niedziela, 5 czerwca 2016

2.13

Rano obudził mnie płacz Antka. Wzięłam go na ręce i zeszłam do kuchni zrobić mu coś do jedzenia. W kuchni były córki Joli.
-Cześć ciociu.- Przywitała się Kasia i Patrycja.
-Cześć dziewczynki.- Odpowiedziałam.- Pomożecie mi nakarmić małego?- Zapytałam, nie znałam tego domu aż tak dobrze aby samemu zrobić Antkowi coś do zjedzenia.
-No jasne.- Odpowiedziały i już po chwili Antek jadł śniadanie.
-Gdzie macie resztę rodzeństwa?
-Janek śpi a Kacper przyjedzie z Kamilą dopiero na pogrzeb.
-O Kacper ma dziewczynę.- Odparłam a dziewczynki się uśmiechnęły.
-No a ciocia ma faceta i jest w ciąży.- Zaśmiała się Kasia.
-Zrobić cioci kawę?- Zapytała Patrycja.
-Ciocia jest w ciąży nie może kawy, zrób herbatę.- Powiedziała Jola, wchodząc do kuchni.- Cześć.- Przywitałyśmy się. Dziewczynki przygotowały śniadanie i poszły się ubrać.- Ola myślałaś już co z dzieciakami?
-Tak wiesz. Nie mam pojęcia.
-Mamy problem, ja bym ich wzięła ale wiesz jaka jest sytuacja.
-Wiem i tą opcję już z Mikołajem odrzuciliśmy.
-A czyli tak wstępnie rozmawialiście.
-No tak, wiesz jak jest.
-Powitać Panie.-Do kuchni wszedł Mikołaj i Marek. Przywitaliśmy się.
-O czym tak nasze lepsze połówki debatują?- Zapytał Marek.
-Zastanawiamy się co dalej z dzieciakami.- Odparła Jola.
-Jak co. Ja i Ola się nimi zajmiemy.- Odparł stanowczo Mikołaj a ja siedziałam zaskoczona nie wiedząc co mam powiedzieć.
-Naprawdę, zostaniemy z ciocią Olą.- Dominika widocznie dłuższy czas przysłuchiwała się naszej rozmowie. Nastolatka rzuciła mi się na szyję. Przytuliłam ich. Antek zaczął się tak słodko śmiać. Mikołaj podszedł do nas i również się do nas przytulił.
-Aż słodko patrzeć na taką piękną rodzinę.- Powiedziała Jola.- Majka na pewno się cieszy.- Dodała po chwili. A mi w oku zakręciła się mała łza.
-Jemy śniadanie i jedziemy.- Dodał Marek po chwili.
-Tak.- Odparła Jola, zjedliśmy więc śniadanie i poszliśmy się szykować. Najpierw ubrałam Antka, potem pomogłam Mikołajowi z krawatem. Dlaczego faceci nie umieją ich wiązać, przecież żadnej filozofii w tym nie ma. Na końcu zajęłam się sobą. Założyłam czarną sukienkę, do tego mam czarne szpilki i czarny wiosenny płaszczyk. Zrobiłam delikatny makijaż. W sumie nie wiem po co, w końcu to pogrzeb i tak będę płakać więc się rozmażę. Uczesałam włosy i byłam gotowa. Mikołaj siedział z Antkiem na łóżku. Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju aby założyć szpilki.
-Ślicznie wyglądasz.- Powiedział Mikołaj.
-Dzięki, ty też nieźle w garniturze wyglądasz.
-Nie przyzwyczajaj się, założę go dopiero na nasz ślub.
-To są oświadczyny? A gdzie pierścionek i róże?- Zaśmiałam się, siadając Mikołajowi na kolanach.
-Wujek Wojtek przyjechał.- Powiedziała Dominika, speszona wyszła z pokoju. Po chwili zeszliśmy na dół. Przywitaliśmy się z moim tatą i pojechaliśmy. Najpierw odbył się różaniec. Trumna Majki była zamknięta. Domyśliłam się że Tomek musiał ją tak pobić że wyglądała okropnie i dlatego nie otwierali trumny. Antek był nadzwyczajnie spokojny w trakcie mszy. Nie mogę tego powiedzieć o Dominice, która całą mszę przepłakała. Najgorszy był moment spuszczania trumny do grobu. Wtedy nawet Antek wyczuł że coś jest nie tak i zaczął płakać. Mikołaj stał koło mnie. Podpierałam się o niego, podtrzymując na ręku Antka. Po pogrzebie udaliśmy się na stypę, którą przygotowali teściowie Joli. Zjechała się w sumie cała rodzina, niektórych nawet nie znałam. Gdy skończyła się stypa i wszyscy się rozjechali, zajęliśmy się sprzątaniem. Potem podziękowaliśmy rodzicom Marka i wróciliśmy do domu Joli. Zjedliśmy kolację.
-Ola.- Marek się do mnie uśmiechną.
-Co?

-A może się ze mną Mikołaj koniaku napić?- Zapytał a ja się prawie oplułam ze śmiechu. Kiwnęłam głową że tak. Posiedziałam jeszcze chwilę z Jolą i dzieciakami i poszłam spać. Antek nie za bardzo chciał spać w łóżeczku więc położyłam go na łóżku i zasnęliśmy. Nie wiem nawet o której Mikołaj przyszedł. Rano obudził się z nieziemskim kacem i cały czas narzekał na ból głowy. Pośmiałam się z niego i pojechałam z Jolą i Dominiką do mieszkania Majki. Spakowałyśmy wszystkie rzeczy. Tata przyjechał po godzinie i ze względu na miejsce w aucie zabrał większość rzeczy do Wrocławia. My w drogę do domu wyruszyliśmy wieczorem. Wiadomo nocą jest mniejszy ruch na ulicy. Oczywiście ja musiałam prowadzić bo Panowie wpadli na genialny pomysł i leczyli kaca alkoholem. Nie powiem wkurzyłam się na Mikołaja. Około 2 w nocy, dojechaliśmy. Dominika od razu poszła spać. Antek tak samo. Razem z Mikołajem wnieśliśmy rzeczy do mieszkania i również poszliśmy spać. Następnego dnia odebrałam resztę rzeczy od taty i pojechałam załatwiać papiery adopcyjne. Musiałam to załatwić jak najszybciej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz