Teraz*
-Bo jest jeszcze coś o czym nie wiecie.- Z rozmyślań
wyrwały mnie słowa Dominiki. Myślałam że już powiedziała
wszystko co wie.
-Co się stało?- Zapytałam delikatnie a Mikołaj
spoglądał z przerażeniem na nastolatkę.
-Bo chodzi o to że, ja nie wiem czy to prawda, tak
mówią...
-Ale kto i co?- Wrzasnął Mikołaj.
-Kochanie uspokój się, zaraz się dowiesz.-
Powiedziałam i złapałam Mikołaja za dłoń. Spojrzałam na
nastolatkę.
-Znajomi ze szkoły. Podobno, ale ja nie wiem czy to
prawda bo Dominika mi się nie zwierzała.
-Ale co?- Ponownie zapytał Mikołaj.
-Bo Dominika podobno jest w ciąży. Mówili że dlatego
uciekła z domu, bo bała się Pana reakcji.- Wydusiła z siebie a ja
nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Jakiej ciąży, z kim?- Za to Mikołaj strasznie się
wściekł.
-Mówię że nie wiem bo mi się nie zwierzała. Z tego
co wiem, w sumie to z tego co mówią to z jakimś chłopakiem z
trójki. Ale ja nie wiem. Nigdy ich razem nie widziałam.
-Ja pie*dole.- Usłyszałam głos Mikołaja. W pewnym
momencie podniósł się z krzesła i z całej siły uderzył w
ścianę. Opuścił budynek szpitala. Siedziałam nie wiedząc co
zrobić. W mojej głowie pojawiły się okropne wspomnienie.
Wspomnienia których nie potrafiłam wymazać z pamięci.
-Niech ciocia powie że nic jej nie będzie.-
Powiedziała nastolatka i wtuliła się we mnie.
-Chciała bym. Przepraszam.- Powiedziałam i również
opuściłam szpital. Usiadłam na ławce nieopodal budynku. Starałam
się zapomnieć, ale nie dałam rady. Zaczęłam płakać i właśnie
wtedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Wszystko w porządku?- Męski głos sprawił że
przestałam płakać.
-Nie, nic nie jest w porządku, wszystko się zaczęło
walić.- Krzyknęłam.
-Spokojnie Olka nie musisz tak krzyczeć.- Powiedział.
-Skąd wiesz jak mam na imię?
-A nie przedstawiłem się. Przemek.- Mężczyzna usiadł
obok mnie a ja nie mogłam sobie przypomnieć kogoś o takim
imieniu.- Nie pamiętasz mnie, studiowaliśmy razem w Warszawie.
-A no tak, przepraszam nie poznałam cię, ale co ty tu
robisz, czemu nie jesteś w Warszawie?
-Przeprowadziłem się już kilka lat temu. A ty co
robisz w szpitalu?
-Mieszkam wiesz, ostatnio jestem tu częściej niż w
domu.
-Ale to coś z dzieckiem?
-Nie, z dzieckiem na całe szczęście wszystko w
porządku.- Odparłam i dotknęłam mój już nie mały brzuszek.
-To co się dzieje?
-Długa historia, a ty co tu robisz?
-Moja żona zaczęła rodzić.
-To dlaczego z nią nie jesteś?
-Bo nie wpuścili mnie na salę i muszę czekać.
-Dlaczego?
-Kasia powiedziała że nie mogę wejść i koniec.
-Kasia to twoja żona tak?
-Tak, a twój mąż gdzie?
-Pewnie siedzi pod salą córki. Ale to nie mój mąż.
-A rozumiem, a ile lat ma wasza córka?
-Jego córka, w tym roku skończy 16 lat.
-Czyli chwila moment, on jest rozwodnikiem, wdowcem czy
ma żonę?
-Wiesz co to jest skomplikowane, przepraszam ale muszę
wrócić do nich.
-Nie no spoko. Mam nadzieję że się jeszcze spotkamy.
-Tak, to do następnego.- Odparłam i wróciłam do
szpitala. Mikołaja nie było, Dominika siedziała na korytarzu sama.
Usiadłam obok niej. W ciszy spędziłyśmy w szpitalu kilka godzin.
Około 22 postanowiłyśmy wrócić do domu. Nie miałam kontaktu z
Mikołajem, bałam się o niego. Nie miałam pojęcia co się z nim
dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz