmłodszej siostry Mai, mamy Dominiki i Antka).Na salę weszli jej rodzice.
-Coś wiadomo?- Zapytał jej tata.
-Nic.- Odrzekłam a w oczach cały czas miałam łzy.- Przepraszam to moja wina.- Rozpłakałam się.
-Ola przestań. Dlaczego cały czas to powtarzasz?- Zapytała mnie ciocia.
-Bo...no...ja wtedy z nią byłam. My obie...ale ja nie chciałam...nie wiedziałam...ona mówiła że....przepraszam.
-Jak to byłyście razem?- Z przerażeniem zapytał mnie wujek.

-No tak to. Nie wiedziałam że jest w ciąży z Markiem. Skąd mogłam wiedzieć nawet jemu nie powiedziała. Jak ze sobą zerwali ja chciałam ją tylko pocieszyć. Nie wiedziałam że jak to weźmie to będzie chciała się zabić. Skąd mogłam wiedzieć.- Powiedziałam ze łzami w oczach. Nagle dziwny dźwięk opanował całą salę. Zbiegło się mnóstwo lekarzy i pielęgniarek. Wyproszono nas z sali. Po kilku godzinach przyszedł do nas lekarz. Niestety nie miał dla nas dobrej wiadomości.

W końcu znalazłam chwilkę aby napisać ciąg dalszy. Jak myślicie co wydarzy się dalej? Co jeszcze ukrywa nastolatka przed Olą i Mikołajem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz