Rano obudził mnie płacz Antka. Wzięłam go na ręce i
zeszłam do kuchni zrobić mu coś do jedzenia. W kuchni były córki
Joli.
-Cześć ciociu.- Przywitała się Kasia i Patrycja.
-Cześć dziewczynki.- Odpowiedziałam.- Pomożecie mi
nakarmić małego?- Zapytałam, nie znałam tego domu aż tak dobrze
aby samemu zrobić Antkowi coś do zjedzenia.
-No jasne.- Odpowiedziały i już po chwili Antek jadł
śniadanie.
-Gdzie macie resztę rodzeństwa?
-Janek śpi a Kacper przyjedzie z Kamilą dopiero na
pogrzeb.
-O Kacper ma dziewczynę.- Odparłam a dziewczynki się
uśmiechnęły.
-No a ciocia ma faceta i jest w ciąży.- Zaśmiała się
Kasia.
-Zrobić cioci kawę?- Zapytała Patrycja.
-Ciocia jest w ciąży nie może kawy, zrób herbatę.-
Powiedziała Jola, wchodząc do kuchni.- Cześć.- Przywitałyśmy
się. Dziewczynki przygotowały śniadanie i poszły się ubrać.-
Ola myślałaś już co z dzieciakami?
-Tak wiesz. Nie mam pojęcia.
-Mamy problem, ja bym ich wzięła ale wiesz jaka jest
sytuacja.
-Wiem i tą opcję już z Mikołajem odrzuciliśmy.
-A czyli tak wstępnie rozmawialiście.
-No tak, wiesz jak jest.
-Powitać Panie.-Do kuchni wszedł Mikołaj i Marek.
Przywitaliśmy się.
-O czym tak nasze lepsze połówki debatują?- Zapytał
Marek.
-Zastanawiamy się co dalej z dzieciakami.- Odparła
Jola.
-Jak co. Ja i Ola się nimi zajmiemy.- Odparł stanowczo
Mikołaj a ja siedziałam zaskoczona nie wiedząc co mam powiedzieć.
-Naprawdę, zostaniemy z ciocią Olą.- Dominika
widocznie dłuższy czas przysłuchiwała się naszej rozmowie.
Nastolatka rzuciła mi się na szyję. Przytuliłam ich. Antek zaczął
się tak słodko śmiać. Mikołaj podszedł do nas i również się
do nas przytulił.
-Aż słodko patrzeć na taką piękną rodzinę.-
Powiedziała Jola.- Majka na pewno się cieszy.- Dodała po chwili. A
mi w oku zakręciła się mała łza.
-Jemy śniadanie i jedziemy.- Dodał Marek po chwili.
-Tak.- Odparła Jola, zjedliśmy więc śniadanie i
poszliśmy się szykować. Najpierw ubrałam Antka, potem pomogłam
Mikołajowi z krawatem. Dlaczego faceci nie umieją ich wiązać,
przecież żadnej filozofii w tym nie ma. Na końcu zajęłam się
sobą. Założyłam czarną sukienkę, do tego mam czarne szpilki i
czarny wiosenny płaszczyk. Zrobiłam delikatny makijaż. W sumie nie
wiem po co, w końcu to pogrzeb i tak będę płakać więc się
rozmażę. Uczesałam włosy i byłam gotowa. Mikołaj siedział z
Antkiem na łóżku. Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju aby
założyć szpilki.
-Ślicznie wyglądasz.- Powiedział Mikołaj.
-Dzięki, ty też nieźle w garniturze wyglądasz.
-Nie przyzwyczajaj się, założę go dopiero na nasz
ślub.
-To są oświadczyny? A gdzie pierścionek i róże?-
Zaśmiałam się, siadając Mikołajowi na kolanach.
-Wujek
Wojtek przyjechał.- Powiedziała Dominika, speszona wyszła z
pokoju. Po chwili zeszliśmy na dół. Przywitaliśmy się z moim
tatą i pojechaliśmy. Najpierw odbył się różaniec. Trumna Majki
była zamknięta. Domyśliłam się że Tomek musiał ją tak pobić
że wyglądała okropnie i dlatego nie otwierali trumny. Antek był
nadzwyczajnie spokojny w trakcie mszy. Nie mogę tego powiedzieć o
Dominice, która całą mszę przepłakała. Najgorszy był moment
spuszczania trumny do grobu. Wtedy nawet Antek wyczuł że coś jest
nie tak i zaczął płakać. Mikołaj stał koło mnie. Podpierałam
się o niego, podtrzymując na ręku Antka. Po pogrzebie udaliśmy
się na stypę, którą przygotowali teściowie Joli. Zjechała się
w sumie cała rodzina, niektórych nawet nie znałam. Gdy skończyła
się stypa i wszyscy się rozjechali, zajęliśmy się sprzątaniem.
Potem podziękowaliśmy rodzicom Marka i wróciliśmy do domu Joli.
Zjedliśmy kolację.
-Ola.- Marek się do mnie uśmiechną.
-Co?
-A może się ze mną Mikołaj koniaku napić?- Zapytał
a ja się prawie oplułam ze śmiechu. Kiwnęłam głową że tak.
Posiedziałam jeszcze chwilę z Jolą i dzieciakami i poszłam spać.
Antek nie za bardzo chciał spać w łóżeczku więc położyłam go
na łóżku i zasnęliśmy. Nie wiem nawet o której Mikołaj
przyszedł. Rano obudził się z nieziemskim kacem i cały czas
narzekał na ból głowy. Pośmiałam się z niego i pojechałam z
Jolą i Dominiką do mieszkania Majki. Spakowałyśmy wszystkie
rzeczy. Tata przyjechał po godzinie i ze względu na miejsce w aucie
zabrał większość rzeczy do Wrocławia. My w drogę do domu
wyruszyliśmy wieczorem. Wiadomo nocą jest mniejszy ruch na ulicy.
Oczywiście ja musiałam prowadzić bo Panowie wpadli na genialny
pomysł i leczyli kaca alkoholem. Nie powiem wkurzyłam się na
Mikołaja. Około 2 w nocy, dojechaliśmy. Dominika od razu poszła
spać. Antek tak samo. Razem z Mikołajem wnieśliśmy rzeczy do
mieszkania i również poszliśmy spać. Następnego dnia odebrałam
resztę rzeczy od taty i pojechałam załatwiać papiery adopcyjne.
Musiałam to załatwić jak najszybciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz